Kilka słów o mnie

Byłem ministrantem, harcerzem, żeglarzem, modelarzem lotniczym, lekkoatletą, asystentem na Politechnice Wrocławskiej, po Marcu '68 także więźniem komuny.

W 1971 r. życiowe wybory związały mnie z Jelenią Górą. Byłem głównym projektantem jej planu ogólnego. Ówczesna ekologiczna degradacja tych ziem, była impulsem do udziału w obywatelskim ruchu ekologicznym. Odbyłem roczny staż urbanistyczny w Hanowerze, potem studialny pobyt w Meksyku. Od 1977 roku jestem kustoszem Dworu "Czarne". Poza jego uratowaniem od zagłady, mój życiowy dorobek to: rekord Dolnego Śląska juniorów w dysku, kilkanaście nagród i wyróżnień w konkursach urbanistycznych, współorganizowanie Euroregionu Nysa, pierwszej transgranicznej wspólnoty na obszarze byłego bloku wschodniego. Cenię sobie tytuł Człowieka Roku '2006 uzyskany w plebiscycie "Nowin Jeleniogórskich".

Marzy mi się współczesna odmiana pozytywizmu.

Jestem żonaty, mam czwórkę dorosłej dziatwy i sześcioro wnucząt.

Podziel się z innymi

| |

Dwór Czarne - zbliża się finał (5)

2019-10-21 16:30
Już Państwo wiedzą, że ten finał rzeczywiście się zbliża.
W piątek, 27. września Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze ogłosił wyrok w sprawie oznaczonej sygnaturą 1c 373/17. Sprawa wniesiona przez Prokuratora Okręgowego dotyczyła uzgodnienia treści zapisów w księdze wieczystej Dworu Czarne (dociekliwym podaję sygnaturę: KW JG1J/00053031/0) z rzeczywistym stanem prawnym.
Stronami w sprawie byli: Prokurator Okręgowy jako strona powodowa i jako uczestnicy - dwie organizacje społeczne: Fundacja Kultury Ekologicznej (FKE) i Fundacja Emmaus Compati (FEC). W pełnych nazwach tych dwóch organizacji jest dodatek "w likwidacji“, ale w przypadku FKE taki jej status został zdecydowanie zakwestionowany przez Ministra Środowiska i jest to przedmiotem odrębnego procesu cywilnego, toczącego się przed Sądem Rejonowym dla Wrocławia-Śródmieścia.
Dla kronikarskiego porządku: sprawę prowadził sędzia SR pan Marek Gajdecki, stronę powodową reprezentowała pani prok. Maria Dziedzic, FKE - jej zarządca przymusowy pan Andrzej Marchowski z mec. Wojciechem Biegańskim jako prawnym pełnomocnikiem, zaś FEC pan Józef Bogulak jako likwidator tej organizacji. Dodajmy, że ten ostatní zarówno na rozprawie w dniu 26.09., ani na ogłoszeniu wyroku 27.09. nie pojawił się.
Orzeczenie jest jednoznaczne: w dziale II księgi wieczystej prowadzonej dla nieruchomości Dwór Czarne, wykreślona zostaje FEC, zaś na jej miejsce zostaje wpisana FKE, jako rzeczywisty właściciel tego zabytkowego obiektu.
Dziś wiemy już, że strona przeciwna wystąpiła do sądu o uzasadnienie wyroku. To raczej pewna zapowiedź odwołania się od wyroku, co dla Dworu Czarne wróży, niestety, kolejne miesiące, oby nie lata!, jego postępującej degradacji. Tak nie musiałoby być, gdyby ci, którzy takimi możliwościami dysponują, skorzystali z ustawowych regulacji dla przypadków fizycznego niszczenia zabytków, dopuszczających zarówno penalizację jak i postępowanie wywłaszczeniowe. Nie jest ono proste, ale jeśli na szali mamy los dobra publicznego o dużej wartości, dziwi że taki krok w ogóle nie jest rozważany.
Tak czy inaczej, perspektywa uzdrowienia patologicznej sytuacji jawi się już coraz bardziej realnie. To nie tylko uzasadnia, ale wręcz wymusza przygotowywanie się do sytuacji, gdy własciwe zajęcie się Dworem będzie znów możliwe. Takie działania już trwają. Nie jest to jeszcze czas, aby je na tym forum w szczegółach referować, zresztą kilka kluczowych kwestii wymaga jeszcze dyskusji i mądrych rozstrzygnięć.
Ale, niezmiennie podkreślając publiczny wymiar "przypadku Dwór Czarne“, niektóre jego aspekty warto sukcesywnie naświetlać.

Dlaczego Fundacja Kultury Ekologicznej?

Zdarza mi się słyszeć kąśliwe opinie, że przecież ta organizacja totalnie się nie sprawdziła, skoro mogła stać się podmiotem i przedmiotem tak ewidentnej kompromitacji, jaka ma tu miejsce. To przecież fakty!
Tak jest, ale każdy kto w miarę uważnie śledził losy tej organizacji pozarządowej utworzonej w roku 1990, wie że jest też druga strona tego medalu. Tyle że ja, jako osobnik który jej przez 22 lata prezesował, powinienem raczej wstrzymać się z własnymi ocenami w tych sprawach. Ale niektóre wątki faktograficzne, znane zresztą ojcom naszego grodu, jak i wielu jeleniogórzanom, warto tu przywołać.
Fundacja Kultury Ekologicznej weszła w rolę gospodarza Dworu w roku 1991, na mocy zawartej z Miastem umowy nieodpłatnego użytkowania. Przez lat kilkanaście, cytując Młynarskiego, "robiła swoje“, prowadząc swoją działalność statutową, ale równolegle też pełniąc niełatwą funkcję inwestora w procesie rewaloryzacji tego zabytku. Efektem był taki stan zaawansowania remontu, oceniany na 60%, który umożliwił już podjęcie przez ten obiekt różnych ważnych funkcji. Zabytek jeszcze niedawno zagrożony rozbiórką pulsował coraz intensywniejszym życiem. Warto np. przypomnieć, że w Dworze Czarne kilkakrotnie znalazł się lokal obwodowej komisji wyborczej. W sumie oznaczało to może jeszcze nie pełną w świetle planów, ale wyraźnie już postępującą jego rewitalizację.
Spektakularne przywracanie do życia zabytku, w naturalny sposób otwierało pole rozmów na temat "co dalej?“.
Choć Fundacja cieszyła się sukcesami oraz dowodami uznania, to nadal pozostawała jedną z licznych w Polsce fundacji nie mających stałych źródeł finansowego zasilania ani majątku, bazujących na pracy wolontariatu i nie bez powodów zwanych fundacjami żebraczymi. Tym niemniej, mając konkretne wyobrażenia co do przyszłych funkcji a także architektonicznego kształtu całego kompleksu folwarczno-dworskiego, dysponując wypróbowanymi partnerami także zagranicą oraz wieloletnim doświadczeniem, m.in. w pozyskiwaniu funduszy unijnych i nie tylko, FKE była zdecydowana doprowadzić swoje dzieło do pomyślnego finału. Brakowało wszakże klarowności w kwestii niebagatelnej, mianowicie dotyczącej bieżących kosztów utrzymania tego okazałego obiektu.
Gmina Jelenia Góra, jako właściciel Dworu Czarne w pełni akceptowała i pochwalała działania Fundacji. Perspektywy tego partnerstwa rysowały się optymistycznie, tylko że... no właśnie..., właściciel nie kwapił się do angażowania się w tego rodzaju wydatki. Gdy dobiegał końca remont finansowany z funduszy unijnych, zaczęły się w tej materii rozmowy z "ratuszem“. Fundacja stawiała temat tak oto: my możemy kontynuować do pomyślnego finału to, co robimy dotychczas, ale niech PT Właściciel, konstruując kolejne roczne budżety, pamięta o tym cennym składniku swojego własnego majątku i zapewnia stosowny grosz na podstawowe koszty jego utrzymania.
Nie pomnę kiedy dokładnie, ale w rozmowach z radnymi i z szefami Miasta usłyszeliśmy taką oto konkluzję/sugestię: "to może my wam ten zamek przekażemy?“. Sugestia ta przeszła najpierw przez wewnętrzny dyskurs w Fundacji, po czym dla jej dalszej obróbki powstał mieszany, magistracko-fundacyjny zespół. To wtedy ze strony Miasta pojawił się warunek, żeby statut Fundacji został uzupełniony o wyraźne zobowiązanie do przejęcia pełnej odpowiedzialności za ten zabytek. Był on dla nas oczywisty i Rada FKE rychło uzupełniła statut o zapis stanowiący, że do celów Fundacji należy "opieka nad zabytkami kultury materialnej i niematerialnej, ze szczególnym uwzględnieniem rewaloryzacji i bezpośredniej opieki nad XVI-wiecznym Dworem Czarne“. Notabene: później, w r. 2012, po usunięciu mnie ze składu kierownictwa FKE zapis ten ze statutu wykreślono, uwalniając Zarząd FKE od "zbędnych“ zobowiązań i, przynajmniej w jego oczach, czyniąc Dwór zwykłym towarem na sprzedaż.
Ale wróćmy do połowy pierwszej dekady stulecia.
Po przygotowaniach które trochę trwały, z inicjatywy prezydenta Józefa Kusiaka wniosek dotyczący przekazania Dworu Czarne na własność Fundacji Kultury Ekologicznej znalazł się w dniu 13. lipca 2004 r. w porządku obrad na sesji Rady Miejskiej. Zarząd Fundacji był na sesję zaproszony i mieliśmy sporą satysfakcję, słuchając uzasadnienia wniosku przez prezydenta Kusiaka jak i wypowiedzi radnych popierających tę opcję. Uchwała została podjęta jednomyślnie i jednogłośnie.
Dlaczego na jej skonsumowanie przyszło czekać ponad 3 lata nie pomnę, faktem jest że stało się to w dniu 18. kwietnia 2008 roku, już za prezydentury dr Marka Obrębalskiego.
To doniosłe wydarzenie odbyło się w sali konferencyjnej Dworu Czarne. W obecności wielu zaproszonych gości podpisany został notarialny akt darowizny. Jego sygnatariuszami byli: reprezentujący Darczyńcę prezydent Marek Obrębalski zaś w imieniu FKE niżej podpisany jako prezes i ś.p. Grzegorz Bojarski (zmarły niedawno tragicznie), wtedy wiceprezes Zarządu Fundacji.

img



img



img



Czym dla Fundacji funkcjonującej od lat bez kapitału i własnych funduszy, było uzyskanie sporego kawałka majątku, mówić nie muszę.
Wśród "ludzi FKE“, ale i w sporym kręgu jej przyjaciół i partnerów zapanował zrozumiały optymizm. Po niełatwych, ale pracowitych latach, znaczonych zauważalnym już dorobkiem, Fundacja czuła, że łapie "wiatr w żagle“, że wreszcie może realnie planować i wdrażać swoje śmiałe wizje.
Symbolicznym stemplem położonym na pamiętnym wydarzeniu sprzed 11 lat było zbiorowe zdjęcie jego uczestników zebranych na dworskim dziedzińcu. Zostałem tu także uwieczniony z historycznym aktem darowizny w ręku.

img



No więc stało się.
Choć czasem "bezinteresowni życzliwi“ polewali nasz optymizm zimną wodą, mamrocząc że ot, Miasto pozbyło się kłopotu i tyle, to wydarzenie to było naogół komentowane jako doniosłe, pomyślnie wróżące na przyszłość... Było przecież dostatecznie dużo przesłanek i argumentów, aby tak właśnie myśleć.

Dlaczego więc sprawy potoczyły tak, jak się potoczyły?
Pisałem tu o tym nieraz, ale może warto to raz jeszcze w dużym skrócie przedstawić.

Otóż radykalna zmiana statusu Fundacji, która z typowego trzeciosektorowego "cienkiego bolka“ z dnia na dzień zamieniła się w znaczącego "posesjonata“, stanowiła dla liderów FKE impuls do gruntownych przemyśleń.
Najważniejsza konkluzja dotyczyła zasadniczej zmiany w formule jej funkcjonowania. Konkretnie: oparcia jej na profesjonalnym menedżmencie. Bez rezygnowania, rzecz jasna z wolontariatu, bez którego sektor obywatelski traci sens. Uznaliśmy, że pilotowanie zamierzeń inwestycyjnych, wielomodułowych, o rosnącej skali, mających równocześnie służyć umacnianiu i rozwojowi samej Fundacji nie jest zadaniem dla najbardziej nawet zaangażowanych społeczników. "Flagowe“ przedsięwzięcia Fundacji należało oddać w ręce fachowców, potrafiących zdyskontować mocne atuty jakimi FKE dysponowała. Wdrażanie tego planu rozpoczęte w czerwcu 2008 roku miało dwa etapy, niestety... z finałem który trudno określić inaczej, jak gruba porażka.
Można mówić o pechu, o braku ostrożności, nieco eufemistycznie o "wypadku przy pracy“, co jednak nie zmienia niedobrych faktów. Tak jest, obciążają one wizerunek organizacji, czy jednak anihilują cały wieloletni, niebagatelny dorobek FKE?
Dobrze, że dzięki wkroczeniu w ten koszmar prokuratur i sądów, pojawiają się światełka w tym tunelu. Przynajmniej ja je widzę...

Kończąc...
Jeżeli ostatecznie, tak jak stanowi niedawny wyrok sądu pierwszej instancji, Dwór Czarne powróci w skład majątku Fundacji Kultury Ekologicznej to, poza tym że elementarnej sprawiedliwości stanie się zadość, oznaczać to będzie duże wyzwanie dla samej Fundacji.
Należy pamiętać, że dziś jest to byt w stanie hibernacji, reprezentowany czasowo przez zarządcę przymusowego.
Jaki kształt ona teraz przyjmie? Jak zabezpieczy się przed zagrożeniami od jakich - co już wiemy - także sektor obywatelski nie jest immunizowany? Jaki będzie skład personalny
nowej Rady Fundacji?
To są dziś tak zwane dobre, a nawet bardzo dobre pytania.

Komentarze

Alicja S @ 37.7.3.*

wysłany: 2019-10-22 17:24

Krótko powiem - cieszę się niezmiernie, ze sprawy idą w dobrym kierunku i mam nadzieję, jestem pewna, ze Dwór Czarne po powrocie do FKE odżyje i rozkwitnie! Wytrwałości Jacku! 👍

Wiśka @ 178.43.255.*

wysłany: 2019-10-22 23:39

Chwała Bogu, że to światełko w tunelu jest coraz wyraźniejsze. Już się nie mogłam doczekać jakichś pomyślniejszych wieści - dobrze, że w końcu są! Podziwiam Cię, Jacku, że mimo różnych niemiłych komentarzy wciąż zachowujesz pogodę ducha i wiarę, że wszystko będzie można jeszcze naprawić. Podbudowana Twoją postawą mam nadzieję, że to się uda i oby to stało się jak najszybciej, bo Bóg jeden wie, co się działo przez te lata w pomieszczeniach, do których nie było dostępu. Trzymam kciuki za pomyślność Dworu i FKE oraz za Twoje ponowne prezesowanie tej instytucji.

Schengen @ 178.235.102.*

wysłany: 2019-10-23 01:09

Trzymam kciuki, bo sercem jestem za entuzjastami i przeciw przekrętasom, ale... mam nadzieję, że tym razem (nauczony doświadczeniem i ze skumulowaną werwą) przynajmniej odrobi Pan stracony czas.

Jacek Jakubiec @ 5.60.83.*

wysłany: 2019-10-23 08:32

Do Wiśki: ponowne prezesowanie? Nie!
I to nie tylko z powodu PESELU. Gdyby mnie ktoś pytał o zdanie to myślę, że nowa Rada FKE powinna na tę funkcję ogłosić konkurs, dokonać najlepszego wyboru i podpisać z wybrańcem kontrakt menedżerski. A to znaczy, że Rada powinna: powiedzieć takiemu panu/takiej pani co ma robić, zapewnić mu/jej niezbędne warunki (mega-ważne!!!), mądrze radzić gdy trzeba i rzetelnie a bez sentymentów oceniać i rozliczać.

Jacek Schi @ 81.15.175.*

wysłany: 2019-10-23 10:19

Jacku, bardzo się cieszę i gratuluję! Wytrwałeś tak długo, to dotrwasz jeszcze tych kilka miesięcy. Spór czy FKE czy nie, wydaje się jałowy. Prawnie jest to zapewne najprostsze rozwiązanie, a kluczowe jest wyjęcie Dworu spod kurateli kombinatorów. No i oczywiście przyjęcie dla FKE takiej formy organizacyjnej, by zarządzanie Dworem było optymalne i pozbawione ryzyka wrogiego przejęcia.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-10-24 04:51

"... prezesowanie? [...] nowa Rada FKE powinna na tę funkcję ogłosić konkurs, dokonać najlepszego wyboru i podpisać z wybrańcem kontrakt menedżerski. A to znaczy, że Rada powinna: powiedzieć takiemu panu/takiej pani co ma robić, zapewnić mu/jej niezbędne warunki (mega-ważne!!!), mądrze radzić gdy trzeba i rzetelnie a bez sentymentów oceniać i rozliczać."

Wszystko fajnie, tylko skąd wziąć człowieka?

Moim zdaniem takiego nie ma i nie będzie.
I w ogóle nie będzie ludzi.
Niczego nie będzie, jak wieszczył Kononowicz.
Nie będzie FKE, nie będzie Rady i nie będzie prezesa.
Ja, jako astronom, mogę z obserwacji przewidzieć powstanie nowej gwiazdy.
Tu - tylko pustka. Kosmiczna pustka.
Jeśli będzie inaczej, to ujawnię się
i dam się wysmarować smołą i obtoczyć w pierzu
i będę robił za kogucika na wieży Dworu Czarne.

Sorry Winnetou :-(

JJ:
Nie szkodzi. Tylko że nie jest to propozycja konstruktywna. Szczyt wieży jest już historycznie zarezerwowany. Tam była (i będzie) kula z kapsułą czasu, plus kuty, żelazny wiatrowskaz z datą "1656" i inicjałami "ESNGG". Chyba Ernesta von Nimptsch, który w tym roku zakończył remont po pożarze z roku 1623.
Ale poza tym OK, AS-ie! Pomysł ze smarowaniem AS-a smołą i obtoczeniem w pierzu jest wielce inspirujący...

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-10-24 12:28

Dodam tylko.
gwiazda już była, ale przyszła wielka czarcia dziura,
tfu! czarna!
i wchłonęła gwiazdę i zniszczyła Dwór Czarne.
Jest po ptokach.

Jacek Jakubiec @ 5.60.83.*

wysłany: 2019-10-24 13:01

Dziś telefonowałem do Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia, zasięgając informacji w sprawie o sygn. VIII Ns 244/18. To sprawa z wniosku Ministra Środowiska ws. uchylenia uchwały o likwidacji Fundacji Kultury Ekologicznej.
Wyznaczono termin rozprawy: 23. stycznia 2020 r.,

Eberhard @ 46.95.255.*

wysłany: 2019-10-25 11:13

Lieber Jacek,
ich habe schon vor vielen Jahren Deinen Elan und die Ausdauer bewundert, mit der Du Dwór Czarne erst gerettet und dann in eine neue Zukunft geführt hast. Auch mit Deiner Hilfe konnten wir viele Denkmalexperten ausbilden, die inzwischen hervorragende Arbeit an vielen historischen Gebäuden in ganz Europa leisten. Die Übungen und Besuche in Czarne waren dabei sehr wichtig!
Leider kam die Entwicklung ins Stocken. Ich hoffe, es wird bald wieder positiv auf Dwór Czarne weitergehen. Und das nicht nur für das Schloss sondern auch für Dich und Deine Familie
Beste Grüße aus Bonn
Eberhard

JJ:
Herzlichen Dank, lieber Eberhard für Dein Lebenszeichen. Auch für Deine unterstützende Worte! Es hat mir grosse Freude gemacht. Das was Du kurz schreibst - stimmt! Ich hoffe - nach wie vor - dass unsere gemeinsame Ideen immer noch wichtig und aktuell sind. Die beste Zeit für Dwór Czarne bestimmt kommt noch. Hoffentlich bald.
Uebrigens: hast Du mittlerweile die polnische Sprache beherrscht? Liebe sonnige Grüsse !!!

Jacek Jakubiec @ 5.60.83.*

wysłany: 2019-10-28 19:52

Grupowe zdjęcie, które zamieściłem w moim artykule zasługuje na dodatkowy komentarz.
Można zauważyć, że panował wśród nas, ludzi FKE, oficjalnych gości i zaproszonych przyjaciół dobry nastrój. Byliśmy przekonani, że właśnie zaczyna się naprawdę dobry czas dla Dworu, dla Fundacji i dla Miasta. Może ktoś jeszcze pamięta cykl spotkań, jakie potem odbywały się w Dworze. Były to debaty poświęcone różnym tematom, prowadzone pod szyldem obywatelskiego Eko-Forum. Zaowocowały zbiorczym elaboratem o buńczucznym nieco tytule „Czarne będzie chlubą Jeleniej Góry”. Zadawał on kłam tym, którzy mówili że Fundacja nie ma pomysłu co począć z tym prezentem otrzymanym od Gminy Jelenia Góra. Ów elaborat istnieje i mimo upływu lat nie stracił zbytnio na aktualności. Zainteresowanym chętnie go udostępnię.
Coś jeszcze...
Na fotce z 18 kwietnia 2008 r. jest 35 osób. Wiele znanych twarzy, łącznie z ówczesnym i obecnym prezydentami Jeleniej Góry. Zdjęcie jest historyczne nie tylko z uwagi na dzień i okoliczności jego powstania. Minęło 11 lat, ale czas pędzi nieubłaganie… Spośród uczestników tamtego wydarzenia sześć osób z tego grona w międzyczasie odeszło na zawsze. Wszyscy oni, choć z różnych pozycji i w różny sposób, wspierali Fundację Kultury Ekologicznej w jej działaniach i ambitnych planach.
Przypomnijmy ich. Na zdjęciu są m.in.: ówczesny proboszcz parafii na Czarnem ks. Jerzy Gniatczyk, były wojewoda jeleniogórski Jerzy Nalichowski, prof. Krzysztof Mazurski, członek Zarządu FKE Tadeusz Popowicz. Są tu też nasi wolontariusze - Grzegorz Bojarski i Izabela Lichtańska, ofiary zbrodniczych samochodowych wyścigów i niedawnej tragedii na obwodnicy Zabobrza.
W przededniu Dnia Zmarłych godzi się tu Ich Wszystkich wspomnieć z serdeczną wdzięcznością...

Wieńczysław @ 5.173.234.*

wysłany: 2019-10-31 23:10

Szanowny Panie Jacku,

przepraszam za kolejną zmianę tematu, ale już dawno chciałem Pana zapytać, jako stałego czytelnika "Do Rzeczy", jakim się Pan zadeklarował - co Pan sądzi na temat sporu, który toczy się od ładnych kilku lat w redakcji tegoż tygodnika (i poza nim także), pomiędzy tzw. realistami czy też rewizjonistami historyczno-geopolitycznymi i tzw. "romantykami" (nie wiem jak ich dokładnie określić)? Do tych pierwszych należą m.in. prof. Sławomir Cenckiewicz, Piotr Zychowicz, Rafał Ziemkiewicz, a do tych drugich Piotr Gursztyn, Piotr Semka czy też redaktor naczelny Paweł Lisicki (ale też większość redakcji konkurencyjnego tygodnika "W Sieci"). Rewizjoniści stawiają tezę, że polityka zagraniczna w końcówce rządów sanacji była błędem i że powinno być kontynuowane i rozwijane porozumienie polsko-niemieckie, które mogłoby zaowocować wspólną wyprawą na Moskwę. "Romantycy" twierdzą, że to niemożliwe i że nie byłoby nawet dla nas korzystne. Według nich wprawdzie sytuacja Polski była tragiczna, ale Beck zawierając sojusz z mocarstwami zachodnimi wybrał optymalną opcję. To sojusznicy zdradzili, natomiast Beck kierował się rozsądną kalkulacją.

Spór dotyka także problemu powstania warszawskiego, a także innych kwestii historycznych, a nawet rozciąga się na kwestie dnia dzisiejszego. Wybuchł on niedawno na nowo z powodu wycofania z konkursu Książka Historyczna Roku książki Piotra Zychowicza "Wołyń zdradzony".

Jakie jest Pana zdanie na ten temat, czy bliżej Panu do frakcji Zychowicza, czy też do frakcji Gursztyna?


JJ:
Wywołany do tablicy odezwie się niebawem. Ale sorry, o 100-procentową klarowność jest tu trudno. Pozdrawiam - JJ.

Jacek Jakubiec @ 46.76.147.*

wysłany: 2019-11-02 13:50

Zabił mi Wieńczysław tak zwanego klina. Próbując się określić wpadam w mało chwalebny stan ambiwalencji odczuć i ocen. Przywołane nazwiska to - w każdym razie w mojej optyce - pierwsza liga polskiej publicystyki. Wszystkich ich czytuję i wszystkich cenię, choć oczywiście widzę te, mniej lub bardziej zasadnicze różnice w głoszonych przez nich ocenach międzywojnia. Bodaj najmocniej i najradykalniej dał wyraz swoim ocenom tego okresu Rafał A. Ziemkiewicz w książce "Jakie piękne samobójstwo". Suchej nitki nie zostawia tam na Becku i całej sanacyjnej elicie i z tymi wywodami na tle faktów trudno polemizować. Tyle, że racjonalnego odbioru tej lektury nie ułatwia świadomość, że pisze to neo-endek, facet bardzo niechętny (oględnie mówiąc) Piłsudskiemu i jego legionowym druhom i wielbicielom. A skoro tak, to trudno wyważyć, czy te intelektualne wywody nie są zbyt obciążone złymi emocjami autora. Ale, tak na marginesie: moja sympatia do "Do Rzeczy" bierze się też stąd, że jest to forum nieustającej, nieskrępowanej wymiany poglądów autorów spod konserwatywnych sztandarów, ale swobodnie przyznających się do swoich odmiennych sympatii i antypatii. Mamy tu na przykład apologetę endecji (właśnie R.A. Ziemkiewicza) a tuż obok przysięgłego piłsudczyka (ponadto też napoleonidę) Waldemara Łysiaka. Toż to ogień i woda! Czytając ich nasuwa się refleksja, czy ci dwaj nie mają problemów spotykając się na korytarzach redakcji.
Wątek, który Wieńczysław porusza (czy nie należało pójść razem z Hitlerem na Moskwę?) to temat do dywagacji w kategorii "historia alternatywna". Jeśli polityka to wyłącznie gra interesów (jeśli trzeba to cyniczna, wolna od wszelkiej aksjologii), być może taki sojusz mógł mieć wtedy sens. Ale jeżeli jednak przyjąć, że w polityce liczą się też inne wartości wyznawane przez poszczególne nacje, to przypuszczam, że komitywa z Hitlerem (jego opus magnum czyli "Mein Kampf" już było przecież znane) nie znalazłaby wśród Polaków powszechnej akceptacji. Mam wrażenie, że tego Piotr Zychowicz nie bierze pod uwagę...
Ale potoczyły się te polskie dzieje tak, jak się potoczyły. Zdrada naszych zachodnich sojuszników to szczególnie bolesny fakt historyczny. Powinien przez wieki obciążać sumienia polityków, zwłaszcza angielskich. Pewnie zna Pan poruszającą balladę Kuby Sienkiewicza i Elektrycznych gitar, "Dywizjon 303"? O tym, że w londyńskiej paradzie roku 1946 uczestniczyły wszelkie nacje poza... Polakami. Tymi samymi, którzy tak ofiarnie bronili angielskiego nieba nad Londynem. Bo przecież, jak śpiewa Kuba Sienkiewicz, "Anglicy to dżentelmeni, nie chcieli drażnić Stalina". Wściekam się, gdy tego słucham... Dobrze, że teraz przychodzi tu i ówdzie, mocno spóźniony czas refleksji. Na przykład w Holandii, gdzie ostatnio złożono hołd ostatnim weteranom, którzy 75 lat temu wyzwalali Bredę. Dobre i to...
Co do Powstania Warszawskiego: ono nie mogło nie wybuchnąć! Zakumulowana przez lata okupacji nienawiść musiała znaleźć rozładowanie. Tyle że znów, mimo niedobrej nauki z najnowszej historii, znów tak bardzo zawiedli ci, na których dowództwo AK miało prawo liczyć. Nie związano sił niemieckich na frontach zachodniej Europy, Wermacht i SS druzgotały powstańców i Warszawę, nie mówiąc o cynicznym sk...syństwie Ruskich, którzy z prawego brzegu Wisły spokojnie patrzyli na płonącą Warszawę. Czy to można było przewidzieć? Ja nie wiem.
Kończę.
Skoro Pan pyta do której z redakcyjnych frakcji jest mi bliżej, to jako facet raczej łagodny, osobnik z odchyleniem pacyfisty, bardziej byłbym skłonny przypisać się do Semki, Gursztyna i Lisickiego. Ale tych pozostałych nadal będę z uwagą czytał.
Frakcji i "podszyldów" jest w DRz zresztą więcej. Jest np. Terlikowski, jest Łukasz Warzecha. Ten denerwuje mnie czasem ale lansowany przez niego "symetryzm" odpowiada mi, ale w tym przypadku chodzi o całkiem inną materię...

Wieńczysław @ 176.114.235.*

wysłany: 2019-11-02 19:34

Dziękuję za odpowiedź, Panie Jacku. O tę opinię zapytałem Pana, gdyż od czasu publikacji Piotra Zychowicza "Pakt Ribbentrop-Beck" ta dyskusja mnie dosyć fascynuje i z uwagę śledzę wszystkie głosy, które się pojawiają. Choć podobnie jak Pan lubię Gursztyna, Semkę, Terlikowskiego, Lisickiego, to nie ukrywam, że jednak zdecydowanie bliższa mi jest koncepcja Zychowicza.

O Zychowiczu pisze się nieraz tak, jak by był on jakimś Patrykiem Vegą polskiej historiografii, który dla pieniędzy robi z historii jakąś populistyczną młóckę i sprzedaję ją za dużą kasę. Ja czytałem kilka z jego książek: oprócz wspomnianego "Paktu..." także "Obłęd 44", "Pakt Piłudski-Lenin" (imponujące dzieło), "Żydzi", "Sowieci", "Opcja niemiecka" (ta ostatnia pozycja trochę przyczynkarska, ale też ciekawa) i muszę stwierdzić, że są to oceny niesprawiedliwe. Po pierwsze, Piotr Zychowicz nie ukrywa, że jest publicystą historycznym, jego książki nie roszczą sobie pretensji do naukowości. Moim zdaniem taki dział pisarstwa związany z historią jest potrzebny i przecież nie nowy: mieliśmy wszak świetnych przedwojennych (i powojennych, emigracyjnych) publicystów historycznych np. Adolfa Bocheńskiego, Jerzego Łojka, braci Mackiewiczów. Zychowicz się świetnie w tym nurcie odnajduje. Publicysta historyczny robi to, co zwykły publicysta, tylko w obszarze historii, czyli ocenia, argumentuje, wypowiada się na temat tego, czy poszczególne decyzje podjęte przez przywódców były słuszne, czy nie. Historyk odtwarza wydarzenia i stara się, by ewentualne oceny były wyważone. Potrzebna jest i w miarę obiektywna historiografia i rzetelna (tj. oparta na ustaleniach historyków) publicystyka historyczna.

Po drugie, o Zychowiczu mówi się, że jego pisarstwo to "historia alternatywna". Nie miałem takiego wrażenia podczas lektury. "Historią alternatywną" można nazwać tylko pierwszy spośród kilkudziesięciu rozdziałów "Paktu Ribbentrop-Beck", gdzie autor rzeczywiście snuje odważną wizję wspólnego marszu na Moskwę, gdzie na końcu jego dziadek, Józef Zychowicz, zatyka na Placu Czerwonym polską flagę. Ale robi to tylko w ramach pewnego żartu i interesującego wprowadzenia. Reszta książki, a także publikacja "Obłęd 44", to są logiczne, klarowne wywody historyczne, oparte na faktach i argumentach. Jeśli są tam jakieś alternatywne wersje wydarzeń, to tylko w ramach uzasadnienia opinii. Albowiem żeby wykazać, że popełniono błąd, nieuniknione jest, aby spróbować sobie wyobrazić, co by było, gdyby go nie popełniono i podjętą inną decyzję. Ale Zychowicz robi to w ramach znanych historykom faktów i realiów odnośnie sytuacji militarnej, gospodarczej, politycznej.

Oczywiście, zawsze można się z tymi argumentami nie zgadzać, ale tym, co mnie dodatkowo przekonuje co do słuszności nurtu rewizjonistycznego są paradoksalnie argumenty przeciwników. Pamiętam np. zdanie Terlikowskiego "Gdyby nie Powstanie Warszawskie, to nie bylibyśmy Polakami". Albo zdanie Romualda Szeremietiewa: "Powstanie Warszawskie było wprawdzie militarną i polityczną klęską, ale było wielkim zwycięstwem polskiego ducha". Oczywiście, że pan minister Szeremietiew to zacny człowiek, wielki patriota, ale z obawą przyjmuję takie stwierdzenia z ust człowieka, który odpowiadał za polskie bezpieczeństwo narodowe. Oczywiście jest fachowcem w tej dziedzinie, ale zdumiewa mnie to, że ktoś, kto zajmuje się geostrategią, geopolityką wchodzi w rolę mistyka czy liryka. Takich słów spodziewałbym się po Jarosławie Marku Rymkiewiczu, a nie po wpływowym byłym ministrze obrony narodowej.

Po trzecie, ale też w nawiązaniu do tego co powyżej, książki Zychowicza posiadają zawsze imponującą bibliografię oraz wykaz źródeł archiwalnych. Język jego książek nie jest mętny, wręcz przeciwnie - jest to bardzo klarowna, logiczna argumentacja, pełna faktów i rzetelnej, drobiazgowej analizy.

Mam wrażenie, że jego przeciwnicy tak naprawdę słabo znają jego książki. Czytałem krytyczne recenzje, także w "Do Rzeczy", np. Piotra Semki na temat "Obłędu 44" i o ile pamiętam (bo to było chyba ponad 5 lat temu), Semka zarzucał autorowi, że życzyłby sobie, aby Polacy w czasie okupacji nie robili nic. Tak, dokładnie, jest to dość trafna interpretacja, ale ja też się z tym zgadzam: skoro już zrezygnowano z sojuszu z Hitlerem, który przecież istniał od 1933 roku (mówi o tym najnowsza książka Krzysztofa Raka, chwalona przez obie "frakcje"), to należało nie robić nic. My dzisiaj chełpimy się, co zrozumiałe, naszą walką, bohaterami, ale ani wtedy nie byliśmy za to doceniani, ani dzisiaj nie jesteśmy.

Wspomnianego przez Pana utworu Elektrycznych Gitar nie słyszałem (teraz sprawdziłem na YT), ale o tym, że nie uczestniczyliśmy w londyńskiej paradzie dowiedziałem się po raz pierwszy właśnie z książki Zychowicza. To jest jeden z wielu dowodów na to, że świat ma nasz wysiłek za nic. A wynika to moim zdaniem z grzechu pierworodnego, jakim była rezygnacja z sojuszu z Niemcami, który dla nas był sojuszem naturalnym, wynikającym ze zgodności interesów. Cała Europa myślała (i słusznie), że jesteśmy z Hitlerem stowarzyszeni. Zychowicz opisuje, jak wielkim aktem ostatniej desperacji było ze strony mocarstw zachodnich nakłonienie Becka do przyjęcia tzw. "gwarancji" i nie mogli się nadziwić, że ten manewr się udał.

Natomiast rzeczywista ocena intencji Hitlera nie jest łatwa do oceny, bo z jednej strony owszem, "Mein Kempf", antyslawizm itd., a z drugiej np. Krzysztof Rak udowadnia, że naziści w swoich teoriach rasowych postrzegali Polaków nieco podobnie jak Norwegów, jako naród "nordycki". Zychowicz zaś pisze o fascynacji Hitlera postacią Piłsudskiego, którego bardzo szanował choćby za rok 1920, zapewne także za socjalistyczny światopogląd, za autorytaryzm, ale i za gotowość do nawiązania przyjaznych relacji z Niemcami, bo takie one w istocie były.

Hitler oczywiście chciał podbić Wschód, ale głównie dotyczyło to wielkich połaci w Rosji. Aby ten plan się udał, najpierw musiał pokonać Francję i Wielką Brytanię. Polska miała posłużyć mu do tego, aby zabezpieczyć tyły. Sanacyjna ekipa jednak myślała, że jesteśmy mocarstwem, który może się Niemcom przeciwstawić, a Sowietami w ogóle nie przejmować, co skończyło się podwójną klęską.

Jasne, że rząd dusz w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym sprawowała endecja, że Polacy byli antyniemiecko nastawieni i wrogo przyjmowali wszelkie zakusy Hitlera. Ale jednak państwem kierowała sanacja i przez pierwsze lata po 1933r. wyglądało to obiecująco.

To wszystko oczywiście świadczy o tym, że w polityce międzynarodowej zwycięża cynizm. I z tym nam, Polakom jest nie po drodze, bo Polacy są z natury romantykami, chcą walczyć o wolność wszystkich narodów, o honor, o uniwersalne humanitarne wartości. Może i ten honor zachowaliśmy, ale co nam to daje? Weźmy choćby taką sprawę: Niemcy wymordowali 6 milionów Żydów. Polacy natomiast Żydów ratowali. Dzisiaj to Żydzi do nas mają pretensje i roszczenia, a z Niemcami rozwijają wielką przyjaźń. Dzisiaj na ulicach niemieckich miast Żydzi nie mogą czuć się bezpiecznie, agresja wobec nich narasta za sprawą społeczności islamskich oraz skrajnych ugrupowań czy to prawicowych, czy lewicowych. Zupełnie inaczej w Polsce, gdzie nikomu nie przeszkadza widok Żyda w tradycyjnym ubraniu lub żydowska restauracja. Daje się zauważyć nawet pewien wzrost zainteresowania kulturą żydowską.

Efekt jest taki, że niemieccy publicyści tacy jak np. Gabriele Lesser, oskarżają Polskę o antysemityzm, zarówno ten w czasie wojny, jak i współczesny, posługując się ewidentnymi kłamstwami i wykazując się niebywałą hipokryzją.

Ostateczny wniosek, zgodny z linią Zychowicza jest taki, że o wszystkim decyduje tylko siła. Gdybyśmy byli silnym, bogatym państwem, z którym trzeba byłoby się liczyć, to nikt nie złego słowa by o nas nie powiedział, nie byłoby żadnego mówienia o antysemityzmie i to nawet, gdybyśmy rzeczywiście szli razem z Hitlerem.

JJ:
Pozostaje mi serdecznie podziękować. Przy okazji zostałem doedukowany, że jest coś takiego jak publicystyka historyczna. Ciekawe i trafne określenie, a jakoś nowe dla mnie. Poza tym muszę nadrobić zaległości w czytaniu Zychowicza, ale nie tekstów w DRz, tylko jego książek. Zacznę od "Wołynia zdradzonego", bo temat gorący. Pozdrawiam.

Wieńczysław @ 5.173.234.*

wysłany: 2019-11-04 23:06

W temacie roku 1939 oraz przedmiotowego sporu polecam jeszcze tę oto wypowiedź młodego analityka, szefa "Nowej Konfederacji", Bartłomieja Radziejewskiego:

https://www.youtube.com/watch?v=QS1rG2E-UVs

To krótka podróż przez historię Polski z perspektywy geopolitycznego realisty, a więc, co trzeba przyznać, stronnicza, ale ciekawa.

Jacek Jakubiec @ 46.76.147.*

wysłany: 2019-11-05 10:11

Zaiste ciekawe, dziękuję.
Pańska rekomendacja, że to optyka "stronnicza ale ciekawa" podsuwa mi - to nie na temat, sorry! - skojarzenie z tym, że sam niejako pochwaliłem "symetryzm" Łukasza Warzechy. A tu w świeżym "Do Rzeczy" czytam artykuł Mariusza Staniszewskiego p/t "Symetryczna droga donikąd". To wywód który mnie za grosz nie przekonuje, poczynając od przywołanej przez autora na wstępie dziwacznej definicji pojęcia owego symetryzmu. Ja w każdym razie, dając wyraz swojej sympatii dla takiej postawy w realiach polskiej polityki, tzw. symetryzm rozumiem całkiem inaczej niż Staniszewski. To postawa która przy dokonywaniu politycznych ocen każe wyłączyć ślepe kierowanie się podziałem my-oni. Chcąc być przyzwoitym i działać zgodnie z nakazami sumienia, trzeba czasem przyznać że "oni" mogą w jakiejś sprawie mieć po prostu rację. Oraz, że ci "nasi" mogą czasem robić przepały nie do zaakceptowania. Poddawanie się skłonnościom zero-jedynkowym może prowadzić "w maliny".
Staniszewski przyznaje żurnalistom prawo do uprawiania publicystyki w wersji "tożsamościowej", ergo - właśnie stronniczej. Dla ludzi tej branży, nie jest to łatwe wyzwanie, bo przecież uczciwe przedstawienie prawdy może szkodzić tym "naszym" a dawać amunicje i wiatr w żagle "onym". Ot, dylemat warsztatu dziennikarskiego, choć może nie wszyscy dziennikarze w równym stopniu go doświadczają... Dla mnie najlepszą odpowiedź na ten dylemat daje właśnie czytane przez nas "Do Rzeczy". Czytelnik nie ma wątpliwości, której opcji politycznej redakcja sprzyja, a przecież publicyści DRz nie szczędzą jej kąśliwości a bywa, że Dobrej Zmianie przywalają ostro i bez taryfy ulgowej. Inna sprawa, że mniej tu przykładów afirmacji dla strony opozycyjnej. Ale też... po prawdzie za co ich chwalić?...

Wieńczysław @ 5.173.234.*

wysłany: 2019-11-06 00:06

Nie miałem okazji zapoznać się z tekstem Mariusza Staniszewskiego, ponieważ nie czytam papierowych wersji gazet (z wyjątkiem, od czasu do czasu, "Dziennika Gazety Prawnej" oraz "Nowin Jeleniogórskich"), ale tytuł brzmi zachęcająco, a znając poglądy tego autora przypuszczam, że mógłbym się z nim zgodzić co do jego krytyki symetryzmu. W każdym razie nie uważam, że występuje symetria między PO, a PiS-em, wręcz przeciwnie.

Natomiast rozumiem tutaj Pańską uwagę, która uwzględnia nieco inną definicję symetryzmu. Ale nie mam tu dość jasno wykrystalizowanego poglądu. Z jednej strony rozumiem potrzebę życia w demokratycznym, pluralistycznym państwie, w którym pewne raz ustalone zasady, procedury nie są łamane przez żadną ze stron, i to w każdym wymiarze życia publicznego. W takim państwie, w którym dziennikarz jest dziennikarzem obiektywnym, a sędzia polega tylko na duchu i literze prawa, a nie własnych uprzedzeniach, poglądach politycznych i środowiskowych koneksjach. W takim, w którym media patrzą na ręce polityków i są naprawdę niezależne - chwalą wtedy, kiedy naprawdę uważają, że jest za co chwalić, a ganią wtedy, gdy są ku temu powody. Ale niestety nie żyjemy w takim kraju i te światy się wzajemnie przenikają. Nie to jest jednak największym moim powodem do zmartwień. Już kiedyś pisałem na tym forum o charakterystyce kryteriów, jakie przyjmuję dla oceny różnych zjawisk, o sposobie budowania hierarchii wartości, w której najwyżej stoi dla mnie dobro Polski. O wiele ważniejsze niż pewne zasady "demokratyczne" czy prawne są dla mnie cele, do których powinniśmy dążyć, np. reforma państwa, wszechstronny rozwój Polski, wzmocnienie naszej niepodległości.

Piszę o tym w kontekście kolejnych kontrowersji jakie wybuchły po nominacji Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Na zwykłym politycznym gruncie demokratycznego państwa powiedziałbym, że choć sercem jestem za panią Krystyną i panem Piotrowiczem, bo zwyczajnie ich lubię (pan Piotrowicz był oczywiście PRL-owskim prokuratorem, ale słyszałem opinię działacza opozycyjnego, którego oskarżał i który chwalił go za to, że starał się wyciągnąć dla niego jak najkorzystniejszy wyrok) i zgadzam się z wieloma ich poglądami, to jednak rozum podpowiada mi, że takie osoby nie powinny być sędziami Trybunału, ponieważ powinni tam zasiadać doświadczeni prawnicy specjalizujący się w materii konstytucyjnej i bezstronni politycznie, tj. tacy, którzy nigdy nie należeli do żadnej partii i którzy powinni przejść specjalną procedurę, przesłuchanie przed odpowiednią komisją, która wykaże, że ich działalność (np. biznesowa, zawodowa, w organizacjach pozarządowych) nie idzie na przekór koniecznej bezstronności i profesjonalizmu, jakie powinny cechować sędziego TK.

Ale jest też druga płaszczyzna, metapolityczna. Ta każe nam uwzględniać pewne realia, od których nie uciekniemy. Te realia oczywiście dotyczą wielu patologii występujących w naszym kraju, które stanowią o tym, że nie żyjemy w warunkach normalnej, praworządnej demokracji. Inaczej moglibyśmy rozmawiać, gdyby nie 45 lat komunizmu, inaczej moglibyśmy postrzegać dzisiejsze działania PiS-u, gdyby nie pseudoreformy Balcerowicza, postkomunizm, rządy Tuska z całym bagażem afer i kolejnych patologii. Inaczej moglibyśmy rozmawiać, gdyby Polska była w lepszym położeniu geopolitycznym. Ale ilość patologii, jaka narosła również w tzw. wymiarze sprawiedliwości, która stanowi ogromny hamulec naszego rozwoju, powoduje konieczność dokonania radykalnej reformy w tym obszarze. Jeżeli więc PiS sięga po takich ludzi to zapewne właśnie dlatego, że sprawę tę traktuje bardzo poważnie i taką długo wyczekiwaną reformę zamierza przeprowadzić i to właśnie wbrew środowisku sędziowskiemu, które najchętniej utrzymałoby system w dotychczasowej postaci, co jest przecież nie do zaakceptowania. Można się więc zżymać na te dwie kontrowersyjne postaci, ale nikt nie zaprzeczy, że są to osoby wierne idei gruntownej reformy państwa. Ktoś, kto tej reformy wyczekuje, może tylko się z tych nominacji cieszyć, a zżymać się mógłby tylko wtedy, gdyby np. środowiska sędziowskie były gotowe do kompromisu i wychodziły naprzeciw obywatelom, proponując własne pomysły poprawy jakości działania sądów, a o ile mi wiadomo nic takiego nie ma miejsca.

Jeśli się więc prowadzi frontalną, bezpardonową walkę z PiS-em, to nie można oczekiwać, że PiS będzie miły i łagodny. A ja, jako zwykły obywatel, chcący silnej, niepodległej, republikańskiej Polski, chcę, żeby sędziowie wykonywali swoją robotę uczciwie, a nie żeby bez cienia wstydu przyklepywali ordynarne złodziejstwa prywatyzacyjne, jakie miały miejsce w Warszawie. Jeśli wymiar sprawiedliwości ma doprowadzać do takiej niesprawiedliwości, to jestem za totalną rozprawą z takim "wymiarem". Dlatego, podsumowując, o ile w normalnych warunkach pewnie byłbym przeciw Piotrowiczom, to w naszych nienormalnych warunkach uważam, że to jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu. To trochę tak jak z leczeniem poważnych chorób, w których trzeba zastosować środki nieprzyjemne i mające wiele skutków ubocznych, inaczej pacjent umrze. Ale oczywiście wszystko będzie można ocenić po efektach terapii, bo gwarancji, że PiS dokona skutecznych reform, które uzdrowią sytuację, wcale nie mamy. Ale próbować trzeba.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-08 04:37

A u nas na JG24 bloger RPS ma nowy wpis o wyborach prezydenckich.
Czytam go pilnie.

Dałem tam taki komentarz.

>Tusk "rozpoznawalny polityk klasy światowej"?

No wymiękam normalnie.

"Na chwilę obecną więcej osób nienawidzi Tuska
w związku z czym Prawo i Sprawiedliwość święci swoje wyborcze zwycięstwa."

Panie RPS! Śledzi pan polska politykę na bieżąco? Trudno mi w to uwierzyć.

"były premier nie jest nadzieją opozycji.
Jest raczej kandydatem do smutnej przegranej podlanej wiadrem pomyj,
które w kampanii wyleje na niego i jego rodzinę PiS'

Na jego rodzinę też? Skąd taka wiedza?

"Królikiem z kapelusza przez chwilę wydawał się Robert Biedroń - młody, sympatyczny i politycznie świeży."

Co pan wypisuje!
Politycznie świeży?
"Po weekendzie pupa boli, to chyba dobrze było!"
Nie pamięta szanowny RPS?
Gdzie tu świeżość?

"szanse na wejście do grona zawodowych zawodników"
to jak wejście do grona zagonionych zagończyków. Czepiam się.

"błyskotliwi efekciarze w typie Palikota czy Petru"

Pan nie wie jak skończyli?
Do błyskotliwości namaściły ich media!
Gdy ukazała się naga o nich prawda, znikła błyskotliwość! Bezpowrotnie!

"bezbarwny Andrzej Duda"

Jakże barwny RPS.
Jako doradca dla Schetyny nie ma pan sobie równych.

"aby wygrać z PiS-em
nie wystarczy krytykować jego poczynania, choćby były najbardziej haniebne." (poczynań. wiem! czepiam się!)

Haniebne poczynania PiS-u
i szlachetnie poczynania POKO - tu, a nawet peezelu. No weź pan.

"Trzeba dać Polakom lepszą alternatywę i umieć ich do niej przekonać.
Zbyt wielu z nich bowiem wciąż pamięta
ośmiorniczki, chu*a, du*pę i kamieni kupę
oraz państwo teoretyczne."

Pełna zgoda!

Poza tym:
"Trzeba dać Polakom lepszą alternatywę."
Alternatywa: sytuacja konieczności wyboru między dwiema wykluczającymi się możliwościami. To potocznie tak.
Albo PO, albo PiS. To jest alternatywa.
Może lepsza alternatywa to albo prezydent Warszawy, albo burmistrz Włochów? (jednej z warszawskich dzielnic. Włochów! A nie Włoch. Bo czepialski jestem.)

A poza tym będę czytał pilnie kolejne pana RPS-a wpisy.
To fascynujące jest.
Pozdrawiam!<

Nie wiem też, co się tam dzieje z innymi komentatorami.
Nawet z panem PK.

No taka Jelenia Góra blogowa.

Pomyśleć, że radny RPS był twarzą jeleniogórskiego PiS-u.

Co tu, w tym naszym grajdołku, się wyrabia!
Istny Argademon i Hatakumba! :-)

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-10 21:30

Jak pan Wieńczysław poleciał tekstem - prawie cytatem z Himmlera to ja pozwolę sobie zacytować byłego szefa MON pana Radosława Sikorskiego. Cyt: "Dziś kolejna miesięcznica niezwołania konferencji międzynarodowej, nieodzyskania wraku i niepojmania zamachowców ze Smoleńska. Ale za to Macierewicz został Marszałkiem Seniorem. Wieczna pamięć ofiarom i wieczna hańba hienom smoleńskim."

Wieńczysław @ 5.173.234.*

wysłany: 2019-11-11 01:49

Panie Buniek, dziękuję za to wyszukane porównanie do Himmlera - trzyma Pan poziom.

Zawsze byłem takiego zdania, że najlepiej nic nie robić, by nie było żadnego szumu ani kontrowersji. Żadnych "niepopularnych" decyzji! W sprawie katastrofy smoleńskiej należało przyjąć wersję Waldemara Kuczyńskiego i tutaj też zacytuję, dla kontrastu: "Katastrofa smoleńska została w 99% wyjaśniona, a do pełnego wyjaśnienia brakuje tylko stenogramu rozmowy braci Kaczyńskich".

W zasadzie wszystko jest jasne: to naciski Lecha Kaczyńskiego spowodowały wypadek, ale istnieje podejrzenie, że Lech był podpuszczony przez Jarosława. To Jarosław kazał mu lecieć bez względu na warunki pogodowe. Polityczny zysk jak zwykle okazał się większy niż życie brata!

Zadowolony Pan?

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-11 06:27

"To było około południa w sobotę, 19 października 2019 w kuluarach kolejnego już Kongresu Obywatelskiego zorganizowanego przez Jana Szomburga. Uczestniczyłem tam w panelu, gdzie przedstawiłem swoje trzy grosze na temat „Jakie RAZEM Polaków w XXI wieku – wokół zasad, celów czy zagrożeń”.
Andrzej Zybertowicz

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/472287-osaczona-przez-krzywe-zwierciadlo

Pozdrawia AS!
:-)

"Jak pan Wieńczysław poleciał tekstem - prawie cytatem z Himmlera"
Buniek @ 176.111.153.* wysłany: 2019-11-10 21:30

A może coś o AS-ie i jego lataniu z nożem napisze Buniek?
Tyle razy już pisał, ze chyba nie zapomniał!

JJ:
Andrzej Zybertowicz to jeden z naprawdę wnikliwych i kompetentnych, ergo - najcenniejszych obserwatorów i komentatorów polskiej sceny politycznej.

Jacek Jakubiec @ 46.76.125.*

wysłany: 2019-11-11 15:22

Witam Pana Buńka. Jak widać Pański come back docenia nie tylko gospodarz tego blogu. Nawet jeśli nasze opcje różnią się radykalnie, a buńkowe wpisy są czasem, sorry, ale tak to odbieram, niemądre. Ale niech żywi nie tracą nadziei...
W tym duchu, i w duchu święta 101. rocznicy niepodległości, wrzucam konkretny temat. Nie dla "paddierżki razgawora", bo to dla polskiego tu i teraz temat w istocie fundamentalnie doniosły!!!
Oto w mądrej homilii ze Świątyni Bożej Opaczności, usłyszeliśmy biskupie wołanie o wzajemne ZAUFANIE Polaków. Że jest nam potrzebne? Nikt mądry a przyzwoity w to nie wątpi.
A czy jest możliwe? I jak to sprawić? I to nie za kolejne 100 lat, tylko rychlej...
Z tym mam większy problem. A Panowie?
Pozdrawiam - JJ.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-11 17:14

Na razie znalazłem kazanie bpa Guzdka sprzed roku.

https://www.youtube.com/watch?v=zccdKgHVGm4

Dzisiejszego na razie nie znalazłem.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-11 17:16

Polecam też wywiad z Jahirą w sobotnim plusie minusie.
Po mojemu to osoba wyszkolona.
Zdaje się że zaufanie Becka do III Rzeszy miało właściwą miarę.
To tak na początek.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-11 17:25

Na razie znalazłem kazanie bpa Guzdka sprzed roku.

https://www.youtube.com/watch?v=zccdKgHVGm4

Dzisiejszego na razie nie znalazłem.


Polecam też wywiad z Jahirą w sobotnim plusie minusie.
Po mojemu to osoba wyszkolona.
Zdaje się że zaufanie Becka do III Rzeszy miało właściwą miarę.
To tak na początek.

Wieńczysław @ 5.173.234.*

wysłany: 2019-11-11 17:28

"A czy jest możliwe? I jak to sprawić?"

Wzajemne zaufanie Polaków nie jest priorytetem. Priorytetem jest silna, niepodległa Polska, która rozwija się w takim kierunku, w jakim chcą Polacy - zarówno ci żyjący, jak i ci, którzy odeszli.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-12 05:47

Matkę Kurkę polecam na śniadanie:

https://www.kontrowersje.net/w_dniu_tak_uroczystym_trzeba_podzieli_i_oddzieli_polak_w_od_najgorszego_sortu

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-12 06:04

Jeszcze to:

"Coraz to kolejne roczniki dowiadują się, że Olga Tokarczuk wielką pisarką jest, a obozy były polskie. Da się to przewalczyć?"
Wyłącznie pod warunkiem zbudowania duchowej wspólnoty Polaków. Taka wspólnota zaczyna się od oddzielenia ziarna od plew i taki podział został już zainicjowany. Mówię o oddzieleniu w realu, na podstawie prawdziwych postaw, życiorysów i zachowań. Postawa, jaką popisuje się Tokarczuk, wyklucza ją z polskiej wspólnoty. Nie dlatego, że jest bardzo słabą pisarką, że ma fatalny, pretensjonalny i nudny styl, ale dlatego, że kłamie i że bardzo chętnie sięga po kłamstwo. Tokarczuk to dobry przykład antypolskiego chama i buca.
Zbudowanie duchowej wspólnoty Polaków zakłada klimaty podobne do tych na Marszu Niepodległości. Zakłada się, że jeżeli ktoś do Marszu dołączył, że jeżeli do Warszawy przyjechał, przyniósł flagę, transparent, race i flary, to jest jednym z nas. Nawet jeżeli się nie znamy. I nieważne, czy wkurza go bardziej PiS - pozaplatany z POstkomuną tak, że rzygać się chce, czy wkurza go raczej Konfederacja, która również ma tego swojego pajaca Korwina pieprzącego od rzeczy. To wszystko nieważne, bo przyszedł przecież jeden z nas i cieszy się ze Święta Niepodległości razem z nami. Marsz Niepodległości świadczy o Polakach jak najlepiej i dobrze że zrodził się bez udziału czynnych polskich polityków. Dla nich powinien brzmieć, jak pomruk polegującego lwa. Jest dla nich stałym ostrzeżeniem."
Z Netu

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-12 06:07

Chyba jest tak, że Polacy sobie ufają, a wzajemne zaufanie to puste hasło mające na celu pogodzić ogień z wodą. Polaków z antypolakami.
Czyli nie ma tematu.
Czyli nie dajmy się zwariować.
Nie dajmy się otumanić!
Nie dajmy się oduraczyć!

Matkę Kurkę polecam na śniadanie:

https://www.kontrowersje.net/w_dniu_tak_uroczystym_trzeba_podzieli_i_oddzieli_polak_w_od_najgorszego_sortu

I to jeszcze:

https://vod.tvp.pl/video/rzeczpospolita-reaktywacja,rzeczpospolita-reaktywacja,42657508

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-12 18:53

Himmler powiedział tak: "Większość spośród was tu obecnych wie, co znaczy, kiedy 100 zwłok leży obok siebie, kiedy 500 czy kiedy 1000 zwłok leży przed nami. To przejść i pomimo tego – pominąwszy odosobnione przypadki ludzkiej słabości – pozostać porządnym człowiekiem, zahartowało nas. (I have to expect of you superhuman acts of inhumanity - Muszę oczekiwać od was nadludzkich aktów nieludzkich.) Jest to, nigdy nienapisana i nigdy nie będzie zapisana, chwalebna strona naszej historii […]. Do nas należy prawo, jesteśmy w obowiązku wobec naszego narodu…”.
Zaś pan Wieńczysław napisał tak" Z jednej strony rozumiem potrzebę życia w demokratycznym, pluralistycznym państwie, w którym pewne raz ustalone zasady, procedury nie są łamane przez żadną ze stron, i to w każdym wymiarze życia publicznego. W takim państwie, w którym dziennikarz jest dziennikarzem obiektywnym, a sędzia polega tylko na duchu i literze prawa, a nie własnych uprzedzeniach, poglądach politycznych i środowiskowych koneksjach. W takim, w którym media patrzą na ręce polityków i są naprawdę niezależne" (...) "Ale"(...) "O wiele ważniejsze niż pewne zasady "demokratyczne" czy prawne są dla mnie cele, do których powinniśmy dążyć" (...) "Piszę o tym w kontekście kolejnych kontrowersji jakie wybuchły po nominacji Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz na sędziów Trybunału Konstytucyjnego."(...)" rozum podpowiada mi, że takie osoby nie powinny być sędziami Trybunału, ponieważ powinni tam zasiadać doświadczeni prawnicy specjalizujący się w materii konstytucyjnej i bezstronni politycznie, tj. tacy, którzy nigdy nie należeli do żadnej partii i którzy powinni przejść specjalną procedurę, przesłuchanie przed odpowiednią komisją, która wykaże, że ich działalność (np. biznesowa, zawodowa, w organizacjach pozarządowych) nie idzie na przekór koniecznej bezstronności i profesjonalizmu, jakie powinny cechować sędziego TK." "podsumowując, o ile w normalnych warunkach pewnie byłbym przeciw Piotrowiczom, to w naszych nienormalnych warunkach uważam, że to jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu."
Różnica jest oczywista ale jest też i podobieństwo obu wypowiedzi? Himmler mówi o pokonywaniu oporu moralnego - sumienia odczuwanego przy mordowaniu ludzi zaś pan Wieńczysław o oporach przy zabijaniu praworządności. Pan Wieńczysław zdaje sobie sprawę, że akceptuje zło ale jego zdaniem, cele są ważniejsze. Zauważmy, że te cele też są zbliżone.
Zawsze się można wyśmiewać z ludzi (w tym i z mojej skromnej osoby) obawiających się powrotu krwawej tyranii. Problem w tym, że tak się zdarza. Już Platon zauważył, że zarówno demokracja jak i tyrania to naturalne ustroje polityczne, a tyran zaczyna swoje rządy jako wybawca mając oczywiście swoich zwolenników ślepo akceptujących zło w imię obrony przed jakimś zagrożeniem.
(Wiemy jak się zabezpieczyć przed tyranią. Ba, nawet jest to zapisane w Konstytucji. Wystarczy rozdział władz i zapewnienie przestrzeganie praw człowieka.)
Zatem, powstają pytania: czy "kaczyzm" już się zaczyna (bo co do istnienia "putinizmu" chyba się wszyscy zgadzamy) i czy ma swoich zwolenników ślepo akceptujących zło?
Oczywiście, ci akceptujący dobrze zdefiniowane i historycznie udowodnione zło odrzucenia praworządności, podobnie jak pan Wieńczysław, są przekonani, że to "obrona konieczna". Pan Wieńczysław zacytował też dlaczego rządy prawa trzeba zawiesić: 45 lat komunizmu, pseudoreformy Balcerowicza, postkomunizm, rządy Tuska z całym bagażem afer, kolejne patologie, położenie geopolityczne.
Zacznę od końca. Położenie geopolityczne czyli przynależność do UE i NATO może takie osoby jak Widz, AS i Wieńczysław strasznie denerwować. I faktycznie odrzuceniem "państwa prawa" można to zmienić.
Kolejne patologie czyli np. nierozliczenie afery SKOKów , komisja smoleńska (wykończenie Karakali), mianowanie pana Misiewicza by zniewazyć tysiące żołnierzy, mianowanie pana Banasia i setki innych (polecam AFERY PIS) to m.in. skutek braku praworządności ale pan Wieńczysław twierdzi coś przeciwnego.
Bagaż afer poprzedniego rządu to ściema. PIS - prokuratorzy gdyby coś mieli to do sądów by dowody dostarczyli. Skoro takich dowodów nie ma, to i afer też. Zatem teraz, większość obywateli w rewelacje PIS-prokuratorów i PIS - sądów, po kilku latach poprostu nie uwierzy i autorytet wymiaru sprawiedliwości upadnie jeszcze niżej. Treści PISmediów dla mnie wiele razy przypominają treści głoszone za czasów PZPR. Zatem, to nie chodzi o postkomunę ale o neokomunę. Nazywanie reform Balcerowicza pseudoreformami jest poprostu śmieszne. To były istotne reformy! Odnosząc się do 45 lat komunizmu to pragnę podkreślić, że ja za tamtymi czasami nie tęsknię, a wręcz przeciwnie: obawiam się powrotu jednowładztwa i zauważam złe zmiany.
Mam nadzieję, że wyjaśniłem dlaczego wypowiedź pana Wieńczysława skojarzyłem z tekstem zbrodniarza. Zło to zło i trzeba potępiać gdy się odradza w wymiarze państwowym.

Jacek Jakubiec @ 78.8.58.*

wysłany: 2019-11-18 16:07

Mam dla Panów (Wieńczysława, AS-a, Buńka, Widza, bu3lasa, i dla wszystkich tu zaglądających) bardzo aktualną propozycję.
O tym za chwilę.
Najpierw krótka osobista konstatacja od gospodarza witryny.
Wprawdzie temat tytułowy gdzieś zniknął we mgle, bo górę wzięła polityka, to wymiana opinii, jaka się tu toczy jest - w istotnym sensie - krzepiąca. W każdym razie dla mnie. Emocje owszem są tu, ale bez takiej toksyczności, która sens dyskursu przekreśla. Nie myślę recenzować wypowiedzi Szanownych Panów, ale chcę Im ciepło podziękować za rzeczowość, za osobistą szczerość i - że tak to nazwę - za trzymanie poziomu.

Co dalej?
Otóż jesteśmy w ważnym momencie. Coś jest za nami, coś przed nami. W Ojczyźnie zrobiło się klarowniej. Gospodarka i finanse (odpukać!) stabilne, wybory za nami, obie izby parlamentu obsadzone, rząd zaprzysiężony... Dobro-zmianowa strona PiS-owska potrafiła się ogarnąć, za to w opozycji jest z tym nieco gorzej. Ale mówiąc niezbyt elegancko - nie mój cyrk, nie moje małpy. To, że na polskiej politycznej scenie zanika pisowsko-platformerski duopol - to bardzo dobra wiadomość. Gry, podchody i zabawy nie znikną, ale powinno zrobić się bardziej normalnie, może też ciekawiej. I pożyteczniej...
Jeśli mówię, że coś za nami a coś przed nami, to jutrzejszy wtorek (18 listopada 2019) zapowiada się jako dzień ważnego przesilenia.
Mam na myśli dwa zdarzenia.
Przede wszystkim - sejmowe wystąpienie premiera, które niewątpliwie pozwoli już wyraźnie wyobrazić sobie, co nas czeka od zaraz oraz przez najbliższe lata. Jest raczej pewne, że po expose Morawieckiego, cokolwiek by premier nie powiedział, zrobi się w Sejmie gorąco. To normalka.
Drugie z tych dwóch zdarzeń to zapowiadany werdykt Trybunału Sprawiedliwości UE w polskich sprawach. Rzecz może mniej widoczna, ale przecież nie bagatelna.
Krótko mówiąc: będzie się działo!...
Otóż pozwalam sobie zachęcić Szanownych Panów Komentatorów do pokuszenia się - na tle tego czego jutro będziemy świadkami, widzami, słuchaczami - do podzielenia się na tym forum (najlepiej na gorąco) własnymi prognozami na temat: co Polskę czeka, czy mamy szanse faktycznie rzeźbić ów anonsowany model Polski jako Państwa Dobrobytu?
Pod rozwagę: to może być zadanie intelektualnie frapujące.
Pozdrawiam - JJ.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-18 22:20

Szanowny panie Jacku, moje wpisy dotyczące władz tzw. centralnych sa zwykle powodowane zaniedbaniami, które na nas mieszkańców prowincji te władze sprowadzają w postaci zła. Brakuje mi poruszania spraw lokalnych, bo te centralne ważniejsze. Ale przecież te lokalne sprawy, bolą bardziej.
Teraz mnie boli sprawa Bobru i czystości wód w ujęciach. Wodnik zareagował, co oznacza, żę są przekroczenia ale oczywiście z powodów politycznych o tym ma być cisza. Dziennikarze robią robotę i prezentują. Można zobaczyć jak szambo z Karpacza płynie do rzeki i do ujęć. Wg rzecznika Wodnika to 150 metrów jest od ujścia potoku z płynącym szambem i ujęciem. Jest też i formalna reakcja tzw. Wód Polskich. Ta firma dopiero co powstała i stare kwity RZGW chyba do śmieci wywaliła? Nie raz i ja osobiście na forum blogów jg24 rzecz poruszałem. WIOŚ czyli organ Wojewody ma to gdzieś. Powiat, wiadomo kto rządzi, też ma to gdzieś. Mieszkańcy, niestety słabo zorganizowani, bo wojenka PO kontra PIS, albo i odwrotnie ważniejsza.
W związku z powyższym, korzystając z okazji zadam pytanie: Kiedy zmądrzejemy i staniemy się obywatelami?

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-19 06:26

Pamiętam z czasów PRL-u pewną panią profesor z Warszawy, która mówiła o sobie: "z zawodu jestem futurologiem". Ja nie. Nie mam pojęcia co będzie. Wózek ciągną w różne strony, a on jedzie według rozkładu SIŁ. Ile w tym ingerencji Pana Boga?

JJ:
Ale jednak na koniec dnia dzisiejszego, nawet nie będąc futurologami, będziemy mieli sporo nowych danych do intelektualnej obróbki i do stawiania obywatelskich prognoz.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-19 14:41

Po expose premiera:

Histeryczny skowyt
Schetyny,
Zandberga,
Kamysza,
Winnickiego.

A co zrobią jahiry, misiły, szojringi?
Wzór dostały!

Dogadać się?
Jak?

bu3las @ 176.114.236.*

wysłany: 2019-11-20 02:24

Co znaczy dobrobyt? - Obyśmy się nie zachłysnęli.

Lepsze jest wrogiem dobrego - znane hasło Gierka. Ja je rozumiem jako przyzwyczajanie się do dobrego i narzekanie, że jest źle. Jak żona rybaka od złotej rybki.

Moja mama opowiadała - rodzinna historia - o zaskoczeniu jakiego doświadczyła po dotarciu do rodzinnego domu po powrocie z robót przymusowych w Niemczech. Było już lato, początek i zobaczyła czerwone porzeczki w ogrodzie. Mając osiemnaście lat, gdy wyjeżdżała z domu, była przekonana, że porzeczki w ich ogrodzie są odmianą różową. Tymczasem zobaczyła rubinowo-czerwone. Gdy okazało się, że to są te same krzewy, domyśliła się, że dzieci tak objadały owoce, iż nigdy nie mogły w pełni dojrzeć.

Oszczędzanie na wszystkim, na jedzeniu było normą tamtego pokolenia. Gdyby moja babcia zobaczyła puszki z karmą dla kota, byłaby przerażona karą boską, która niechybnie nas dosięgnie za obrazę praw natury tą rozrzutnością.

W Biedronce ostatnio pomarańcze były tańsze od jabłek, również banany (2,5zł/kg). Przecież do PRL to przepaść. Telefon w tamtym systemie mogli mieć tylko jacyś namaszczeni kapłani partii.

Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, zapowiedział Premier. W szkolnictwie będzie dalszy ciąg przemian, jak dobrze zrozumiałem. 1000 szkół na coś tam. Na kolejne tysiąclecie?... Moja córa nie dała się namówić na oddanie głosu na PiS, bo ma dwoje dzieci w reformowanej właśnie szkole. Istotnie, koszmar - huśtawka nastrojów, zaskoczenia, niewiadome, nerwówka.

Służba zdrowia - koszmar. Systemowy koszmar, ale opozycja sama w sobie jest koszmarna, więc niczego dobrego spodziewać się nie można. Tzn. po Schetynie et consortes.

Myślę, że to jest ostatnia wygrana PiS. PSL już wyczuł skąd wieje wiatr.

bu3las @ 176.114.236.*

wysłany: 2019-11-21 02:34

Poddawanie się skłonnościom zero-jedynkowym może prowadzić "w maliny". - Napisał wcześniej JJ.

W pełni zgoda. Łapię się coraz częściej na tym, że zaczynam reagować emocjonalnie na wystąpienia feministek, pederastów, różnej maści zboczeńców, POjebów po prostu... A do tego jeszcze ruskie trole. - Można zwariować. Trzeba się jednak trzymać, bo im o to właśnie chodzi. Świat jest skomplikowany, dlatego nie można wykonywać gwałtownych ruchów, tylko systematycznie iść w pożądanym kierunku. I oceniałem, że Kaczyński to robi.

Ale, gdy na wiecu partyjnym rzuca ni z gruchy ni z pietruchy, że uchwali pensję minimalną taką, że wszystkim szczęki opadają - zwątpiłem. Rzuca dlatego, że to da dochody budżetowi, że da głosy wyborcze tak obdarowanych. Są to niskie pobudki, wg mojej oceny. Podobnie z akcyzą na wódkę i papierosy. Podobnie krzyk pisowskich demagogów (niestety opozycja nie lepsza) o nie płaceniu składek ZUS przez najbogatszych... Płacą, ale do pewnej kwoty, kosztem przyszłej emerytury. Chodzi o kasę do budżetu.

Wchodzimy w etap mowy-trawy. Jak za Gierka. Obym się mylił.

bu3las @ 176.114.236.*

wysłany: 2019-11-21 02:40

W sprawie: czy iść z Niemcami trzeba było.

Polecam link do wypowiedzi R. Szeremietiewa. Od 9. minuty nagrania wyłuszcza konkretne argumenty. Podzielam je. Nie dało się.

https://www.youtube.com/watch?v=zOJq5VrXpAI

Jacek Jakubiec @ 31.1.142.*

wysłany: 2019-11-21 09:36

Odsłuchałem Szeremietiewa, bardzo przekonujący wywód. Na YT widzę zresztą dalsze jego wypowiedzi. Tęgi łeb, warto go słuchać...

Ja wszakże nadal liczę na a k t u a l n e prognozy Szanownych Panów.
Jak się to polskie tu i teraz rozwinie?
Pisze bu3las: "nie można wykonywać gwałtownych ruchów, tylko systematycznie iść w pożądanym kierunku. I oceniałem, że Kaczyński to robi."
Tak i ja oceniałem i oceniam. To, że zaordynował rodakom obietnicę skokowego wzrostu płac minimalnych - może wśród gospodarczych realistów budzić popłoch, ale przecież Kaczyński nie ma zwyczaju paplać tego, co mu ślina na język przyniesie.
Kiedyś wspominałem tu o syndromie "odbijającej sprężyny" i o pozytywnych synergiach, jakie mogą (to szansa a nie gwarancja...) być owocem pierwszych oraz kolejnych sukcesów strategii pro-rozwojowej. Uważam, że z czymś takim mamy teraz do czynienia w Polsce. Tak trzymać! Bo danie tzw. kopa polskiej przedsiębiorczości, zwłaszcza tej drobnej i średniej skali, to perspektywa aktywizowania potencjału (talentów, pracowitości, przebojowości etc.), niestety ciągle nie w pełni wykorzystywanego. W tej optyce obietnice dot. płacy minimalnej mogą się okazać dodatkowym kółkiem napędowym a nie drogą do katastrofy... Oczywiście, mogą ale nie muszą!
Czy jest szansa na owego mocnego "kopa"?
Grzeszę może nadmiarem optymizmu, wolno mi. Tym bardziej wtedy, kiedy dostrzegam przesłanki dla dobrych rokowań.
Oto konkret. Widzę ja przedwczoraj w TVP prowadzone przez znakomitego Adriana Klarenbacha forum polityków spod wszystkich szyldów. I oto ku miłemu zaskoczeniu, po mądrej wypowiedzi kukizówki pani Ścigaj (teraz w koalicji peeselowskiej) wołającej o radykalne zmiany, na które czeka polska drobnica biznesowa, natychmiast nie kto inny jak przedstawiciele Dobrej Zmiany ochoczo jej basują, niemal na gorąco umawiając się w tonie "ależ tak, ma pani rację, a więc rozmawiajmy, współdziałajmy!". Jeżeli komuś wadzi to, że Kukiz zdradził ideały, że PSL to w prostej linii ZSL-bis, etc., to jest coś na rzeczy. Tylko, no właśnie... unikajmy ocen zero-jedynkowych. Per saldo - szkodliwych. Czasem warto stawiać na coś, co prześmiewcy nazywają "mądrością etapu". I nie musi to być cynizm, raczej przejaw używania rozumu...
Nowa sytuacja polityczna, czytaj: więcej normalności na parlamentarnej scenie, powoduje że moje prywatne prognozy na czas nadchodzący, są mimo wszystko optymistyczne.

bu3las @ 176.114.236.*

wysłany: 2019-11-23 01:58

Zapytałem o dobrobyt, bo mamy budować państwo dobrobytu. A pojęcie dobrobytu trudno zdefiniować.

L. Wałęsa przedkłada interpretację swoich wypowiedzi, nad to co sam powiedział. Daje mu to przewagę nad adwersarzami, stąd jego dobre samopoczucie. Wpierw pojawia się jego mętna deklaracja, a po jakimś czasie jej interpretacja dopasowana do okoliczności zakończona okrzykiem: a nie mówiłem? Ja to trzy ruchy do przodu… Wszyscy politycy to stosują, tylko nie tak prostacko jak on.

Gdy kogoś boli ząb, i mu go wyrwą, odczuje poprawę. Ale zęba nie ma, a jest ich określona ilość. Zawsze coś za coś. Zrównanie dochodu liczonego w euro na głowę z Niemcami, jest twardym konkretem. Jest to dobry, weryfikowalny cel. Ale osoby pracujące w Niemczech odczują ten stan jako pogorszenie swego statusu i nie będą zadowolone.

Indywidualne odczucia zostawmy na boku i czepmy się zrównania dochodów... Aby mieć dochody, trzeba mieć wydajność pracy, tzn. w jednostce czasu trzeba wyprodukować tyle co Niemiec, bo to jest nierozerwalne. Chyba, że się ma złoża cennego surowca jak Kuwejt, no i dochody z jego sprzedaży nie zawłaszcza jakaś oligarchia. My dochody mamy z pracy. Więcej pracujemy, więc zwiększyły się nam dochody, ale czy to jest dobrobyt? Zwiększanie produkcji to nie jest zwiększanie wydajności. Wydajność mamy ciągle niską. Czy w krótkim czasie można tu wiele zmienić? Państwowe firmy są z reguły mało wydajne i ta droga doganiania wielokrotnie zawiodła…

Panie Jacku, jeśli coś wielokrotnie zawiodło, czy warto to powtarzać? Jeśli jesteśmy intelektualnie tak słabi, że nie potrafimy uczyć się na błędach, no to jaki może być efekt? Ja zgadzam się z Buńkiem, że Balcerowicz zrobił autentyczne, nie pseudo reformy. Były niekiedy przesadne, zbyt bolesne ale konieczne i ostatecznie pożyteczne.

Do zwiększenia wydajności potrzebne są inwestycje i kapitał. Polski kapitał, by zyski mogły zostać w kraju. Czy my mamy kapitał? Czy dbamy o spokojne jego gromadzenie? Wkrótce zacznie się festiwal podatkowy, co by tu jeszcze opodatkować? – Najłatwiej tych, którzy coś mają i są w mniejszości, a więc oszczędności (premier Belka). Oszczędności są podwójnie opodatkowane. Uszczupla je inflacja, bo rząd drukuje pieniądze w nadmiarze, a jeszcze zabiera 19% od nędznych odsetek. Następni do zwiększania domiaru zapewne będą właściciele nieruchomości.

Obecnie polscy emeryci jeżdżą zarabiać u niemieckich emerytów, ta sytuacja trwa już dziesięciolecia i mam wrażenie, że się nasila. Niemcy to trudny przeciwnik, jestem pewien, że zrównanie naszych dochodów za życia J. Kaczyńskiego się nie ziści. Natomiast słowotok o dobrobycie...
Chce Pan weń wierzyć? Kto bogatemu zabroni trwonić jego zasoby?

Pisze Pan: "danie tzw. kopa polskiej przedsiębiorczości"... Przewiduję, że tak się zdarzy. W tym roku małe firmy (zmiana przepisów) zmuszone zostały do wymiany kas fiskalnych. To kilka tys. w plecy od sztuki. Zarobiły firmy dostarczające kasy. - Dobrobyt przesunął się od jednych do drugich. Budżet zarobił na podatku dochodowym i na VAT-cie. Czy ta operacja skróciła nasz dystans do Niemiec?... Sytuacja jest jak widać złożona.

Jacek Jakubiec @ 46.169.117.*

wysłany: 2019-11-23 11:54

A co to jest dobrobyt?
To pojęcie względne, zależne np. od pozycji na klasowej drabinie społecznej. Pojęciem blisko-brzmiącym i semantycznie pokrewnym jest dobrostan. W tym kontekście Dobra Zmiana wyraźnie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Polaków, przynajmniej większości z nich. Vide wyniki ostatnich wyborów.
Jeżeli Kaczyński i Morawiecki głoszą determinację w staraniach o dobrobyt - w jego najbardziej potocznym rozumieniu - to świetnie! Czego do tego trzeba? Kapitału! A gdzie on? To fakt, że nie mamy tego co ma Kuwejt czy choćby Rosja, która może koparkami (jak mówią...) złoto kopać na Kołymie. Nasz najcenniejszy zasób to zatem ciągle praca i intelektualny potencjał rodaków.
Gdy słyszymy o międzynarodowych sukcesach polskich studentów informatyki i nauk technicznych i jeśli nie jest to tylko propaganda dla dowartościowania narodowego ego, to to naprawdę coś znaczy! Czyż nie to dziś jest naszym najcenniejszym złotem? Tylko co robić, żeby ten potencjał działał tu, w Kraju nad Wisłą, żeby tu tworzył i mnożył nasze PKB, a nie był wysysany przez kraje, gdzie ich praca może być od zaraz kupiona za solidne apanaże? Nie wiem jaką odpowiedź na ten dylemat ma Morawiecki, ale wierzę, że w jego ekipie trwa ostre główkowanie nad ideą Krzemowej Doliny w polskim wydaniu...
A gdy mowa o wysysaniu naszych zasobów przez obcych: mam nadzieję, że w porządkowaniu systemu fiskalno-podatkowego dojdzie do położenia tamy na rzece pieniądza wypływającego z Polski z dyskontów i supermarketów. Czyż to nie lepsze (także moralnie) niż drenowanie kieszeni polskiego obywatela? Jeśli ten i ów z tych potentatów obrazi się i zabierze swoje zabawki, to może byłaby to szansa na powrót drobnego handlu n.p. w pustoszejącym centrum Jeleniej Góry. Może... Ale wiem że nie takie to proste.
Jeszcze o Balcerowiczu. Tu i ja zgadzam się z Buńkiem. Ta reforma była nie tylko autentyczna, ale i konieczna. Ale sumienie jej głównego twórcy musi obciążać to, że wykazał całkowite "desinteressement" dla losu tysięcy rodaków (z rodzinami może i milionów?) z sektora PGR-ów. Ś.p. Andrzej Lepper wołał "Balcerowicz musi odejść" i nie był to tylko prymitywny hunwejbinizm. Znał ten pegeerowski koszmar od podszewki.
Dziś możemy stawiać na Ardanowskiego. To jeden z bardzo mocnych punktów w tej ekipie.
Póki co pozostaję na pozycji optymisty i pozdrawiam - JJ.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-23 22:26

Panie Jacku, ponieważ pan walczy w sądzie, gdzie prawnicy nie wahają się korzystać z wszelkich tzw. sztuczek to informuję, że jest kolejna z którą musi się pan liczyć. Otóż po wyroku luksemburskiego Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019 każdy sąd powszechny i administracyjny w Polsce powinien odmówić stosowania przepisów polskiego prawa, których skutkiem byłaby możliwość rozpoznania spraw sądowych przez sędziów nominowanych przez neo-KRS.
Sąd Okręgowy w Olsztynie rozpatruje apelację w sprawie, w której w pierwszej instancji orzekał sędzia nominowany przez neo-KRS. Zgodnie z wyrokiem TSUE sąd postanowił sprawdzić, czy ów sędzia spełnia wymogi niezależności i niezawisłości. I nakazał Kancelarii Sejmu dostarczenie wciąż utajnionych list poparcia kandydatów do KRS.
Jak wiadomo listy są tajne i nie zanosi się na zmianę tego stanu rzeczy, zatem i ostateczne rozstrzygnięcie może poczekać.
W związku z powyższym, warto moim zdaniem, na tym forum powrócić, do pytania o defincję 'komuny". Kiedyś zaproponowałem by brzmiała "Mówić jedno, robić drugie, a opozycję w morde lać, byle przy korycie trwać".
Warunki by można było tak robić to wspieranie jakiejś wielkiej idei, którą niby się wdraża. Kiedyś była to tajemnicza nauka Marksa. Dorastałem w "tamtych" czasach i pamietam, że o Marksie mówiono zawsze w połączeniu z Leninem i teoretycznie wdrażano idee tego drugiego ale z pewnością w wersji Stalina czyli z Marksa pozostało tylko nośne nazwisko. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że zauważam podobieństwo tamtych metod rządzenia do stosowanych obecnie. (Ponadto, wzrasta brutalność i bezkarność funkcjonariuszy. U nas pani Agnieszka, a gdzie indziej połamana ręka i nawet trupy - Wrocław, Konin). Pan Bu3Las pisze "jak jest" w sprawie szkolnictwa, słuzby zdrowia i małego biznesu (ja dodałem powyżej informację o sądownictwie, tak istotnym teraz dla pana) zaś pan używa słowa "wierzę" i pisze o rzeczach które istnieją tylko medialnie.
W kontekście słabości opozycji to ja ją tłumaczę systemową bezkarnością kłamstw ze strony władzy i niewielkim zasięgiem mediów uznających prawo opozycji do informowania obywateli. Czyli jest "jako drzewiej bywało", a więc za "komuny".
Na zakończenie dodam, że szambo spokojnie spływa Bobrem, (a przeciez jeszcze kilka lat tamu tak się nie działo Zaś ulegając nastrojowi teorii spiskowych, który tu na blogu pana Jacka radośnie buzuje, pografomanię o prezesie firmy od śmieci, który chciał publicznej prezentacji faktów o gospodarce śmieciowej (znaczny proponowany wzrost opłat) w trakcie kampanii wyborczej, ale najpierw władze powiatu (wiadomo kto tam rzadzi) go uciszyły, a teraz zamieniły na innego, by jeszcze trochę zamrozić przepływ informacji. No i w związku z tym, skoro padały tu zaspokajane chętnie prośby o analizę alternatywnych przeszłości, moja prośba o przewidywanie alternatywnych przyszłości w temacie: czy przed wyborami prezydenckimi wzrosną opłaty za śmieci w kotlinie, ponad już teraz uchwalone kwoty?
Jedyny pewnik w tej sytuacji to to, że panu AS nie uda się namówić członków komitetu nagrody Nobla do przeczytania bełkotu Matki Kurki.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-24 08:59

"Jedyny pewnik w tej sytuacji to to, że panu AS nie uda się namówić członków komitetu nagrody Nobla do przeczytania bełkotu Matki Kurki."

Jedyny pewnik w tej sytuacji to to, że panu
Buniek @ 176.111.153.*
uda się namówić sędziów TSUE do osadzenia w Berezie Kartuskiej AS-a
za latanie z nożem bez spadochronu.

A na poważnie:
Komentujmy wszyscy wraz!
Bo już na to wielki czas...

Jacek Jakubiec @ 46.169.117.*

wysłany: 2019-11-24 19:35

Znów mnogość wątków i opinii. Z Panabuńkowych czepię się jednego.
Cytat: "(...) W kontekście słabości opozycji to ja ją tłumaczę systemową bezkarnością kłamstw ze strony władzy i niewielkim zasięgiem mediów uznających prawo opozycji do informowania obywateli. Czyli jest "jako drzewiej bywało", a więc za "komuny" (...)".
Ejże!!! Nie dysponuję wynikami badań medioznawczych, ale chyba się nie pomylę, jeśli powiem że zasięg rażenia TVN czy telewizji Polsatu tudzież innych mediów, tych nie kochających PiS-u (też radiowych i gazetowych), jako żywo trudno uznać za "niewielki". Ma Buniek jakieś mierzalne dowody, że się mylę?
Przy okazji, gdy mowa o telewizji, powtórzę coś, co już tu pisałem. Jestem za dość istotną zmianą nazewnictwa. Co stoi na przeszkodzie, aby przestać TVP określać jako telewizję publiczną, a nazwać ją po prostu telewizją państwową. Z wszystkimi konsekwencjami. Demokratycznie wybrany parlament i rząd wraz z objęciem władzy otrzymują ważne narzędzie stałego komunikowania się ze społeczeństwem. Władza ta realizuje swoją misję zgodnie z obietnicami wyborczymi, ale też zgodnie z własną tożsamością ideowo-aksjologiczną i dla wszystkich jest to normalne. I tak sprawy mają się do kolejnych wyborów, które albo dają tej władzy prolongatę, albo jest zmiana warty. Także w TVP. Sprawą warsztatu dziennikarskiego jest, aby taka TVP(aństwowa) nie była wyłącznie prymitywną tubą propagandową rządu, aby trzymała poziom, aby także opozycję traktowała uczciwie etc. Ludzie ocenią czy im taka telewizja odpowiada, czy nie. Zawsze mogą skorzystać z pilota, bo mają wybór. Pluralizm mediów jest już faktem.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-24 20:52

Nasz gospodarz, używając dla niego ważnego autorytetu, zaapelował: "usłyszeliśmy biskupie wołanie o wzajemne ZAUFANIE Polaków. Że jest nam potrzebne? Nikt mądry a przyzwoity w to nie wątpi".
W odpowiedzi pan AS napisał: "wzajemne zaufanie to puste hasło" i "Nie dajmy się oduraczyć!", zaś pan Wieńczysław podkreślił, że "Wzajemne zaufanie Polaków nie jest priorytetem."
Korzystając z okazji, że Gospodarz nawołuje do zaufania, a więc i do wzajemnego szacunku oraz współpracy, pan AS doładował z grubej rury: " Tokarczuk to dobry przykład antypolskiego chama i buca." i "Postawa, jaką popisuje się Tokarczuk, wyklucza ją z polskiej wspólnoty."
Zatem panie Jacku, już pan wie kto nie jest mądry i przyzwoity.
Warto do tych wypowiedzi się odnieść w kontekście lokalnym i krajowym. Otóż pani Tokarczuk to Polska noblistka i dolnoślązaczka. Powinniśmy być dumni z jej osiągnięcia na skalę światową. Ale okazuje się, że komuś to strasznie przeszkadza.
Warto rozważyć komu i jaka może być motywacja dla tych osób, którym przeszkadza nagroda Nobla dla wielkiej Polki. Otóż w tym momencie i ja posłużę się słowami autorytetu biskupa czyli akceptowanego przez Gospodarza, ale tym razem śp. biskupa Pieronka, który będąc w Jeleniej Górze martwił się, że antypolskie postawy kształtuje pewne radio za pieniądze ze wschodu. Z tym wschodem mi sie kojarzą słowa innego polityka, mianowicie pana Moczulskiego, który skrót PZPR tłumaczył jako Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji.
Panie Jacku słowo "oduraczyć" to nie jest polskie słowo, to jest rusycyzm i to niezbyt popularny! Ponadto, Polacy używają zwrotów grzecznościowych i o naszej wielkiej noblistce powinno się pisać: "pani Tokarczuk".
Tak więc, to co zostało napisane przez pana AS miało na celu właśnie rozbijanie zaufania, o które tak pański autorytet apeluje.
Wracając do słów pana AS to informuję, że do żadnego trybunału go nikt nie poda jeżeli zechce sobie polatać bez spadochronu. Niemniej jednak, dla upamiętnienia takiego czynu, warto byłoby to w jakiś sposób uwiecznić, ale na nagrodę Nobla, której tak bardzo pan zazdrości mojej wielkiej rodaczce bym nie liczył.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-24 21:31

Upss... Biskup Pieronek nic nie mówił o kształtowaniu postawy antypolskiej tylko o finansowaniu. Przepraszam, pamięć zawiodła!!!

Panie Jacku, pozwolę się nie zgodzić z pańskimi poglądami dotyczącymi mediów finansowanych z podatków. W świecie zachodnim standardem jest wolność i niezależność mediów publicznych.
Gdy przeczytam na ten temat jakiś ciekawy tekst to zaproponuję by pan zamieścił na blogu.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-25 05:31

Tako rzecze Buniek:
"Wracając do słów pana AS to informuję, że [...] na nagrodę Nobla, której tak bardzo pan zazdrości mojej wielkiej rodaczce bym nie liczył."

To pańska rodaczka?
A to ciekawe...

Ja jej zazdroszczę Nobla?

No pan to jest jasnowidz jednak.
To już drugie pańskie odkrycie.
Pierwsze to było, jak latałem z nożem
i groziłem wszystkim śmiercią.

Mam już dosyć
zajmowania się stanem zdrowia
jeleniogórskich komentatorów.
U RPS-a, pana od Villi i tutaj.
Czy to nadmiar radonu jest winien, czy jaka inna zaraza...
Ktoś temu zaradzi?

Widz @ 31.60.117.*

wysłany: 2019-11-26 16:17

Panie Jacku, miałem nie komentować, bo …, ale …
Zacznijmy od tego, że jestem generalnie, podobnie zresztą jak Pan, optymistą jeżeli chodzi o gospodarcze plany rządu Morawieckiego.
Jestem z wykształcenia ekonomistą i byłem także nauczycielem akademickim w tej dziedzinie.
Wiem więc „ przypadkiem”, ze nie ma w " przyrodzie", całkowicie pewnych, stuprocentowo bezpiecznych decyzji ekonomicznych i ich skutków gospodarczych i społecznych.
Nie ma swoistej „ tabliczki mnożenia „ czy też „ dodawania ”, są tylko szacunki. Nikt z nas indywidualnie nie ma wystarczających narzędzi i danych, żeby ocenić ten stopień ryzyka.
Mają takie możliwości wyspecjalizowane instytucje, jak np.. Bank Światowy, agendy UE oraz takie agencje ratingowe, jak np. Fitch Ratings, Moody's, Standard & Poor's, A. M. Best i Dominion Bond Rating Service. To te największe i najbardziej słuchane.

Dopóki więc one nie podnoszą alarmu, to krakanie zatwardziałych antypisowców można … wypikać.

„ Druga Grecja”, krach polskiej gospodarki to ich mrzonki, marzenia, byle dać upust swojej antypisowskiej frustracji.

Krach miał być już po roku rządów PiS-u, ale go nie ma.

Z nadzieją więc, intencjonalnie , „ wieszczą” -” kiedyś” „ druga Grecja „ będzie!

Może będzie, może nie !

Wrócę do Pana opinii o tzw. planie Balcerowicza.
Już kiedyś Panu linkowałem inne niż obowiązujące opinie o jego cudownym wpływie na stan polskiej gospodarki.

Zgodzę się, że reforma postkomunistycznej gospodarki była konieczna.

Ale są jednak opinie, że aż taka skala szokowej terapii nie była konieczna.
Oprócz tych PGR-ów, to zostały zniszczone liczne przedsiębiorstwa, został zniszczony, niektórzy mówią, że rozgrabiony, znaczny majątek narodowy.

Dostał Pan swój udział w Programie Powszechnej Prywatyzacji?
Myśli Pan, że było to, mimo wszystko odzwierciedleniem Pana udziału w wypracowanym przez Pana rodziców, Pana i Pana dzieci majątku ?

To tylko takie maleńkie pytania, polecam te krytyczne a chociażby tylko nie bałwochwalcze opinie:
https://www.tygodnikprzeglad.pl/plan-balcerowicza-operacja-niepotrzebna-chybiona/
https://www.ue.katowice.pl/fileadmin/_migrated/content_uploads/8_M.Rolski_Krytyka_Planu_Balcerowicza....pdf

Zacząłem od zastrzeżenia, że miałem nie pisać, bo …, ale nie mogłem sobie odmówić, mimo wszystko.
Mimo iż wychodziłem z kilku założeń.

Po pierwsze, nie chciałem karmić trolla, po drugie, stosując się do wskazania Marka Twaina, nie podejmować dyskusji z kimś, kto cię sprowadzi najpierw do swego poziomu i … pokonana doświadczeniem.

Ponieważ nie jestem złośliwy, to nie napiszę o moich skojarzeniach wpływu na niektórych, z … Goebbelsem, o tym, że kłamstwo tysiąckrotnie powtarzane itd. oraz : „Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą”.

Idąc więc dalej, chciałbym jednak dodatkowo skonfundować pana Bunka.

Jego obawy co do praworządności, do „ zamachnięcia” się przez PiS na demokrację są przesadzone!

Dowód?

Ponieważ chciał przeczytać coś interesującego, toteż służę:
https://wpolityce.pl/polityka/474695-burza-w-sieci-po-rozmowie-belki-z-geukingiem

Burza w sieci po rozmowie Belki z Geukingiem! Internauci komentują: "Niemiecki europoseł broni Polski, a polski... własny kraj atakuje"
Internauci nie kryją zdziwienia przebiegiem dyskusji w programie „Studio Europa” z udziałem europosłów - Marka Belki z S&D i Helmuta Geukinga z EKR. W rozmowie to niemiecki parlamentarzysta stanął w obronie naszego kraju, natomiast były polski premier przekonywał, że widzi „niebezpieczeństwo dla praworządności”.
Niemiecki europoseł zaznaczył, że nie widzi, żeby w Polsce praworządność była zagrożona. Innego zdania był Marek Belka.

Nie, nie zamieniłem cytatów. Naprawdę w rozmowie z Deutsche Welle i Interią niemiecki europoseł (Helmut Geuking) broni Polski, a europoseł z Polski (Marek Belka) własny kraj atakuje, mówiąc, że… „Polska będzie wić się jak piskorz”

— skomentował Samuel Pereira.

Panie Buniek, to opinia nie moja, TO POWIEDZIAŁ NIEMIECKI POLITYK !!!!!!!!!

Pozdrawiam wszystkich, miłego dnia.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-26 22:14

Bardzo ubawił mnie komentarz pana Widza dotycząca niby mojego stanowiska w sprawie o której nie miałam pojęcia czyli rozmowy dwuch polityków. Zadziwiło mnie poczucie niższości pana Widza. Dużymi literami napisał, że polityk niemiecki ma podobne ma do niego poglądy w jakiejś sprawie. Te duże litery i słowo "niemiecki" ma nas przekonać do czegoś tam. Panie Widz to, że jakiś Niemiec tak myśli to wcale nie oznacza, że Polak ma myślec tak samo. To żaden argument w dyskusji!
Z moich sporów z panem Widzem pamiętam najbardziej dwie informacje, które mu przy pomocy bloga pana Jacka przekazałem. Jedna to to, że Niemcy nie graniczą z Turcją i nie mają dostępu do morza Śródziemnego, a druga, że Bruksela nie ma żadnej władzy i że tam są tylko budynki i stoły wokół których spotykają się politycy.
Ten wpis pana Jacka dotyczył wymiaru sprawiedliwości (i ja też na ten temat zamieściłem komentarz). Pan Wienczysław oswiadczył, że tak bardzo nienawidzi, że jest skłonny zrezygnować ze swojego obywatelskiego prawa oczekiwania praworządności od rządu byle tych co ich nienawidzi źle potraktowano. Zareagowałem historycznym cytatem i chyba wyjaśniłem dlaczego. Ponadto, dziwiąc się, że Gospodarz nie interweniuje, zareagowałem komentarzem na wpis pana ASa, ponieważ uraził moje poczucie dumy narodowej swoim wpisem o naszej noblistce.
Na tym blogu często pada słowo "ekologia". Zaproponowałem tematy : ścieki z Karpacza w Bobrze i katastrofa polityki śmieciowej w Kotlinie, otwarcie oskarżając o to władze powiatu (wiadomo kto tam rządzi) i nawołując do postawy obywatelskiej i dyskusji na ten temat w sensie bardzo lokalnym.
Niestety, te tematy nie znalazły uznania na tym forum. Pan Jacek i pan Widz uważają, że idzie ku lepszemu (gdzieś tam daleko w Warszawie) ja zaś uważam, że wręcz przeciwnie. Co ciekawe, pan bu3las również zauważył konkretne mankamenty obecnych rządów dla nas mieszkańców Kotliny.
Na koniec zaapeluję do panów aby tu na tym blogu wspierać pomysł jednego z burmistrzów by prosić władze kościelne o złagodzenie warunków płacenia kontrybucji przez władze miast. W tej chwili Jelenia Góra ma problem ze sfinansowaniem oświaty i brakuje 54 miliony złotych. Problem ten wynika m.in. z wprowadzenia tzw. deformy. Przypomnę, że pani Agnieszka protestując przeciwko temu została nie tylko pobita ale również poddana szykanom w ramach "selektywnego wymiaru sprawiedliwości" tak bardzo znanego z czasów tzw. "komuny".

Widz @ 37.47.191.*

wysłany: 2019-11-26 23:15

Postanowiłem jednak jeszcze dzisiaj , nakarmić trolla.
Chyba jednak czytanie ze zrozumieniem to nie jest specjalność pana Buńka.
Nigdzie nie napisałem, że on się odnosił do stanowiska „ dwUch” polityków.
To oni odnieśli się do zabobonów pana Buńka !!!
Tak na marginesie, dobrze, że było ich : dwuch” a nie „ czech” albo „ cztereh”.
Ech, my ciemny lud, oni - „ młodzi, wykształceni, z …”.
Jednak, żeby się oduraczyć, nie potrzeba do tego, żeby była równowaga, nawet weekendu, nawet pisanego MAŁYMI !!! literami.
A może małymi?
Kopernik była kobietą, podobnie jak pan ? Buniek, który pisze o sobie, że" nie miałam …"
Trzeba się wreszcie zdecydować na jedną z dostępnych kilkudziesięciu płci a może pci?
Dzięki panu Buńkowi wiem, że granica turecka istnieje daleko od budynków w Brukseli i ten zastrzyk wiedzy udzielonej m,i czyni mnie w kategoriach panabuńkowych erdytą co najmniej!?
Tak na marginesie, może jakiś link do tego wpisu gdzie twierdziłem, że Niemcy mają wspólną granicę z Turcją?
Chętnie jeszcze raz poczytam z panem Buńkiem – będzie nas „ dwuch” czytelników a może nawet „ DWUH”?
Czy mam kompleks wobec Niemców?
Mam chyba jednak kompleks niższości wobec pana Bunka.
Staram się jak mogę, ale z takimi tekstami, żeby prosić władze kościelne o zmniejszenie kontrybucji, to ja sobie nie poradzę.
Myślę, ze to robota dla psychoterapeuty, przynajmniej psychoterapeuty.
I to dobrego, skoro szkoła nie dała rady.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-11-27 06:52

Buniek:

"Ponadto, dziwiąc się, że Gospodarz nie interweniuje, zareagowałem komentarzem na wpis pana ASa, ponieważ uraził moje poczucie dumy narodowej swoim wpisem o naszej noblistce."

Teraz ja:

Jak gospodarz powinien był zareagować?

W jaki sposób AS uraził poczucie dumy narodowej pana Buńka?

Jacek Jakubiec @ 37.7.106.*

wysłany: 2019-11-29 10:00

Muszę się wytłumaczyć. Nie tylko że nie interweniuję (w sprawie noblistki: jestem pełen uznania dla jej pisarskiego kunsztu, ale za grosz nie utożsamiam się z jej antypatriotycznymi wywodami), ale że tu w ogóle zamilkłem...
Rzecz w tym, że utkwiłem w intensywnej, dość absorbującej "biegączce".
Tak jest, zgadli Panowie, chodzi o to co w tytule, że zbliża się finał. Zero luzu...
Przy tej okazji: dzięki Widzowi za (fragmentaryczne) ujawnienie się. Jednak dobrze wiedzieć - choć z grubsza - z kim ma się honor.
Co do "zbliżającego się finału" dopowiadam: w sprawie Dworu jest dobry wyrok sądu I instancji (26.09.b.r.) ale w rozpatrywaniu jest też złożona (16.10.br) apelacja. No i czekamy...
Sukcesu końcowego nikt póki co nie gwarantuje, ale jeśli sprawy potoczą się tak jak można oczekiwać, to zostanie otwarta cała, przygotowywana już teraz (bo czemu by nie?, kto nie ryzykuje, etc...) - sekwencja wielu zdarzeń, która powinna zakończyć się ponownym (jak latem roku 2004) postawieniem sprawy Dworu Czarne na sesji Rady Miejskiej. Ale żeby tym razem nie było błędów, czeka nas - Szanowny Widzu - niejedna burza tęgich mózgów.
Myślę, że będzie się działo.
Więcej o tym napiszę w kolejnym artykule tego serialu...

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-11-30 00:30

Ależ mam ubaw z panem Widzem. Czytam jego odpowiedzi na na moje komentarze i tezy opisujące naszą rzeczywistość i śmieję się. Zero argumentów i jedynie klasyczne, zaczerpnięte z TVPIS sztuczki i wyśmiewanie się z emeryta, który przy korzystaniu z tabletu pomylił dwie literki.
Panie Widz co to takiego te dwie literki w porównaniu do akceptacji hien i kłamstw smoleńskich? Kogo bardziej zainteresuje stan wzroku jakiegoś emeryta niż stan czystości wody w Bobrze lub wysokość rachunków za śmieci? Poza tym, przecież program PISu, ogłoszony publicznie, też zawiera literówki. Czy na zebraniach z członkami tej partii też tak pan wybrzydzał?
Faktycznie, pisząc wiele wyrazów jeden z nich napisałem z błędem ortograficznym, a w innym była literówka - nie zmieniająca jednak żadnej z tez do dyskusji ! Jeżeli to pana bardzo zabolało to przepraszam. Niestety tablet mały, a "pesel" na wzrok działa.
Korzystając z okazji, zacytuję tekst pani Joanny Senyszyn. Cyt: " Kochani, dziś o 18.35 miałam reprezentować Lewicę w programie TVP INFO na temat wczorajszych wypowiedzi wicemarszałka Czarzastego, że Polskę wyzwoliła Armia Czerwona, a holocaust jest częścią polskiej historii. Moja obecność uniemożliwiłaby napaść na te prawdziwe wypowiedzi. Toteż PiS się przestraszył i mnie odwołano. ****ja, jak ognia, boi się prawdy i ludzi, którzy ją mówią bez ogródek.
TVP dba, żeby Polacy nie zapoznawali się z poglądami innymi niż pisowskie, fałszuje rzeczywistość i zakłamuje historię. Bez przerwy robi widzom wodę z mózgu, a mój udział w programie to uniemożliwia. Dlatego zrobili na mnie zapis*, po tym, jak na antenie powiedziałam, że nie był męczennikiem za wiarę, zamordowany został za działalność polityczną, której w tamtym czasie nie popierał nawet Kościół.
——————————
*Zapis to relikt PRL. Polegał na eliminacji z życia publicznego osób niewygodnych dla władzy. Nie publikowano ich felietonów, artykułów, nie wydawano książek, w nadziei, że Polacy o nich zapomną. Obecnie nazywa się to banem".
Panie Jacku i jak tu nie twierdzić, że wraca "komuna"?
Ale są i pozytywy! Młodzież zaadaptowała hit politycznej rządowej narracji i na strajkach klimatycznych pojawiło się takie hasło: "Emisję CO2 trzeba anulować bo przegramy!!!"

Jacek Jakubiec @ 37.7.106.*

wysłany: 2019-11-30 09:15

Buniek: Panie Jacku i jak tu nie twierdzić, że wraca "komuna"?
Odpowiadam : po prostu nie twierdzić. Bo to bzdura wierutna.

xy @ 31.60.71.*

wysłany: 2019-11-30 17:27

Panie Jacku, co prawda, pan Buniek nie zasługuje na dłuższą niż Pana ripostę, ale rozmiar jego hucpy przekracza turecko - niemiecką nieomal granicę mojej empatii dla niego, „ślepego emeryta z malutkim …tabletem i wielkim peselem”.
Nie wiem czy jest on tylko prowokatorem, czy też „ inteligentnym inaczej”, chcącym awansować do „elity intelektualnej” „ namaszczanej” przez TVN 24 i GW, czy jednym i drugim jednocześnie.
Żądający pochylenia się nad jego „ tezami”, poczynając od „ władz kościelnych i kontrybucji”, poprzez jeleniogórska Joannę d’ Arc, czyli panią Agnieszkę, poprzez inną Joannę, tym razem Senyszyn, aspirujący do poważnego traktowania jego i jego „ tez”, „tak sobie”, debilnie pisze, potwierdzając, że jest antypisowcem wymagającym wsparcia psychologicznego a może nawet psychiatrycznego.
Otóż to chamidło pisze, cytuję: „ Panie Widz co to takiego te dwie literki w porównaniu do akceptacji hien i kłamstw smoleńskich?
Otóż pan Buniek chyba nie rozumie, ze jego analfabetyzm nie usprawiedliwia tych „hien”.
Czy zrozumie niestosowność i rozmiar swojego chamstwa, jeżeli o nim powiem symetrycznie do tych hien, że jest pożytecznym idiotą Putina, wierzącym w „pancerną brzozę” ???
Pewnie nie , bo to wymaga mózgu i kultury innej, niż ta ze stepów Azji.
Z całą pewnością jest też na tyle zaślepionym antypisowcem, że on, przedstawiający się jako antykomunista, rzekomo poszukujący objawów powrotu komuny w TVP i gdziekolwiek, daje jako przykład powrotu „komuny”, odpór propagowanej przez neokomunistów tezie o „ wyzwoleniu Polski ‘ przez Sowietów.
On nigdy nie przyjmie, że była to wojna między dwoma totalitaryzmami, celem CCCP nie było nigdy danie wolności , tylko pokonanie Niemiec i poszerzenie swojej władzy w Europie.
Nie przyzna, że nastąpiła zmiana jednej okupacji na drugą, co prawda, znacznie mniej dolegliwą.
Nie uzna tego, bo przecież tak twierdzi PiS !
Gdyby tylko Stalin , Goebbels, Urban twierdzili, że dodać dwa do „ dwuch” daje w wyniku pięć, natomiast PiS, że cztery, to pan Buniek poparłby Stalina i innych oraz niezwłocznie zaprosiłby nas do poparcia Stalina i dania „ odporu „ PiS-owi.
Takie są parametry pana Buńka, że walczy z „komuną”, ramię w ramię ze staro-nowymi komunistami.
Byle dokopać PiS-owi, zasłużyć być może, w opinii GW, na miano intelektualisty, postępowego, z …dużych itd.
Żałosne i żałosny.

To tyle.

Wybacz Marku Twain-ie, nie dyskutowałem z nim, tylko go … temperowałem, bo by tę ….upss, całkiem nieostry.

bu3las @ 176.114.236.*

wysłany: 2019-12-01 02:18

Pan Buniek lubi walnąć z tzw. grubej rury. A to do Himmlera porówna, tego arcyzbrodniarza, który jest klasą sam dla siebie i nie da się z nikim zrównać. A PiS to komuna.

Jesteśmy emerytami, więc pamiętamy, że za komuny, tej prawdziwej nawet informację o pogrzebie (klepsydrę) trzeba było mieć urzędową, bo cenzura. Teraz TVP propaguje politykę PiS, owszem, ale wcześniej propagowała opcję, którą pan Buniek nam tu wciska zauroczony poziomem ich narracji.

Pani Senyszyn, kawiorowa komunistka. Mówiło się: jaśnie towarzyszka. Słusznie spuszczono ją z wodą. Inaczej byłoby to nobilitowaniem kreatury. W cyrku winno się ją pokazywać jako dziwo - komunistka obwieszona drogimi błyskotkami. Zadziwiające, że moskiewskie pachołki nie mają za grosz wstydu. Przecież to oni nadzorowali te ruskie porządki. Czyli szarzyznę, tę wszechobecną, upokarzającą reglamentację. Te dyrektywy moskiewskie w co Polak ma wierzyć, co wolno mu wiedzieć. Polak ma się ciszyć, że pozwolono mu żyć.

Mówisz Pan Panie Buniek, że s_rają do Bobru, to gonić te bladzie i złodziei, jak mawiał Marszałek, a za nim powtarzał Paweł Kukiz. Ale to trzeba sensownie robić, a nie tylko propagandowo bełtać. Za dużo urzędów, po co te powiaty? Niestety, opozycja miała osiem lat...

Jacek Jakubiec @ 37.7.106.*

wysłany: 2019-12-01 08:57

Wieńczysław pisał tu niedawno, że kwestia zaufania między Polakami nie jest dziś kwestią priorytetową. Powiedzmy. Są tematy jeszcze pilniejsze...
Ekspertem od tych spraw jest socjolog prof. Piotr Sztompka. Warto poważnie traktować to, co głosi. Jest m.in. autorem dzieła „Kapitał społeczny: teoria przestrzeni międzyludzkiej”.
A oto cytat z jego eseju opublikowanego właśnie na forum Kongresu Obywatelskiego:
"(...) Przestrzeń moralna to jedno z najsłabszych ogniw naszego rozwoju. Tymczasem jej dobra kondycja jest warunkiem koniecznym zarówno szczęśliwszego życia obywateli, jak i dalszego rozwoju społeczeństwa. Kluczową rolę w odbudowaniu, bądź też dalszej destrukcji tego obszaru będzie miała elita polityczna, będąca najbardziej wzorcotwórczą grupą społeczną. To w dużej mierze od niej będzie zależało, czy w najbliższych latach spełni się scenariusz cyniczny – zakładający pogłębianie się erozji przestrzeni moralnej – czy scenariusz romantyczny, dający nadzieję na zbudowanie polskiego „razem” (...)".

Pełny tekst jest dostępny pod linkiem:
https://mail.google.com/mail/u/0/?js=RAW&maximize=true&hide=true&position=absolute&hl=pl&emailsLink=true&sk=true&titleBar=false&border=NONE&eventCallback=ParentStub1264667144388&zx=kwkkzjwesp92#inbox/FMfcgxwGBwSgGfkLjzgPbKJMpGNknLbd

Serdecznie Panom polecam.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-01 17:22

Najbardziej wzorcotwórcza grupa społeczna:
pRezydenci Polmos, Donos i Wynos,
Palikot, Szczerba, Nitras, Myszka Agresorka, Szurum - Burum - gdzie jest marszałek, Woźniakowska Graefin von Haende Hoch, doktorka eurodeputowanka Spurek, wielu innych
i Zandberg.
Coraz bardziej wzorotwórczy
bo coraz bardziej wrzeszczą.
W telewizorze. Ale to wystarczy.
Jakie wnioski? Ba!

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-02 03:45

A!
Na śmierć zapomniałem!
Toż do najbardziej wzorcotwórczej grupy społecznej
należą także bezsprzecznie
zmartwychwstały mąż pani Diduszko wraz z małżonką,
oraz najjaśniej nam świecąca świeża gwiazda cyrku na Wiejskiej,
artystka variete, pani Klaudia Jahira!
A także cała plejada pomniejszych gwiazd ze światka "artystycznego"
Jand i szczurów drobniejszego płazu,
z gromadą przedstawicieli najgłupszej opozycji w historii kosmosu.

A jednak to wszystko nie gwarantuje zwycięstwa.
Bo są jeszcze tacy po naszej stronie jak:
Gliński, Gowin, Czaputowicz i choćby Banaś,
czy wcześniej znany pobożny PiS-owski senator Kogut.

Taki Gowin na ten przykład,
jako aktualny języczek u wagi jest w Internetach komentowany tak:
"Gowin ze swoimi 18 szablami czuje się supermocarstwem, jak nie przymierzając taka Francja. W tej chwili PiS może tylko ulegać jego szantażom. Przejście **** do opozycji pozbawi PiS większości sejmowej, a więc i władzy. Jest to realne, gdyż Gowin raz już zdradził i może to zrobić drugi raz."

Gdzie więc szukać najbardziej wzorcotwórczej grupy społecznej?

Wśród kukizowców? No weź że pan mnie nie rozśmieszaj!
Toż oni z woli utalentowanego zapiewajły
wszedłszy w gumiaki marki Kosiniak & Kłamiesz
i dzierżąc widły gnojne cóż mogą?
Pływać w gnojówce? Jeśli potrafią!

Może Braun i JKM? A może Winnicki i Bosak?
Rozpacz ogarnia.

Jacek Jakubiec @ 37.7.106.*

wysłany: 2019-12-02 09:03

No i tak Szanowny PT AS-ie można w nieskończoność...
A przeczytał AS polecany wczoraj esej prof. Piotra Sztompki? Może coś o tym? Tak na poważnie i - jeśli się da - to bez walenia pałą na lewo i prawo? OK?

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-03 02:27

Nie odzywałem się dość długo, ponieważ wpis Pana Buńka, w którym porównuje moją wypowiedź do wypowiedzi Himmlera skłonił mnie do poważnych refleksji. Miałem na ten temat napisać dłuższy elaborat i nawet zacząłem go pisać, ale w trakcie zauważyłem, że wchodzę w coraz to nowe szczegóły, tak że końca nie widać. Zatem trafi on najprawdopodobniej do szuflady, natomiast tutaj odniosę się w miarę - mam nadzieję - krótko i od serca, bez silenia się na obiektywizm.

Najlepiej sens wpisu Pana Buńka oddaje ten fragment:

"Himmler mówi o pokonywaniu oporu moralnego - sumienia odczuwanego przy mordowaniu ludzi zaś pan Wieńczysław o oporach przy zabijaniu praworządności. Pan Wieńczysław zdaje sobie sprawę, że akceptuje zło ale jego zdaniem, cele są ważniejsze. Zauważmy, że te cele też są zbliżone."

Pozornie jest to głupie, absurdalne porównanie. Należałoby odpowiedzieć tak: przecież ja nie chcę ani zabijać ludzi, ani zabijać praworządności. Wręcz przeciwnie, praworządność uważam za jedną z najistotniejszych wartości, jedną z najcenniejszych zdobyczy naszej, zachodniej cywilizacji.

Ale tu zaczynają się schody. Wpis Pana Buńka można by traktować jako głupią i bezwartościową zaczepkę, ale tak naprawdę zawiera on w sobie bogatą, istotną treść, a jego interpretacja otwiera całą przestrzeń do rozważań z dziedziny filozofii polityki. Znowu, nie wdając się w jakieś pseudonaukowe wywody, chciałbym podkreślić tylko tyle: rzeczywiście jestem zwolennikiem tzw. silnego państwa, ale twierdzenie, że silne państwo oznacza od razu totalitaryzm, zbrodnie, brak praworządności itd. jest nieprawdziwe.

Chciałbym spróbować zrozumieć ludzi o poglądach takich jak Pan Buniek i sądzę, że są oni zwolennikami tzw. liberalnej demokracji, a wszelkie próby "szarpnięcia cuglami" od razu oznaczają dla nich "przykręcenie śruby". Analogicznie ja mógłbym zatem powiedzieć, że lekceważenie problemów, na które odpowiedź (taką czy inną, możemy różnie oceniać) daje PiS, prowadzi do anarchizmu i nihilizmu.

Tak jak Pan Buniek porównuje mnie (tzn. moje wypowiedzi) do Himmlera, tak ja na podobnej zasadzie mógłbym powiedzieć, że on poprzez niechęć do silnego państwa, które odważnie próbuje rozwiązać pewne problemy i nie boi się np. identyfikować zagrożenia (słynne "szukanie wszędzie wrogów", "spiskowe myślenie") dąży do faktycznej likwidacji państwa, do przekształcenia go w jakąś "ziemię niczyją", w stylu Sahary Zachodniej albo Somalii, gdzie w zasadzie panuje hiperliberalizm - państwo pozwala na wszystko, bo tego państwa właściwie nie ma, a więc panuje wojna wszystkich ze wszystkimi i wygrywa silniejszy. Czy tego naprawdę chce Pan Buniek? Wątpię. Traktujmy się więc poważnie. Sugerowanie, że ktoś jest zwolennikiem metod III Rzeszy lub ZSRS jest nieuczciwe. Tak jak konserwatyzm, patriotyzm i silne przywództwo nie oznacza hitleryzmu, tak demokratyczny liberalizm nie oznacza anarchizmu i nihilizmu.

Zastanawiałem się długo nad wypowiedzią Pana Buńka i doszedłem do wniosku, że tego typu poglądy, tzn. poparcie dla demokracji liberalnej, ma 2 główne przyczyny:
1. Silny strach przed "powtórką z historii", powrotem ideologii totalitarnych, faszyzmu, nacjonalizmu itd.
2. Przekonanie, że człowiek może robić to co chce, o ile nie krzywdzi innych i zadaniem państwa jest tylko umożliwienie mu robienia tego, czyli realizowania jego wolności

Dlatego takie osoby reagują alergicznie na wszelkie przejawy okazywania "siły państwa", nie wierzą w tą siłę, uważają, że musi to prowadzić do odebrania ludziom wolności. Wolność jest według nich możliwością robienia tego, co człowiek uważa za stosowne - a więc widoczna jest tu optymistyczna wiara w człowieka, charakterystyczna dla liberalizmu.

W przeciwieństwie do tego konserwatyzm wyznaje pesymistyczną wizję natury ludzkiej i nie ukrywam, że w tym sensie ja jestem konserwatystą, tzn. uważam, że człowiek ma przede wszystkim powinności. Człowiek nie powinien robić tego, co chce robić, tylko powinien robić to, co gdzieś (w religii, etyce, historii, tradycji narodowej) jest powiedziane, że powinien robić. Uważam ponadto, że pewne zbiorowości ludzkie: społeczeństwo, naród, rodzina, mała ojczyzna - można potraktować jako odrębne byty, mające własną samoświadomość, własne cele, aksjologię autonomię, interesy i choć jednostka jest najważniejsza, to powinna wykazywać lojalność wobec zbiorowości, do których należy, a jej szczęście jest współzależne od pomyślności tychże.

Praworządność jest tutaj pewnego rodzaju środkiem to osiągnięcia tych celów, czyli ładu społecznego opartego bądź to - jak Pan zapewne by chciał - o sieć wzajemnych kontraktów między jednostkami i instytucji formowanych według demokratycznych procedur, bądź - jak ja bym chciał - o pewien porządek wykraczający poza aktualne, swobodnie wyrażane intencje uczestników tej gry (np. tzw. "liderów społecznych"), którego szukałbym np. w religii czy tradycji.

Różnica między nami tkwi w tym, że dla Pana państwo to pewna sztywna forma, do której można wlać cokolwiek: jest to pewien zbiór procedur, których należy przestrzegać, i tyle. Jeżeli będziemy je przestrzegać, to ludzie będą podążali w sposób wolny i nieskrępowany ku szczęściu takiemu, jak je sami definiują, a jeśli trzeba narzucić jakieś zakazy, to tylko jeśli demokratyczna większość tak zdecyduje i tylko jeśli ma to faktyczne uzasadnienie względami bezpieczeństwa itd i zależy to tylko od argumentów odwołujących się do faktów, np. naukowych, a nie od tradycji, autorytetu, religii, itd. W takim sensie wg Pana porządek demokratyczno-liberalny mógłby właściwie panować wszędzie, na całym świecie. Demokratyczne wybory, procedury, wolny rynek - i to wystarczy. W tej wizji państwo jest całkowicie neutralne ideologicznie - są to tylko suche, czyste procedury, w których każdy może się odnaleźć.

Ja natomiast mówię, że to jest fikcja, utopia, że to nie wystarczy i do niczego dobrego nie prowadzi. Takiego systemu nie da się nigdy ściśle zaprojektować tak, aby był w pełni "praworządny", a poza tym ustrój jest zawsze wtórny wobec wyznawanej aksjologii, a istnieją aksjologie (czy szerzej kultury), które nigdy nie dopuszczą ustroju demokratyczno-liberalnego.

I tutaj odwołam się do kolejnych przykładów, jakie stały się zarzewiem naszej dyskusji. Pan mi zarzuca, że świadomie chcę naruszać zasady praworządności po to, by "osiągnąć cele", która dla Pana są "zbliżone" z celami Himmlera (nie wiem, o co tutaj Panu chodziło, bo ja nie mam na celu mordowania Żydów).

Tak, dlatego, że w źle funkcjonującym państwie - a takim jest III RP - istnieje szereg "wyłomów", niespójności i wad w systemie, które nie dadzą się naprawić poprzez stosowanie narzędzi przewidzianych przez system.

Taki przykład: Pan zarzuca Prezydentowi łamanie konstytucji, ale dlaczego nie poczeka Pan na wyrok Trybunału Stanu? Kto orzeka o tym, że prezydent złamał konstytucję? Prawnicy przeciwni PiS-owi? Przecież jest domniemanie niewinności.

Mówi Pan, że Piotrowicz i Pawłowicz nie mogą być sędziami TK. A niby dlaczego? Proszę mi wskazać przeszkodę formalną!

Prezydent złamał Konstytucję, nie przyjmując ślubowania sędziów, tak? A zapoznał Pan się z argumentacją Prezydenta? Przecież ci "sędziowie" de facto nie byli sędziami, bo byli wybrani na podstawie niekonstytucyjnej ustawy, co orzekł później Trybunał. Wprawdzie orzekł to tylko względem 2 spośród 5 sędziów, ale wtedy o tym nie wiedziano i Sejm wybrał 5 sędziów, których już później, po wyroku, nie można odwołać, bo są nieodwoływalni, a powołać tamtych "prawowitych" 3 nie można było, bo wtedy TK liczyłby 18 sędziów, co byłoby niezgodne z Konstytucją.

Co zatem zrobił PiS? PiS nie złamał prawa, tylko je nagiął tak, jak to robią najlepsi prawnicy, najlepsi adwokaci mówiący, że czarne jest białe, prokuratorzy ukręcający sprawie łeb i sędziowie legalizujący reprywatyzacyjne oszustwa. Ale tych jakoś Pan nie skrytykuje.

Pan uważa, że system jest dobry, że jest OK, tylko przyszedł PiS i wszystko zaczął rozwalać, by zadowolić prymitywny Lud niesiony resentymentem wobec wspaniałych elit. A ja Panu mówię, że system jest zły i że mieliśmy nie "wymiar sprawiedliwości", tylko "bezmiar niesprawiedliwości", mieliśmy stajnię Augiasza.

PiS nie przyszedł do władzy, żeby coś zmienić w ramach systemu, tylko zmienić system i tego właśnie oczekują odeń wyborcy, w tym ja.

Pan natomiast pisze tak, jakby nie było tych wszystkich niezliczonych afer: FOZZ, złodziejskiej prywatyzacji, złodziejskiej reprywatyzacji, afery Rywina, afery Orlenu, podpisywania umów z Gazpromem na 20 lat do przodu, jak by nie było WSI, jak by nie było lokalnych sitw i układów, jak by nie było korupcji jako immanentnej cechy systemu.

Jasne, że PiS niedostatecznie walczy z tymi patologiami i robi przy okazji różne złe rzeczy, które stanowią te same lub dodatkowe patologie. Niemniej jednak zarysowana jest przynajmniej podstawowa różnica między wyborcami PiS-u, a PO i SLD: ci pierwsi chcą walki z patologiami, a ci drudzy uważają, że tych patologii nie ma, bo "jeśli coś jest nie tak, to przecież od tego są sądy, by to rozstrzygać", a jedyną patologią jest PiS, więc trzeba walczyć z PiS-em. Nie można się na to zgodzić.

Zwolennicy demokratycznego liberalizmu uważają, że państwo to mechanizm - konstrukcja sterowana poprzez miliony różnych decyzji wolnych i równych obywateli, którzy stanowią "trybiki" w tej maszynerii. Jak wiadomo maszyny - jak do tej pory - nie są myślące, nie są autonomiczne, jest to po prostu tylko konstrukcja, z której ludzie mogą korzystać, mogą ją zmieniać, wymieniać mniej istotne części, odnajdywać się jakoś w jej złożonym funkcjonowaniu, pod warunkiem, że nie zmieniają samego "projektu". Zasada funkcjonowania maszynerii musi pozostać taka sama.

Ja natomiast, jak zapewne inni konserwatyści, uważam, że państwo to organizm, czyli do pewnego stopnia jest on podobny do pojedynczego człowieka, który posiada własną "psychikę"/"duszę" i jest wsobnym bytem, który jest niejako "ponad nami". Organizm III RP jest chory. Musi się bronić. Rządy PiS-u to pewnego rodzaju "stan podgorączkowy". Nie jest on przyjemnym przeżyciem, ale dobrze świadczy o zdolnościach obronnych organizmu. I tak ja to postrzegam.

Ale Pan może postrzega to inaczej, bo może uważa Pan, że w IIIRP wszystko było ok, tylko Naród głupi.

Polecam Panu zatem filmy: "Oszołom":
https://www.youtube.com/watch?v=wFQkrM5BapM

"Odkryć prawdę":
https://www.youtube.com/watch?v=m5axZmvsb7c

polecam Panu w ogóle przyjrzeć się temu, jak to parapaństwo założone przez Michnika do spółki z Kiszczakiem w ogóle powstawało. To jest zwyczajne oszustwo, sprzysiężenie pseudoelit przeciwko Narodowi. Efekty są opłakane i PiS-owi długo zajmie naprawa tego wszystkiego.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-12-03 07:20

Przyznam się, że mam ubaw czytając komentarze. Pan bu3las (ładnie pisze, zdarzają mu się literówki ale argumentuje!) napisał tak: "za komuny, tej prawdziwej nawet informację o pogrzebie (klepsydrę) trzeba było mieć urzędową, bo cenzura. Teraz TVP propaguje politykę PiS, owszem, ale wcześniej propagowała opcję, którą pan Buniek nam tu wciska zauroczony poziomem ich narracji."
Jeszcze raz powtórzę moją opinię: "PIS i PO to jedno zło". Zatem, myli się pan, że jestem zwolennikiem PO! PO przegrała wybory i absolutnie mi ich nie żal. Ale PO to nie "komuna", bo jak wiadomo za "komuny" władzy się nie przekazywało innej partii.
Czy zatem PIS ma zamiar wprowadzić cenzurę jak za czasów "komuny"? Pani poseł i europoseł Senyszyn, prezentując namacalny dowód, nas o tym właśnie poinformowała!
Panowie, w tym oczywiście i nasz gospodarz, twierdzicie coś przeciwnego. Dla was partia, która wygra wybory ma prawo zawłaszczyć media i dbać o to, by do opinii publicznej docierały tylko informacje preparowane przez działaczy tej partii. Pan Jacek uważa nawet, że media publiczne powinny właśnie takie być. Pan bu3las wyjaśnia dlaczego tak powinno być: "TVP propaguje politykę PiS, owszem, ale wcześniej propagowała opcję, którą pan Buniek...".
Czyżby to właśnie działanie PO w takim kierunku pchnęło media publiczne? Czy to ma być standard mediów publicznych?
Oskarżanie PO o psucie mediów publicznych ma sens tylko wtedy gdy uznamy, że jest to zło. Moim zdaniem jest źle, czyli za PO było lepiej, a przecież zanosi się, że będzie jeszcze gorzej, bo wyborcy PIS, tęskniąc za „komuną” tego właśnie oczekują. Jeżeli uznamy kontrolę aparatu partyjnego zwycięskiej partii nad wszystkimi mediami za dobro to musimy też akceptować propagandę partyjną czyli kłamstwa.
Akceptacja kłamstwa! Nie na darmo system ten niektórzy nazywają 'kłamczyzmem".
Skoro publiczne media mają być zawłaszczone, to dlaczego nie wszystko co publiczne? Dlaczego zatem nie pójść jeszcze dalej? Przecież można sobie łatwo przypomnieć czasy gdy samochody, lodówki, telewizory, itd. były rozdawane tylko dla zwolenników partii? Ten system nazwano "komuną".
Gdzie jest granica zawłaszczania? Mamy przecież też akceptację w dziedzinie szkolnictwa. Za „komuny” też tak było. Nauka historii nazywana jest teraz pogardliwie "pedagogiką wstydu" i dlatego mamy programy nauczania zawierające tzw. "politykę historyczną" co niektórzy przeciwnicy tego systemu nazywają "pedagogiką bezwstydu".
Pan Jacek cytuje: "Przestrzeń moralna to jedno z najsłabszych ogniw naszego rozwoju. Tymczasem jej dobra kondycja jest warunkiem koniecznym zarówno szczęśliwszego życia obywateli, jak i dalszego rozwoju społeczeństwa."
Skuteczność "pedagogiki bezwstydu" jest porażająca. Kiedyś to nazywano "filozofią Kalego" czyli np.: "jak Kali ukraść to dobrze jak Kalemu to źle". Panie Jacku czy wychowywanie w duchu moralności Kalego to jest to o co twórcy tego tekstu chodzi? Czy nie ma pan wrażenia, że obrażanie osoby uczestniczącej w dyskusji, która ma odmienny pogląd ale prezentuje rzeczowe argumenty to nie jest taki właśnie „bezwstyd”?
Podam też przykład innego bezwstydu. Pan xy @ 31.60.71.* napisał: „Gdyby tylko Stalin , Goebbels, Urban twierdzili, że dodać dwa do „ dwuch” daje w wyniku pięć, natomiast PiS, że cztery, to pan Buniek poparłby Stalina i innych oraz niezwłocznie zaprosiłby nas do poparcia Stalina i dania „ odporu „ PiS-owi.”
Panie xy @ 31.60.71.* w jakiej szkole uczą ci matematycy i co pan spożywa by taki bełkot wklepywać do Internetu?
Pan xy @ 31.60.71.* jest oburzony gdy cytuję pojęcia używane przez tzw. "pisowców" (pan Sikorski to przecież był PIS!) tzn. :" hieny" i "kłamstwo smoleńskie". Nazywa mnie otwarcie debilem, chamem, idiotą, analfabetą (chociaż czyta składane przeze mnie literki), co oczywiście moim zdaniem świadczy tylko o tym, że nie posiada żadnych argumentów do prezentacji w dyskusji i próbuje zastraszania, bo takie wyzwiska to agresja - by zastraszać i nie podejmować polemiki gdy widzi się zło.
Pan xy@ 31.60.71.* napisał coś takiego: „Czy zrozumie niestosowność i rozmiar swojego chamstwa, jeżeli o nim powiem symetrycznie do tych hien, że jest pożytecznym idiotą Putina, wierzącym w „pancerną brzozę”?
Z tego tekstu wynika, że każda osoba, która akceptuje tezy raportu w którym napisano, że samolot po uderzeniu skrzydłem w drzewo może je stracić to „pożyteczny idiota Putina”, a ponadto, jest to z jakiegoś powodu niestosowne i chamskie. Wg. niego oficjalna komisja wypadków lotniczych to „pożyteczni idioci” Putina i ludzie zachowujący się niestosownie, a ponadto chamy.
Przywoływanie kwestii Smoleńska jest bardzo istotne. Raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych został przez polityków PIS odrzucony i badanie katastrofy zamieniło się w spektakl polityczny. Sparaliżowano też działania prokuratury w tej sprawie. Otwarcie użyto instytucji religijnych by wpłynąć na opinię publiczną w kraju. Powiązano wiarę w Boga z przyjęciem jakichś wydumanych teorii dotyczących tej katastrofy. Dla wielu ludzi, w tym i mnie osobiście, jest to rzecz absurdalna. Przecież łączenie tych rzeczy to tzw. bałwochwalstwo.
Moim zdaniem, te instytucje, tak ważne dla milionów obywateli, zostały tym samym zakładnikami „kłamstwa smoleńskiego”. Brnąć w kierunku głoszonym przez „podkomisję” dalej się nie da! Jak mają się wycofać z tej absurdalnej sytuacji?
Wielu wiernych to boleśnie odczuwa. Sądzę zatem, że pojęcie „niestosowne” użyto by atakować i zastraszać ma podtekst właśnie religijny (obraza uczuć). W kościołach wymuszono taką postawę wiernych, że uznanie katastrofy lotniczej za katastrofę, to tak jakby się mieli wyrzec wiary ojców. Paranoja i schizofrenia. Tak się nie robi wiernym!!!
Prezentowane teorie są tak niespójne, że nawet ich nie da się napisać. Raport Komisji Millera jest dostępny i jeżeli pan xy@ 31.60.71.* z jakąś tezą z tego raportu się nie zgadza to mógłby przecież tu nam to napisać. Użycie przez niego pojęcia "pancerna brzoza" świadczy o absolutnej ignorancji i braku edukacji w dziedzinie fizyki. Do odcięcia skrzydła samolotu pędzącego z prędkością 300 km/h wystarczy zwykła brzoza! Zdjęcia powypadkowych samochodów, robionych zwykle ze stali (a nie duraluminium), które jeżdżą z duużo mniejszą prędkością o tym dobitnie świadczą.
Politycy rządzącej partii użyli jednak tej sprawy do przerwania wartej kilka miliardów procedury zakupu helikopterów dla wojska i zniszczenie „drugiego tupolewa”, którego wycenia się na 40 mln zł. Przecież ten samolot mógłby dalej wykonywać wiele zadań dla naszego kraju!!!
Zatem gdzie jest prawda i kto kłamie? Co oznacza pojęcie "kłamstwo smoleńskie"? Wiemy, że PIS dzięki temu wygrało wybory i przechwyciło media publiczne, dzięki którym wciąż utrzymuje się przy władzy. Wiemy, że ludzie popierający PIS akceptują kłamstwa w polityce, tęskniąc za poczuciem bezpieczeństwa, które odczuwali gdy rządziła tamta „komuna”, bo kłamano i „propaganda sukcesu” dodawała skrzydeł.
Wiemy, że rządzący w demokratycznym kraju naturalnie tracą poparcie i oddają władzę. Dziś już też wiemy, że reformy wymiaru sprawiedliwości to jest prawdziwa hucpa i że służą tylko do walki z opozycją, by tej władzy nie oddawać.
Terminy w sądach nie uległy poprawie i nawet pan Jacek nie wie czy wyrok sądowy to wyrok czy nie. Skoro wiele tysięcy wyroków będzie można podważyć przed sądami unijnymi (wyrok TSUE), to będą podważane. Jedyne wyjście by nie zostały podważane to wyjść z UE. Myślę, że wspomniany Putin by się z tego ucieszył. Wtedy z pewnością opis pana bu3las będzie pasował :”moskiewskie dyrektywy w co Polak ma wierzyć, co wolno mu wiedzieć. Polak ma się ci(e)szyć, że pozwolono mu żyć”.
Warto się zastanowić kto jest „pożytecznym idiotą” Putina!
Pan bu3las, ulegając panującym ostatnio standardom opisuje posłankę opozycji słowami : kawiorowa komunistka, kreatura, moskiewski pachołek i jest pewny, że nikt nie uzna tych słów za naganne. Zresztą jak i wieszanie portretów posłów opozycyjnych. W drugą stronę to nie działa i jest tysiące przykładów. Metoda prokuratorem i sędzią to rzeczywistość. Moim zdaniem, stosowanie selektywnej sprawiedliwości służy temu by nas skutecznie skłócać. Komu zależy na tym by Polacy byli skłóceni i podzieleni w każdej sprawie?
Warto się zastanowić kto jest „pożytecznym idiotą” Putina!

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-03 07:24

OK!
Zaczynam czytać.

"Przestrzeń moralna to jedno z najsłabszych ogniw naszego rozwoju"
Zgadzam się. Nikt mnie nie wychowywał. Sam siebie wychowywałem. Czemu? Ze strachu. Bo byłem słaby. Dzięki Bogu.

"elita polityczna, będąca najbardziej wzorcotwórczą grupą społeczną"
Tak. Aktualnie nie daję rady śledzić w mediach międzypartyjnego jazgotu. Ci ludzie zbyt często nie maja za grosz klasy, niewiele kultury, a na pewno o wiele za mało wykształcenia. Potężne braki w logice, w erystyce (sztuce prowadzenia sporów); mówiąc często skracają samogłoski (vide Adam Andruszkiewicz - wiceminister cyfryzacji).

"czy w najbliższych latach spełni się scenariusz cyniczny – zakładający pogłębianie się erozji przestrzeni moralnej – czy scenariusz romantyczny, dający nadzieję na zbudowanie polskiego „razem”.

Nadzieja na zbudowanie polskiego „razem”?
Będzie!
Gdy Olga Tokarczuk i Klaudia Jahira
będą mówiły tym samym językiem co na ten przykład profesor Piotr Jaroszyński, profesor Andrzej Nowak, czy podatkoznawca o tubalnym głosie - Witold Modzelewski.
No nie jest to możliwe.
Trąci mi to pięknoduchostwem.

Nadzieją jest wejście do polityki, i przestrzeni wzorcotwórczej, nowych ludzi
dobrze wychowanych, dobrze wykształconych, z klasą i kindersztubą.
Płonne to nadzieje.
Do polityki pcha się Jahira, Palikot - jako marionetki,
Grzegorz "zniszczę cię" Schetyna,
albo takie indywidua jak Kluzik - Rostkowska.
Starczy przykładów.
polityk z klasą? Gdzie on?
Profesor Andrzej Nowak na ministra spraw zagranicznych? Tak!
A kim jest Czaputowicz? Albo Gowin?
Itd.

Zaufanie?
Jarosław Kaczyński zaufa eurodeputowanym:
Januszowi Lewandowskiemu od "sprywatyzowania Polski"?
Radosławowi Sikorskiemu od dorzynania watah?
Robertowi Biedroniowi, specjaliście od bólu doopy?
Włodzimierzowi Cimoszewiczowi?
Sylwii Spurek, "ekolożce" od gwałcenia krów?
Róży Mariii Barbarze Gräfini von Thun und Hohenstein?

Toż to pusty śmiech i zgroza!

Życie jest walką.
Kluczem do zwycięstwa jest siła.
Dobrą wiadomością jest tylko to,
że siła bez przyzwoitości wygrywa na krótko.
Biorąc pod uwagę historię ludzkości.
Tu na ziemi jest tylko walka.
Diabła z Bogiem.

A pięknoduchy?
Są też potrzebne.
Bo pomarzyć dobra rzecz.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-03 10:06

Panie Wieńczysławie!
Jak Buniek napisał, że mnie widział latającego z nożem
i zionącego chęcią mordu,
to się przestraszyłem.
O jego zdrowie. Bo leku to chyba jeszcze na to nie wynaleziono.
Natomiast Buniek nie jest mnie w stanie obrazić.
No bo jak?
Szarpiąc za nogawki?
A niech szarpie!
Byle na zdrowie.

Ale przecież, czytając Pańską wypowiedź widać,
że i najchorszy tekst może być wielce inspirujący.

Widz @ 31.60.70.*

wysłany: 2019-12-03 12:35

As- ie, 10/10!

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-03 20:18

Przyznam, że mam ubaw czytając ostatni komentarz Pana Buńka.

1. Jego zdaniem "namacalnym dowodem" na to, że PiS ma zamiar wprowadzić cenzurę jak za komuny jest fakt, iż TVP nie zaprosiła komunistki do programu! No to jest kabaret!

2. Pan Buniek oburza się, że Pan "xy" zestawia jego osobę ze Stalinem, choć wcześniej uważał za stosowne porównanie mojej skromnej osoby do Himmlera.

3. "Pan xy @ 31.60.71.* jest oburzony gdy cytuję pojęcia używane przez tzw. "pisowców" (pan Sikorski to przecież był PIS!) tzn. :" hieny" i "kłamstwo smoleńskie""

A może dla większego obiektywizmu zacytowałby Pan też te słowa Sikorskiego:

"Już jako minister pojechałem do Iraku tydzień po nominacji. Wtedy nasza baza była w Dywanii. Lecieliśmy naszym „Air Force One”, czyli starym tupolewem. Ten samolot zawsze budził we mnie szczególne odczucia. W trakcie lotu jest czas na to, żeby porozmawiać z dziennikarzami, kolegami ministrami czy premierem, a skądinąd wiadomo, że te maszyny są serwisowane w Moskwie. W tysiącach kilometrów kabli można ukryć wszystko."

4. "Powiązano wiarę w Boga z przyjęciem jakichś wydumanych teorii dotyczących tej katastrofy."

W jaki sposób powiązano? Nie mam takiego wrażenia. To, że uroczystości upamiętniające ofiary katastrofy mają charakter również religijny, jest najzupełniej normalnie. Sam uczestniczyłem w jednej z miesięcznic smoleńskich i jestem z tego dumny. To były bardzo piękne, godne uroczystości i dobrze, że się odbywały przez te lata.

5. "Użycie przez niego pojęcia "pancerna brzoza" świadczy o absolutnej ignorancji i braku edukacji w dziedzinie fizyki. Do odcięcia skrzydła samolotu pędzącego z prędkością 300 km/h wystarczy zwykła brzoza! Zdjęcia powypadkowych samochodów, robionych zwykle ze stali (a nie duraluminium), które jeżdżą z duużo mniejszą prędkością o tym dobitnie świadczą."

Obawiam się, że się Pan myli. Samochód jest zniszczony właśnie dlatego, że jedzie z małą prędkością. Stal jest też chyba nieco słabszym materiałem niż duraluminium, choć tutaj nie jestem specjalistą. W każdym razie trudno porównywać te obie sytuacje, gdyż w samochodzie jest coś takiego "strefa zgniotu", a więc nic dziwnego, że przednia część karoserii jest zgnieciona. Natomiast sądzę, że duże, twarde skrzydło przy dużej prędkości jak najbardziej jest w stanie ściąć brzózkę - zależy też to właśnie od grubości drzewa oraz od prędkości samolotu, a ten leci dużo szybciej niż jedzie samochód. Na pewno widział Pan kiedyś filmiki, na których adepci wschodnich sztuk walki łamią deskę jednym ruchem ręki. Zauważył Pan zapewne, że udaje im się to tylko wtedy, gdy wprawią dłoń w odpowiednio szybki ruch. Tak więc prędkość zwiększa, a nie zmniejsza prawdopodobieństwo pokonania przeszkody. Takie są też wnioski z badań prof. Wiesława Biniendy. Jeśli Pan podważa te wyniki lub wątpi w jego kwalifikacje, to proszę śmiało to napisać.

6. "Politycy rządzącej partii użyli jednak tej sprawy do przerwania wartej kilka miliardów procedury zakupu helikopterów"

Ale zamiast tego kupiliśmy Black Hawki. W czym one są gorsze od "karakanów"?

Czy zapoznał się Pan z tymi informacjami:

https://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/miala-je-kupic-polska-francuzi-nimi-prawie,81,0,2393681.html ??

Czy naprawdę uważa Pan, że to był dobry pomysł, żeby kupować od Francji, której kolejni przywódcy obrażają Polskę, za to pałają nadzwyczajną miłością do Rosji, takie helikoptery, z którymi są takie problemy? Pan tyle krzyczy o tym Putinie i wyzywa od "pożytecznych idiotów", ale jak przychodzi do konkretnych interesów, to chętnie Pan popiera pomysły, które są na rękę tylko Putinowi.

7.
"Zatem gdzie jest prawda i kto kłamie?"

Pan kłamie.

" Co oznacza pojęcie "kłamstwo smoleńskie"?"

Kłamstwo smoleńskie oznacza następujące twierdzenia:
1. Brzoza jest w stanie złamać skrzydło (teza obalona w wyniku badań naukowych)
2. Samolot rozpadł się na tysiące kawałków, ponieważ prędkość zderzenia była duża (prędkość jest wielkością wektorową i składowa prostopadła do ziemi była mała)
3. W samolocie nie mogło dojść do wybuchów (otóż mogło i najprawdopodobniej doszło)
4. Zamach jest teorią absurdalną, a ci, którzy ją głoszą, są świrami (w rzeczywistości już sam fakt, że wypadek zdarzył się w Rosji, w dużym stopniu każe postawić hipotezę zamachu jako jedną z podstawowych).

8. " PIS dzięki temu wygrało wybory i przechwyciło media publiczne,"

Owszem, mnie też coraz mniej podoba się telewizja publiczna, natomiast nie zgadzam się z tezą, jakoby programy emitowane przez TVP to była jakaś jedna wielka erupcja kłamstwa. Wręcz przeciwnie. Za poprzednich rządów o wielu rzeczach nie mówiono, przemilczywano (chyba niepoprawnie odmieniam to słowo, ale puryści mnie poprawią) różne sprawy i też manipulowano. Dzisiaj TVP mówi o wielu sprawach, o których "publika" ma prawo i powinna wiedzieć i w zasadzie przedstawia prawdziwe fakty, a nie urządza jakieś prowokacje w stylu "wafelkowych neonazistów", choć oczywiście podaje te fakty w mocno propagandowym, antyopozycyjnym sosie (forma, w jakiej jest to prezentowane, nie jest OK).

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-03 21:27

Panu Buńkowi polecam zapoznanie się ze sprawą prof. Romualda Szeremietiewa oraz tę rozmowę:

https://www.youtube.com/watch?v=0630hbR8Fuk

Pan Buniek tak strasznie ubolewa nad stanem polskiej armii rzekomo "rozwalanej" przez Macierewicza, bo nie kupiliśmy francuskiego złomu, ale jakoś nie zauważyłem, by przytoczył kiedykolwiek przykład sprawy ministra Szeremietiewa, która przypomina dzisiejszą sprawę Mariana Banasia. Źródło "afery" jest to samo - niejaki Bertold Kittel (imię i nazwisko świetnie pasujące do charakteru jego działalności). Dla Pana Buńka to pewnie wybitny, profesjonalny dziennikarz. Za sprawą jego artykułu popełnionego wraz z Anną Marszałek współpracownik Pana Ministra Szeremietiewa został pomówiony, a Pan minister zmuszony do ustąpienia ze stanowiska MON. Efekt? Zatrzymanie programu modernizacji polskiej armii, m.in. projektu polskiej armatohaubicy Krab, przeznaczonej także na zyskowny eksport. Dziś Pan minister jest w stanie wyjaśnić całą sprawę w 5 minut, ale "wolne sądy" prowadziły sprawę przez 9 lat.
Ale Pan Buniek będzie twierdził, że z III RP jest wszystko ok, że sądy może i działają opieszale, ale "tak jest wszędzie na świecie", że nie trzeba niczego reformować.

Dzisiaj Kittel, który zasłynął też prowokacją z "Waffel-SS", jest czołowym "dziennikarzem śledczym" TVN - telewizji założonej przez WSI za pieniądze ukradzione z FOZZ. I ta telewizja uchodzi w oczach ludzi takich jak Pan Buniek za ostoję wolności słowa, profesjonalizmu, wolnego i rzetelnego dziennikarstwa!

Mamy do czynienia z niewiarygodną wręcz hucpą i totalnym odwróceniem pojęć. Wątpliwego autoramentu cyngle i prowokatorzy są autorytetami dziennikarskimi, rząd, który stara się reformować kraj i działać na rzecz umocnienia polskiej niepodległości jest postrzegany jako zagrożenie, a faktyczne zagrożenie uchodzi za wybawienie.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-04 05:26

Przestałem czytać i komentować
u niejakiego jeleniogórskiego blagie... Tfu! blogera PK,
i od pewnego czasu omijam z daleka wpisy panabuńkowe.
Prosty chłopak ze wsi (WSI - o żesz ty!) jestem
i nie daję rady przebujać się
(Boże! - oczywiście przebijać sie! Idź precz Zygmuncie Freudzie!)
przez takie mundrości.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-12-04 20:52

Pan AS wspomniał o erytrystyce. I bardzo dobrze. To sztuka prowadzenia nieuczciwie sporów. Erytrystyka wręcz zaleca stosowanie wyzwisk, gróźb i autorytetów. To sztuka kłamstwa. Wolałbym aby nasze rozmowy to była dialektyka. Dialektyka to wzajemna nauka i spór oparty na argumenty.
Komisja Badania Wypadków Lotniczych stwierdziła, że przyczyną wypadku było to, że pilot bez widoczności ziemi zszedł na wysokość przy której mógł o coś zawadzić.
Pan Wieńczysław uparcie twierdzi, że pień drzewa nie może uszkodzić skrzydła samolotu bo jakiś profesor, który za to dostał ciężką kasę tak powiedział. Gdybym ja powołał się na autorytet np. profesora Balcerowicza to z pewnością jakakolwiek teza byłaby odrzucona. Zatem używanie autorytetu tytułu profesor jest niewystarczające. Argument z karateką też dla dzieci - polecam filmiki "Anatomia Głupoty". Co do zaleceń by samochody szybciej jeżdziły by uniknąć wypadków - również.
Tą durnotę, że samolotem można kosić drzewa w lesie w "ludzie smoleńskim" zasiano wykorzystując do tego religijność wiernych. Zrobiono tym ludziom wielką krzywdę. Wiele rodzin się na co dzień o to kłóci gdy ktoś powtarza słowa jakiegoś proboszcza w tej sprawie. Prezentacja filmu z "krasztestu" https://www.youtube.com/watch?v=MuPTzhrmsSs gdzie widać jak turbośmigłowy samolot traci końcówkę skrzydła po zderzeniu ze słupem telefonicznym, kończy się argumentacją, że tupolew to "ruski" samolot i dlatego brzoza to żadna przeszkoda dla takiego samolotu.
Pan Wieńczysław stosuje chwyt erytrystyki, że podobno komisja stwierdziła, że nie można bomby podłożyć do samolotu albo że nie można było zorganizować zamachu. Na jakiej podstawie tak twierdzi to nie wiadomo. Ot "religia smoleńska" i już. Zamachy się zdarzają i bomby w samolotach wybuchają, ale zwykle ci co organizują zamach, to zaraz po tym się przedstawiają.
Teoria o bombie miałaby sens gdyby samolot nie latał w lesie między drzewami. Skoro przyznamy, że latał, to żadne hele i bomby nie są potrzebne by się rozbił.
Panie Wieńczysław, czy mógłby pan przedstawić jakiś pomysł który podobno ja popieram i który jest "na rękę tylko Putinowi"?

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-05 00:54

Panie Buniek, co Pan znowu piszesz! Bój się Pan Boga!

1. Zawsze mi się wydawało, że jest odwrotnie - erystyka to sztuka prowadzenia sporów, a dialektyka to specyficzny rodzaj rozumowania urągający logice (mniejsza o szczegóły). Pan chyba myli erystykę z sofistyką!

2. Nie wiem czy chodziło o "pień drzewa", bo szanowna Komisja Badania nie zmierzyła, na jakiej wysokości samolot w to drzewo uderzył i przyjęła jakąś wysokość "z d***". I to nie jest żaden argument "z autorytetu", tylko z badań. Profesor Binienda przeprowadził badania.

A równie dobrze ja mogę Panu odpowiedzieć, że Pańska Komisja Badania, pod szefostwem niejakiego Laska, który na koncie ma jedynie badanie wypadku paralotni 20 lat temu, też pobiera ciężkie pieniądze - za powtarzanie rosyjskich kłamstw, które Pan łyka jak pelikan!

3. Nie zalecałem, że samochody mają szybciej jeździć, by uniknąć wypadków, stwierdziłem jedynie, że szybsze uderzenie przy małej średnicy przekroju drzewa może spowodować mniejsze zniszczenia. To działa tak jak tarcie statyczne. Jak Pan będziesz pchał szafę po dywanie, to napocisz się Pan więcej wtedy, gdy będziesz Pan naciskał na szafę z małą siłą, ale jak Pan popchniesz ją raz, a dobrze - to szafa ruszy z miejsca i dalej będzie z górki. Pewne przeszkody trzeba na samym początku dostatecznie dużą siłą pokonać, by oderwać je od punktu oparcia, by nie mogły odpowiedzieć siłą zgodnie z 3 zasadą dynamiki i żeby można było wyjść bez szwanku z tej konfrontacji.

4. "widać jak turbośmigłowy samolot traci końcówkę skrzydła"

Przecież niczego nie traci! Co Pan piszesz! Na filmiku nie widać, że skrzydło jest uszkodzone w wyniku zderzenia ze słupem! Ułamek sekundy po zderzeniu następuje wybuch całego samolotu, więc co Pan nam tutaj pokazujesz?!

Przeczytaj Pan lepiej tutaj jak podobny samolot ścina 100 ma lasu i wszyscy przeżyli:

https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/wypadek-tu-204-wszyscy-przezyli-katastrofa-smolenska/23jpz7l

W tym artykule jest zresztą powiedziane dokładnie to co piszę - że maszyna mogła ściąć drzewa właśnie dlatego, że miała dużą prędkość.

Zastanów się Pan!

5. "Zamachy się zdarzają i bomby w samolotach wybuchają, ale zwykle ci co organizują zamach, to zaraz po tym się przedstawiają."

Głupota! Przyjmując takie założenie, należy uznać, że Putin wcale nie jest zbrodniarzem, bo do żadnego zamachu czy zlecenia zabójstwa się nie przyznał.

6. "Panie Wieńczysław, czy mógłby pan przedstawić jakiś pomysł który podobno ja popieram i który jest "na rękę tylko Putinowi"?"

No właśnie coraz więcej Pańskich stwierdzeń, takich jak powyższe, jest wygodnych dla Putina.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-05 01:08

Dochodzę do wniosku, że Polska jest podzielona na dwa główne obozy ideowo-polityczne.

Pierwszy obóz to Polska Aliny Czerniakowskiej:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Alina_Czerniakowska

A drugi obóz to Polska Agnieszki Arnold:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agnieszka_Arnold

Obie panie są zdolnymi dokumentalistkami i nakręciły już całkiem pokaźną liczbę filmów. Tematyka tych filmów jest nawet wspólna, dotyczy historii Polski, Żołnierzy Wyklętych itp. Ale perspektywa jest zupełnie inna.

Alina Czerniakowska w swoich filmach pokazuje, że Polacy byli dobrzy i szlachetni, za to wiele ucierpieli ze strony innych narodów.

Agnieszka Arnold w swoich filmach pokazuje, że Polacy nie byli wcale tak dobrzy i szlachetni, za to często dokonywali różnych zbrodni na innych narodach.

Alina Czerniakowska ma afirmatywny stosunek do Polski i jej katolicko-narodowej tradycji.

Agnieszka Arnold ma sceptyczny stosunek do tej tradycji i preferuje projekt Polski "postępowej, otwartej na świat i tolerancyjnej", cokolwiek by to miało znaczyć

Alina Czerniakowska publikuje na łamach tygodnika "Niedziela".
Agnieszka Arnold współpracuje z "Gazetą Wyborczą" i tygodnikiem "Przegląd".

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-05 06:39

Buniek:

"Pan AS wspomniał o erytrystyce. I bardzo dobrze. To sztuka prowadzenia nieuczciwie sporów. Erytrystyka wręcz zaleca stosowanie wyzwisk, gróźb i autorytetów. To sztuka kłamstwa."

Tymczasem ja napisałem tak:
"Potężne braki w logice, w erystyce (sztuce prowadzenia sporów)"

Słownik języka polskiego PWN podaje:
"erystyka «sztuka prowadzenia sporów, dyskutowania
rozwinięta w starożytnej Grecji»

EryTRYstykę (błąd? powtórzony dwukrotnie?) jak porównać do erystyki?
Nie wiem.
Buniek dalej:
"Pan Wieńczysław stosuje chwyt erytrystyki,"
No jednak eryTRYstyka. Trzykrotnie! To raczej nie ma pomyłki.
Chyba że..
Zajrzę więc do słownika.
A tu zonk! (słownik PWN: zonk (pot. o przykrej niespodziance)
"Nie znaleziono żadnych wyników wyszukiwania dla: erytrystyka"

A mówiłem, że teksty panabuńkowe omijam z daleka.
No niekonsekwentny jestem.

A na poważnie.
Jest w tym tekście o panabuńkowej eryTRYstyce
coś niepokojącego.
Ta definicja eryTRYstyki. Powtórzę:
"Erytrystyka wręcz zaleca stosowanie wyzwisk, gróźb i autorytetów. To sztuka kłamstwa."
EryTRYstyka zaleca też stosowanie AUTORYTETÓW?
Oprócz wyzwisk i gróźb?
No straszne to jest...

Swojego czasu napisałem że jak coś tam, (nie pamiętam o co chodziło - AS)
to nóż mi się w kieszeni otwiera.
Od tego czasu (według panabuńkowego rozumienia)
biegam z nożem.
Gdybym mógł jeszcze raz rzucić okiem na panabuńkowe teksty,
to straciłbym oko?
Hmmm...
Ja, jako eryTRYsta?
Nie ma się z czego śmiać!

Buniek jeszcze napisał tak:
"Dialektyka to wzajemna nauka i spór oparty na argumenty."

A co słownik PWN na to?
"dialektyka
1. «teoria filozoficzna ujmująca rzeczywistość jako proces rozwijający się na zasadzie wyłaniania się i przezwyciężania przeciwieństw»
2. «metoda rozumowania i dyskusji polegająca na dochodzeniu do prawdy poprzez ujawnianie sprzeczności tkwiących w pojęciach i sądach»
3. «przeciwieństwa i sprzeczności właściwe jakiemuś zjawisku»

A może rzeczywistości równoległe istnieją...
Ratuj się kto może!
Zna jeszcze ktoś takie powiedzenie?
Ale jeśli zechcemy rozumieć je opacznie...
To nie wiem.
Nóż się w kieszeni otwiera?
Chyba nie.
Bo to w tym kontekście nieadekwatne jest.
A może nieadeNkFaNtneN?
Kto wie?

Jacek Jakubiec @ 78.8.58.*

wysłany: 2019-12-05 13:33

Jeszcze o katastrofie smoleńskiej. Krótko i bardzo wybiórczo.
Nie śledziłem zbyt dociekliwie sporów i kłótni na ten temat, nadal - jak chyba większość Polaków - czekam na finalny raport z prac, badań oraz procedur będących w toku, ergo: za żadną wersją nie mam prawa się opowiadać.
Jest wszakże wątek, który mi spokoju nie daje i którego dotąd nikt mi przekonująco nie wytłumaczył. Ale może coś przeoczyłem?... Czy ktoś wie, jak to się mogło stać i co sprawiło, że walący w ziemię (miękką tu ponoć) samolot nie łamie się, nie rozpada na k i l k a części, tylko zamienia się w sekundę na ca 60 000 (!!!) fragmentów i detali, rozpirzonych dziwnie na dość dużej przestrzeni?
To, że Ruscy blokują wydanie nam wraku Tupolewa, też nasuwa mocne podejrzenia. Tyle że tu może działać ich bezinteresowna, małpia złośliwość. Nie razbieriosz...

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-12-05 14:06

Oczywiście, że sztuka oszukiwania to Erystyka czyli sztuka doprowadzania sporów do korzystnego rozwiązania bez względu na prawdę materialną. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Erystyka)
Skoro zapomniałem nazwy i napisałem słowo erytrystyka to widocznie brzydzę się takimi metodami.
Panowie wg. tego tekstu z Wikipedii użyto przeciwko mnie co najmniej następujących szalbierskich metod:
Metoda ironicznej niekompetencji- Granie głupa: Jeśli przeciw racjom wysuniętym przez przeciwnika nic nie potrafimy znaleźć, z subtelną ironią należy ogłosić swoją niekompetencję: "To, co pan mówi, daleko wykracza poza granice mojej ubogiej pojętności, nie wykluczam przeto, iż ma pan rację, zrozumieć tego jednak nie potrafię". Jeśli wśród słuchaczy cieszymy się jakimś uznaniem, delikatnie dajemy im do zrozumienia, iż oponent plecie bzdury. Z chwytu tego można korzystać tylko w tych warunkach, gdy pewni jesteśmy, że słuchacze mają nas w wyższym poważaniu niż przeciwnika, np. gdy dochodzi do sporu między profesorem a studentem. Oparcia szuka się we własnym autorytecie, nie w racjach.
Argument ostatni – ad personam: Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać lub w jakikolwiek sposób porzucać prawdziwy przedmiot sporu. Rzucać inwektywami – używanie słów obraźliwych wobec przeciwnika
Dywersja: Widząc, że zaczynamy przegrywać, rozpoczynamy mówić zupełnie o czymś innym, jak gdyby to było argumentem przeciwnym (bezczelne, kiedy nie dotyczy to w ogóle tematu dyskusji).
Argumentum ad verecundiam: Używać zamiast argumentów odwołań do autorytetów, szczególnie tych, które są powszechnie szanowane, w razie potrzeby przekręcając lub fałszując cytaty. Słabość: Jeśli przeciwnik jest dobrze zorientowany, może to wykazać lub podać inny autorytet mający inne zdanie w tej kwestii.
Przyklejanie etykietki – Kiedy twierdzenie przeciwnika podobne jest do jakiejś herezji, błędnej nauki, ktoś może przyczepić mu etykietkę.

W taki sposób zostałem chamem, lewakiem i mam uwierzyć słowom pana Biniendy bo profesor, a poza tym PO i pan Szeremietiev, itd...

A szambo w Bobrze dalej płynie swobodnie. W szkołach tłok i w sądach coraz większy bałagan.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-05 17:28

"brzydzę się takimi metodami."
"użyto przeciwko mnie [...] szalbierskich metod:"

Pan się nie brzydzi takimi metodami i nikt wobec Pana ich nie używa, to Pan je stosuje wobec innych. Na przykład:
1. "Widząc, że zaczynamy przegrywać, rozpoczynamy mówić zupełnie o czymś innym"

Pan widząc swoją nieuchronną porażkę, zamiast odnieść się do meritum, zaczyna zalewać forum jakimś wykazem rodzajów chwytów erystycznych, albo przekierowywać dyskusję na inne tematy, np.: "A szambo w Bobrze dalej płynie swobodnie. W szkołach tłok i w sądach coraz większy bałagan."

2. "Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać "

Pan widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakuje go osobiście, nazywając pożytecznym idiotą Putina albo przypisując mu podobieństwo do Himmlera.

3. "Używać zamiast argumentów odwołań do autorytetów, szczególnie tych, które są powszechnie szanowane, w razie potrzeby przekręcając lub fałszując cytaty"

Pan też odwołuje się do różnych autorytetów i też fałszuje Pan cytaty, tzn. przywołuje Pan cudze wypowiedzi, wypaczając ich sens. Na przykład przypisywał mi Pan twierdzenie o tym, jakoby zwiększenie prędkości samochodu było sposobem na uniknięcie wypadku, czego przecież nie stwierdziłem. Albo imputował mi Pan chęć "mordowania praworządności", od czego jestem jak najdalszy.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-06 04:30

Pan Jacek:
"Czy ktoś wie, jak to się mogło stać i co sprawiło, że walący w ziemię (miękką tu ponoć) samolot nie łamie się, nie rozpada na k i l k a części, tylko zamienia się w sekundę na ca 60 000 (!!!) fragmentów i detali, rozpirzonych dziwnie na dość dużej przestrzeni?"
Dokładnie tak!
Samolot rozpada się jakby był małą zabawką z plastiku uderzoną dużym młotkiem.
Co do reszty jesteśmy bezsilni.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-06 10:56

"Czy ktoś wie, jak to się mogło stać i co sprawiło, że walący w ziemię (miękką tu ponoć) samolot nie łamie się, nie rozpada na k i l k a części, tylko zamienia się w sekundę na ca 60 000 (!!!) fragmentów i detali, rozpirzonych dziwnie na dość dużej przestrzeni?"

Tutaj są odpowiedzi komisji Laska na to i podobne pytania:

http://faktysmolensk.niezniknelo.com/pytania-i-odpowiedzi.html#zderzenie-samolotu-z-ziemia-mozliwosc-przezycia-wypadku

Samolot za sprawą uderzenia w brzozę stracił skrzydło, w wyniku czego obrócił się o 180 stopni i przy uderzeniu w ziemię zahaczał o drzewa, które to rozrywały górną część kadłuba.

Ciekawe są odpowiedzi dotyczące wybuchów - z jednej strony twierdzi się, że do wybuchu doszło już po "wylądowaniu" na skutek eksplozji paliwa lotniczego, przy czym ten wybuch określa się jako "stosunkowo niewielki" i porównuje z filmikiem, na którym widzimy potężny wybuch samolotu. Z drugiej jest tam napisane, że nikt nie przeżył katastrofy, ponieważ doznane obrażenia były zbyt rozległe, ale spowodowane przeciążeniami, a nie wybuchem. W tym kontekście o wybuchu już się nie wspomina, a wyobrażam sobie, że taki wybuch jak pokazany na filmiku oznacza ogromnie wysoką temperaturę i wtedy szczątki ofiar byłyby zwęglone i trudne do identyfikacji.

Zatem wątpię, że doszło do wybuchu paliwa, tak jak to twierdzi komisja Laska. Te wybuchy miały inny charakter, coś jak wybuch granatu. Dlatego jest tak dużo szczątków samolotu, ale nie są one rozrzucone na jakiejś olbrzymiej przestrzeni (i obszar ten ma kształt eliptyczny).

JJ:
Dziękuję za ten link. Dla chętnych to bardzo obfity materiał do analiz i własnych dociekań.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-06 12:40

Dodam jeszcze, że mówi się tam o tym, że ofiary doznały "obrażeń wewnętrznych" - a to ciekawe, bo z tego co mi wiadomo, ciała ofiar były zdezintegrowane - poszczególne ich części znajdowano w dosyć dużej odległości od siebie. Nie są to więc tylko obrażenia wewnętrzne.

Warto też przeczytać odpowiedź na pytanie "na jakiej wysokości została złamana brzoza?" - otóż 5.1 metrów. A rozpiętość Tu-154 wynosi 37 metrów, a więc skrzydło musi mieć przynajmniej 15 metrów długości. Komisja Laska twierdzi, że na skutek zderzenia z brzozą fragment skrzydła został oderwany i to spowodowało obrócenie się samolotu "do góry nogami", utratę sterowności i upadek. Ale jest tam napisane, że skrzydło uderzyło w brzozę w miejscu odległym o ok. 10m od kadłuba, czyli zostało oderwane ok. 1/3 długości skrzydła (zapewne mniejsza część masy, bo w tym miejscu skrzydła jest najmniej)

Nie jestem przekonany, czy ten samolot w ogóle miał możliwość obrócenia się o więcej niż 30 stopni (brzoza - przyprostokątna 5m, a długość skrzydła - przeciwprostokątna 10m).

Samolot spadł z 5 metrów na podmokły lasek, a zniszczenia są jak po wybuchu bomby i nikt nie przeżył.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-08 18:37

Obejrzałem pierwsze wystąpienie nowego kandydata w wyborach prezydenckich - Szymona Hołowni. Wygląda na kandydata dość świeżego, rzutkiego, rześkiego i dobrze się prezentującego. W przeciwieństwie do Kidawy-Błońskiej i Jaśkowiaka jest inteligentny i elokwentny. Uważam, że powinien być potraktowany poważnie przez Andrzeja Dudę, bo ma realne szanse wejść do drugiej tury. Z tego samego powodu uważałem, że jedynym potencjalnym kandydatem, który miałby szansę "zmieść PiS" poprzez przejęcie Pałacu byłby Tomasz Lis, ale najwyraźniej nie kwapił się do kandydowania, a i uznano, że lepszym byłby Hołownia, który zapewne ma mniejszy elektorat negatywny. W I turze zapewne będzie ścigał się jak równy z równym z Kidawą oraz kandydatem lewicy (tamte elektoraty są jednak w sporej części żelazne). Na pewno może przejąć elektorat PSL i Kukiza, a także jako "katolik" - wyborców Gowina rozczarowanych rządami PiS.
A w II turze może stać się tak naprawdę wszystko, zależnie od mobilizacji. Cały anty-PiS będzie musiał zagłosować na Hołownię, a cały elektorat konserwatywny, w tym wyborcy Konfederacji, czyli Krzysztofa Bosaka, na Dudę, przy czym z tą ostatnią grupą może być różnie. Hołownia może być atrakcyjny także dla sporej części młodych korwinistów.

Z mojego punktu widzenia oczywiście tacy kandydaci jak Hołownia to tragedia. Jest to kpina z demokracji. Nie twierdzę, że on nie poradziłby sobie na fotelu prezydenta, bo jest zdolny i inteligentny. Tylko że prezydentem powinien być polityk. Mamy oto kolejnego już po Kidawie-Błońskiej kandydata, który nie kandyduje na prezydenta, lecz na zbawcę świata. Kidawa mówi o tym, że chciałaby, aby wszyscy Polacy się kochali, żeby zapanowała powszechna miłość, a ten też mówi o zgodzie i pojednaniu narodowym i o tym, że nikt nie może płakać z powodu słów tego czy innego polityka. Wzruszające, ale głupie.

Hołownia prezentuje się jako człowiek, który jeździ po świecie, widzi kryzys społeczny, widzi kryzys ekologiczny, widzi dramat różnego rodzaju grup społecznych, którym chciałby pomóc - to świetnie, dlaczego zatem tak bardzo brakuje mu realizmu? Dlaczego opowiada bajki i karmi gawiedź okrągłymi słówkami, dyrdymałami po prostu? Nic dziwnego, że facet w pewnym momencie przestał być "dziennikarzem katolickim", a zaczął być TVN-owskim celebrytą z "Mam talent", bo w tej roli odnalazł się lepiej. On potrafi tylko ględzić, ględzić i jeszcze raz ględzić, opowiadać różne cuda-wianki, a z jego słów wyziera maniakalny wręcz egotyzm.

Pomimo że jest to kandydat "Polski Fajnej" oraz "Racjonalnej", to mam wrażenie, że towarzyszy mu duży poziom nabzdyczenia. W jego przemówieniu mało było luzu, a jeśli już był, to wyglądał na wymuszony. Zawsze zresztą jak go słuchałem, to miałem wrażenie, że jest on lekko stuknięty, bo gadał jak nawiedzony. Ale w tym się sprawdzał jako człowiek mediów. Jako człowiek polityki będzie wystawiony na większy ostrzał i krytyczną ocenę przeciętnego wyborcy.

Tymczasem ja uważam, że politykami powinni zostawać właśnie politycy z krwi i kości, którzy nie opowiadają bajek o kolejnym, tysięcznym już "pojednaniu narodowym", tylko ludzie, którzy trafnie rozpoznają problemy Polski i wiedzą, jak użyć narzędzi przewidzianych Konstytucją do ich rozwiązywania. Każdy kandydat na prezydenta mówi, że np. będzie dbał o służbę zdrowia, przecież to absurd! Prezydent ma do służby zdrowia tylko tyle, że może podpisać albo zawetować jakąś ustawę albo zorganizować pogadankę na ten temat.

Prezydent (jak i premier) musi być realistą i twardym graczem, który czasami jest gotów pójść na wojnę z różnymi grupami interesów, z sitwami, lobbies itd., które są wpływowe i mogą się odegrać, ale prezydent bierze pod uwagę te zagrożenia i mimo to decyduje się na odważny krok dla uzyskania określonego celu i tylko od jego patriotyzmu zależy, czy te cele są zbieżne z interesami państwa i społeczeństwa.

Dlatego ja w I turze najprawdopodobniej zagłosuję na Krzysztofa Bosaka, który właśnie nie opowiada bajek, tylko stawia prawdziwą diagnozę różnych problemów, bez lukrowania i mydlenia oczu i choć daleki jestem od popierania Konfederacji, to mam nadzieję, że uzyska niezły wynik, natomiast w II turze zagłosuję na Andrzeja Dudę, który jest dobrym prezydentem, choć też nie zawsze podchodzącym realistycznie do różnych spraw. Na przykład dzisiaj słyszałem, że powiedział, iż "Rosja nie jest naszym wrogiem" - nie wiem co miał na myśli, ale faktem jest, że Polska wg oficjalnej doktryny wojskowej Rosji jest jej głównym wrogiem, więc warto aby prezydent po 5 latach zdał sobie z tego sprawę.

Tymczasem Hołownia to będzie taki miałki zanudzacz, opium dla ludu - nic nie zrobi, nie rozwiąże żadnego kryzysu, ani ekologicznego, ani LGBT, ani nic innego, bo kandydat, który wszystkich naraz chce zadowolić i nie umie odróżnić dobra od zła (jak przystało na "katolika otwartego"), na końcu będzie znienawidzony przez wszystkich - jak Macron.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-08 19:56

A propos jeszcze Hołowni, to taki cytat z jego przemówienia:

"Od władzy, która martwi się o ławeczki niepodległości czy strzelnice w każdej gminie, wolę władzę która dba o wykluczonych komunikacyjnie, o bezdomnych, czy o transseksualną dziewczynę, która skoczyła z mostu bo była zaszczuta -  mówił. "

Pomijając już kwestię tego, dlaczego rozwiązywanie problemu bezdomności miałoby być sprzeczne z ideą tworzenia strzelnic (taki niby kandydat, który ma program w stylu "dla każdego coś miłego", ale jak przychodzi do wyraźnego zakreślenia granic, to zakreśla je nie tam, gdzie zachodzi taka potrzeba), ta dziewczynka (choć ja nie wiem do końca, jaka była jej prawdziwa płeć) trochę inaczej uzasadniała swoją dramatyczną decyzję:

https://www.wprost.pl/kraj/10217699/transplciowa-dzialaczka-popelnila-samobojstwo-rzucila-sie-z-mostu-w-warszawie.html

Nie będę tutaj tego cytował, ale można tam przeczytać, że jeśli już została "zaszczuta", to nie przez jakichś nienawistników anty-LGBT, tylko przez "lekarzy, psychologów, terapeutów", którzy wmawiali jej... no właśnie, tutaj nie wiadomo, co dokładnie, bo są to różne sprzeczne ze sobą rzeczy: raz, że wszystko jest OK, a innym razem, że jednak nie jest w porządku. Nic dziwnego, bo jak się nieraz słucha różnej maści "edukatorów" i "specjalistów", to oni właśnie takie sprzeczne ze sobą rzeczy mówią, np. raz mówią, że tych różnych zaburzeń, orientacji i dewiacji nie da się naprawić, a innym razem, że nie tylko da się je zmienić, ale są one różne na różnych etapach życia i że nawet płeć może się zmieniać.

Takie osoby mają wyraźne problemy z własną tożsamością seksualną, wynikające z zaburzeń o różnym podłożu: biologicznym, psychicznym, kulturowym itd. i zamiast im pomóc, to mówi się, że wszystko jest OK, dopóki robią to, co uważają w danej chwili za słuszne i dobrze się z tym czują (jak widać, często czują się z tym tak źle, że gotowe są odebrać sobie życie), a najważniejsze jest tylko to, by walczyć z "nietolerancją", płynącą jakoby od środowisk konserwatywnych.

A do tego jeszcze przychodzi taki kandydat jak Hołownia i wprowadza jeszcze większy zamęt. Gdyby takie coś wygłosił Kaczyński, z pewnością podniósłby się klangor, że próbuje on "robić politykę na trupach", wykorzystywać śmierć dziewczyny do własnych celów politycznych, posługując się kłamstwem. No ale tutaj to kłamstwo ma rzekomo uderzać w "nietolerancyjnych", tych, którzy "zaszczuwają", więc jest ok, mimo że ona sama tak nie uważała.

Dodam jeszcze, że była aktywną działaczką organizacji LGBT, które jak widać niewiele jej pomogły, a przecież dysponują tak świetnym zapleczem i wiedzą naukową i stanowią tak przyjazne środowisko dla tych osób.

Widzimy, jakie to wszystko jest zakłamane i cynicznie wykorzystywane. Pod całym błyszczącym sztafażem "tolerancji", "szacunku", i "walki o prawa" dzieją się tragedie i będą się działy, dopóki nie rozeznamy natury tych zjawisk. Czy ktoś tak naprawdę rzetelnie, naukowo bada problem zjawisk związanych z LGBT? Bo mam wrażenie, że badań i udowodnionej wiedzy jest jak na lekarstwo, natomiast dużo jest propagandy.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce, aby takim osobom działa się krzywda, ale musimy znowu wrócić do podstaw, znowu spróbować odpowiedzieć sobie na pytania o naturę człowieka i o to, co jest dla niego autentycznym dobrem: czy życie w zgodzie z własną biologiczną naturą i z pewnymi prawidłami przyrodniczymi, czy nieustanne eksperymentowanie, nieodróżnianie patologii od norm, pełna swoboda w tym zakresie, kosztem osamotnienia i działania na szkodę własnej psychice i organizmowi, za to ku zadowoleni różnych koncernów i wpływowych politycznych lobbies?

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-09 06:25

Nabzdyczony Hołownia.
Fakt.
Pajac, któremu brakuje kilku centymetrów wzrostu
i stąd cała tragedia.

Coraz więcej clownów myśli,
że polityka to taki cyrk dla skretyniałych wyborców,
ale co się dziwić?
Może trza wybudować nowy gmach sejmu,
który nie będzie okrągły?

Jeśli bełkot Kidawy - Błońskiej nikomu nie przeszkadza
i ona chce na najwyższy urząd w państwie?
Rzetelnie udowodniła, że ani mówić, ani czytać nie umie,
więc jakie ma walory?
Ma wiedzą i umie rządzić?
W końcu dawno temu Wałęsa też mówił,
że on wie, jak być prezydentem.
A czytać nie umiał!
Boże ratuj!

Jacek Jakubiec @ 46.76.111.*

wysłany: 2019-12-14 15:34

Na naszych oczach dzieje się niebywały horror!
Mam na myśli mega-zawirowanie w trzecim filarze systemu trójpodziału władzy w Polsce. Wszyscy to obserwujemy. Co do mnie patrzę na to klinczowanie się głównych sił na politycznym ringu z rosnącym przerażeniem!

Zanim przejdę do konkluzji, spróbuję po swojemu zdiagnozować to, z czym mamy do czynienia.
Oto fakty:
1) Funkcjonowanie wymiaru sądownictwa w R.P. jest oceniane źle albo bardzo źle przez ok. 80% społeczeństwa.
2) Konieczność jego zmiany, i to radykalnie gruntownej, to od początku rządów PiS jeden z jego priorytetów i celów.
3) No i podjęła ekipa Dobrej Zmiany to wyzwanie, niestety w stylu słonia w składzie porcelany.
4) Chcieli dobrze, a wyszło fatalnie a takiego niemądrego podłożenia się strona przeciwna nie mogła nie wykorzystać!
5) Mobilizacja po stronie opozycyjnej osiąga apogeum, a - co szczególnie poraża – owocuje dziwną symbiozą między elitami polityków opozycji a „kastą sędziowską”.
6) Efektem jest coraz wyraźniej rysująca się anarchia w polskim sądownictwie, jeszcze w stadium zalążkowym, ale przejawów opamiętania i woli odwrotu od najczarniejszych scenariuszy nie widać.

Mimo fatalnych „przepałów” PiS-u, nadal sprzyjam tej formacji, ale mam ogromne obawy, czy przy takim zapętleniu i aż takim poziomie emocji w plemiennej wojnie polsko-polskiej, formacja Dobrej Zmiany może sprostać wyzwaniu ad 1) i 2). Tym bardziej, że i w niej samej nie ma w tych sprawach pełnej jedności. Bo co oznacza wieść, że pod nowym poselskim (prawica) projektem ustawy dot. ustroju sądów brakuje podpisów posłów od Gowina? A przecież on sam, to jeszcze nie tak dawno minister właśnie sprawiedliwości, ergo - choć to filozof - to nieźle w tej materii obyty i zorientowany. Przeoczenie?
Czytam dziś na TVP-Info artykuł Krzysztofa Karnkowskiego „Reforma albo niekończąca się demolka”. Diagnoza trafna, obraz wiarygodny. Ale czy na tą reformę, inicjowaną przez prawicę jest szansa? Trudno na to liczyć, gdy opozycja już teraz, choć debaty nad proponowanymi rozwiązaniami jeszcze na ma, z góry zapowiada blokowanie jej w senacie.
Wszystko to razem dobrze nie wróży.

Gdzie więc szukać nadziei na wyjście z tego coraz groźniejszego impasu?
Poniekąd paradoksalnie pewną szansą jest nowy skład Sejmu.
Konkretnie to, że skończył się pisowsko-platformerski ”duopol” i zrobiło się tam pluralistycznie. Wreszcie na serio.
W niedawnej dyskusji na forum TVP, gdy pojawił się i rozognił dyskurs ten właśnie temat, bardzo przytomnie wypowiedział się konfederata Robert Winnicki. Tę dzisiejszą kwadraturę koła (określenie moje - JJ) jego zdaniem należy rozwiązać, łącząc ten mega-trudny temat z debatą o zmianach w konstytucji (jeśli nie o zmianie samej konstytucji -JJ). Nikt z dyskutantów tego wątku nie podjął, ale czy nie jest to na dziś najbardziej sensowna opcja? Zdziwiłbym się, gdyby nie uległa ona wzmocnieniu w debatach przed majowymi wyborami prezydenckimi.

Polacy nie zapomnieli, że byliśmy już o krok od referendum konstytucyjnego. To jak widać temat coraz bardziej palący...

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-14 16:32

No i po raz kolejny w pełni się z Panem zgadzam, także co do ostatniego wniosku a propos zmiany Konsytucji. Sam ostatnio o tym pomyślałem, że bez tego prawdopodobnie chaos będzie trwał i narastał. Choć jednocześnie muszę przyznać, że odwrotnie niż Pan, sprawa ta jakoś ostatnio mnie coraz mniej pasjonuje.

Szczerze mówiąc nawet nie wiem, co takiego strasznego jest w tych nowych rozwiązaniach PiS-u? Co konkretnie? Przecież podobne istnieją w krajach zachodnich i nikt z tego powodu larum nie podnosi.

A jeszcze inne pytanie mam takie: gdzie jest projekt reformy wymiaru sprawiedliwości autorstwa Koalicji Obywatelskiej? Jaką ta partia ma diagnozę jego stanu i jakie są propozycje zmian? Bo słyszałem tylko o jakimś chorym, populistycznym pomyśle jednej ustawy, która miałaby "przywrócić stan z 2015r". Słyszałem też, że trzeba "przywrócić 3 prawowitych sędziów do orzekania".
To wszystko, na co stać tę partię inteligentów.
Mam rozumieć, że poza tym wszystko jest OK? Że Polacy są głupcami, jeśli krytykują jakość polskiego sądownictwa, sprawność postępowań, zgodność wyroków z logiką, faktami i zasadą sprawiedliwości?

Przecież to, co się wyrabia w tych sądach, to woła o pomstę do nieba. Jakieś wyroki po uważaniu, uniewinnianie Najsztuba - recydywisty, który po raz kolejny jeździł bez prawa jazdy, ubezpieczenia i badań technicznych i potrącił staruszkę, a skazywanie na 3-miesięczny areszt jakiejś uczennicy, która fałszowała legitymację szkolną.

Oczekuję od opozycji jakiegoś realnego pomysłu na to, jak zreformować sądownictwo, nie naruszając owych "trójpodziałów" i innych tego typu rzeczy.

I jeszcze na koniec mam dla Pana ciekawostkę (nawet tylko do prywatnej wiadomości - może Pan to skasować), otóż miałem dzisiaj mały sparing z naszym "światłym blogerem" i stwierdził on ostatnio dwie rzeczy:

1. Że jest gotów stanąć do publicznej dyskusji z samym Jarosławem Kaczyńskim.
(domyślam się, że pewnie pokonałby Prezesa na argumenty)
2. Że widział swoją teczkę i że jego teczka jest grubsza niż teczka Kaczyńskiego.

To chyba ma świadczyć o tym, że "światły bloger" jest większym bohaterem niż Kaczyński. Ależ to bohaterów hodowano wtedy w TVP! Przez 7 lat skutecznie zakonspirowanej walki z komunizmem na Woronicza na temat naszego "światłego blogera" SB-cja na pewno nazbierała mnóstwo materiałów! Toż to prawdziwy Konrad Wallenrod!

A mnie się zdaje, że to zwykły mitoman i jego teczka nie istnieje, nie ma jej w Inwentarzu IPN, w przeciwieństwie do Pańskiej (i tutaj muszę Panu przyznać, że Pan zachował się bardzo przyzwoicie, badając swoją sprawę, opisując historię i oferując wgląd do materiałów). Sądzę, że nasz "światły bloger" po prostu nie był nikim na tyle szczególnym, żeby miała się nim zainteresować SB. Ot, zwykły chłopak na posyłki, tu pójdziesz z kamerą, nagrasz, coś się zmontuje i tyle. A biorąc pod uwagę, jego, delikatnie mówiąc, nieumiejętność mówienia rzeczy sensownych i spójnych, trudno byłoby od niego oczekiwać jakichś istotnych informacji, ani też nie prowadził on żadnej działalności, która mógłaby budzić niepokój "firmy".

Niemniej jednak, rozśmieszyły mnie te jego historie.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-14 19:20

Trójpodział władzy.
Ustawodawcza, wykonawcza, sądownicza.
Sejm, rząd, sądy.
Rząd i sejm nie zachodzą na siebie? Zachodzą.
Sądy są nie do ruszenia? Są. Na razie.
A gdyby tak rząd był nie do ruszenia? To co?
To co?
To Morawiecki byłby premierem przez kilkadziesiąt lat!
Do czasu przejścia w stan spoczynku!
Zakute łby. Cwaniaki. Hipokryci. Łajdaki.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-14 21:36

Trójpodział władzy jest pewną wartością, ale zapomina się często o kilku sprawach:

1. Nie chodzi o trójpodział władzy, tylko o trójpodział, równowagę i wzajemną kontrolę władz - zasada "check and balance".
2. Trójpodział, jak i każda inna zasada ustrojowa nie jest celem samym w sobie, tylko narzędziem do uzyskania pewnych wyższych korzyści, takich jak np. skuteczność rządzenia i sprawiedliwość sądzenia.
3. Trójpodział jest fetyszyzowany, ale jakoś nikt nie zwraca uwagi (oprócz AS-a powyżej), że np. wielu posłów jest równocześnie ministrami, ale wiele ustaw to inicjatywy rządowe.

"Gdzie więc szukać nadziei na wyjście z tego coraz groźniejszego impasu?"

Ja bym nadziei szukał w Konstytucji. Ta w Art. 4 ust. 1 stanowi:

"Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu."

A więc wówczas, gdy istnieje konflikt pomiędzy różnymi organami państwa i wydaje się on nierozstrzygalny, trzeba zastosować bezpośrednio tę zapisaną w Konstytucji kardynalną zasadę ustrojową. Tzn. jeżeli Naród stwierdzi np. w drodze referendum lub poprzez wybory, że rację w sprawie reformy sądownictwa ma obóz rządzący, to ta reforma powinna być przeprowadzona i wszyscy powinni się temu podporządkować.

Jacek Jakubiec @ 46.76.111.*

wysłany: 2019-12-15 23:34

Coś przyszło mi do głowy. Przecież ten przywołany przez Wieńczysława artykuł 4 ust.1 Konstytucji RP w gruncie rzeczy wyjaśnia wszystko !
Więc jedyna zmiana w Konstytucji powinna polegać nie na nowych sformułowaniach w jej treści, tylko na bardzo prostym zabiegu redaktorskim, ściślej - wizualizacyjnym.
Otóż ten tak ważny artykuł winien być w każdej edycji ustawy zasadniczej - tak drukowanej, jak i podanej w pliku elektronicznym - wyróżniony tak, że aż bijący po oczach. Obligatoryjnie !!!
Bo ja wiem? Może wyłącznie duże litery, może wytłuszczona czcionka i jeszcze jaskrawo kolorowa? Albo wszystko to razem i jeszcze ujęte w ramkę czy aplę?
Wtedy nawet największy tłuk zauważy ten święty kanon a może nawet pojmie jego sens...

Jacek Jakubiec @ 46.76.111.*

wysłany: 2019-12-16 08:59

Trochę żartowałem.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-16 16:36

1. Ja też trochę żartowałem, ale tylko trochę. Właściwie ta klauzula generalna - jak to się chyba w prawie określa takie ogólne przepisy - mogłaby posłużyć jako ostateczna instancja i może w praktyce nawet tak będzie, ale nie ma żadnego organu, który mógłby wydać na tej podstawie takie jednoznaczne rozstrzygnięcie. Miałoby to więc charakter (meta)polityczny, a nie prawny.

W dalszym ciągu jednak czekam na sensowne propozycje ze strony opozycji, tak żebym mógł poprzeć. Na razie to "Newsweek" uhonorował jakiegoś "niezależnego" sędziego za krytykę PiS-u mimo że ten sędzia jakiś czas temu zrujnował swoją decyzją (o której sam przyznał, że była błędna) jakiegoś rolnika.

Tacy to są właśnie sędziowie. Tacy jak dziennikarze. Oni też dzielą się na "normalnych, zwykłych" oraz "prawicowych" lub "pisowskich", przy czym pisowskich sędziów właściwie nie ma (są sędziowie normalni, którzy protestują oraz sędziowie nienormalni, którzy nie protestują, choć wcale za PiS-em nie przepadają). Ale Schetyna już grzmi, że jeśli któryś sędzia poważyłby się zastosować do i pogodzić z reformami PiS-u, to mu Schetyna - w przypadku powrotu do władzy - pokaże, gdzie raki zimują. W ramach, rzecz jasna, wolności i niezależności sądownictwa.

Na Pańskie pytanie, skąd brać nadzieję, mógłbym jeszcze odpowiedzieć tak: zdarzyła się z pewnością niejednemu z nas taka sytuacja, w której kłótnia z kumplem zakończyła się rękoczynami i wymianą niecenzuralnych słów. Jeśli stopień agresji przekroczył pewną dopuszczalną normę, to nawet niezależnie od wyniku bijatyki obie strony mają z jednej strony poczucie żenady, a z drugiej poczucie, że wzajemnie poznali pewną, zazwyczaj niewygodną prawdę o sobie. Ta prawda wiąże ich ze sobą, pozwala spojrzeć od innej, lepszej strony. Pozwala zatem w dużym stopniu unieważnić ten spór i przenieść znajomość na nowe tory.
Sam pamiętam, że najlepsi kumple to ci, z którymi najczęściej biłem się na przerwach.

Oczywiście na poziomie ogólnopaństwowym oznaczałoby to, że potrzebna jest kolejna (po Adamowiczu, Rosiaku) rozwałka, tym razem na większą skalę. A tego wolelibyśmy uniknąć. Wojna domowa to nie jest coś, czego potrzebujemy. Tutaj analogie między dwoma ludźmi, a całym społeczeństwem zawodzą. Wątpię też, czy dobrym rozwiązaniem jest to, aby obie zwaśnione strony pogodził Putin. Zastanawiam się jednakowoż, czy nie potrzebujemy jakiejś innej ekstremalnej sytuacji, aby można było zresetować dysk i zacząć coś od nowa?

2. A z innej beczki: w ostatnie dni w naszym publicystyczno-polityczno-kulturalnym półświatku furorę zrobił utwór młodego rapera Maty (uwaga, zawiera dużo wulgaryzmów):

https://www.youtube.com/watch?v=wTAibxp37vE

Opinie są podzielone, ale ja dawno nie widziałem tak dobrego rapu. Co ciekawe, Mata to syn profesora Marcina Matczaka, prawnika często występującego w mediach i krytykującego PiS.

O samym utworze można byłoby długo dyskutować. A czy Panowie Dyskutanci słuchają hip-hopu?

3. [to może Pan skasować] A tymczasem nasz Konrad Wallenrod uchylił nieco rąbka tajemnicy na temat swoich przygód związanych ze zwalczaniem komunizmu. Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać, czy wściekać. Takiej hucpy to dawno nie widziałem! Proszę sobie bowiem wyobrazić, że ten dzielny bojownik o wolność i demokrację (który do dzisiaj bezlitośnie tępi przejawy komunizmu utożsamianego dzisiaj z "pisizmem") jako dziennikarz TVP przez okres 7 lat wychodził z siebie i główkował jak tylko mógł, żeby tylko pokazać widzom choć trochę prawdy w skrajnie trudnych warunkach, w których wisieli nad nim cenzorzy, zleceniodawcy i oczywiście esbecja. Przykładowo, polegało to na tym, że przez 2 lata redagował program, w którym pokazywano ulukrowaną wersję początków PRL: coś tam o modzie, coś tam o zwyczajach, coś tam o budowaniu mostów - takie mydło i powidło, żeby tylko publika wiedziała wszystko o tym, jak to cudownie budowano socjalizm, a nic nie wiedziała o tym, jak żołnierze sowieccy przy okazji gwałcili kobiety, jak rabowano fabryki, jak rozbierano zabytkowe kamienice, by zbudować stalinowskiego kloca w Warszawie (z którego fetor do dziś roznosi się po całej Polsce), jak masowo mordowano, torturowano i zamykano w więzieniach niewinnych ludzi i polskich patriotów. Ale nasz odważny bohater, w trosce o prawdę i pamięć historyczną Polaków, postanowił (ryzykując śmiercią niczym dzisiaj Olga Tokarczuk) oszukać cenzora i... wykorzystać materiały PKF, które jak sam przyznał, zawierały w swoim komentarzu "podniosły ton i fałszywe wychwalanie sukcesów". Ja myślałem, że taki materiał można dobrać po to, żeby się cenzorowi podlizać, ale okazuje się, że to po to, by go oszukać. Najlepszym dowodem na to, że dał się oszukać jest oczywiście to, że przepuścił ten program. Ale głupi ten cenzor! Niech Pan sobie wyobrazi, że dopiero po 2 latach "skapnął się", że młodzi realizatorzy wykręcili taki numer, choć żadnych konsekwencji nie wyciągnął wobec nich, bo po 2 latach i tak program zdjęto z anteny, bo "skończyły się materiały". Czyli wychodzi na to, że "skapnął się" z okazji zdjęcia programu z anteny, a nie że zdjął program z anteny z powodu "skapnięcia się". No i rozumie Pan, program ten był tak sprytnie zmontowany, materiały archiwalne tak dobrane, ułożone i pokazane, że inteligentny widz (poza oczywiście cenzorem, który okazał się nie dość inteligentny) musiał stwierdzić "aha, ale fajnie to ułożyli, teraz już wiem, że tylko pozornie brzmi to jak ordynarna propaganda, ale de facto ujawnia to prawdziwy obraz wydarzeń sprzed ponad 20 lat". A jeśli nie był dostatecznie inteligentny, by odczytać ten wyrafinowany, ironiczny przekaz podprogowy - no to cóż, jego problem, w zamian "miał ładne obrazki z przeszłości, przykryte patyną obyczaje, zachowania i trochę opowieści na temat: jak to niegdyś bywało, co łatwo w zapomnienie popada.". Czyli dla każdego coś miłego, a że po emisji programu wiele matek wciąż płakało po swoich synach, by nazajutrz znów czekać 3h godziny w kolejce po kawałek słoniny - cóż z tego?

Nic zatem dziwnego, że nieistniejąca teczka naszego Wallenroda jest tak gruba - strasznie zalazł za skórę władzy! W tym kontekście jego dzisiejsza krytyka pisowskiego totalitaryzmu brzmi jak prawdziwy głos sumienia, głos autorytetu.

Na tym zakończę, bo wzruszenie odbiera mi możność wpisywania liter na klawiaturze.

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2019-12-17 20:29

Panowie widzę, że dyskusja ws. kłamania trwa. Za "kłamstwo smoleńskie" panowie uznali raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Za metodę dochodzenia prawdy uważacie łykanie helu, obserwację parówek i rozkopywanie grobów ofiar. Teraz pojawia się kolejna "prawda" którą czytelnikom tego bloga panowie próbują wmówić.
W moim środowisku za podłość byłoby uznane zachowanie pijaczka - cwaniaczka z dowcipu o jeździe autobusem. W tym dowcipie pijaczek wymiotuje na grzecznie zwracającą mu uwagę kobietę i po jej protestach stwierdza "z obrzyganymi nie gadam!!!" Panowie, moim zdaniem to robi obecna władza. Mamy czas podłości.
Powstają pytania: Czy kiedyś już się tak zdarzyło i co z tego wynikło?
Przypomnę pewne słowa:
"Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą".
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą".
"Absolutnym prawem państwa jest nadzorowanie kształtowania się opinii publicznej".
"Tym co napędza ruch polityczny nie jest wiedza tylko wiara. Jezus nie przedstawiał dowodów w kazaniu na górze. Oczywiste prawdy nie wymagają dowodów".
Panowie, oprócz wiedzy na temat praworządności i używania referendum istnieją jeszcze powszechne mniemania, przekonanie albo po prostu wiara, w to o co chodzi, tym którzy używają tych pojęć.

W kłamstwo o tym, że samolotem można kosić drzewa w lesie jeżeli stosownie ważna osoba znajduje się na pokładzie, mimo, że jest to ewidentne kłamstwo, panowie wierzą, bo jest ogromne, powtarzane tysiące razy i wspierane przez propagandowy aparat państwa. Jednocześnie jestem pewny, że żaden z panów nie wybrał się na nasze lotnisko by prosić naszych pilotów, którzy też kiedyś mieli "ruskie samoloty" by gdzieś parę drzewek wykosili.
Czy to nie jest dziwne?
Teraz mamy atak na praworządność i jest bardzo podobnie. Zatem przypomnę, że instytucję referendum i na podobną modę jak obecne władze podejście do praworządności przyjął wiele lat temu władca tych ziem na których zrządzeniem losów indywidualnych przyszło nam razem tu mieszkać.
Zatem, oprócz wspomnianych słów, przypomnę historię tamtych głosowań. W referendum z 1933 roku o wycofaniu z Ligi Narodów głosowało 96% uprawnionych i 95% było za, a w tym ważniejszym, bo kończącym z demokracją z 1934 roku za było 89% za i tylko 10% przeciw ale frekfencja była podobna. Wtedy w kolejnym frekfencja osiągnęła nawet 99%.
Zatem, referenda mogą być nieuczciwe, złe i przynoszące tragiczne skutki.
Na jakiej podstawie mam ufać pomysłom obecnie rządzących skoro są w stanie 16 razy pod rząd zmieniać jedna ustawę i za każdym razem twierdzić, że tym razem to już będzie dobra. Wiem, że panowie wierzycie obecnej władzy ale ja nie. Ja za to wierzę, że kłamstwo ma krótkie nogi. Gdyby budowlaniec coś schrzanił dwa razy to trzeci raz na pewno bym mu nie zaufał. To samo dotyczy polityków.

Jacek Jakubiec @ 31.1.72.*

wysłany: 2019-12-18 10:49

Sprawy katastrofy smoleńskiej nie uważam za wyjaśnioną, procedury są w toku i - co do mnie - tyle na ten temat.

Jeśli praworządność - jakoby przez PiS niszczoną - odnieść do funkcjonowania polskiego sądownictwa (a to dziś najgorętszy temat), to mam świeże, bardzo wymowne spostrzeżenie. Pół godziny temu w TVP, poselska inicjatywa - projekt ustawy mającej uzdrowić patologiczny stan rzeczy, została równo zrąbana przez posła PO Pawła Olszewskiego. Aliści gdy red. Adrian Klarenbach dwukrotnie dopytywał "czy PO w ogóle widzi potrzebę reformowania sądownictwa?" pan poseł pytanie zignorował. No i "da liegt der Hund begraben", jak mówią Niemcy...

Ja swoje zdanie na ten temat wyłożyłem wyżej (2019-12-14 g. 15:34). Polecam Panu Buńkowi.
Jeszcze raz: PiS w tej materii działa z determinacją, ale na nieszczęście co i rusz strzela sobie w kolano. Strona przeciwna ochoczo takie wtopy wykorzystuje i mamy to co mamy. Na przykład całkiem świeżą rozbieżność stanowisk między Sądem Najwyższym a Najwyższym Sądem Administracyjnym!!!
Sytuacja na tym sędziowsko-prawniczo-politycznym froncie jest coraz bardziej zapętlona i nie zaskakuje mnie, gdy dziś słyszę p.Eugeniusza Kłopotka, który mówi, że jeśli tak dalej pójdzie to w polskim Sejmie dojdzie do rękoczynów. Jeszcze tego by nam brakowało...
Ja, jak pisałem, widzę konieczność przeniesienia tego fundamentalnie kluczowego sporu na poziom generalnej debaty o konstytucji RP. Może się jednak okaże, że na krótszy dystans jest jeszcze jedna szansa. Otóż wczoraj, w innej debacie telewizyjnej usłyszałem, że stowarzyszenie "Iusticia" postuluje jako remedium dla Polski - sędziowski "okrągły stół". Ta prawnicza organizacja ma swój udział w wykreowaniu obecnego kryzysu, ale... może teraz ktoś tam doznaje opamiętania?

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-18 14:19

Panie Jacku!

Kłopotek co i rusz to coś prorokuje.

A jak się czyści stajnię Augiasza z wszelkiego łajna,
to bywa, że i pełnokrwisty rumak dostanie w bok widłami.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-21 06:58

W ramach pobudki dla naszych komentatorów:

Marian Banaś w dalszym ciągu "skutecznie" zatapia PiS,
a pan RPS zaliczył szkolenie u koderastycznego sędziego Tuleya.
Tym razem ("A tu polew!" młodego Stuhra wywoływał salwy śmiechu!)
przecudnej urody pan sędzia lał tu:
https://www.jelonka.com/tlumy-na-spotkaniu-z-sedzia-igorem-tuleya-84877

Na zdjęciu 17 wyeksponowana uroda pana Tuleyi,
na zdjęciu 18 pan RPS w tłumie,
a na zdjęciu 5 tuż za zbawcami naszego miasta.

No to teraz pora na
Gersdorf i innych z nadzwyczajnej kasty!
Może dać głos podgrupie kleptomanów?

Poza tym trza sprowadzić do JCK
Budkę, Śmiszka, I Jahirę.
Jak się szkolić, to się szkolić!
Na całego!


W Dzień Bożego Narodzenia
wszyscy wszystkim ślą życzenia,
nawet w sejmie już po Wigilii,
no to ja też:
Bóg się Rodzi!
Bo pomoc w walce z szatanem jest nam potrzebna.

Wieńczysław @ 5.173.249.*

wysłany: 2019-12-22 12:53

https://www.youtube.com/watch?v=9H3ULB8NAXo

Wesołych Świąt

Jacek Jakubiec @ 31.1.72.*

wysłany: 2019-12-22 14:32

Panie Wieńczysławie,
słuchałem tej rozmowy i JESTEM DUMNY Z NASZEGO PREZYDENTA !!!

Wszystkiego dobrego w Wigilię przy Świętach i potem też.
Pozdrawiam -JJ.

Jacek Jakubiec @ 95.40.128.*

wysłany: 2019-12-27 10:16

Kończy się ten rok. Wypada zamykać tematy niepotrzebnie odłogujące. Wracam do moich doświadczeń z esbecją. Myślałem "było, minęło", a tu okazuje się, że SB, firma paskudna, ale już nieistniejąca, tych których prześladowała potrafi i dziś kąsać zza grobu.
Opisałem te sprawy w artykułach "Moje esbeckie teczki". Po znalezieniu w "inwentarzu IPN" swoich personaliów, identyfikowanych jako TW "Jakub", zapowiadałem ruch w obronie mojego dobrego imienia i choć nie jest tak, żebym nic nie robił, to jakoś mi się to rozlazło.
Dla porządku parę słów na ten temat:
Po pierwsze, ta sprawa, aby zadziałać rozsądnie, wymagała dodatkowych konsultacji no i wolnej głowy. A w mojej sytuacji o taki komfort niełatwo.
Po drugie, choć to głupio zabrzmi, ten cały temat trochę mi z czasem usychał. Na zasadzie "każdy kto mnie zna nie może mieć wątpliwości, jak było", ergo: jeśli ktoś mi nie wierzy, to jego problem.
Ale zgoda: tu nie chodzi tylko o mnie. O prawdę w wymiarze publicznym upominać się należy zawsze, bez względu na niepogodę i nie ma o czym gadać.
No więc w ramach "głasnosti" (to niepolskie słowo sporo kiedyś znaczyło, prawda?...) informuję, że kilka dni temu poniższym doniesieniem wystąpiłem do prokuratorskiej struktury IPN.
No i czekam...

-------------------------------------------------------------------------------
Jelenia Góra, 19.12.2019 r.


Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu
Oddziałowa Komisja
ds. Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
ul. Jana Długosza 48
51-162 Wrocław




Z a w i a d o m i e n i e
o popełnieniu fałszerstwa


Zwracam się do PT Komisji z wnioskiem o podjęcie czynności mających na celu weryfikację dokumentów anonsowanych publicznie w inwentarzu archiwalnym IPN w dwóch teczkach o sygnaturach :
IPN Wr. 0015/424 t.1 (teczka personalna TW „Jakub“)
IPN Wr. 0015/424 t.2 (teczka pracy TW „Jakub“).
Twierdzę, że zawartość tych teczek jest efektem fałszerstwa.

Uzasadniając wniosek informuję i wyjaśniam :

W obydwu przypadkach ów TW „Jakub“ identyfikowany jest jako Jacek Jakubiec, przy czym zarówno imię ojca jak i data urodzenia nie pozostawiają wątpliwości, że chodzi tu jakoby o moją osobę.
Podkreślam z całą mocą, że nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem SB.
Znając zawartość obydwu w/w teczek, udostępnionych mi przez wrocławski Oddział IPN, a nade wszystko znając fakty, stwierdzam, że stałem się ofiarą fałszerstw, których w latach 70-tych i później dopuścili się funkcjonariusze byłej SB.
Pojawienie się w inwentarzu archiwalnym IPN wpisu dotyczącego TW „Jakub“ z moimi personaliami, było dla mnie wstrząsem. Współpraca z SB stałaby bowiem w jaskrawej sprzeczności z moimi poglądami oraz systemem wartości. Od 1968 r. angażowałem się w aktywność opozycyjną, co m.in. zostało odnotowane w książce Włodzimierza Sulei „Dolnośląski marzec 68: anatomia protestu“ i w moim biogramie zamieszczonym w II tomie Encyklopedii Solidarności p/t „Opozycja w PRL 1976-1989”.
W tej sytuacji złożyłem wniosek o udostępnienie mi w/w teczek.
Nastąpiło to po dłuższym czasie, ale efekt przerósł moje oczekiwania. Otrzymałem nie tylko kopie dokumentów o które wystąpiłem, ale też płytę CD z obszernymi zestawami plików, w 17 katalogach (łącznie ok. 740 MB). To efekt kwerendy obejmującej: Marzec 1968 r., będący jego konsekwencją 2-miesięczny pobyt w areszcie śledczym w roku 1969, aż po czas konspiracji w okresie stanu wojennego.

Na tej podstawie mogłem wyrobić sobie pogląd o tym, jak doszło do tak nieprawdziwego i naruszającego moje dobre imię przypisania mi roli tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa.
Poniżej przedstawiam to w dużym skrócie.

1. Z teczek zawierających dossier TW “Jakub“ wynika, że moja współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa PRL miała jakoby trwać w latach 1976 -1979. Podkreślam, że dowiaduję się o tym dopiero teraz!
2. Tak w „teczce personalnej“ (47 kart) jak i w „teczce pracy“ (19 kart) nie ma ani jednego dokumentu z moim podpisem.
3. Jest tam natomiast kopia „Zobowiązania“ ws. udzielania pomocy funkcjonariuszom SB, bez podania daty i/lub miejsca jego powstania, pod którym widnieje podpis „Jacek Jakubiec“. Jest to pismo odręczne, rażąco różniące się od charakteru mojego pisma. Z „Zobowiązaniem“ tym zetknąłem się w roku 1983 podczas przesłuchania przez SB, co przedstawię dalej odrębnie.
4. Autorem większości dokumentów był funkcjonariusz SB - kapral, potem plutonowy Jacek Wojciechowski, który tworzył dla przełożonych raporty i notatki z rzekomych kontaktów ze mną. Najpierw informował jak obiecującego TW w mojej osobie chce pozyskać, potem że go już pozyskał (28.06.77, w mieszkaniu prywatnym, niczego takiego nie było!). Później ta współpraca jakoby dobrze się rozwijała, ale wiosną roku 1979 plut. Wojciechowski zaraportował, że z TW „Jakub” pożytku nie będzie i że należy go z ewidencji TW usunąć i to się stało. Tyle że to wszystko działo się całkowicie poza moją wiedzą.
5. W udostępnionym mi dossier prawdzie odpowiada jeden raport tego funkcjonariusza. Dotyczy jedynego naszego spotkania, jakie w ogóle miało miejsce, związanego z moim powrotem z rocznej praktyki urbanistycznej w Hanowerze. Funkcjonariusz oficjalnie przez kontakt z dyrekcją Biura Planowania poprosił bym się podzielił wrażeniami ze stażu w RFN. To było wiosną 1976 r. Był to w kraju spokojny czas dobrej jeszcze koniunktury a funkcjonariusz przedstawił się jako pracownik kontrwywiadu. Nie widziałem przeszkód aby się z nim spotkać w restauracji. Dla mnie był to epizod, rychło zapomniany. Notatka jest oparta na mojej, czysto branżowej, relacji i w treści jest rzetelna. Ale występuję w niej nie pod nazwiskiem, lecz jako "kand. na t.w. J.J.". Widzę tę notatkę i takie określenie mnie, po raz pierwszy. W toku spotkania J. Wojciechowski bynajmniej nie proponował mi współpracy z SB, a nawet nie dał do zrozumienia, że takie mogłyby być wobec mnie oczekiwania "kontrwywiadu".
6. Oceniając ogólnie zawartość teczek TW “Jakub“, stwierdzam że treść notatek kpr./plut. Jacka Wojciechowskiego, poza pierwszą z nich (vide p. 5.), ma charakter konfabulacyjny. Zwraca uwagę, iż na niektórych notatkach są krytyczne adnotacje jego przełożonych, wskazujące iż zaczęli podejrzewać autora o nierzetelność i kłamstwa.
7. W kontekście nin. wniosku kluczowe znaczenie ma pismo o nagłówku “Zobowiązanie“ (vide p.3). W dniu 16.03.1983 r. okazał mi je w toku przesłuchania por. SB Zenon Ogrodowski, gdy odrzuciłem propozycję współpracy z SB. Nie wykluczam, że ten funkcjonariusz nie wiedział jeszcze, że ten dokument, pobrany z archiwów SB, jest fałszywy. Dla mnie było to oczywiste i to mu powiedziałem, oświadczając, że w tej sprawie podejmę kroki interwencyjne. W dniu 17.03.83, tj. nazajutrz, złożyłem stosowne doniesienie w prokuraturze. Do wniosku dołączam kopie czterech załączników, łącznie z owym - jakoby moim - „Zobowiązaniem“.


Podsumowanie
Niezależnie od tego kto był autorem fałszywego „Zobowiązania“, oraz jakie motywacje kierowały Jackiem Wojciechowskim tworzącym kłamliwą narrację na mój temat, fakt umieszczenia mnie w publicznie dostępnym wykazie współpracowników b. Służby Bezpieczeństwa, uwłacza mojej godności i budzi mój zdecydowany sprzeciw.
Dodaję, że wobec pytań kierowanych do mnie przez krewnych i znajomych, uznałem za konieczne opublikowanie własnej relacji na te tematy. Oto linki:
http://jakubiec.jg24.pl/?txt=86
http://jakubiec.jg24.pl/?txt=97

Liczę na usunięcie lub skorygowanie wpisu w inwentarzu archiwalnym IPN.

W razie potrzeby gotów jestem udzielić PT Komisji ewentualnych dalszych informacji i wyjaśnień.


Jacek Jakubiec

Załączniki: 4

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2019-12-27 21:19

Cztery ściany świata

Przed ścianą dźwięku stoją głusi
Modlą się do muzyki
Kiedy nie pragniesz, kiedy musisz
Lepiej być nikim

Przed ścianą płaczu stoją błazny
Śmieszą ich cieni własne podrygi
A śmiech ich pusty, śmiech ich straszny
Lepiej być nikim

Przed ścianą światła stoją ślepi
I patrzą bez zmrużenia powiek
O tym co świeci wiedzą lepiej
Niż zwykły człowiek

Pod ścianą straceń stoi heros
Patrzy oprawcom w oczy
Pali ostatni swój papieros
Na skraju nocy

Jest świat ze ścian
Rosnących w górę
W nim traci wartość słowo
Ja stoję przed zwyczajnym murem
I walę w niego głową.

Jonasz Kofta.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=5&v=uEPStjJJK_4&feature=emb_logo

Buniek @ 176.111.153.*

wysłany: 2020-01-06 19:09

Panie Jacku, w dniu 2019-12-18 10:49 napisał pan tak: "Sprawy katastrofy smoleńskiej nie uważam za wyjaśnioną, procedury są w toku i - co do mnie - tyle na ten temat"..."swoje zdanie na ten temat wyłożyłem wyżej (2019-12-14 g. 15:34). Polecam Panu Buńkowi. Jeszcze raz: PiS w tej materii działa z determinacją, ale na nieszczęście co i rusz strzela sobie w kolano."
Sprawdziłem ten wpis i nie znalazłem tam nic na ten temat!!
W związku z powyższym, zamieszczam fragment (ale polecam przeczytanie całości) "Rok pełen skandali" pana Stankiewicza:
" W kwietniu minie 10 lat od katastrofy w Smoleńsku. Obóz władzy urządzi huczne obchody, odsłoni parę pomników Lecha Kaczyńskiego i nazwie kolejne ulice nazwiskami ofiar. Ale politycznie ten rok wyraźnie pokazał, że PiS zdecydowało się wyciszyć Smoleńsk. Politycy obozu władzy nie mówią już o wybuchach na pokładzie tupolewa i knowaniach Tuska z Putinem, nie sugerują już zamachu. Oni po prostu w ogóle o Smoleńsku nie mówią.
Smoleńsk zniknął z polityki PiS, nie pojawia się w wystąpieniach Jarosława Kaczyńskiego, nie stanowił elementu kampanii, został też wycięty z programu wyborczego PiS.
Dokonajmy bilansu. W sprawie zwrotu wraku — żadnych starań. Zapowiadana skarga na Rosję do międzynarodowego trybunału — nigdy nie powstała. W sprawie rzekomych przestępstw komisji Millera — nie słychać o zarzutach prokuratorskich. Ślimaczy się także śledztwo w sprawie rzekomego spisku Tuska z Putinem, by zaszkodzić Lechowi Kaczyńskiemu — miała to być tzw. zdrada dyplomatyczna.
Antoni Macierewicz: nie ma takiego dnia, żebym nie myślał o 10 kwietnia
A przecież od czterech lat działa podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza i od czterech lat PiS całkowicie kontroluje smoleńskie dochodzenie prokuratury. W praktyce jednak lansująca alternatywne, spiskowe wersje katastrofy ekipa Macierewicza nie pracuje, bo PiS się od niej dystansuje. A prokuratura milczy. Mimo sprzeciwu części rodzin, rozkopała groby wszystkich ofiar i wysłała próbki za granicę w poszukiwaniu śladów materiałów wybuchowych. A dziś, gdy wyniki ma w aktach, nie odpowiada na żadne pytania. Odpowiedzialny za śledztwo smoleńskie wiceszef Prokuratury Generalnej Marek Pasionek nawet nie odbiera telefonu. Ktoś musi wreszcie odpowiedzieć na pytanie: co z tym zamachem?
Na każdej z 96 miesięcznic smoleńskich Jarosław Kaczyński obiecywał drogę do prawdy. Droga już za nami, teraz czas na prawdę."

Wieńczysław @ 5.173.245.*

wysłany: 2020-01-10 19:56

Panie Buniek, polecam:

https://twitter.com/Bernard_pl/status/1215397833374863361

Wieńczysław @ 5.173.224.*

wysłany: 2020-02-28 21:47

Panie Jacku, jeśli chodzi o Pańską sprawę "teczkową", to muszę tylko Panu pogratulować! Pańskie zachowanie w tej chwili może służyć za wzór transparentności, uczciwego i rzetelnego podejścia do własnej przeszłości, bez mącenia i ukrywania czegokolwiek - moje wcześniejsze obawy okazały się bezpodstawne!

Szkoda, że inni nie chcą wziąć przykładu i opowiadają różne dyrdymały o tym jak "z bezpieką na karku" przez 7 lat uprawiali "obiektywne" dziennikarstwo pod skrzydłami towarzysza Waltera, ps. "Mewa".

Jacek Jakubiec @ 31.1.82.*

wysłany: 2020-02-29 09:00

Rozumiem, że to reakcja Wieńczysława na mój wpis sprzed dwóch miesięcy (27.12.19). Aby być na bieżąco: niedawno zostałem przesłuchany w IPN i czekam na decyzję "prokuratorskiego ramienia" tej instytucji o podjęciu dochodzenia.
Jest tu natomiast inna ciekawostka. Otóż po publikacji w "Do Rzeczy" (p/t "SB od środka" (DR nr 3/19), wdałem się w polemikę z czołowym znawcą esbeckich metod i obyczajów, dr Wicentym (IPN Gdańsk). Onże w rozmowie w DR mówił, że nie zna przypadków fałszowania zobowiązań do współpracy. Wygląda na to, że mój przypadek może okazać się w tym kontekście odkrywczym.
Pozwalam sobie wkleić tu fragment maila od dr Wicentego:
" (...)
Szanowny Panie,
Z dużą uwagą i ciekawością zapoznałem się Pana listem, jak również wpisami na Pana blogu.
Jeśli chodzi o sformułowanie "Nie ma żadnego odnotowanego przypadku...", to póki co utrzymuję je. Ponownie odświeżyłem sobie pamięć, notatki, wypytuję kolegów, ale nikt dotąd nie opisał przypadku tego rodzaju fikcji, która pociągałaby za sobą sfałszowanie odręcznego zobowiązania do współpracy.

Co się zaś tyczy Pana przypadku, nie wykluczam oczywiście, że może to być pierwszy taki przypadek. Moja wiedza i wyobrażenie o funkcjonowaniu SB raczej przeczy takiej możliwości, ale w obliczu alternatywnych ustaleń gotów jestem je przewartościować.
(...)"
No więc obydwaj czekamy.
Pozdrawiam - JJ .

Wieńczysław @ 5.173.255.*

wysłany: 2020-02-29 13:55

No to jest bardzo ciekawe! Dlatego właśnie na początku wątpiłem w możliwość fałszerstwa, bo opierałem się na wiedzy znawców, takich jak np. prof. Cenckiewicz. Zobaczymy, może Pański przypadek zostanie szerzej opisany.

W każdym razie moją uwagę najbardziej zwraca kontrast między tym, jak Pan podchodzi do sprawy, w porównaniu z innymi bohaterami tamtych czasów, którzy chyba zapomnieli, po której stali stronie.

Jacek Jakubiec @ 31.1.82.*

wysłany: 2020-02-29 21:15

To dobrze, że Wieńczysław przypomniał moją sprawę "teczkową", bo rzecz jest ważna w ogóle (iż esbecja kąsa zza grobu), a do tego przypadek JJ rysuje się jako precedensowy, czego tenże JJ jest pewny. Gdy działania IPN-u w tej sprawie dobiegną końca, wyniki, co oczywiste, zostaną tu upowszechnione.

Ale... chcę przypomnieć, że daleko odeszliśmy od spraw Dworu Czarne, który w tym cyklu blogowych artykułów miał być tematem głównym. Nie wątpię, że finał kryzysu wokół Dworu zbliża się. Jeszcze w marcu nastąpią fakty, które wreszcie powinny uruchomić proces ozdrowieńczy. Wiele na to wskazuje. Wtedy patologia się skończy a cenny zabytek i wszystko co się z nim wiąże, znów znajdzie się w centrum uwagi jeleniogórzan. Jeszcze trochę cierpliwości, mili Państwo...

Wieńczysław @ 5.173.248.*

wysłany: 2020-04-09 21:00

Szanowny Panie Jacku, czy jakiś wpis koronawirusowy Pan planuje?

Jacek gospodarz @ 31.2.18.*

wysłany: 2020-04-10 15:15

A owszem Panie Wieńczysławie, do wieczora powinien się pojawić... Pozdrawiam serdecznie, słonecznie i wielkanocnie - JJ

Wpisz swoje imię, pseudonim:

Wpisz treść: