Kilka słów o mnie

Byłem ministrantem, harcerzem, żeglarzem, modelarzem lotniczym, lekkoatletą, asystentem na Politechnice Wrocławskiej, po Marcu '68 także więźniem komuny.

W 1971 r. życiowe wybory związały mnie z Jelenią Górą. Byłem głównym projektantem jej planu ogólnego. Ówczesna ekologiczna degradacja tych ziem, była impulsem do udziału w obywatelskim ruchu ekologicznym. Odbyłem roczny staż urbanistyczny w Hanowerze, potem studialny pobyt w Meksyku. Od 1977 roku jestem kustoszem Dworu "Czarne". Poza jego uratowaniem od zagłady, mój życiowy dorobek to: rekord Dolnego Śląska juniorów w dysku, kilkanaście nagród i wyróżnień w konkursach urbanistycznych, współorganizowanie Euroregionu Nysa, pierwszej transgranicznej wspólnoty na obszarze byłego bloku wschodniego. Cenię sobie tytuł Człowieka Roku '2006 uzyskany w plebiscycie "Nowin Jeleniogórskich".

Marzy mi się współczesna odmiana pozytywizmu.

Jestem żonaty, mam czwórkę dorosłej dziatwy i sześcioro wnucząt.

Podziel się z innymi

| |

O żenieniu ognia z wodą - lektura wakacyjna

2016-08-17 00:49
Mam nadzieję, że będzie mi wybaczone, iż zamieszczam tekst obszerniejszy niż zwykle.
Tekst nie jest całkiem nowy. Powstał 7 lat temu w reakcji na apel "Książnicy Karkonoskiej" i być może niektórzy z moich blogowych Gości już go znają.
Przywołuję go dziś także dlatego, gdyż niedawno, z dużym opóźnieniem oraz z wielkim żalem dowiedziałem się że ktoś, kto - nie wiedząc zresztą o tym - zainspirował mnie wtedy do spisania moich wspomnień - redaktor Janusz Rozlał, odszedł na zawsze.
Drugi powód wiąże się z tym, co dzieje się z Dworem Czarne.
Od ponad czterech lat jest on zamknięty na głucho, całkowicie wyłączony z życia i pozbawiony opieki właścicielskiej, za to stał się przedmiotem działań organów prokuratorskich i wymiaru sprawiedliwości. Nie sposób przyjąć, że ten stan rzeczy, groźny dla samego zabytku, miałby trwać Bóg wie jak jeszcze długo. Jako ktoś dość powszechnie kojarzony z tym obiektem, jestem często pytany "co dalej?". Ja tego nie wiem i wątpię, czy dziś ktokolwiek mógłby na to pytanie dać dobrą odpowiedź. Ale przecież trzeba jej szukać! Tak, ale w oparciu o jakie przesłanki?
Wskazaniem, które w tym przypadku wydaje się oczywiste, powinno być podtrzymanie wyjątkowego statusu tego zabytku. Już raz uratowany od zagłady dzięki akcji obywatelskiej, powinien tę swoją unikatowość pielęgnować jako kanon. Dobrze oddaje ją określenie "Laboratorium obywatelskich działań pozytywnych". Tak właśnie kapituła ogólnopolskiego konkursu na najlepsze dzieło obywatelskie, oceniła misję i dokonania Fundacji Kultury Ekologicznej dotyczące Dworu Czarne, nadając jej prestiżowe wyróżnienie w konkursie "Pro Publico Bono '2007". Podpisy na dyplomie dla FKE złożyli wówczas: prof. Jerzy Buzek, prof. Andrzej Zoll i zmarły niedawno kard. Franciszek Macharski. To przecież zobowiązuje...
Renesansowy Dwór Czarne to pod wieloma względami "casus" bardzo nietypowy. Otóż zarówno ze względu na jego historię oraz walory, jak i (może nawet jeszcze bardziej)ze względu na rolę jaką może i powinien odegrać w przyszłości, zasługuje on na życzliwe i czujne oko wspólnot lokalnych. Niechby decyzje, jakie będą musiały zapaść, były podejmowane przy otwartej kurtynie oraz w imię dobra publicznego.
Mam nadzieję, że poniższe "wspomnienia jeleniogórzanina", w których temat Dworu Czarne jest tylko jednym z wątków, zachęcą Gości tej witryny do obywatelskich refleksji.
Życzę miłej lektury i informuję, że sprawom dworu poświęcony jest również profil "Przyjaciele Dworu Czarne" na Facebooku.


* * *

Ożenić ogień z wodą
Tak zatytułował wywiad ze mną Janusz Rozlał, gdy pod koniec 1988 roku decyzją redakcji "Nowin Jeleniogórskich" zostałem laureatem nagrody "IMPULSY '88". Wtedy miałem 45 lat i od 17 lat byłem jeleniogórzaninem. Ten laur przyszedł w przededniu - dziś to już wiemy - historycznego przełomu. Dla mnie było to doświadczenie tyleż miłe, co zaskakujące. Uzasadnienie brzmiało: "kustoszowi renesansowego dworu w Czarnem, społecznikowi i humaniście, inspirującemu w sposób twórczy swą wyobraźnią wiele środowisk". Nie bez skrępowania przywołuję ten cytat. W domu uczono mnie skromności i pokory, a tu coś jakby nostalgiczna auto-promocja? Niezupełnie. Toż tytuł wywiadu klarownie daje do zrozumienia, że to dialog z odmieńcem. Pożyczam go więc na jednorazowy, trochę masochistyczny użytek.
Apel "Książnicy Karkonoskiej" o wspominki jeleniogórzan, to dla mnie okazja do osobistej retrospekcji. Będzie trochę faktografii, ale przede wszystkim będą to wspomnienia
i refleksje dość osobiste...

Zanim na dobre zostałem jeleniogórzaninem...
...przez ćwierć wieku byłem wrocławianinem.
A Jelenia Góra pojawiała się w moim życiu od czasów dziecięcych. Jedna z pierwszych migawek : tato, ś.p. Ignacy Ferdynand Jakubiec z rodu górali beskidzkich, wrócił z delegacji i z atencją opowiadał o znakomitej kawiarni "U Turka" w jakiejś Jeleniej Górze. Ten jego zachwyt utkwił w pamięci. Dużo później zacząłem kojarzyć, że ten wielkiej zacności i kultury przedwojenny notariusz zetknął się wtedy z czymś, co nijak nie przystawało do szaroburych realiów stalinowskiej komuny.
Trochę później, w okresie październikowego przesilenia Jelenia Góra znów pojawiła się w rozmowie z ojcem. Pokazał mi numer "Po Prostu" w którym demaskowano koszmar, jakim dla załogi jeleniogórskiej "Celwiskozy", niemal nazajutrz po uruchomieniu produkcji, okazała się ta chluba planu 6-letniego. Byłem młokosem i o sprawach ekonomii przemysłowej wiedziałem tyle co nic, ale pamiętam do dziś, jak zbulwersowany ojciec mówił, że w tym zakładzie człowiek to jeden z surowców, zużywanych w toku produkcji.
A niepokorne "Po Prostu" skończyło swój żywot wraz z krótkim epizodem gomułkowskiej odwilży...
Ja sam do Jeleniej Góry trafiłem po raz pierwszy kilka lat później, latem 1959 r.
Przez lekką atletykę. Byłem zawodnikiem wrocławskiego klubu "Czarni" i jako 16-latek znalazłem się w okręgowej kadrze młodych dyskoboli. Mieszkaliśmy w ośrodku "Gwardii" na Nowowiejskiej. Dobre wyposażenie, świetni trenerzy, znakomita kuchnia. Nie zdziwiło mnie, gdy rok później usłyszałem, że jej szef wyjechał z polską drużyną olimpijską na igrzyska do Rzymu, jako jej kulinarny opiekun. Trenowaliśmy solidnie, końcowy sprawdzian na stadionie przy Złotniczej zakończyłem życiowym rekordem 41,72 m.
Na zwiedzanie Jeleniej Góry wiele czasu nie było, ale przejazdy tramwajem po wąskotorowych szlakach starego miasta mile wspominam...
A z dawnym ośrodkiem "Gwardii" na Nowowiejskiej miałem mieć styczność jeszcze nieraz, wiele lat później, w okresie stanu wojennego, ale już w całkiem innej roli.
Sprawa "Celwiskozy" weszła mi ponownie "w kadr" w czasie studiów. Bodaj w 1962 r. w popularnej serii małych książeczek "Omegi" ukazała się "Oskalpowana ziemia" Antoniny Leńkowej. W zbiorze różnych artykułów o (jak byśmy dziś powiedzieli) pro-ekologicznej wymowie, był kolejny oskarżycielski tekst o trującej "Celwiskozie". Po latach skojarzyłem, że jeśli w "historii ekologii" za kamienie milowe uznać słynne raporty Klubu Rzymskiego czy Raport U Thanta, to "Oskalpowana ziemia" wyprzedzała je wszystkie... Ale wtedy, na początku lat 60-tych żyłem studiami na architekturze, choć - uczciwie mówiąc - jeszcze bardziej sportem. Dwukrotnie zdążyłem być mistrzem Polski juniorów CRZZ w dysku, a mój rekord Dolnego Śląska (52,07 m.), ustanowiony w 1962 roku przetrwał, jak później słyszałem, kilkanaście lat.
Ze sportu na dobre wyeliminowała mnie kontuzja, co wyszło mi na dobre, bo dość solidnie i w terminie skończyłem studia na architekturze, mając wcześniej stypendium naukowe i zapewnioną asystenturę w Katedrze Historii Architektury Polskiej. To tam w pracy doktorskiej mojej koleżanki, Ewy Różyckiej-Rozpędowskiej o "dworach śląskich", mogłem przeczytać o dobrym egzemplum z tej grupy - dworze w Czarnem, gdzieś pod Jelenia Górą.
W Jeleniej Górze znalazłem się, choć nie tak od razu...

... z powodu Marca '68.
Praca na uczelni była moim żywiołem i tak mogło być długo jeszcze. Dydaktyka, udział w pracach badawczych, przymiarki do doktoratu... Wielką frajdę miałem jako opiekun studenckiego koła naukowego. Jego aktywność z misjami badawczymi miała związek raczej luźny, ale klimat jaki panował w tym kręgu młodych ludzi z otwartymi głowami, często już wtedy świetnie zapowiadających się twórców, był fantastyczny.
"Gdy przyszedł na to czas" (cytat z późniejszej popularnej piosenki, moczarowskiej z ducha), czyli w wydarzeniach marcowych i potem, było to jedno z aktywniejszych środowisk.
A ja wraz z nim... Nadszedł czas buntowniczego knucia. W moim przypadku pomarcowa konspira zakończyła się nad ranem 24. czerwca 1969 r. Na dwa miesiące wylądowałem w areszcie. Miało to trwać znacznie dłużej, śledczy instruował mnie że "trzy lata to masz pan jak w banku...", ale partia na okoliczność XXV-lecia PRL-u wielkodusznie zarządziła amnestię. Tu muszę przywołać ważny wątek mojego krótkiego romansu z partią. Otóż jedną z pozycji na liście przedmiotów zabranych mi przez esbeków w trakcie czerwcowej rewizji była moja legitymacja kandydata do PZPR. To fakt: byłem na drodze do zasilenia szeregów przewodniej siły narodu! Nie było to sprzeniewierzenie się ideałom, o które upominaliśmy się w Marcu i potem. M.in. w słynnej ulotce "Do wszystkich!", z sukcesem (bo wtedy bez wpadek) rozkolportowanej po Wrocławiu, w ilości ok. 15.000 egzemplarzy 29. kwietnia, tuż przed rytualną fetą pierwszomajową. Ostatecznie to za tę ulotkę, jako jeden z jej autorów i organizatorów całej akcji, rok później trafiłem do pudła...
Ale zanim tam trafiłem, było jako się rzekło, knucie. Wrocław - miasto naukowców, artystów, twórców kultury, był częścią komunistycznego PRL-u, ale był też ośrodkiem żywego, intelektualnego fermentu w którym spotykały się różne postawy i idee. Na uczelni działałem wśród ludzi partyjnych, ale najzwyczajniej przyzwoitych, których też męczyło zakłamanie i tępota gomułkowskiej propagandy. Że coś z tym wszystkim trzeba zrobić widzieli równie dobrze jak zbuntowana studenteria, tyle że uważali iż w tamtych realiach o ów socjalizm z ludzką twarzą można skutecznie walczyć tylko "od środka". I tak, gdzieś na przełomie 1968/69, przekonany do tego hasła, zostałem kandydatem do PZPR. Znamienny był finał mojego romansu z partią. Gdy tylko odzyskałem wolność, bogatszy o przemyślenia na które miałem dwa miesiące względnego komfortu, zapragnąłem odbyć szczerą partyjną rozmowę "pa duszam" z tow. sekretarzem komitetu uczelnianego na Politechnice. Kilkakrotne wizyty w jego biurze i prośby o termin spotkania nie dały efektu. Krótko potem partia powiadomiła mnie, że skreśla mnie z listy kandydatów. Z powodu... niepłacenia składek. Skończyła się też moja kariera naukowa.
O wrocławskim "Marcu" (o moim w nim udziale też) można przeczytać w wydanej w 2006 r. książce "Dolnośląski marzec '68" (autor: Włodzimierz Suleja, szef wrocławskiego oddziału IPN).

Zostałem urbanistą
Nastał - przejściowy, jak się miało okazać - rozbrat z historią architektury, zabytkami i branżą konserwatorską.
Przez dwa lat pracowałem w biurach projektów zdobywając fach urbanisty. Ta specjalność coraz bardziej mi odpowiadała. Zaciągnąłem się na dwuletnie studium podyplomowe planowania przestrzennego na Politechnice Szczecińskiej i na początku 1971 r. znalazłem pracę w ówczesnej Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej, na wrocławskim Nowym Targu. Był to kilkumiesięczny etap przejściowy, mający przygotować mnie do pracy tu w Jeleniej Górze. A stało się tak, gdy dowiedziałem się, że władze miasta poszukują urbanisty, który mógłby pokierować pracami nad ogólnym planem zagospodarowania przestrzennego. Miałem 28 lat, trochę zawodowego otarcia w tej branży. Do tego... chodziło o miasto, z którego pochodziła moja rok wcześniej poślubiona małżonka, wtedy jeszcze studentka budownictwa, Lidka z.d. Wyderkowska.
Zgłosiłem się do architekta wojewódzkiego i chyba zrobiłem dobre wrażenie, bo niezwłocznie zostałem skierowany do W.P.U., mającej merytoryczną pieczę nad terenowymi służbami urbanistycznymi na Dolnym Śląsku. Zostałem przydzielony do zespołu inż. Krystyny Kalety, który prowadził studia i analizy optymalnych kierunków rozwoju sieci osadniczej w Kotlinie Jeleniogórskiej. Na tle Dolnego Śląska był to dla urbanistów rejon specjalnej troski: aglomeracja wpisana w obszar o unikatowym nagromadzeniu cennych walorów przyrodniczych, krajobrazowo-kulturowych..., zaś z drugiej strony - obszar naznaczony dramatyczną kolizyjnością funkcji przemysłowych i rekreacyjno-uzdrowiskowych. Celulozowo-włókienniczy kombinat "Celwiskoza", chemiczny moloch idiotycznie zlokalizowany w dnie słabo przewietrzanej Kotliny, niemal za płotem uzdrowiska o siedmiowiekowej tradycji, był symbolem tego dramatu. Dodajmy: w jego PRL-owskim wymiarze. Bowiem rok później, mieszkając już w Jeleniej Górze, usłyszałem od dr Stanisława Bernatta, że ta industrializacyjna aberracja zaczęła się tu już "za Niemca". Ten znakomity erudyta i znawca dziejów regionu, opowiedział mi jak to hitlerowscy stratedzy na długo przed wybuchem wojny typowali obszary strategicznie bezpieczne, których miały nie tknąć przyszłe działania wojenne. To tam na wielką skalę nastąpił rozkwit przemysłu oraz przebranżowienia mające służyć machinie wojennej. W przypadku Kotliny Jeleniogórskiej prognozy sprawdziły się w pełni: fronty wojny ominęły ten region. A Jelenia Góra, na swoje nieszczęście, stała się ośrodkiem szybkiego rozwoju branż przemysłowych, zdecydowanie nie przystających do wizerunku stolicy Karkonoszy, znanej wraz z cieplickim kurortem z turystycznych bedekerów. Dawna fabryka perfum mająca 80 pracowników, nim ostatecznie stała się "Celwiskozą", zmieniła się w wytwórnię sztucznego jedwabiu na spadochrony dla armii.
Zakład z 300-osobową załogą w ówczesnych realiach był duży, pracował na wielkich obrotach a chemiczny profil produkcji już wtedy dawał znać o sobie smrodliwymi wyziewami. Stalinowski "Plan 6-letni" dokonał reszty. Wąskoprofilowa fabryka została przekształcona w wielki kombinat z 3000-osobową załogą. Toksyczna produkcja emitująca do rzeki Kamiennej i do atmosfery ogromne ilości szkodliwych substancji niszczyła środowisko w bezprzykładny sposób. Oraz całkiem wprost ludzkie zdrowie.
To od doktora Bernatta usłyszałem, że psychiatryczny oddział szpitala w Bolesławcu utworzono w latach 50-tych, bo gdzieś trzeba było leczyć nagłe "przypadki z Celwiskozy" : robotników zatrutych niewyczuwalnym ale paraliżującym ludzki system nerwowy gazem CS2...
Pracując jeszcze we Wrocławiu nad studialnym planem Jeleniogórskiego Zespołu Miejskiego, coraz bardziej wchodziłem w ten szczególny, zatrważający "casus", dla którego rozwiązania nie było widać, a przecież wiedzieliśmy że ono musi się znaleźć. Mówiąc "my" mam tu na myśli urbanistów. Wobec misji, jakiej miałem się podjąć, oparcie jakie znalazłem w tym środowisku było niezwykle cenne.
Cokolwiek dziś nie sądzić o planowaniu przestrzennym w tamtej epoce, przy całej odmienności warsztatu urbanisty i obowiązujących wtedy i dziś reguł gry, fakt że takie
środowisko istniało, że miało swój branżowy etos wysokiej próby i znakomity matecznik w postaci utworzonego jeszcze w 1923 roku Towarzystwa Urbanistów Polskich, było dla młodego, nie pozbawionego ambicji urbanisty okolicznością krzepiącą. Czułem się cząstką dużej zawodowej rodziny, grona ludzi światłych, traktujących swój warsztat jako pracę twórczą, ale również jako bardzo odpowiedzialną służbę. Nasz mistrz w urbanistyce, prof. Leszek Dąbrowski, były dziekan wrocławskiej Architektury (łączyły nas dole i niedole marcowe) gdy już "na zesłaniu" w Szczecinie kierował studium podyplomowym, kładł nam do głowy, na czym między innymi polega różnica pomiędzy architektem "od budynków" i absolwentem tego samego wydziału, który chce być urbanistą: "jeśli sknocisz projekt domu, to narazisz się jednemu inwestorowi, ewentualnie jego rodzinie, ale gdy porobisz błędy w planie ogólnym miasta, możesz skrzywdzić tysiące ludzi i to na kilka pokoleń".

Do Jeleniej Góry przeniosłem się z początkiem sierpnia 1971 r...
To było przeżycie szczególne. Pod dom moich rodziców na Kochanowskiego we Wrocławiu zajechał służbowy samochód przysłany po mnie przez ówczesnego szefa miasta, przewodniczącego Prezydium MRN Zbigniewa Daroszewskiego. Wraz z Lidką i niespełna rocznym Maćkiem i z częścią dobytku - znaleźliśmy się w Jeleniej Górze. Tu czekała na mnie praca i służbowe mieszkanie. Po krótkim popasie u teściów w budynku zakładów papierniczych (teść, Edmund Wyderkowski przedwojenny fachowiec tej branży, uruchamiał po wojnie tutejszy przemysł papierniczy) na Kilińskiego przy dzisiejszym DODN, dostałem klucze do nowej kawalerki na Różyckiego.
Czekająca na szefa Miejska Pracownia Urbanistyczna mieściła się na poddaszu przybudówki do ratusza (dziś jest tam wydział kultury U.M.) a ekipę z którą miałem pracować tworzył trzyosobowy team dość odmiennych osobowości: pani Leokadia Gazda, programistka zwana Lonią, z zawodu geograf gospodarczy, oraz dwóch panów: Mirosław Krawczyk, dojeżdżający z Kamiennej Góry architekt o dość skomplikowanej filozofii zawodowej, oraz Kazimierz Chojnik, utalentowany technik plastyk, popularny i aktywny w kręgu jeleniogórskich twórców-amatorów. Cztery lata później, gdy byłem na zagranicznym stażu dotarła do mnie wiadomość o tragicznej, śmierci Kazika.
Latem 1971 prace nad planem ogólnym ruszyły sprawnie, zgodnie z zasadami sztuki od razu na kilku kierunkach. Gruntownie penetrowaliśmy obszar miasta, powstawały plansze inwentaryzacji urbanistycznej z rozkładem funkcji, infrastrukturą techniczną, waloryzacją fizjograficzną...
W problemach wąsko branżowych wspomagali nas specjaliści w pracowni wrocławskiej. Stan obecny oraz przeszły poznawaliśmy z wszelkich dostępnych źródeł, także z analizy opracowań naszych poprzedników. Wspomnę, że Jelenia Góra od roku 1962 miała już plan ogólny. Jego autorem był arch. Jerzy Chełmicki z wrocławskiej WPU. Wobec dominacji przemysłu, zwłaszcza wobec problemu " Celwiskozy" jego plan wykazywał wtedy niestety całkowitą bezradność. Jedynym, skądinąd logicznym wnioskiem planistów, była ucieczka z rozwojem tkanki miejskiej jak najdalej od trującego kombinatu. To wtedy otwarto północny kierunek rozwoju przestrzennego, wyznaczając tereny pod Zabobrze I, także dlatego, że były to tereny stosunkowo dobrze nawietrzne i wentylowane. Gdy ruszały nasze prace nad nowym planem, w przygotowaniu było Zabobrze II i trasowana była obwodnica północna.
Praca w MPU nie polegała tylko na opracowywaniu planu ogólnego. M.in. przygotowywaliśmy też opinie do decyzji lokalizacyjnych dla architekta miejskiego, którą to funkcję sprawował wtedy arch. Józef Marek. Jedną z pierwszych spraw lokalizacyjnych, jakie do mnie trafiały, było wytypowanie miejsca pod nową siedzibę GOPR. Stanęła zgodnie z moim wskazaniem, przy wylocie na Karpacz przy dzisiejszej ul. Sudeckiej. Pierwszy etap mojej pracy trwał stosunkowo krótko. W połowie 1972 r. przyszła pierwsza z reorganizacji, jakich potem przeżyłem jeszcze kilka. Ta wynikała z połączenia struktur administracyjnych Jeleniej Góry i Powiatu Jeleniogórskiego. Utworzono stanowisko Naczelnika Miasta i Powiatu. Powstały też wspólny wydział architektury i budownictwa (kierował nim arch. Ryszard Lipkowski) oraz wspólna pracownia urbanistyczna pod kierunkiem arch. Wiktora Prystroma. Mój zespół opuścił poddasze przy ratuszu i kontynuował prace nad planem w budynku na rogu ul. Kochanowskiego i Bartka Zwycięzcy, mając zresztą w urbanistycznych sprawach dotyczących miasta praktycznie pełną samodzielność.

CELWISKOZA - jeleniogórski problem nr 1
To na szczęście historia. Dobrze znana jeleniogórzanom dojrzałych i starszych generacji. To temat-rzeka. Tu z własnych wspomnień przywołam kilka wątków, godnych jak sądzę upamiętnienia.
Dla mnie to było 19 lat bojów. Ale nie tylko moich i nie przez urbanistów zainicjowanych.
O tym, że problem Celwiskozy to kluczowa bariera na drodze normalnego rozwoju miasta, wiedziałem jadąc do Jeleniej Góry. Nie wiedziałem jednak jak na tym tle kształtują się opinie i podziały wśród jej mieszkańców. Nie było to tak oczywiste. Kombinat miał swoje atuty: silna pozycja na rynku, spory eksport, dobra kadra specjalistów z cennym dorobkiem wynalazczym, a nade wszystko - 3000 miejsc pracy, co doliczając rodziny pracowników było w demograficznym bilansie miasta pozycją bardzo znaczącą. No i do tego specyfika czasu wczesnej komuny. Dymiące kominy fabryk na stuzłotówkach, jako znamię postępu i krzepy systemu, oddawały w istocie syndrom politycznego uwielbienia dla przemysłu jako takiego. Jeleniogórski kombinat miał bardzo mocne, autentyczne, choć jakże ślepe!, oparcie w aparacie partyjnym, który traktował go jako tytuł do chluby! Artykuł w "Po Prostu" to była historia, zresztą od tamtego czasu pewne zmiany technologiczne wprowadzono i emisje CS2 na stanowiskach pracy uległy redukcji. Ale zło jakie zakład nadal czynił było oczywiste i co do tego większość mieszkańców nie miała wątpliwości. Rychło zorientowałem się, że jest tu duża grupa światłych ludzi: lekarzy, naukowców, działaczy turystycznych, miłośników regionu, którzy w tej sprawie nie zamierzali pozostawać bierni. Poczynając od pierwszych "Tez Jeleniogórskich", przez doroczne konferencje NOT poświęcone ochronie środowiska po powstawanie kolejnych forów, na których problem omawiano. W 1973 r. powstało Karkonoskie Towarzystwo Naukowe, a krótko potem - m.in. z inicjatywy niżej podpisanego - jeleniogórski Oddział Towarzystwa Urbanistów Polskich. Pamiętam zaangażowanie takich osób jak lekarz naczelny Uzdrowiska Cieplice dr Jerzy Timmler, dyrektor "handlówki" Bohdan Liksztet, grupa naukowców z jeleniogórskiej filii Akademii Ekonomicznej dr Peretiatkowicz, małżeństwo p.p. Wielebińskich a później także p.p. Borysów. To z polecenia p. Danuty Wielebińskiej odszukał mnie dr Bernatt i zachęcił do publicystycznej wypowiedzi na łamach redagowanego przez niego "Rocznika Jeleniogórskiego". Ukazała się ona w edycji "RJ" z 1972 r. pod tytułem "Jeleniogórskie refleksje urbanistyczne".
Słowo "ekologia" wtedy jeszcze w Polsce nie funkcjonowało w publicznym obiegu, ale coraz częściej słychać było o "ochronie środowiska". Świat odbierał kolejne porcje groźnych sygnałów, jakie serwował w swych raportach tzw. Klub Rzymski, Raport U Thanta z 1969 r. czy wreszcie sztokholmska konferencja o stanie środowiska z czerwca 1972 r. Docierały one także do Polski. Do Jeleniej Góry również. Niestety z różnym skutkiem. Zwolennicy dynamicznej industrializacji z epoki wczesnego Gierka, woleli puszczać mimo uszu apele "ochroniarzy" szermując hasłem "co technika zepsuła to technika naprawi". Ten pseudo-kanon przywołano gdy w związku z pracami nad planem ogólnym, co i rusz zgłaszaliśmy władzom problem "Celwiskozy".
Ale sprawy potoczyły się fatalnie!
W 1973 roku zapadła rządowa tzw. uchwała wrocławska, zawierająca listę nowych inwestycji na Dolnym Śląsku. Wśród nich budowę kolejnego gierkowskiego giganta, jakim miała być wytwórnia poliamidów w Jeleniej Górze. Ni mniej ni więcej, tylko jako... rozbudowa "Celwiskozy"! Kombinat miał podwoić zatrudnienie do 6000 pracowników, zająć przyległe 160 ha terenu zbliżając się jeszcze bardziej do Cieplic, etc.
Zastosowanie filtrów i zabezpieczeń wody i atmosfery przed emisjami z dotychczasowej produkcji miało być częścią tej wielkiej inwestycji. Nam pomysł ten jawił się jako lekarstwo groźniejsze od samej choroby. Pomijając zupełny brak wiary, iż rozwiązania te okażą się naprawdę skuteczne, tak wielka inwestycja oznaczała stabilizację już "na wieki" wielkiej chemii w Kotlinie Jeleniogórskiej. Zbulwersowane i zjednoczone w proteście jeleniogórskie środowiska architektów (SARP) i urbanistów (TUP) opracowały memoriał do władz powiatu. Delegacja została przyjęta w ratuszu, nie bez kurtuazji bo naczelnik powiatu i sekretarz partii mile podziękowali nam za obywatelskie zaangażowanie, ale o odstąpieniu od tego pomysłu mowy być nie mogło. Przy okazji wyrazili zdziwienie, co właściwie architektom i urbanistom do sprawy, która przecież leży w decyzyjnych kompetencjach komisji planowania gospodarczego. Całkowity brak płaszczyzny porozumienia skłonił mnie do szukania ratunku gdzie indziej. W tym czasie działał już w kraju Klub Prasowy "Krajobrazy", który firmował artykuły pro-ekologicznie nastawionych dziennikarzy, tropiących największe grzechy przeciw środowisku. Tygodnik "Literatura" zamieścił obszerny materiał Iwony Wojtczak, opisujący jako totalną brednię zamysł budowy wielkiej wytwórni silikatów w puszczy, nad jeziorem Wigry. Odszukana przeze mnie pani redaktor przyjechała do Jeleniej Góry, zebrała solidny materiał do artykułu i zaproponowała go kilku gazetom, z "Polityką" włącznie, niestety bez powodzenia. Bez mała rok później, gdy odbywałem urbanistyczny staż w Niemczech, dotarł z kraju egzemplarz "Życia Gospodarczego", w którym na dwóch stronach znajdował się jednoznaczny w wymowie artykuł tejże dziennikarki. Tytuł: "Kotlina stylonem płynąca". Do dziś nie wiem, czy to był gwóźdź do trumny tamtego pomysłu, czy pomysł zawalił się sam pod ciężarem własnej głupoty, czy może - co najbardziej prawdopodobne - ekipie Gierka kończyła się już tzw. kasa i hamowano inwestycyjne rozpasanie z pierwszej połowy lat 70-tych. Jakkolwiek było, artykuł Iwony Wojtczak wywołał w jeleniogórskim aparacie sporo złej krwi. Gdy powróciłem z rocznego stażu do Jeleniej Góry, już nie powiatowej a wojewódzkiej i podjąłem pracę w nowo powstałym Wojewódzkim Biurze Planowania Przestrzennego, jego szefowa p. arch. Basia Jaworska zwierzyła mi się po jakimś czasie, że miała naciski by odseparować mnie od dalszych prac nad planem Jeleniej Góry. Nie poddała się i ponownie zostałem generalnym projektantem planu ogólnego, którego teraz potrzebowała Jelenia Góra, już jako jeden z nowych "ośrodków wzrostu o znaczeniu krajowym". Wzrost w sensie potencjału demograficznego, początkowo zapewniło powiększenie Jeleniej Góry o Cieplice, Sobieszów i Maciejową ale przyszłość miasta rysowała się na tyle atrakcyjnie, że jego sukcesywny rozwój można było prognozować z ówczesnej wielkości ponad 90.000 do skali 120.000 mieszkańców. Plan zakładał pasmowy rozwój miasta, najpierw w kierunku Cieplic a potem po ówczesnych terenach poligonowych w stronę Karpacza.
Niezbyt korzystny układ dworców PKP i PKS miał być radykalnie zmieniony, poprzez budowę nowego zespołu terminali usytuowanych na styku z nową tzw. dzielnicą centralną, w rejonie "Celwiskozy". Dziś, gdy ludność miasta nie tylko nie wzrosła do owych 120 tysięcy, ale zmalała poniżej 90, tamte wizje skwitować można wzruszeniem ramion. Ale gdy cofam się pamięcią o ponad 30 lat, nie mam poczucia, że było to bujanie w obłokach. Prace nad planem miasta przebiegały teraz w radykalnie innym niż dotąd klimacie. Ta nowa sytuacja nie tylko umożliwiała i usprawiedliwiała kreślenie śmiałych wizji przyszłej Jeleniej Góry, ale wręcz mobilizowała nas w tym kierunku. Miało to związek z tym, jaka ekipa polityczna objęła rządy w Jeleniej Górze. Przekonałem się o tym, gdy w gabinecie nowego naczalstwa K.W. PZPR przyszło mi referować problem "Celwiskozy". "Spadochroniarze" z partyjnej centrali, Stanisław Ciosek i Paweł Chocholak okazali się dużo lepszymi partnerami w tej rozmowie niż ich poprzednicy z czasów powiatu. Koniec końców plan został opracowany, poddany serii debat publicznych i został zatwierdzony w roku 1977. W części tekstowej zawierającej kluczowe dyspozycje warunkujące rozwój miasta znalazł się zapis nakładający na ten zakład rygor doprowadzenia jego produkcji do takiej czystości ekologicznej i poziomu emisji, jakich wymagało sąsiedztwo uzdrowiska. W świetle ustawy o uzdrowiskach było jasne, że jest to nierealne i że dla "Celwiskozy" włączone zostaje wsteczne odliczanie.
Pierwszym etapem tego procesu było zamknięcie celulozowni. Nastąpiło to w roku 1980. Chodziłem nad Kamienną i Bóbr by widzieć i cieszyć się, gdy niemal z dnia na dzień rzeki te zmieniały swój wygląd.
Dużo gorzej było z drugą częścią kombinatu, czyli z wiskozownią. Tu blokady okazały się bardzo silne.
Ale był to już czas "Solidarności" i w sprawę zaangażowało się utworzone w kwietniu 1981 jeleniogórskie koło Polskiego Klubu Ekologicznego. 5-osobowy zespól organizujący działalność Klubu tworzyli : Ewa Filipiak, Rysiek Gronowski, dwóch Benków: Konca i Czerny oraz niżej podpisany. Pytanie "Co dalej z Celwiskozą" było głównym choć nie jedynym tematem na kolejnych comiesięcznych spotkaniach Klubu. Organizowaliśmy je w siedzibie Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" przy ul. Nowotki, jako otwarte dla wszystkich chętnych. Działalność i różne akcje Klubu cieszyły się stale rosnącym powodzeniem. Dzięki "Solidarności" bez większego trudu nawiązaliśmy kontakt także z załogą "Celwiskozy". Rozumieliśmy się dobrze. Pamiętam ostrą dyskusję na wspólnym spotkaniu członków Klubu z przedstawicielami załogi i dyrekcji "Celwiskozy". Gdy dyrektor Grała zaatakował nas, jak to niefrasobliwie chcemy pozbawić ludzi pracy, zareagował jeden z członków Komisji Zakładowej "S" : "panie dyrektorze, niech pan nie zapomina, że my też jesteśmy mieszkańcami Jeleniej Góry i też chcemy razem z naszymi rodzinami żyć w czystym a nie zatrutym środowisku". Rozmowy z ówczesnymi radnymi i posłami wskazywały, iż także z ich strony możemy liczyć na poparcie. Na przełomie listopada i grudnia przygotowany został manifest w sprawie całkowitego zamknięcia "Celwiskozy". Jego ogłoszenie zaplanowane zostało na czwartek, 17 grudnia 1981 r. Postawienie sprawy na ostro miało być wzmocnione emisją w ogólnopolskim programie TV filmu o trucicielskiej działalności "Celwiskozy" i innych zakładów emitujących CS2. Przygotowała go red. Monika Szwaja ze szczecińskiej TV, dziś znana jako autorka popularnych powieści.
Manifest przygotowany na czwartek 17.12.81. nie dotarł do opinii publicznej. Cztery dni wcześniej była niedziela 13. grudnia 1981 r. Oskarżycielski materiał filmowy do dziś
leży gdzieś w magazynach szczecińskiej TV (jego autorka zaraz po 13. grudnia wyleciała z pracy). Żywot "Celwiskozy" został sprolongowany o 7 lat...
Finał nastąpił w końcu 1988 roku, po akcji zbierania podpisów pod petycją do rządu, w której mieszkańcy Jeleniej Góry domagali się zamknięcia tych zakładów. W ciągu kilku dni zebraliśmy ok. 12.000 podpisów. Na biurku premiera M.F. Rakowskiego złożył je prof. Tadeusz Borys.
Krótko potem "Celwiskoza" zakończyła produkcję.
Był to pierwszy w Polsce przypadek zamknięcia dużego zakład z przyczyn ekologicznych.

Czas stanu wojennego
Zasługiwałby on na obszerniejszy opis, bo choć polityka to zdecydowanie nie mój żywioł, to tak jak w Marcu '68, tak i teraz nie umiałem biernie stać z boku.
No i działo się sporo, ale tym co dla mnie w tym czasie było najważniejsze stało się :

Ratowanie Dworu Czarne
Zaczęło się od wizyty, którą w 1974 r. złożył mi mój były szef z Katedry Historii Architektury Polskiej prof. Jerzy Rozpędowski.
Przyjechał w związku z przygotowywaną ekspertyzą o zespole barokowych kaplic grobowych przy kościele garnizonowym.
Wybraliśmy się do dworu, który wtedy zobaczyłem po raz pierwszy. Widok był przygnębiający. W centrum najwyraźniej dobrze prosperującego PGR-u stała duża pusta budowla o renesansowych proporcjach i charakterystycznie profilowanych, XVI-wiecznych piaskowcowych portalach okiennych. Stan postępującej degrengolady rzucał się w oczy. Byłem tuż przed wyjazdem na roczny staż w Hanowerze i mogłem tylko westchnąć. Gdy w jakiś czas po powrocie wybrałem się tam ponownie - stan był jeszcze gorszy, to była już ruina z wyraźnymi śladami celowej dewastacji. Zabytkowy dwór zaczynał funkcjonować jako bezpłatny magazyn materiałów budowlanych...
W tym czasie funkcję konserwatora wojewódzkiego w Jeleniej Górze objęła osoba wyjątkowa: ś.p. Jadwiga Skibińska, znany historyk sztuki z Wrocławia. Porozumieliśmy się w lot i otrzymałem urzędowy glejt społecznego opiekuna zabytku, upoważniający mnie do wszelkich zabiegów na rzecz ratowania dworu. Rozmowa z dyrektorem PGR dała tyle, że zapewnił mnie, iż natychmiast przekaże dwór dowolnemu kandydatowi, który zechce zdjąć mu ten problem z głowy. Jako warsztatowy urbanista miewałem okazje a i sam ich szukałem, do rozmów z potencjalnymi kandydatami. W ciągu dwóch lat przez dwór przewinęło się 16 takich wizyt. Bez efektu. Był to już czas, w którym gierkowska koniunktura poszła w zapomnienie, w kraju narastał kryzys, zbliżały się strajki...
Dyrekcja PGR jako właściciel dworu zgłosiła konserwatorowi zamiar rozbiórki. Oczywiście zgody być nie mogło. Dwór był od 1961 roku prawnie chronionym zabytkiem ujętym w rejestrze konserwatorskim pod numerem 1139. W dniu 2. czerwca 1981 r. wizytę w zrujnowanym dworze złożyli przedstawiciele jeleniogórskiego koła Polskiego Klubu Ekologicznego: Ewa Filipiak (geograf), Zbyszek Oksiuta (architekt, wtedy pracownik Teatru im Norwida) i ja. Koło PKE w tym czasie rozpędzało swoją działalność, mieliśmy ambitne plany i szukaliśmy dla siebie siedziby. To Zbyszek Oksiuta jako pierwszy rzucił pomysł utworzenia "warsztatu ekologicznego", który przedstawił w Kole PKE w formie prostej w formie a wymownej w treści ulotki. Zbyszek nie pisał gdzie widzi ów warsztat więc nasza wizja lokalna miała jeden konkretny cel: obejrzeć, rozważyć i zadecydować, a może tu ?! Zgodnie z ekologicznym kanonem myśl globalnie, działaj lokalnie..., czuliśmy, że uratowanie Dworu to jest właśnie coś dla nas! Wyzwanie wydawało się ekscytujące. Nazajutrz złożyliśmy wizytę u pani konserwator. Z radością przyjęła naszą koncepcję, zadeklarowała wszelką możliwą pomoc i na koniec sama zgłosiła akces do PKE. Kolejne ruchy coraz bardziej posuwały sprawę do przodu: zyskiwaliśmy kolejnych sojuszników i partnerów do tej kampanii. Swoją bezpośrednią pomoc deklarowali harcerze z Jeleniogórskiej Chorągwi ZHP, wrocławski oddział PKE, architekci z jeleniogórskiego SARP-u, fachowcy z wrocławskich Pracowni Konserwacji Zabytków, kilku zaprzyjaźnionych rzemieślników... Zanosiło się na szeroką obywatelską kampanię!
Entuzjazm i wizjonerskie burze mózgów skończyły się jak nożem uciął. Gorące głowy otrzeźwił mroźny, niedzielny poranek 13. grudnia '81. Polski Klub Ekologiczny nie został zawieszony, ale o normalnym działaniu nie było mowy. Nie widziałem już dla siebie miejsca w biurze planowania i wybrałem nowy sposób na życie jako pomocnik w zakładzie stolarskim w Karpaczu. Jego właściciel Antek Bil, z drugiego zawodu mój kolega architekt, był także aktywnym członkiem PKE i znawcą niekonwencjonalnych systemów energetycznych. Był jednym z tych członków naszego koła, którzy kilka miesięcy wcześniej, gdy debatowaliśmy o ratowaniu "Czarnego" wnosił do tych rozmów nie sam entuzjazm, lecz także konkretną wiedzę doświadczonego praktyka. W warsztacie pracowałem solidnie, ale był też czas, by temat "Czarnego" wspólnie drążyć nadal.
Oto, jak sprawa potoczyła się dalej.
Na moją prośbę, podbudowaną stosownym raportem kustosza dworu, pani konserwator zwołała (nb. w sylwestrowe przedpołudnie 1982 roku) naradę z udziałem podmiotów odpowiedzialnych, bądź współodpowiedzialnych za los Dworu Czarne. Naświetliła problem: zabytkowi, który bez uszczerbku przetrwał wojnę i czasy szabrowników teraz grozi rozbiórka. Na pytanie czy ktoś ma jakiś pomysł co dalej?, odpowiedzi tak ze strony PGR-u, jak i innych oficjeli nie było. Powiedziałem, że wiem co zrobić ale proszę o trzy rzeczy: kilka milionów (uwaga: ówczesnych) na podstawowe zabezpieczenie budynku, pełnomocnictwo od właściciela czyli PGR-u oraz prawo do zamieszkania w dworze. Wyłożenie pierwszych funduszy zadeklarowała pani konserwator. Dyrektor PGR-u nim zaakceptował moje warunki zapytał: "panie, a po co panu pełnomocnictwo? Chodźmy do notariusza i masz pan zamek za symboliczną złotówkę na własność!"... Nim odpowiedziałem, że mnie taka oferta nie interesuje, zdecydowanie wtrąciła się pani Skibińska. Zrugała dyrektora: "to wy doprowadziliście zabytek do ruiny i nadal odpowiadacie za jego los. Ja zaangażuję środki ministra kultury, ale wy mi je na końcu zwrócicie". Zostało podpisane trójporozumienie (Konserwator - PGR - społeczny kustosz) i mogłem przystąpić do przygotowywania akcji już bezpośrednio na obiekcie.
Prace ruszyły wiosną 1983 roku. Wcześniej przy pomocy ekipy z PGR-u urządziłem na swoje potrzeby pomieszczenia na parterze, w których ostała się jeszcze podłoga, doprowadzono prąd i telefon.
W międzyczasie zorganizowałem 5-osobową brygadę i wyszukałem konserwatorską firmę która mogła mnie zatrudnić i w ramach umowy z konserwatorem wojewódzkim podjąć się remontu ratowniczego dworu. Tak się też stało i w efekcie - choć jest to duży skrót tej relacji - w roku 1988 dwór "Czarne" był nie tylko uratowany i zabezpieczony, ale także dość gruntownie przebadany. Miał też gotowe dwu-wariantowe studium jego przyszłego wykorzystania. Wariant I - placówka szkolna, wariant II - ośrodek kultury. Gdy u schyłku komuny 18. listopada 1988 r. kilkudziesięciu udziałowców, głównie ekologów, zawiązywało nietypową, nieistniejącą już spółkę EKO (z siedzibą legalnie zarejestrowaną w mieszkaniu kustosza dworu), byliśmy zgodni, że skojarzymy obydwa te warianty. Ale poszliśmy dalej. Zamek musi się z czasem sam utrzymać, a to bez działalności gospodarczej nie może się udać. Tak rozumieliśmy formułę "warsztatu ekologicznego" i tak rozumiemy ją dziś, gdy założona przez "EKO" Fundacja Kultury Ekologicznej przygotowuje makro-projekt pn. Międzynarodowy
Ośrodek Kultury Ekologicznej DWÓR CZARNE.

Na koniec rozbierzmy zapożyczony od red. Rozlała tytuł tych wspomnień
Ponad 20 lat temu, Janusz Rozlał na koniec rozmowy przyszpilił mnie pytaniem, czy ośrodek kultury ekologicznej z celowo programowaną mieszanką funkcji ekologiczno-edukacyjnych
z dochodową działalnością gospodarczą, to nie jest "żenienie ognia z wodą". Odpowiedziałem że i owszem. Bowiem ośrodek w Czarnem jest w istocie pomyślany jako synteza idealizmu z pragmatyzmem.
W praktyce ciągle się to jakoś nie udaje. A jednak nawet dziś, bogatszy o wiedzę z minionych dwudziestu lat, widząc zapętlenia w jakie się zapuszczaliśmy, nadal nie wierzę, że te dwie wartości muszą się wykluczać !
"Żenić ogień z wodą" to na ogół synonim niemożności.
I znów: a dlaczegóż to ?! Te dwa żywioły dają się skojarzyć. Efektem jest para wodna.
A tę parę, jak wiadomo, można skierować w gwizdek albo w tłoki.
W różnych sytuacjach i jedno i drugie może przecież mieć sens.

Jacek Jakubiec
(wrzesień 2009)

Komentarze

wydojony przez sądy nauslugach władzy @ 37.47.165.*

wysłany: 2016-08-17 07:37

piękne CV rozjaśniło mi w mojej tępej móz****y kto "tu rządzi !!!!"tym miastem a kogo wpuszczono w odstawkę .Serdeczne dzięki za czas udręki.To już jesteśmy trupami na polecenie mafiozów i spółki pociotki."Bywaj zdrów".

zapomniałem P.S. @ 37.47.165.*

wysłany: 2016-08-17 07:52

Kochany Urbanisto zagospodarowania przestrzennego wyrusz na spacer po Czarnym to zobaczysz jak powstają domki na bagnach i terenach zalewowych strumienia"Pijawnik"przez dewelopera Waldusia Florka.A jak to sie ma z "Natura 200"a no chihot Pana Boga do potęgi mafii.Czuj czuj czuwaj!

dzięki @ 83.7.217.*

wysłany: 2016-08-17 12:55

za peany na rzecz PRL.Współgra to z peanami dla pani Beaty ,budującej na rozkaz prezesa PRL2.

Buniek @ 176.111.152.*

wysłany: 2016-08-17 22:05

Panie Jacku bardzo ciekawy tekst m.in. o historii JG, ale i o przewrotności losu. Interesujące jest to, że tyle planów "wzięło w łeb" i życie pokazało swoją naturę. Miała być obwodnica północna a stała się trasą średnicową. Teraz mamy plany obwodnicy południowej i obwodnicy Maciejowej. Ciekawe co z tego wyjdzie? Uzdrowiska nie dobiła Celwiskoza, ale chyba załatwi "niska emisja"? Na moje wyczucie ludzi w kotlinie nie przebyło ale jakoś tak mieszkańcy miasta się po okolicznych wioskach rozlali budując mniej lub bardziej uroczo i chaotycznie. Czy to razi urbanistę? Skoro już chyba większość okolicznych wiosek to byli jeleniogórzanie to czy oni rzeczywiście potrzebują tych administracji gminnych, wójtów, sołtysów, dożynek, itp.? Czy możliwa jest jedna duża wspólna administracja?

Czytelnik @ 188.29.165.*

wysłany: 2016-08-17 23:36

Panie . Jacku.J . Życzę Panu z całego serca , aby sprawy ,Pana pomyślnie się zakończyły , przykro jest czytając marazm destrukcji tego mista , bo on dotyczy mieszkańców , przyszłych pokoleń które widzą swoje perspektywy w takiej sprawie jak Pana. Czytam Pana życiorys który ! Od kilku lat stoi w stagnacji . Państwa ! O reszcie nie wspomnę .Nie cztałem wszystkiego , co Pan napisał , ale ilekroć spojrzę na ten portal , widzę wspaniałego człowieka co uczynił tak wiele . Dobranoc musze iść spac , bo jutro do pracy wstaje o 5 :)

Sekretnik @ 188.29.165.*

wysłany: 2016-08-17 23:52

A wie Pan , też kiedyś tak mocno wierzyłem , w swoje marzenia !
Doputy nie wpadłem , na pewien trop ? Gdzie prane są pieniążki , Przez banki na Cyprze ,Polskich , włodarzy:) i mugł bym opisać , nie lubianom osobę . Ale taki nie jestem .

,,Mam te Moc" @ 188.29.165.*

wysłany: 2016-08-17 23:55

Balansuje miedzy ludźmi wielu krajów , wiedzą , kulturà, I etc.

PK @ 78.10.99.*

wysłany: 2016-08-18 19:07

Jesli kibicujesz pani Beacie, to proszę o wyjaśnienie następującego faktu:
(z mojego bloga) PK.: zaistniał kabaret.
Prezes wszystkich prezesów mówił, że członkowie TK do tej pory wydawali jedynie opinie i orzeczenia, a dziś w oficjalnym rządowym Monitorze pani Premier zleciła opublikowanie 21 pozycji tych "opinii" i nazwała je wyrokami TK. Czy przy ciasteczkach i kawie na towarzyskim zebraniu sędziów (określenia PiS wg. wytycznych Prezesa) można wydawać wyroki?
To jak to jest? Orzeczenie czy wyrok? Dlaczego jedne orzeczenia mają prawo stać się wyrokami, a inne 2 nie? Paranoja Prezesa czy nadzieja na absolutną głupotę obywateli? A do tego psucie prawa i kpina.
Chyba coś nie tak, albo nie umiem czytać?

anonimous @ 37.47.168.*

wysłany: 2016-08-18 20:51

PK @ 78.10.99.* - "dobra zmiana" :P

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-18 23:05

O tym , ze jest dobra zmiana , świadczy , jak dla mnie , totalna frustracja Pana PK i
anonimous @ 37.47.168.*

Żałosne popiskiwanie od „ Kameruna „, jak mawia Nowoczesny Petru , poprzez Erdogana , Putina , na Kaczyńskim oczywiście kończąc .

Gott seit dank , jeszcze na razie została oszczędzona Merkel i Obama .

Churchill miał powiedzieć : "Demokracja jest najgorszą formą rządów, ale nic lepszego nie wymyślono."

Ale Panu PK najwidoczniej demokracja się podoba , jak wygrywają jego faworyci .

I powinna być taka „ oświecona „ , to znaczy zgodna z jego poglądami , bo jak nie jest zgodna , to jest ciemny suweren , przypadkowe społeczeństwo .

Potrafi tylko , jak mawiał jego poprzedni idol , od którego obecnie się dystansuje , tylko „ kwękolić „ / D. Tusk /.

Ale bez żenady pisze : Z drugiej strony PO oddało się w ręce fatalnego Schetyny, który jedynie potrafi (i to też licho i jakby bez przekonania) reagować na posunięcia PiS.


A co sam robi , poza kwękoleniem o prezesie prezesów ???

Gdzie chociażby ten porywający program dla choćby branży turystycznej w JG i okolicy , będący wynikiem powstania opiewanego przez poetów i samego Klastra ???

Reagujcie opozycjo , zaproponujcie faktycznie jeszcze lepsze zmiany , tylko nie takie jak proponowała Holland : „ chodzi żeby było , tak jak było „.

A może uchwalić , że niepotrzebna nam jest Konstytucja , tym samym i zróżnicowany TK , wystarczy dożywotnio Rzepliński jako emanacja Konstytucji .

Będzie wtedy sprawne i szybkie państwo i …tanie , jedna pensja .

Przecież nie o Konstytucje tu chodzi , to zwykła , sprowokowana zresztą przez PO , które się „ zamachnęło „ na TK , przepychanka stricte polityczna .

Niestety umiędzynarodowiona przez tzw. opozycję .

A nie chcecie , razem z ojcem Mateuszem Kijowskim , Schetyną i Rzepińskim i innymi celebrytami quasi politycznymi PObronić demokracji w USA :

http://wpolityce.pl/swiat/304921-kto-zadba-tam-o-demokracje-usa-obama-ponagla-senat-by-zatwierdzil-jego-kandydata-na-sedziego-wykonujcie-swoja-prace

Kto zadba tam o demokrację? USA: Obama ponagla Senat, by zatwierdził jego kandydata na sędziego: "Wykonujcie swoją pracę!"
PS .
anonimous @ 37.47.168.*,wysłany: 2016-08-18 20:51
PK @ 78.10.99.* - "dobra zmiana" :P

Jesteś naprawdę żałosny > :) , ale takich " cichych , mimowolnych współpracowników " , jak Pan PK i Ty anonimousie , PiS potrzebuje !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-18 23:23

PS II

Wcale się nie zdziwię , jak Pan PK i anonimous , zostaną odznaczeni Złotym Medalem Za Zasługi dla PiS !

PK @ 77.254.60.*

wysłany: 2016-08-19 09:04

No to jeszcze ciekawostka:
http://wiadomosci.onet.pl/trojmiasto/prezydent-sopotu-wzywa-polska-opozycje-do-dzialania-za-chwile-moze-byc-za-pozno-bo/w9tf3m

I i co Ty na to, drogi Sąsiedzie?
Dalej trzymasz kciuki za panią Beatę, co jest jednoznaczne z trzymaniem kciuków za Widzód i Asopodobnych tytanów propagandowego debilizmu.

JJ:
Strasznieś Ty srogi i bezkompromisowy Sąsiedzie. Tu odpowiadam najkrócej : tak, trzymam !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 09:41

Panie Jacku , jeżeli chce Pan poczytać prawdziwie debilne debilizmy propagandowe , to polecam teksty Pana PK i jemu podobnych anonimousów .

On w swoim propagandowym szale , ma taką silną polityczno – propagandową amnezję , że nie pamięta o , nazwijmy to „ kłopotach „ prezydentów Sopotu czy Gdyni , które wyszły już za POprzedniej władzy i przez nią zostały … „ załatwione „ .

No , nie ma co , ładnego bohatera sobie nasz miejscowy „ Nowoczesny „ „ opozycjonista” znalazł .

To tak , jakby dla dobra opozycji i batiuszki partii PO / która go jednak notabene nie chciała / , Pan PK o reformie wymiaru sprawiedliwości i więziennictwa , jako autorytety uwzględniał by jedynie opinie skazanych i osadzonych w więzieniach , głównie wyborców PO .

A teraz też ciekawostka, bo Pan PK się w nich lubuje , zwłaszcza na Pana blogu ,Panie Jacku .

Tak na marginesie ,czyżby on nie miał swojego bloga ?

A może z przyzwyczajenia , nie tylko mnie , ale siebie też cenzuruje i dlatego musi swoją tandetną propagandę realizować u Pana ???

Ilekroć mam wątpliwości co do zmian , czy są dobre , to czytam Pana PK i wątpliwości mi słabną :) .

A teraz ta ciekawostka :

Wot , sędzia od Konstytucji !

Taka hybryda sędziego i POlityka , z naciskiem na POlityka :

http://www.tvn24.pl/prezes-tk-dla-faktow-tvn-prokuratura-w-wojnie-hybrydowej,669360,s.html


http://wpolityce.pl/polityka/305187-rzeplinski-pisze-list-do-tvn-prokuratura-bierze-udzial-w-wojnie-hybrydowej-z-trybunalem-prezes-tk-oburzony-dzialaniami-sledczych


A nie powinien jeszcze napisać do programu „ Sprawa dla reportera „ red. Jaworowicz , z prośbą o interwencją ???

Byłoby skuteczniej .

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 10:38

No to jeszcze jedna „ ciekawostka „ a’ la Pan PK :

http://wpolityce.pl/polityka/305215-prezes-rzeplinski-prezydent-karnowski-i-poslanka-rosa-czekaja-na-aresztowania-i-tortury-a-rezim-pis-nic-jak-tak-mozna


Prezes Rzepliński, prezydent Karnowski i posłanka Rosa czekają na aresztowania i tortury, a reżim PiS nic. Jak tak można!?
To straszne świństwo, co nam robi pisowska władza, że nam nic nie robi – taki jest przekaz opozycji oraz działaczy KOD. Zapowiadali, że gdy tylko skończą się Światowe Dni Młodzieży i papież Franciszek wyjedzie z Polski, natychmiast zaczną się represje, aresztowania, a może nawet powstanie nowa Bereza Kartuska. A tu mijają trzy tygodnie i nic.

Straaaaaszne to świństwo :) :) :)

Co za perfidia „ Mściwego prezesa „ / wg Pana PK :) /

Takich groteskowych POstaci w żadnym kabarecie nie uświadczysz , bo kabaret to poważna sprawa !!!

po cichutku @ 83.7.219.*

wysłany: 2016-08-19 11:18

i do przodu.Ten ze Szwajcarii podsuwalskiej ogłosił,że będą zbierać donosy obywateli na ziomków.Brunatna i czerwona zaraza ,razem do zamordyzmu tańcują .Taki jeden dzieciak w Sojuzie donosił na rodziców to nasze będą też.Czy pani Beta nie kuma ,i pozwala na te szaleństwa?To jest już nie do zniesienia.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-19 12:36

Szanowny Sąsiedzie Pawle,
jestem Ci dłużny reakcję na Twój poprzedni komentarz (wczoraj, g. 19:17), ale pytanie które mi zadałeś przerasta mnie. Jak i dywagowanie o różnicy między sądowym orzeczeniem a sądowym wyrokiem. Ja wiem, że ona istnieje. Miałem ojca prawnika, ale to jednak nie moja branża. Pewnie powinienem się wstydzić, ale ja sam te pojęcia czasem traktuję zamiennie. Wiem, wiem - toż to buractwo, sorry, ale póki co poprawy nie obiecuję !...
To co dla mnie fundamentalnie ważne: w sprawach, o które się tu znów w kameralnym gronie wadzimy (czyli w wątku z poprzedniego artykułu, gdzie wyznałem swoje przekonanie dla Dobrej Zmiany) mnie interesuje jej, tej Dobrej Zmiany, generalna, dla mnie oczywista zasadność, wręcz dziejowa konieczność! No i jej naprawdę istotny sens !!!

W nowym artykule próbuję jednak zmienić temat dyskusji.
Ten i ów dopytuje o to, jaki los czeka Dwór Czarne z przyległościami. Dlatego zdecydowałem się na wspominkowo-kronikarsko-refleksyjny artykuł, dający tło także dla poważnych rozmów o dziejach najnowszych, a zwłaszcza o przyszłości tego zabytku. Bardzo cennego zabytku, który mógłby być chlubą oraz ważnym wyróżnikiem tożsamości i jednym z pro-rozwojowych atutów naszego Sąsiedzie osiedla (Jeleniej Góry też), a nie jest.
Tu a propos: w miniony weekend stwierdziłem że jakaś dzicz, pewnie lokalna, wycięła drewniane stropy w pustostanach przy oborze. Tam gdzie jeszcze kilka lat temu ktoś mieszkał. I gdzie miałem nadzieję, że gdy się ten obecny 4-letni horror skończy, powstanie zaplecze dla potrzebnego tu zakładu usługowego. Ale złodziejstwo kwitnie. Pewnie nocna robota organizowana od strony niewidocznej z zamku i z majdanu: wszystkie belki stropowe (zdrowe!) wycięte piłą przy ścianach. Oczywiście natychmiast o tym zawiadomiłem służby mundurowe.
Dla jasności: Fundacja, którą kierowałem, miała te budynki plus grunty, od 2006 r. w 10-letniej dzierżawie. Były bardzo konkretne plany i dobrze rokujące rozmowy z Agencją N.R.S.P. na temat uwłaszczenia FKE na tych ruinach. Bo grunty, co oczywiste, miały podlegać przetargowi sprzedażnemu (nb. z prawem perwokupu dla FKE). Program ruszył, jego zwiastunem były fachowo prowadzone prace rekultywacyjne na gruntach, dofinansowane dopłatą z Agencji M.i.R.R. Po trudnych latach zastoku był to wyraźny, dobry początek. Aliści krótko potem, po wywaleniu mnie z organów FKE, nowi jej szefowie, czytaj: Jarosław Bogulak i Grażyna Szczepaniak jako Zarząd Fundacji, natychmiast wypowiedzieli Agencji umowę i ona ma teraz pasztet/strupa na głowie.
Efekty - jak wyżej.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 13:41

Po cichutku zapytam „ po cichutku @ 83.7.219.* „ czy to tylko zbieżność Nicka czy coś jest na rzeczy ?

Jak tam wątroba ???

http://www.bankier.pl/forum/temat_83-7-219-to-psychol,13886661.html

83.7.219.* to psychol
Zgłoś do moderatora
Ten głupok nagania na wszystkich forach pod kikudziesięcioma nickami na swój niewydarzony i prymitywny blog.
Boże widzisz, a nie grzmisz!

no i @ 83.7.219.*

wysłany: 2016-08-19 14:21

widz każe zgłaszać .Nie czeka ,a donosy na razie wprowadzono w trzech województwach.Na nich nieżle się zarabia, tak jak za czasów UB.A potem nowe ipeeny będą szukać .,zeszmaconych krajan.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-19 15:37

Nawiązując do Twojej odpowiedzi, szanowny Sąsiedzie, to informuję niniejszym, że dla chamstwa i demagogicznego debilizmu nie mam taryfy ulgowej i tu - choć nie jest to cechą wiodąca mojego charakteru - jestem bezkompromisowy.
Oczywiście rozumiem sytuację wielu, którzy w obecnym krajobrazie politycznym, maja trudności ze znalezieniem idolu i wodza - też mam trudności, ale wolę bez poczekać na nową postać zamiast przyklaskiwać Schetynie lub PiSowi.
A co PiS naniszczy zostanie osądzone później; mam nadzieję, że nie mściwie tylko obiektywnie i sprawiedliwie(choć, na naszych oczach i d..ach następuje dewaluacja znaczenia tego słowa).

anonimous @ 37.47.143.*

wysłany: 2016-08-19 15:52

Widz @ 109.241.187.* - u, bez napinki, bo Ci żyłka pęknie i nie doczekasz.....

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 16:48

anonimous @ 37.47.143.*,wysłany: 2016-08-19 15:52 :

Widz @ 109.241.187.* - u, bez napinki, bo Ci żyłka pęknie i nie doczekasz.....

Tak sobie myślę , że można by skwitować odpowiedzią „ wujka Staszka , mistrza ciętej riposty „ :) twoje anonimous @ 37.47.143.*, jak zwykle debilne uwagi , pozbawione i treści i sensu !

PS .Odpowiedzi „ wujka Staszka , mistrza ciętej riposty „ poszukaj sobie u wujka Goodle’a .

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 17:22

no i @ 83.7.219.*, wysłany: 2016-08-19 14:21

widz każe zgłaszać .Nie czeka ,a donosy na razie wprowadzono w trzech województwach.Na nich nieżle się zarabia, tak jak za czasów UB.A potem nowe ipeeny będą szukać .,zeszmaconych krajan.


Ależ coś ty …, na donosach się nie zarabia .

Dlatego trzeba grać w Totolotka i wygrywać , jak ten , no ten …:)

anonimous @ 37.47.143.*

wysłany: 2016-08-19 18:52

Widz @ 109.241.187.*- I Lustrator blogu JJ..... żałosne dla obu.....

PS. Widz @ 109.241.187.* nie popluj się z emocji jak będziesz odpisywał :P

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 20:18

już kiedyś chyba Ci dedykowałem Tuwima , ale może nie zrozumiałeś …, dlatego ...

W dodatku szkoda mi na Ciebie czasu klawiatury , dlatego skopuję i wkleję słowa poety , który dokładnie wyłoży Ci mój stosunek do Twoich zaczepek :

"Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa
Nie powiem nawet pies cię je*ał
Bo to mezalians byłby dla psa"

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 21:07

To z dedykacją dla wszystkich lemingów , ze szczególnie serdeczną dla naszych , jeleniogórskich :

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/305301-wole-z-chamem-znad-baltyku-zgubic-niz-z-takimi-elitami-znalezc-niczego-nie-zrozumieliscie-z-porazki-iii-rp-i-niczego-nie-zrozumiecie

anonimous @ 37.47.143.*

wysłany: 2016-08-19 21:18

Widz @ 109.241.187.* idziesz na łatwiznę ... I ten "świerszczyk" wPolityce... pewnie SE też czytasz ? To widać....

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-19 21:50

anonimous @ 37.47.143.*

To spróbuj Ty chociaż raz pójść na taką łatwiznę , zrezygnuj z jedynego co umiesz , czyli jednego emotikonu , bez żadnej treści i sensu przed nim ,bo to żenada.

Widać , że Ty nic nie czytasz, bo to trzeba umieć .

Naucz się czytać , póżniej może ze zrozumieniem .

Nie PoOlegaj tylko na tym , co Ci koledzy z PO i UM przekazują z przeczytanych przez nich GW i Newsweeka .

I odklej te gołe panienki z szafy i ściany nad łóżkiem , i wyjdż na „ miasto „ …

Obejrzyj wreszcie żywe , piękne Polki !

anonimous @ 37.47.143.*

wysłany: 2016-08-19 23:06

Widz @ 109.241.187.*- i znów napinka :P Skąd Ty to wszystko wiesz? Pewnie sam kleisz te gołe panienki bo na Pawłowicz i te inne "prawdziwe" trudno patrzeć :D Buziaki na dobranoc ! :)))))

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-20 00:05

anonimous @ 37.47.143.*
„ Zaimpregnowałeś mi „ , no …przekroczyłeś „ Rubikonia „ , jak mawia Petru .

Masz jednak IQ na POziomie 3 .

BRAWO !!!
Szkoda tylko , że to tylko 3 emotikony , ale ucz się dalej …czytać i pisać , może jeszcze się przyda na tej emeryturze .

Ale uważaj , bo jak powiedział Robert Ludlum :
„ Gdyby twój iloraz inteligencji obniżył się o jeden punkt, stałbyś się rośliną „.


Rośnij i kwitnij zdrowo !

PS. Też się " napnij " , tylko lepiej boś mizerny taki !

anonimous @ 37.47.129.*

wysłany: 2016-08-20 09:42

Widz @ 109.241.187.* - jak zwykle świecisz przykładem merytoryki i taktu ! Buziaki poranne *))))))

Może noc sprawiła ci chociaż jakąś frajdę jak ja nie potrafię :P Jakieś marzenia o Pawłowicz sennie miałeś ? Tak PRAWDZIWA Polka ! Jeśli nie to tylko pozostają Ci te gołe baby z kalendarzy PO :P

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-20 10:19

Panowie, Panowie !!!!!!!!.....

Sąsiad @ 37.47.186.*

wysłany: 2016-08-21 09:25

Panie Jacku, liczba dyskutantów i merytoryka w temacie, a przede wszystkim poziom (o ile można o nim mówić !) dyskusji odzwierciedla zaiteresowanie społeczne sprawami Dworu Czarne.... I nie jest to efekt ostatniego roku czy dwóch... Proszę wyciągnąć wnioski ! Może to nie tylko wina okoliczności...?

Ja - gospodarz @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-21 13:32

Sąsiad ma rację. W pierwszym zdaniu. Bo w następnych jest zagadkowy i byłbym wdzieczny, gdyby te refleksje zakończone pytaniem rozwinął.
Bo poza tym:
Ostrzegałem (wczoraj g. 10:19), ale bez skutku. A ostrzegałem bo po pierwsze zaczęliśmy tu schodzić w okolice magla no i do zadanego tematu miały się te komentarze nijak. Do poprzedniego - owszem.
Nie znalazłem innego wyjścia jak spuścić ileś (dokładnie: 9) "komentarzy" ad kosz. Nie do końca zresztą. Bo doceniając spory wkład pracy i interesujące uwagi i oceny (ale interesujące w kontekście szans Dobrej Zmiany) dwa z nich pozwoliłem sobie zbiorczo przeflancować na poprzednie forum.
W obecnej dyskusji trzymajmy się proszę tematu głównego. Pytanie - CO DALEJ Z DWOREM CZARNE? - naprawdę, i to coraz bardziej na to zasługuje.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-21 13:45

Przypominam też, że poprzednio próbowałem zachęcić światłych Panów (światłe Panie oczywiscie też, gdyby mialy taką wolę) do odniesienia się do projektu nowej strategii obecnego rządu.
To nadal propozycja aktualna.
Gdyby na ten temat były jakieś wypowiedzi, to serdecznie zachęcam do kierowania ich pod poprzedni artykuł ("O dobrej zmianie raz jeszcze"). Ewentualnie - w trybie "priv" pod zakładkę "Kontakt".

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-21 18:05

Panie Jacku , znowu mnie Pan zadziwił .

Pana ostatnia cenzorska ingerencja i zwłaszcza jej uzasadnienie jest kuriozalna dla mnie i prowokuje mnie do stwierdzenia , ze jest Pan klinicznym przykładem niekonsekwencji .
Jeżeli centralnym tematem obywatelskiej dyskusji dla człowieka , który lobbuje za obywatelską dyskusją na kanwie Kongresów Obywatelskich i strategii są tylko losy Dworu Czarne , to skąd na Pana blogu temat „ dobrej zmiany „ ???

Ma w jakimś sensie rację Sąsiad @ 37.47.186.*, który niedwuznacznie wskazuje moim zdaniem , że temat Dworu Czarne jest tak nośny i społecznie w chwili obecnej ekscytujący , jak ubiegłoroczny śnieg .

Moje zastrzeżenia budzi jedynie sposób , w jaki działa Sąsiad .

Otóż występuje jedynie na forum z pozycji recenzenta , który nic nie pisze , tylko ocenia , negatywnie jego poziom .

To bardzo łatwe , bo każdy może napisać , że koncert, film , spektakl itd. . był na niskim poziomie , jednak nie wiadomo czy zna nie tylko muzykę , ale czy zna chociaż nuty itp. itd. .

Gdyby napisał tylko , że koncert mu się osobiście nie podobał , to co innego , bo to sprawa gustu , nie oceny.

Stąd moje wezwanie do Sąsiad @ 37.47.186.*, żeby udowodnił , nawet w pionie , jeżeli ma jakieś problemy z poziomem , że potrafi coś więcej wnieść do jakiejkolwiek dyskusji , oprócz „ recenzji „ !

Wracając do Pana niekonsekwencji , to dlaczego nie nazwał Pan swojego bloga „ Tylko o Dworze Czarne i o niczym więcej „ ???

I dalej , dlaczego nie skasował Pan natychmiast w tym odcinku wpisu Pana PK :

PK @ 78.10.99.*
wysłany: 2016-08-18 19:07
Jesli kibicujesz pani Beacie, to proszę o wyjaśnienie następującego faktu:, który ewidentnie nie dotyczył tematu ?

Dalej , żeby nie było , że mam coś do tylko do Pana PK , to dlaczego nie skasował Pan „ hurtem „ wpisów anonimousa i moich , w których się trochę „ przekomarzaliśmy „ , łącznie z propozycjami „ pieszczot „ ?

To tylko przyczynki do Pana konsekwencji …

Moim zdaniem musi się Pan zdecydować , czy Pana blog ma być miejscem wymiany informacji / opinii / emocji dotyczących spraw zajmujących tu i teraz ludzi w Jeleniej Górze , , swoistym „ Kongresem Obywatelskim „ non stop działającym, czy „ izbą pamięci DC ‘ ???

Hmm @ 94.197.120.*

wysłany: 2016-08-21 22:36

Wystarczy jeden artykuł , donka z ogrodu z opisem , by zmieniać co sie chce.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-22 00:53

Zadziwiłem?
No to nawzajem Widzu.
A niby dlaczego, gdy chodzi o to, czym ma być ten blog, każe mi Widz wybierać między tymi dwoma opcjami?
Cytat: (...) miejscem wymiany informacji / opinii / emocji dotyczących spraw zajmujących tu i teraz ludzi w Jeleniej Górze, swoistym „Kongresem Obywatelskim" non stop działającym, czy „izbą pamięci DC" ???"
Albo - albo?
Tertium non datur?
Czy znaczy to, że jeśli niedawno snułem tu sentymentalne (ale chyba nie pozbawione sensu, gdy nasz dialog zahacza o sprawy dotyczące hm... ładu aksjologicznego ?) wspominki harcerskie, a wcześniej rodzinne (bo o pradziadku-pamiętnikarzu - ditto), to wypadam z konwencji? Łamię jakieś zobowiązania?
Jakie? Wobec kogo?
Informuję Widza, że interesuje mnie wiele spraw i jeśli nachodzi mnie ochota podzielić się tu informacjami czy przemyśleniami na dowolny temat, to proszę mi tego prawa nie odbierać.
To tak w ogóle...
Bo zawarta w Pańskim komentarzu końcowa sugestia-apel o (wirtualny, jak rozumiem) Kongres Obywatelski non stop działający, ma swój sens i urok. Czemu by nie?
Już pisałem, że niektórzy z wypowiadających się tu komentatorów wykazują się nie tylko wiedzą i kompetencją ale i wolą uczestniczenia w poważnym dyskursie na ważne tematy.
No i świetnie, dyskutujmy Obywatele !!!

Główną (bo nie wyłączną! Widzu) misję tego blogu opieram na trzech tezach i niechby one wyznaczały pole naszych wirtualnych rozmów.

Po pierwsze :
Interesuje mnie/nas przede wszystkim Jelenia Góra z jej "kontekstem" w postaci Kotliny Jeleniogórskiej. A interesuje nas jako wyjątkowe miejsce na Ziemi, z licznymi walorami których mądre wykorzystanie to wielka szansa na zbiorową pomyślność, na dobre życie naszych dzieci, wnuków etc...

Po drugie:
Takie perspektywy przyszłej pomyślności tu istnieją, ale... wszelkie strzeliste wizje pozostaną jałowym bla-blaniam pięknoduchów, jeśli warunki zewnętrzne nie ulegą zmianie, jeśli w Polsce nie znikną blokady nie dające Polakom rozwinąć skrzydeł, hamujące polską przedsiębiorczość, marnujące polskie talenty. Stąd oczywiste zainteresowanie powodzeniem Dobrej Zmiany! W moim przypadku - zainteresowanie życzliwe, ale nie ślepe i nie bezkrytyczne.

Po trzecie:
W tym kontekście los Dworu Czarne to jakby inna bajka, kwiatek do kożucha, słowem rzecz - dla kogoś - całkiem nie na temat. Ja widzę to inaczej.
Wolno Widzowi i Sąsiadowi uważać, że DC obchodzi społeczeństwo tyle, co ubiegłoroczny śnieg. Choć są grupy i środowiska, które ten zabytek bardziej interesuje niż Widz myśli, to tu zgoda: dziś nie jest to temat ani nośny ani ekscytujący. Ale... mimo to, jak mało który nadaje się do monitorowania jego dalszych losów, właśnie w kontekście pierwszej tezy: mamy oto unikatowy zabytek, jeden ze szczególnie cennych walorów regionu, który zamiast stać się jedną z lokomotyw napędzających pomyślny rozwój Miasta i Kotliny Jeleniogórskiej, nadal jest tylko jakąś tam szansą i potencjalnością. Myślę że warto Dwór Czarne mieć na oku, choćby dla testowania szans Dobrej Zmiany w wymiarze lokalnym. Coś jak poligon doświadczalny procesów lokalnych i nie tylko. Dlatego DC będzie nadal na tym blogu obecny, bynajmniej nie w charakterze "izby pamięci"!

Tak to mi się rysuje Szanowny Widzu.
Ja próbuję uprawiać myślenie całościowe.
Czy nadal uważa Widz, że to co piszę to kliniczny przykład niekonsekwencji?
I czy nadal oczekuje bym się zdecydował wedle zero-jedynkowej formuły "albo-albo"?
Pozdrawiam - JJ.

bu3las @ 188.146.99.*

wysłany: 2016-08-22 02:53

Panie Jacku, podziwiam pańską aktywność. Dobrze, że się Pan przeniósł do Jeleniej Góry, bo tu brak liderów aktywnych jak Pan, nie bojących się dyskusji, ataków oraz pouczeń.
Jest Pan dobrą przeciwwagą dla Pana Kucharskiego. Aż dziw, że mieszkacie po sąsiedzku. Czyżby osiedle Czarne miało jakąś magiczną moc?

Jakoś mam dziwne przeświadczenie, że Dwór Czarne jeszcze odżyje. Po latach chudych przychodzą przecież tłuste, jakoś tak w życiu jest.
Oby zdrowie Panu dopisywało. Zatem zdrowia życzę.

JJ:
Dzięki za dobre słowo bu3lasie!
Z sąsiadem Pawłem nie tylko mieszkamy po sąsiedzku, ale czasem całkiem przyjaźnie sobie rozmawiamy...
Z tą magiczną mocą Czarnego, hm... jest coś na rzeczy.
A jeśli chodzi o los samego Dworu: ma on swoje 800 lat, conajmniej drugie tyle przed nim. Po drodze, teraz właśnie, zdarzył mu się dziwaczny epizod, ale to tylko 5 lat. Ot, pikuś wobec HISTORII...
Wiewiórki mówią, że niebawem powinien do sądu trafić z prokuratury ważny papier i to może wreszcie byłby początek końca tego idiotycznego horroru.

bu3las @ 188.146.99.*

wysłany: 2016-08-22 02:58

Dziwne podobieństwo IP naszych komputerów wystąpiło, a jestem w delegacji i korzystam z przygodnego komputera znajomych.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-22 09:34

Jacku drogi, jak szanowny Widz ma tyle do powiedzenia, to niech założy własnego bloga, zamiast pouczać innych jak blog wyglądać powinien. Czy masz ochotę działac pod jego dyktando?

JJ:
Szanowny Pawle, teksty Widza czytam z uwagą i (chyba Cię nie zaskoczę) z sojuszniczą sympatią. Wczoraj się tu z Widzem poprzekomarzałem, myślę że on da się przekonać do moich trzech tez. A Ty?
Ale żeby działać pod dyktando? No nie, keinesfalls!...

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-22 16:04

Słusznie nie odbiera Pan mojego ostatniego wpisu jako pouczenie , bo nim nie jest .

Być może został on nadmiernie z uwagi na formę jaką jest blog uproszczony i dlatego może zostawiać zbyt duże pole do domysłów i interpretacji .

Panie Jacku , słusznie też Pan nazywa to przekomarzaniem , bo do swoich tez nie musi mnie Pan przekonywać.

Rzecz dotyczy w istocie tego , że przywołując świętych Cyryla i Metodego , mówię:” Cyryl na pewno tak , ale nie ten Metody ! „

Otóż Sąsiad @ 37.47.186.* i bu3las @ 188.146.99.* poruszyli ważne moim zdaniem sprawy .

Bu3las , że „Jest Pan dobrą przeciwwagą dla Pana Kucharskiego. „ ,zaś Sąsiad : „odzwierciedla zaiteresowanie społeczne sprawami Dworu Czarne.... I nie jest to efekt ostatniego roku czy dwóch... Proszę wyciągnąć wnioski ! Może to nie tylko wina okoliczności...?
I tu zaczyna się sprawa „ Metodego „.

Ja twierdzę , że nie wystarczy mieć rację i wizję .

Trzeba jeszcze tą wizją porwać innych , do racji przekonać obojętnych lub nawet z jakiegoś powodu niechętnych .

Tak odbierałem Pana blog i martwiła mnie niewielka ilość komentarzy na temat DC .

Ale nie dziwił , bo ten temat nie jest w hierarchii potrzeb wysoko i trzeba to przyjąć do wiadomości .

Nie interesuje on też z tego powodu władz , bo nie daje takich profitów wyborczych , jak np. . termy , stadion itd. czy bruk nawet .

Obym się mylił , ale czy Klaster zaprosił Pana do rozmów i ewentualnie widział w DC jedną z wartych wsparcia sprężyn wzrostu atrakcyjności JG i Kotliny Jeleniogórskiej ?

Pomyślałem , że temat dobrej zmiany , który wywołał przynajmniej ilościowe zainteresowanie wykorzysta Pan na szersze dotarcie z tematami DC w formie batonika typu „ muesli „ , gdzie śladowe porcje owoców i witaminek w postaci jednak słodyczy / przecież chciałeś batonika ! :) / przemyca się dzieciom.

Dlatego zaskoczył mnie Pana ingerencja a zwłaszcza przeniesienie dwóch wpisów na poprzedni odcinek .

Są to decyzje o tyle słuszne z punktu widzenia formalnej zgodności z tematem , co niepraktyczne .

Jak często otwiera Pan blogi poprzednie innych a nawet swój , żeby sprawdzić czy ktoś kilka dni temu czy tygodni jeszcze czegoś nowego nie napisał ?

A ilu czytelników blogów na JG 24 to Pana zdaniem czyni ?

Czy to dobry pomysł , że chcąc czy raczej nie chcąc musiałbym wpisywać na aktualnym blogu o Czarnym , że wpisałem jeszcze coś o dobrej zmianie lub strategii ?

O konsekwencji …

Te „ przerysowania w moim wpisie „ , dotyczące tytułu Pana bloga powstały pod wpływem irytacji i były nadmiernie ironiczne .

Ale spowodował Pan to tym i tu zarzut o braku konsekwencji , że uzasadnił Pan swoją ingerencję niezgodnością z tematem bloga , nie wycinając poprzednich , wcześniejszych wpisów w kolejności Pana PK , animousa i moich , które też nie były na temat .

I tu chciałbym trochę szerzej o Panu PK , ale nie dlatego , żeby jakaś vendetta , tylko jako przykład pewnej sytuacji , zwłaszcza , że przypomnę słowa bu3lasa o Panu i Panu PK .

Nie chciałbym pisać o jego walorach , które powodują niską moim zdaniem jakość i skuteczność jego propagandowego bloga , będącego w istocie swoistym „ głośnikiem – kołchoźnikiem „ , przedrukiem dla potrzeb prowincjonalnego , zaściankowego plebsu i mądrych i słusznych treści z mediów tzw. głównego nurtu.

Metodę ,jaką stosuje jako były pracownik mediów, nazwę tu dla naszych potrzeb „ hollywoodzką „:

„ Nieważne co o mnie mówią , byle mówili i nazwiska nie przekręcali !!! „.

Proszę zwrócić uwagą , że jak nawet odejdzie od kontrowersyjnych tematów z czołówek gazet i programów TV i wejdzie na jeleniogórskie podwórko …

… zorientuje się , że wpisów jest tyle ile palców u stolarza po kontakcie z piła , to szybko wraca do tamtych tematów , zwłaszcza , że tam nie musi używać żadnych argumentów , zawsze może pojechać pisiorami , prezesem , sektą smoleńską , prowincją , ciemnotą itd.

Tak walczy o szeroką publiczność swego bloga i swoją rozpoznawalność i … żeby właśnie o nim mówiono .

Kiedy u niego tzw. dyskusja ledwo się tli lub wygasła , to nie waha się wykorzystywać blogów innych w tym Pana .

Ale mi , którego namiętnie cenzuruje , według swojego interesu, doradza założenie bloga .

Ma swojego , korzysta też z innych , ale mi „ dobrze radzi „ :)

Nie namawiam Pana do stosowania ściśle powyższych metod , bo Pan ma inne „ parametry „ , ale sugeruję przemóc się i troszeczkę się „ podlansować „ w słusznej sprawie .

Może wtedy uda się wytworzyć wokół DC jakąś siłę opinii , grupę lobbingową , która spowoduję , że nawet władza , ze względów wcale nie altruistycznych , ale wizerunkowo – wyborczych , „ pochyli „ się nad tematem Czarnego .

Czego życzę Panu osobiście , sobie i mam nadzieję innym jeleniogórzaninom .

Przepraszam , że tak długo , ale i tak skróciłem sporo ten tekst i ewentualnie te odrzuty , przy innej okazji .

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-22 16:39

PS . Oczywiście JELENIOGÓRZANOM !!!:)

Tak to jest , jak człowiek za często bawi się w grę półsłówek :)

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-23 09:04

Do Widza.
Wpis obszerny, ale zostawia mnie Widz z niedosytem. Nie znajduję w nim odniesienia się do mojej „wykładni”, którą chciałem Pana przekonać, że jest w moim blogowaniu istotna konsekwencja. Bo zostałem przez Pana uroczo zakwalifikowany jako przypadek niekonsekwencji wręcz kliniczny.
Czy nie była ta moja wykładnia czytelna?

Więc jeszcze raz, w imię uporządkowania tego, o czym warto tu wymieniać myśli i rekomendacje, trzymając się możliwie ściśle tematyki moich ostatnich blogowych artykułów.
Ująłem to w trzech tezach.
Każda z innym priorytetem tematycznym, ale wszystkie wzajemnie powiązane i układające się w czytelny chyba ciąg - od ogółu do szczegółu.
Od troski o powodzenie DOBREJ ZMIANY (wymiar państwowy i narodowy), poprzez troskę o bliską ciału koszulę, czyli o jej sukces w KOTLINIE JELENIOGÓRSKIEJ (wymiar powiatowy), po troskę o żywy konkret, czyli o los DWORU CZARNE (wymiar ściśle lokalny).
Dodam, że gdy mówię o Dworze, to automatycznie chodzi mi też o wizję MOKE. Upominał się tu o nią Pan AS. Tyle że AS-owi chodziło o coś w rodzaju „publikacyjnej izby pamięci” dla owej wizji, a mnie interesuje jej fizyczna materializacja. Tej wizji a nie „izby”...
Marzy się obywatelowi JJ, iż sukces w wymiarze makro odniesie ekipa Dobrej Zmiany (DZ), że ekipy rządzące lokalnie, choćby się politycznie dystansowały wobec heroldów i wykonawców DZ, to będą mogły jej dobre „produkty” i owoce mądrze i skutecznie tu w Kotlinie zaimplementować. Zaś akcentem finalnym tych dobrych zmian, taką wisienką na lokalnym torcie modernizacyjnym, stanie się Dwór Czarne, w pełni zrewaloryzowany, tętniący życiem generator nowych wartości.
Marzyć można, to nawet czasem człowieka wzmacnia, napędza etc...
Ale wbrew takim czy innym doświadczeniom, także wbrew uznawaniu mnie za marzyciela i tylko marzyciela, jeśli obywatel JJ formułuje takie j/w tezy, to – także na użytek tego tu dyskursu - chce traktować je jako wyzwania całkiem p r a k t y c z n e . Interesuje go odpowiedź na pytanie, co jako obywatele mamy konkretnie do zrobienia, aby rozkwitła nam Ojczyzna, Kotlina Jeleniogórska i zabytkowy Dwór także ?
Ciekawe i ważne mogą być głosy analityczno-diagnostyczne, ba, też mogę tolerować sekwencje wzajemnego przywalania tu sobie (na marginesie) przez pana X i pana Y, (byle nie za długie i bez magla proszę...), ale istotne pytanie brzmi: co konkretnie jest do zrobienia ???

Jeszcze pytanie :
Pisze Widz: „Obym się mylił , ale czy Klaster zaprosił Pana do rozmów i ewentualnie widział w DC jedną z wartych wsparcia sprężyn wzrostu atrakcyjności JG i Kotliny Jeleniogórskiej ?”.
O jakim Klastrze Pan mówi? Jeżeli takowy istnieje (2 lub 3 lata temu obiło mi się o uszy hasło Klaster Turystyczny), to odpowiadam: nie zaprosił mnie.
Mnie znana jest koncepcja wypracowana bodaj 7 lat temu na otwartych spotkaniach w Dworze Czarne obywatelskiego Eko-Forum. Jej tytuł: "KLASTER KARKONOSKI, Śląskie Elizjum - Kraina Zrównoważonego Rozwoju". Ale to inny temat...

Pozdrawiam – JJ.

Sąsiad @ 37.47.147.*

wysłany: 2016-08-23 11:03

Szanowny Widzu ! Sprawę i sytuację Dworu Czarne znam i obserwuję od prawie początku. Od początku lat XXI wieku mogę stwierdzić ze z tzw. "drugiej ręki"....

Pan Jacek niezmiennie do dziś forsuje koncepcje MOKE, ambitny ale idealistyczny plan samofinansowania w oparciu o Dwór Czarne z przyległościami. Plan w formie niezmienionej od lat i nie uwzględniającej zmian ustrojowych i własnościowych na przestrzeni lat już prawie dwudziestu paru. Pytanie - dlaczego mimo wysiłków i wielkiego wkładu finansowego UE nie udało się Dworu nie tylko odbudować ale stworzyć organizmu poruszającego realną działalność FKE ... Czyżby jednak "Metody"?

Pan Jacek nigdy nie miał szczęścia do współpracowników, a jeśli już to z uporem lansuje wyłącznie swoje koncepcje i nie słucha dobrych rad... Potem jest płacz nad rozlanym mlekiem i kolejna sinusoida rozwojowa.

Dyskusja o Dworze, jego zagospodarowaniu i MOKE nie ma o tyle sensu w chwili obecnej, że o dalszych losach zadecyduje jego właściciel. Kto nim jest rozstrzygnie chyba sąd a kiedy...? Któż to wie ?

bu3las @ 188.146.130.*

wysłany: 2016-08-23 13:53

Klaster - chodziło Widzowi (moje przekonanie w 99%) o klaster pana Kucharskiego. Klaster, którym nie interesują się władze, jak skarży się PK. Natomiast (moje przekonanie) Widz i inni dworują sobie z tej inicjatywy, że to taka fasada służąca do wyciągnięcia od władz jakiejś kasy na reklamę, poczęstunki itp.

Kapitał społeczny - staram się nawiązywać do fundamentalnego wątku bloga - jest w Polsce niski. Nie potrafimy działać wspólnie. Nie mamy zaufania do działaczy społecznych. Węszymy podstęp, prywatę. Powołane klastry tego dowodzą. Są ciałami zwiędłymi, bez rezonansu w społeczeństwie...
Pan Jacek nie zważając na nic brnie pod prąd, a raczej w poprzek, znoszony na różne mielizny... Ale w dobrym humorze. Godne podziwu i zastanowienia, że jest to możliwe.

"Dobra Zmiana" jest przecież normalnym elementem demokracji i jej próby nieformalnego obalenia są antydemokratyczne, co jest oczywistością. I az dziw bierze, ze jest tylu głąbów, nie rozumiejących tego. "DZ" można zmienić na jeszcze lepszą za trzy lata poprzez wybory, przedstawiając program suwerenowi, czyli nam, społeczeństwu. Program jeszcze lepszej zmiany, ale na opracowanie takiego trzeba się wysilić.

Jarema Stępowski jako cwaniak warszawski śpiewał: ale dżokej panie, dżokej ma platfusa. Że niby koń na wyścigu, na Służewcu będzie miał słaby wynik... Jarosław "mściwy" też ma nieświeży oddech i jest niskiego wzrostu.

Uczymy się właśnie, że władzę się zmienia poprzez wybory, a nie poprzez intrygi i zagrania pod stolikiem angażując siły zewnętrzne kraju. To tu musimy wykreować dobry program i ludzi do jego realizacji. To jest jedyna droga do podniesienia kapitału społecznego.

Sprawa klastra pokazuje gdzie są błedy. Mało kto wie, że są klastry i czemu służą. Mamy nadmiar władz: powiatowe, grodzkie, miejskie, wojewódzkie. Wzajemnie sobie przeszkadzają - np. droga na przełęcz nie była odśnieżana bo władze się pokłóciły i rozstrzygnięcie sporu więcej pochłonęło (sądy, prawnicy) pieniędzy niż samo odśnieżanie.

Od mieszania herbata nie staje się słodsza. Ludzie muszą się zorganizować do pracy, bo to z pracy, jak wiadomo, pochodzą kołacze. Przykładem jest działalność pani Elisabeth von Küster z Łomnicy. Ta kobieta robi swoje, angażuje emocje i rozum. Nam też tego potrzeba, trzeba sie uczyć.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-23 17:40

Z uwagą i z pokorą czytam odnoszące się do mnie, krytyczne słowa Sąsiada (bu3lasa też).
Ta sinusoida rozwojowa, znaczona moimi porażkami (ale przecież były i sukcesy) jest faktem !...
Z faktami się nie dyskutuje. Jeśli jednak z krytyki ma być jakiś pożytek, to musi ona być oparta na diagnozie wynikającej z precyzyjnego rozpoznania przedmiotu krytyki, unikającej nadmiernych uproszczeń, ergo - naprawdę rzetelnej. Tego można oczekiwać także od wypowiadających się na portalach społecznościowych, choć wiadomo – anonimowość skłania do taryfy ulgowej. Tak to jest, ale jeśli traktujemy się tu poważnie, to może z niej za bardzo nie korzystajmy. OK ?
No to po kolei, kilka uwag ode mnie.

Cytat : „Pan Jacek niezmiennie do dziś forsuje koncepcje MOKE, ambitny ale idealistyczny plan samofinansowania w oparciu o Dwór Czarne z przyległościami”.
JJ:
To bardziej model niż koncepcja, może zarys koncepcji, ale niech będzie!... Za określenie planu jako „ambitny” Bóg zapłać. Natomiast pytam uprzejmie: a dlaczego „idealistyczny”? Rozumiem że tu „idealistyczny” znaczy nieżyciowy i nierealny. Sorry, dlaczegóż z góry zakładać, że Dwór Czarne z przyległościami nie mógłby się samofinansować? Nie mówię, że to proste, łatwe i gwarantowane, ale czy na pewno nieosiągalne?
Coś przecież w tej kwestii podpowiada nam historia. Jeśli chodzi o finansowanie różnych rezydencji szlacheckich czy magnackich, to przez wiele stuleci funkcjonował taki oto „model ekonomiczny”. Pałac, dwór czy inna siedziba miała się dobrze, prezentowała się mniej lub bardziej okazale, jej urodę i rangę podkreślały wspaniałe dzieła sztuki i artefakty, kwitło w niej wystawne życie etc. etc., o ile w jej otoczeniu znajdowały się inne obiekty (karczmy, młyny, różne manufaktury) oraz składniki majątku (pola, lasy, stawy), które łącznie generowały przychody pozwalające ów pałac i jego lokatorów utrzymać. A obiekt niekiedy rozbudować, dodać mu rajcu, wypełnić wytworami artystów etc... Ten model o ile wiem nadal działa w Anglii. Jest tam wielowiekowa ciągłość trwania rodów w ich rezydencjach, otaczają je folwarki i inne aktywne gospodarczo składniki majątku, jest ileś miejsc pracy. W sumie zdrowa symbioza i wszyscy zadowoleni. To jakby inne realia, ale przecież to, co robi Elisabeth v. Küster w Łomnicy to z grubsza ten właśnie model. Skąd taka niewiara w stosunku do zabytkowego zespołu na Czarnem?

Cytat : „(...) Plan w formie niezmienionej od lat i nie uwzględniającej zmian ustrojowych i własnościowych na przestrzeni lat już prawie dwudziestu paru. Pytanie - dlaczego mimo wysiłków i wielkiego wkładu finansowego UE nie udało się Dworu nie tylko odbudować ale stworzyć organizmu poruszającego realną działalność FKE ... Czyżby jednak "Metody"? (...)”.
JJ:
To co jest w pierwszym zdaniu można odnieść tylko do samego Dworu. Zgadza się! To w grudniu 1986 r. (epoka komuny & konspiry), gdy zabytek był już uratowany przedłożyłem komisji konserwatorskiej dwu-wariantowy program rewaloryzacji (materia) oraz rewitalizacji (funkcja) Dworu. Został on zaklepany i faktycznie mimo zmian wszelakich (te nie dwadzieścia parę a 30 już lat, to kilka epok dziejowych), nie ulega on istotnym zmianom. Ale przecież mamy tu do czynienia z zabytkiem, czyli z dziedzictwem przeszłości, którego specyficzna wartość wręcz wymaga podejścia zachowawczego. Konserwacja zabytków to sztuka, nie bez powodów bliska myśleniu i działaniu – nomen omen – konserwatywnemu. Tu huśtawki koncepcji „od ściany do ściany” nie są wskazane...
Inaczej rzecz się ma z dawnym folwarkiem i tu Sąsiad chyba się gubi. Folwark nie jest zabytkiem rejestrowym. Tworzy jednak de facto ślad historii i sposób jego modernizacji wymaga akceptu organu konserwatorskiego. Tyle że tu swoboda projektantów będzie nieco większa. Ale, szanowny Sąsiedzie, dla zespołu folwarcznego żadnego (cytat) „planu w formie niezmienionej od lat” nie ma, bo go nigdy nie było!... Było kilka koncepcji, np. prace dyplomowe na wrocławskim Wydziale Architektury, były studialne wersje programu funkcjonalnego MOKE, ale tylko tyle. Właściwe projektowanie mogło się zacząć dopiero po uzyskaniu do tych obiektów tytułu własności. Fundacja Kultury Ekologicznej miała już Dwór a rozmowy z Agencją NRSP o uwłaszczeniu na otaczających go ruinach wskazywały, że to realne. Niestety zmiany w kierownictwie FKE (2011) zaowocowały także wypowiedzeniem przez nią umowy dzierżawy (z utratą prawa pierwokupu) no i dziś mamy wokół Dworu wizualny koszmar i rozbierane na dziko ruiny...
Ważne wyjaśnienie: wkład finansowy Unii nigdy nie dotyczył zespołu folwarcznego! Dotyczył samego Dworu. Jeśli pada pytanie, dlaczego nie udało się go odbudować do końca, to wyjaśniam: m.in. dzięki staraniom posła Marcina Zawiły FKE otrzymała w programie Phare CBC tzw. promesę dotacyjną o wartości 2,75 mln. €., do „skonsumowania” w trzech transzach w latach 1997-98-99. To była kwota znaczna, wystarczająca na to, o co Sąsiad pyta. Niestety uruchamianie transz przez Brukselę miało dwuletnie (!) poślizgi. Pierwsza transza została uruchomiona w r. 1999, druga w r. 2000, trzecia (ok. 1,37 mln €), zupełnie bez naszej winy, niestety już przepadła. Obowiązkowy udział własny strony polskiej został (z dużym trudem zresztą) dopiero w r. 2004 wywalczony z rezerw budżetu MSWiA . W sumie udało się remont Dworu wykonać w ponad 60 %, co – jak Jeleniogórzanie wiedzą - pozwoliło uruchomić jego funkcjonowanie i to na rosnących obrotach. Przerwane to zostało w wyniku działań przestępczych, co zakończyło się procesem karnym i prawomocnymi wyrokami skazującymi.

Cytat : „(...) Pan Jacek nigdy nie miał szczęścia do współpracowników, a jeśli już to z uporem lansuje wyłącznie swoje koncepcje i nie słucha dobrych rad... (...)”
JJ:
Co do współpracowników – na pewno nie „nigdy” Sąsiedzie! Bo było tu także kilka osób, które wspominam dobrze i z sympatią. Natomiast zarzut że „z uporem” itd. i że nie słucham dobrych rad, to po prostu nieprawda. Musiałbym prosić o przytoczenie jakiegoś konkretu. Bo nie pamiętam, aby ktoś w gronie FKE zgłaszał jakieś interesujące koncepcje, które ja miałbym z oślim uporem utrącać, bo interesują mnie koncepcje „wyłącznie własne”. Chyba, że ma Sąsiad na myśli czas, gdy doszło do tego rodzaju stłuczek już w nowym (2011/12) zarządzie. Ale tu życie pokazało kto miał rację. A wcześniej? Sorry Sąsiedzie, ale to nieuprawniona kalumnia!
Dobrze znam granice swoich kompetencji i miałem raczej wytykany nadmiar konsultacji przy szlifowaniu zamierzeń.

Cytat ostatni: „(...) Dyskusja o Dworze, jego zagospodarowaniu i MOKE nie ma o tyle sensu w chwili obecnej, że o dalszych losach zadecyduje jego właściciel. Kto nim jest rozstrzygnie chyba sąd a kiedy...? Któż to wie ?”
JJ:
W zasadzie zgoda. Co do mnie - mam jednak nadzieję, że rozstrzygnięcia sądowe będą na tyle rychłe, aby Dwór, który przeżył już dwie duże awarie i zalania wodą, wszedł w najbliższą zimę odpowiednio zabezpieczony.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-23 17:53

Pozwolę sobie , za jednym zamachem odpowiedzieć od razu trzem szanownym partnerom w tej rozmowie .

Panie Jacku , jeszcze raz chcę bardzo jasno powiedzieć , że te wyartykułowane przez Pana tezy są dla mnie jasne i oczywiste .

Natomiast , potraktujmy to jako moje głośne zastanawianie się , co prawda nie znającego zwłaszcza niuansów w ich realizacji , nie zasługuje na zmianę a przynajmniej modyfikację środków w celu ich osiągnięcia .

Tak Panie Jacku chodziło mi o Klaster turystyczny .

Albo więc DC nie jest dla JG ważny , albo dla członków Klastra , albo tylko zapomnieli ?
Chociaż nie będę ukrywał , że byłem zdziwiony , że Pan PK , mający przecież swój biznes na Czarnym , ani razu na swoim blogu nic o nim nie napisał .

Chyba , ze prywatnie o tym często dyskutujecie na bieżąco .

Jeżeli nie, to tym bardziej i dziwi i właściwie nie dziwi „ dyscyplinowanie „ Pana po zajęciu stanowiska w sprawie dobrej zmiany !

Szanowny Sąsiedzie @ 37.47.147.*, na wszelki wypadek na początek zastrzeżenie , piszę to całkowicie serio , bez krzty ironii !

Dzięki za ten szerszy wpis .
Nie mogę się do niego odnieść szerzej , bo za mało wiem na temat DC i rozmaitych zdarzeń, z nim związanych, co zresztą podkreśliłem już powyżej.

I nie czynię tego z nieukrywanej „ sojuszniczej sympatii „ do Pana Jacka , naprawdę !

Szanowny bu3lasie , generalnie zgadzam się z tezami z Twojego wpisu z godz. 13 , 53/ co nie znaczy , że z innymi nie ! :) /.

Mojego wyjaśnienia wymaga tylko sprawa rzeczonego Klastra turystycznego i mojego stosunku do niego .

Otóż jestem zwolennikiem każdej sensownej inicjatywy , która z jednej strony buduje tak ważny kapitał społeczny , jest wyrazem świadomości obywatelskiej , w jakimś sensie werbalizuje potrzeby i interesy jakiejś grupy lub nawet szerszej społeczności lokalnej lub nawet społeczeństwa .

Z drugiej strony jest zasygnalizowaniem władzy tych interesów , poprzez nacisk czy lobbing , jest to swoiste stałe oddziaływanie na władze w okresie między wyborami.

Nie cieszy mnie absolutnie niepowodzenie także Klastra anonsowanego przez Pana PK !

Nie czuję więc żadnej Schadenfreude , tylko wspominam osiągnięcia a właściwie ich brak , nie wnikając czy była to wina Klastra czy władzy .

Chodzi o to , ze wspominam te fakty , gdy Pan PK , w czasach swoich prac nad nad Klastrem a co gorsza poich niepowodzeniach z winy wg niego władz , bez żenady oskarża PiS , opozycję odpowiedzialnością za błędne decyzje i zaniechania rządzących JG.

Ponieważ jest to cyniczna ale też prymitywne zagranie , to chcę wykazać , że nie trzeba być konkurentem politycznym ,nie potrzeba być w sporze politycznym , wystarczy być apolitycznym Klastrem , żeby nic nie załatwić w JG .

Tyle i tylko tyle w temacie Klastra !

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-23 20:02

Tyle ze strony Widza. Losów Klastra Turystycznego nie znałem.

Z mojej strony, ryzykując że nadużyję Panów cierpliwości, odważam się zaproponować sporawą lekturę na temat zbliżony.
Poniżej wklejam mój artykuł, jaki na temat klastrów wogóle, a koncepcji Klastra Karkonoskiego (wygenerowanej przez jeleniogórskie EKO-FORUM) w szczególności - został opublikowany na początku 2011 r. w Zeszytach Centrum Badań Społeczności i Polityk Lokalnych nr 1(4) 2011. tytuł zeszytu ANIMACJA ŻYCIA PUBLICZNEGO

Przepraszam Panów, bo to, co jest ponizej to nieco prymitywny "ersatz".
W tym miejscu mogę go jedynie wcisnąć w takiej wersji, bez zdjęć, diagramów, załączników etc...
Mimo to myślę, że sam tekst daje obraz tego, co wtedy miałem na myśli.
Koncepcja Klastra Karkonoskiego pożyła sobie wtedy przez rok, była kilkakrotnie prezentowana i dyskutowana w Dworze i w kilku innych miejscach i - ku mojej satysfakcji - nigdy nie spotkała się z jakąś druzgocącą krytyką. Raczej... pozytywnie intrygowała. Zainteresowałem nią lidera Kongresów Obywatelskich dr Jana Szomburga. Dyskutując z nim wtedy o możliwości zorganizowania jeleniogórskiej edycji Kongresu Obywatelskiego, materiał ten miał być jedną z głównych pozycji w kongresowym menu. Z pełną premedytacją jako swego rodzaju prowokacja intelektualna, dla uruchomienia szarych komórek i wyobraźni tubylców, moich współobywateli. O samorządach nie mówiąc. Niestety moja Fundacja przeszła w stan hibernacji i cały pomysł "poszedł się czochrać". Chyba szkoda.
Zamierzam powracać na blogu do tego tematu.
Gdyby ktoś reflektował na pełny materiał (z grafiką i tabelami) chętnie go udostępnię w kontakcie na "priv".
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Klaster Karkonoski jako rozwiązanie wspierające tworzenie przyjaznych środowisku miejsc pracy

O zielonych miejscach pracy kilka refleksji

Przyjazne dla środowiska, czyli tzw. zielone miejsca pracy, to w dziejach ludzkiej cywilizacji nic nowego. Więcej, można powiedzieć, że historia gatunku homo sapiens, a dokładniej homo faber - zatacza koło. Nasi praprzodkowie, gdy już zeszli z drzew i zaczęli tworzyć podstawy swej zbiorowej egzystencji, we wszystkim co czynili, byli „ekologami”. Nie w imię jakichś ideowych kanonów, bynajmniej, ale po prostu dlatego, że inaczej jak w zgodzie z naturą, żyć i funkcjonować nie mogli. Przez wiele tysiącleci codzienną aktywność umożliwiały im metody, technika, rozwiązania materiałowe, z czasem też warsztaty, które dziś śmiało można by nazwać „zielonymi miejscami pracy”.
Tak było do czasu. Przejawy erozji tej cudownej, bo naturalnej racjonalności, pojawiły się w drugiej połowie minionego tysiąclecia, coraz wyraźniej dając o sobie znać, aż do katastrofalnych jej skutków w wymiarze globalnym. „Myślący” ponoć gatunek ludzki, zaczął je dostrzegać, teraz już z coraz większą zgrozą, całkiem niedawno, dopiero w połowie minionego wieku. Raporty Klubu Rzymskiego, Apel Sztokholmski, kolejne „Szczyty Ziemi”, konferencje ONZ, ruchy ekologiczne, „Greenpeace”, WWF, alterglobalizm etc. dowodzą, że w wymiarze cywilizacji zaczęły się uaktywniać bariery immunologiczne, niezbędne dla ratowania tejże cywilizacji przed najgorszym. Dziś wiemy już, że ludzkość jest skazana i to nieodwołalnie na coraz bardziej radykalną „ekologizację” swego bytowania na Ziemi. Dotyczy to zwłaszcza wszelkiej aktywności produkcyjnej i usługowej. Powrót do „zielonych miejsc pracy” staje się zatem koniecznością.
Ta opcja już się pojawia. Dowodzą tego choćby sygnały dochodzące nie skądinąd jak z USA, czyli kraju który w globalnej, ekologicznej destrukcji ma szczególnie znaczący udział. Prezydencki program Baracka Obamy w walce z kryzysem zapowiada preferencje dla proekologicznych segmentów produkcji i tworzenie tam właśnie, na wielką skalę, nowych miejsc pracy.
Polski dorobek w tej dziedzinie jest ciągle nader skromny, wręcz śladowy. Przyczyny tego stanu rzeczy są złożone, ale bez wątpienia można do nich zaliczyć brak wypróbowanych wzorców kompleksowego działania i praktycznych narzędzi do skutecznego wdrażania kanonów ekorozwoju.
Dojrzewająca w Jeleniej Górze inicjatywa oparta na formule klastra, może zaowocować powstaniem na konkretnym obszarze pionierskiego laboratorium ekorozwoju. Takiego, które lokalny rynek pracy wzbogacać będzie o nowe, wyraźnie proekologiczne oferty, generujące powstawanie „zielonych miejsc pracy”.


O idei klastrów

Formuła klastrów robi dziś w świecie karierę. O ich naukowych teoriach można zapewne długo dyskutować, ale to, co w rozumieniu autora jest istotne dla praktyki, można ująć tak oto: Klaster to, w przybliżeniu, taka sytuacja, gdy ileś niezależnych podmiotów z różnych sektorów czy branż, mających niekiedy bardzo odmienne zadania i różne interesy, uznaje, (mniej czy bardziej formalnie), że jakiś szczególny cel warto uznać za ważny i wspólny, i że należy się porozumieć, by na rzecz tegoż celu działać skuteczniej, bo „w drużynie”. Klastry dotyczą na ogół sfery produkcji, ale nie tylko. Słynna Krzemowa Dolina powstała na styku biznesu i twórczej myśli naukowej. W inicjatywach klastrowych cenny może być udział administracji lokalnej czy państwowej, sektora obywatelskiego, mediów...
Udział w strukturze klastrowej to zgoda na wejście do zbiorowej gry, w której interes własny graczy (obojętne, czy motywowanych komercyjnie, czy np. ideowo) zyskuje dodatkowe szanse urzeczywistnienia. We właściwie obmyślonym klastrze mamy więc do czynienia z sytuacją, którą dobrze określa angielskie hasło win-win.
W takiej grze każdy uczestnik staje się zwycięzcą.


Geneza inicjatywy jeleniogórskiej

Nieprzypadkowo eksperyment ten związany jest z Jelenią Górą.
Kto pamięta to miasto z powojennych dziesięcioleci, wie o czym mowa.
Leżący u stóp Karkonoszy obszar zwany niegdyś „Śląskim Elizjum”, znanym z funkcji turystycznych oraz uzdrowiskowych, tworzący rekreacyjne zaplecze bogatego Berlina, w wyniku stalinowskiego planu 6-letniego i całej tzw. socjalistycznej gospodarki planowej doświadczył bezprecedensowej, niszczycielskiej degrengolady. Gdy w 1983 roku Polska Akademia Nauk przedłożyła władzom PRL raport o stanie środowiska w kraju – Kotlina Jeleniogórska figurowała w nim na liście 27 obszarów największego ekologicznego zagrożenia w Polsce.
Nieco wcześniej, gdy pod osłoną pierwszej „Solidarności” rodził się obywatelski ruch ekologiczny, głośno było o dwóch miastach. O Krakowie i Hucie Skawina i Jeleniej Górze z jej „Celwiskozą”. Stan nastrojów społecznych spowodował, że bardzo szybko doszło do utworzenia tu koła Polskiego Klubu Ekologicznego. Jego aktywność doprowadziła do tego, że można było przygotowywać wielką kampanię, której celem było zamknięcie kombinatu-truciciela. Punkt kulminacyjny akcji przewidziano na czwartek, 17 grudnia 1981 roku.
Niestety, wydarzenie to zablokował wprowadzony cztery dni wcześniej stan wojenny. Swoją działalność Klub wznowić mógł dopiero pod koniec lat 80. XX wieku, ale mobilizacja społeczna przetrwała. Gdy przyszło do zbierania podpisów pod petycją o zamknięcie „Celwiskozy”, w ciągu kilku dni zebrano ponad 12 000 podpisów. Krótko potem, decyzją rządu premiera M. Rakowskiego, doszło do precedensowego w skali kraju zamknięcia dużego zakładu z przyczyn ekologicznych.
„Ekologiczny ferment” trwał i rozwijał się w różnych formach. Mocnym oparciem dla „zielonych idei” był jeleniogórski wydział Akademii Ekonomicznej z Wrocławia, z niezwykle zaangażowanym małżeństwem naukowców – Grażyny i Tadeusza Borysów. Ekologiczne idee obecne były w działaniach jeleniogórskiego Teatru im. C.K. Norwida, kierowanego wówczas przez Alinę Obidniak, późniejszą organizatorkę popularnych „biesiad ekologicznych” z udziałem m.in. takich postaci jak prof. Henryk Skolimowski. Działania te z dużym zaangażowaniem wspierał tygodnik „Nowiny Jeleniogórskie” z jego redaktorem naczelnym, Januszem Rozlałem. Szczególnie znaczące wydarzenie miało miejsce 18 listopada 1988 roku. W tym dniu, grupa założycielska powołała do życia Ośrodek Kultury Ekologicznej „EKO”, którego siedzibą został zabytkowy Dwór Czarne (uratowany wcześniej od zagłady dzięki inicjatywie Koła PKE). Działo się to w czasie, gdy rozwój III sektora w dzisiejszym rozumieniu nie był jeszcze możliwy, zatem dla nadania inicjatywie organizacyjnego kształtu posłużono się kodeksem handlowym. Ponad 90 osób fizycznych i podmiotów prawnych (tzw. wówczas „jednostek gospodarki uspołecznionej”), po podpisaniu wymownej w swej treści deklaracji ideowej (załącznik 1) stworzyło spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.
I tak powstało kilka pierwszych „zielonych miejsc pracy”. Spółka O.K.E. „EKO” startująca z kapitałem 7,5 (ówczesnych) milionów zł, w ciągu dwóch lat doszła do obrotów ok. 400 mln zł, wykonywała różne usługi, kontynuowała remont Dworu Czarne, a po przełomie politycznym, gdy tylko stało się możliwe tworzenie organizacji pozarządowych, w dniu 1 sierpnia 1990 roku powołała do życia Fundację Kultury Ekologicznej.

Ponad 20 lat, które minęły od założenia „EKO”, to czas kolejnych zakrętów dziejowych, przyspieszonych i wielorakich przemian przeżywanych przez nasz kraj. Ewolucję przechodzi też jeleniogórski ruch ekologiczny. Ma on sukcesy, ma też porażki, ale nadal jego cennym atutem jest pluralizm oraz trwanie, choć w zmieniających się formach, tego, co wyżej określono jako „ekologiczny ferment”. Sprzyja to kreatywności i pojawianiu się coraz to nowych, cennych inicjatyw. Tak m.in. doszło do zawiązania się między-sektorowego porozumienia pod nazwą „Partnerstwo dla regionu karkonoskiego”. Jego produktem z kolei są „Tezy karkonoskie”, wypracowane w toku publicznych debat, prowadzonych także na forum samorządów z terenu Kotliny Jeleniogórskiej.
W dokumencie tym nie tylko opisano wielorakie walory Kotliny i postawiono diagnozy dotyczące różnych aspektów jej obecnego stanu, ale też sformułowano strategiczną wizję i perspektywy dalszego rozwoju, wskazując w szeregu dziedzin listy konkretnych działań.

Inicjatywa pod hasłem Klaster Karkonoski…

…z jej pełną nazwą: Śląskie Elizjum – Kraina Zrównoważonego Rozwoju, to jeszcze nie projekt, a dopiero zarys pewnej koncepcji, znajdującej się w fazie dyskusji. Tym niemniej, jest to próba eksperymentu, którego założenia zasługują tu na omówienie, a dalsze losy tej inicjatywy, o ile wejdzie ona w fazę realizacji, warto będzie obserwować.

Pomysł ten narodził się w 2007 roku podczas spotkań obywatelskiego EKO--FORUM w Dworze Czarne. Jego źródłem był pewien niedosyt związany właśnie z Tezami. Padały głosy: mamy oto atrakcyjną wizję, ale co czynić, by „Tezy Karkonoskie” nie stały się jeszcze jednym ekspercko-obywatelskim elaboratem, jakich sporo zalega różne szuflady i regały? Żeby – trywializując – praca nad nimi nie okazała się kolejną, przysłowiową „parą w gwizdek”? Zaczęły się rozmowy o metodach, które pozwoliłyby przygotować, a następnie przeprowadzić proces urzeczywistniania tej wizji. Pomocne okazały się doświadczenia czeskie. Dla podobnych zamysłów, dotyczących głównie odnowy wsi, w czeskiej części Euroregionu Nysa projektowany jest międzysektorowy klaster. Właśnie owa międzysektorowość wydała nam się szczególnie interesująca. Model Klastra Karkonoskiego (załącznik 2) opracowany przez FKE, jest ciągle tylko materiałem do dyskusji. Dziś już można jednak powiedzieć: prezentowany w różnych gremiach, nie został w istotny sposób zakwestionowany. Przeciwnie, jako pomysł na narzędzie mające służyć praktycznemu, sukcesywnemu materializowaniu się strategii „Tez karkonoskich”, spotyka się z żywym zainteresowaniem, zyskując coraz szerszy krąg sojuszników.

Zdjęcia ilustrujące przykłady statutowej aktywności FKE związanej z Dworem Czarne:
Festyn szkolny „O lasach” – 09.10.2010 r.
Uczestnicy wydarzenia, jakim było uroczyste podpisanie w dniu 18.04.2008 r. notarialnego aktu darowizny i przekazania przez Prezydenta Jeleniej Góry Dworu Czarne na własność Fundacji Kultury Ekologicznej.
Rodzi się Międzynarodowe Stowarzyszenie Kultury Ekologicznej DWÓR CZARNE – 05.02.2009 r.

W artykule źródłowym publikowanym w zeszytach AZP nr 4 zamieszczono tabelę z zestawem 11 obszarów zagregowanej aktywności oraz przypisane do nich zadania i działania

1. Doradztwo i menedżment projektów inwestycyjnych
Planowanie przestrzenne, studia przedprojektowe, studia wykonalności, biznesplany, aplikacje grantowe, projekty inwestycji, projekty eksploatacyjne; pilotaż projektów innowacyjnych oraz wdrożeniowych;
zarządzanie projektami wspartymi ze środków unijnych wraz z ich rozliczeniami; doradztwo w w/w dziedzinach.

2. Edukacja regionalna oraz powszechna edukacja dla ekorozwoju
pozaszkolna i szkolna edukacja ekologiczna, w tym w zakresie ochrony przyrody; pozaszkolna i szkolna edukacja kulturalna, w tym zwłaszcza na rzecz ochrony zabytków, pielęgnacji tradycji, dóbr kultury materialnej oraz niematerialnej; działalność popularyzatorska poprzez media i aktywny Internet;
integrowanie społeczności lokalnych; popularyzowanie Tez karkonoskich oraz stały lobbing na rzecz ich sukcesywnej realizacji

3. Edukacja zawodowa w zakresie deficytowych specjalności budowlanych
nauka zawodu, głównie tradycyjnych rzemiosł budowlanych; kursy w zakresie rzadkich i ginących rzemiosł i tzw. zawodów około-zabytkowych; kursy i seminaria w zakresie ekologii budowlanej, w tym budownictwa energooszczędnego – m.in. w formule „domu pasywnego”; warsztaty, giełdy oraz pokazy nowych, proekologicznych technik i metod budowania

4. Edukacja zawodowa w zakresie sztuki ogrodniczej i pielęgnacji krajobrazu
nauka zawodu ogrodnika terenów zielonych; doskonalenie zawodowe w sztuce ogrodniczej; kursy teoretyczne oraz praktyczne: arborystyka i chirurgia drzew, renaturyzacja cieków wodnych, zakładanie biotopów, budowa stawów kąpielowych; rekultywacja miejsc ekologicznie zdegradowanych; mała architektura; pielęgnacja dawnych i nowych cmentarzy

5. Rozwój potencjału wykonawstwa budowlanego, konserwatorskiego i in.
preferencje kredytowe dla tworzenia firm ogólnobudowlanych i specjalistycznych, zwłaszcza w zakresie tzw. rzemiosł okołozabytkowych; wsparcie dla gospodarczych inicjatyw służących doskonaleniu kadr konserwatorskich; pielęgnowanie tradycji regionu w rzemiosłach artystycznych; aktywne wsparcie „urynkowienia” jego wytworów

6. Aktywizacja bezrobotnych
pomoc dla osób zmieniających zawody; „zielone miejsca pracy”; inkubator przedsiębiorczości rzemieślniczej; system wsparcia „pomostowego”; biura karier; aktywne pośrednictwo pracy; organizacja transgranicznej wymiany praktyk; społeczne spółdzielnie pracy; planowanie frontu robót publicznych; organizacja oraz wykonawstwo robót w ramach prac interwencyjnych.

7. Ochrona, odnowa oraz rozwój obszarów wiejskich
rolnictwo ekologiczne ; ekologizacja rolnictwa i produkcji żywności; rozwój lokalnych form rynku rolnego; ochrona i odnowa wiejskiego krajobrazu kulturowego; pielęgnowanie lokalnych tradycji, reaktywowanie różnych form dawnego rękodzielnictwa; rozwój lokalnej przedsiębiorczości (także form spółdzielczych).

8. Uzdrowiska i turystyka zgodna z wymogami odporności środowiska
racjonalne wykorzystanie zasobów uzdrowiskowych oraz renesans wielowiekowej tradycji kurortu cieplickiego; agroturystyka oraz ekoagroturystyka; szlaki turystyki konnej; powiązanie ze szlakami
pielgrzymkowymi; turystyka specjalna (zabytki, kultura, sztuka, przyroda); sport: jeleniogórskie zagłębie zdrowia; baza i sieci turystyki rowerowej.

9. Lokalne systemy energetyczne oparte na źródłach odnawialnych
poznanie możliwości pozyskania i wykorzystania energii odnawialnych w regionie; rozwój energetyki solarnej i opartej na biomasie; zbadanie możliwości rozwoju geotermii w Kotlinie Jeleniogórskiej; promocja nowych technik i metod pozyskiwania oraz wykorzystania energii; wsparcie kredytowe dla nich; powszechne audyty energetyczne.

10. Techniczna ochrona i sanacja środowiska
Transfer know-how i wdrażanie nowych technik i metod we wszystkich obszarach technicznej ochrony środowiska
– ochrona klimatu,
– gospodarka wodna,
– gospodarka ściekowa,
– gospodarka odpadami,
– recykling surowców wtórnych,
– przebudowa lasów (struktura gatunkowa);
preferencje kredytowe dla rozwoju specjalistycznych firm w dziedzinie inżynierii środowiska.

11. Proekologiczne zmiany w systemach transportu
Rozwój transportu publicznego; reaktywowanie kolei lokalnych!; preferencje dla transportu samochodowego na bio-paliwach; rower jako masowy środek transportu miejskiego – dostosowanie dróg i ulic, budowa systemu wydzielonych ścieżek i inej infrastruktury dla rowerzystów; bezpieczeństwo na drogach (zwłaszcza dzieci).

* * *

W artykule opublikowano diagram prezentujący wyjściowy m o d e l Klastra Karkonoskiego; podkreśla się, że jest to system elastyczny, otwarty na możliwość pojawienia się w nim nowych modułów

Powyższy diagram prezentuje ogólny, uproszczony model klastra. Przedstawia on (od góry do dołu):
1.
Główne wyzwania sformułowane tu jako trzy bloki kluczowych zadań.
2.
Hasło-cel („Śląskie Elizjum – Kraina Zrównoważonego Rozwoju”) symbolizujące opcję wynikającą z konkretyzacji wyżej wymienionych wyzwań ze wskazaniem właściwego dla realizacji tego celu instrumentu (klaster).
3.
Trzy główne filary klastra, na których winno się oprzeć jego funkcjonowanie:
• centrum mózgów (ze „sztabem dowodzenia”),
• baza inwestorów,
• baza finansowo-bankowa.
4.
Główne obszary problemowe, równocześnie rozumiane jako „obszary zagregowanej aktywności”, wyznaczające najważniejsze zadania dla różnych podmiotów na rzecz hasła-celu; chodzi tu o firmy, instytucje, organizacje itp., które zadeklarują swój partnerski udział w realizacji tej inicjatywy (strzałki poziome sygnalizują otwartość systemu).
5.
Kontekst społeczny (obrazują go pionowe strzałki), to podkreślenie, że „Klaster Karkonoski” jako wyraz inicjatyw obywatelskich winien funkcjonować stale przy „otwartej kurtynie”.
6.
„Konwent polityków”, czyli grono pozyskanych dla tego eksperymentu kluczowych decydentów z sektora samorządowego, radnych Sejmiku Dolnośląskiego, posłów, senatorów i eurodeputowanych.

W wersji pełnej diagram wypełniony został bardziej szczegółową treścią.
I tak :
1. Przybliżona została proponowana wstępnie struktura trzech głównych filarów klastra (organizacje i instytucje partnerskie, podmioty w różny sposób uczestniczące w eksperymencie);
2. W poszczególnych obszarach problemowych (tu jest ich 11, ale przypomnijmy: to system otwarty) wskazano orientacyjne zakresy zadań, najważniejszych dla realizacji celu głównego (ekorozwój Kotliny Jeleniogórskiej).
3. Wskazano też kluczowe założenie koncepcji: każdy z obszarów problemowych winien mieć instytucjonalnego lidera. To podmiot, który obok własnej działalności, ma pod opieką konkretny segment z zadań klastra, odpowiadający jego profilowi, możliwościom kadrowym, logistycznym itp. Podmiot ten ma nie tyle przyzwolenie, co wręcz mandat pozostałych partnerów do aktywnego koordynowania lub też realizowania działań w danej dziedzinie. Oznacza to konkretne prawa i obowiązki; wymaga stosownych ustaleń w regulaminowym oprzyrządowaniu Klastra Karkonoskiego.

W tabeli (parz strony 4-5) zblokowano obszary zadaniowe o pokrewnym lub zbliżonym charakterze. Przedstawiona w niej struktura tematyczna i zadaniowa wynika z aktualnych potrzeb i realiów konkretnego obszaru – Kotliny Jeleniogórskiej. Uwzględnia ona m.in. opcje i inicjatywy, jakie już istnieją, często w zaawansowanej formie.
W większości wdrożenie tych działań jest kwestią lokalnej woli politycznej lub wręcz zwykłej ludzkiej dobrej woli i otwartości w myśleniu, by uaktywnianie istniejącego potencjału ludzkiej kreatywności i nawyków działania pro publico bono, mogło przełożyć się na pożądane procesy zmian.

Temat „zielonych miejsc pracy” jest tu wprawdzie wymieniony tylko w obszarze nr 6, ale szans na ich tworzenie można upatrywać w zasadzie we wszystkich 11 obszarach zagregowanej aktywności w ramach klastra.

Z wielu względów obszar Kotliny Jeleniogórskiej do takiego pilotażowego eksperymentu nadaje się szczególnie dobrze.



Jacek Jakubiec
Fundacja Kultury Ekologicznej, Jelenia Góra

Artykuł powstał w ramach raportu „BAROMETR II”
Instytutu na Rzecz Ekorozwoju

zdjęcia: z archiwum Fundacji Kultury Ekologicznej

Sąsiad @ 37.47.176.*

wysłany: 2016-08-24 10:15

Szanowny Panie Jacku !

Pomijając fakt że FKE nie jest obecnie prawnym właścicielem Dworu i sama fundacja jest zarządzana komisarycznie kilka słów w odpowiedzi na Pańskie uwagi:

1. Wszelkiego rodzaju działalność edukacyjna, doradcza, projektowa etc. etc. na bazie FKE związania jest ze znacznymi nakladami finansowymi na inwestycje w fazie organizacji i zapewnienie finansowania z bieżącej działalności. Nie bardzo wiem jak FKE miało to osiągnąć przy rosnącym zadłużeniu samej funadacji, sięgających prawie 200 tys. ? Skąd te pieniądze na rozkręcenie interesu ?

2. Wszelką działalność fundacji o której Pan pisze - tym bardziej edukacyjna - wymaga ZAKOŃCZONEGO REMONTU OBIEKTU i POZWOLENIA NA UŻYTKOWANIE. Każda inna działalność naruszające ten porządek to "partyzantka" i balansowanie na granicy prawa i odpowiedzialności karnej.

3. Przenoszenie "kalek organizacyjnych" z innych krajów bez uwzględnienia specyfiki prawodawstwa i mentalności narodowej oraz tradycji kulturowej jest z góry skazane na niepowodzenie i może stąd m. innymi brak efektow w działalności Pana fundacji ?

4. Mam nieodparte wrażenie, że wartość współpracowników i ich ilość w przypadku FKE związana była z grantami unijnymi, a zatem im było ich więcej tym więcej chętnych do "bochenka". Jeśli zaś ówczesna ekipa - jak Pan napisał - nie zgłaszała żadnych interesujących koncepcji - to nie widzę powodów dla których byli członkami zarządu czy rady.

5. Znów grzeszy Pan niepoprawnym optymizmem pisząc o rostrzygnieciach sądowych spraw wlascicielskich do najbliższej zimy. Gotów jestem się założyć ze nie ma Pan racji - nad czy zresztą ubolewam myśląc o losie Dworu.

I to tyle mego komentarza.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-24 21:14

DO SĄSIADA .
Dzięki za ten wpis. Rzeczowy, krytyczny, uprzejmy w tonie...
Zastosuję metodę mało elegancką, ale praktyczną: odpowiadam wstawkami w Pańskim tekście. Dla przejrzystości - DUŻYMI LITERAMI.
Czy Sąsiada choć trochę przekonam - nie wiem.
Są tu wątki, które chętnie rozwinąłbym w dialogu "face to face". Teraz mogę tylko operować skrótami...

* * * * *
Szanowny Panie Jacku !
Pomijając fakt że FKE nie jest obecnie prawnym właścicielem Dworu i sama fundacja jest zarządzana komisarycznie kilka słów w odpowiedzi na Pańskie uwagi:
1. Wszelkiego rodzaju działalność edukacyjna, doradcza, projektowa etc. etc. na bazie FKE związania jest ze znacznymi nakladami finansowymi na inwestycje w fazie organizacji i zapewnienie finansowania z bieżącej działalności. Nie bardzo wiem jak FKE miało to osiągnąć przy rosnącym zadłużeniu samej fundacji, sięgających prawie 200 tys.? Skąd te pieniądze na rozkręcenie interesu ?
PLANOWALIŚMY DOCHODOWĄ DZIAŁALNOŚC GOSPODARCZĄ W KILKU PROFILACH. DLA TRZECH PIERWSZYCH MODUŁÓW OPRACOWANE ZOSTAŁY JESZCZE NA PRZEŁOMIE LAT 2008/2009 BIZNESPLANY, KTÓRE WYRAŹNIE WSKAZYWAŁY ŻE TO SIĘ UDA. O KASĘ NA ROZRUCH (START-UP) PODJĘLIŚMY STARANIA W POLSKO-AMERYKAŃSKIM FUNDUSZU POŻYCZKOWYM INICJATYW OBYWATELSKICH (P.A.F.P.I.O.). TO FUNDUDSZ MAJĄCY STATUTOWĄ MISJĘ WSPIERANIA III SEKTORA. P.A.F.P.I.O. NIE JEST OD DOTACJI, LECZ OD POŻYCZEK, ALE PARTNERÓW, KTÓRZY SIĘ DOBRZE SPISUJĄ, TRAKTUJĄ Z ŻYCZLIWOŚCIĄ I WYROZUMIALE. ICH NIE GORSZYŁO NP. TO, ŻE FUNDACJA STARTUJE Z DŁUGAMI. PO ROZMOWACH W WARSZAWIE ORAZ PO WIZJI LOKALNEJ W DWORZE I PO SPOTKANIU Z ZARZĄDEM FUNDACJI, UZNALI, ŻE GENERALNIE REPREZENTUJEMY WARTOŚCIOWĄ INICJATYWĘ Z DUŻYMI SZANSAMI POMYŚLNEGO ROZWOJU. DODAM, ŻE WTEDY GDY SIĘ O TĘ POŻYCZKE STARALIŚMY ZADŁUŻENIE FUNDACJI BYŁO NA POZIOMIE 100 TYS. PLN.
OSTATECZNIE KOMISJA POŻYCZKOWA P.A.F.P.I.O. NIESTETY NASZ WNIOSEK ODDALIŁA. DLACZEGO? MAM NA TEN TEMAT POGLĄD WYROBIONY, ALE TEGO POZWOLĘ SOBIE TU NIE ROZWIJAĆ...
POZA TYM:
OBOK NEGOCJACJI Z P.A.F.P.I.O. BYŁY TRZY DALSZE KIERUNKI STARAŃ O FUNDUSZE. CONAJMNIEJ JEDEN Z NICH NAPRAWDĘ DOBRZE ROKOWAŁ, ALE PO ZMIANACH WE WŁADZACH FUNDACJI PRAKTYCZNIE ZOSTAŁO TO PRZEKREŚLONE.

2. Wszelką działalność fundacji o której Pan pisze - tym bardziej edukacyjna - wymaga ZAKOŃCZONEGO REMONTU OBIEKTU i POZWOLENIA NA UŻYTKOWANIE. Każda inna działalność naruszające ten porządek to "partyzantka" i balansowanie na granicy prawa i odpowiedzialności karnej.
GENERALNIE RACJA. STAŁEJ, SYSTEMATYCZNEJ DZIAŁANOŚCI EDUKACYJNEJ BEZ TYCH WARUNKÓW PROWADZIĆ NIE WOLNO. ALE CZYMŚ INNYM JEST SZKOLENIE PRAKTYKATÓW CZY STAŻYSTÓW, KTÓRZY POD OKIEM DOBRYCH MISTRZÓW SZKOLĄ SIĘ LUB DOSKONALĄ W WYBRANEJ SPECJALNOŚCI W RAMACH PLACU BUDOWY NA OBIEKCIE ZABYTKOWYM. TAK SIĘ TU DZIAŁO ZANIM UZYSKALIŚMY FORMALNE POZWOLENIE NA UŻYTKOWANIE. PISAŁEM TU JUŻ O TYM.

3. Przenoszenie "kalek organizacyjnych" z innych krajów bez uwzględnienia specyfiki prawodawstwa i mentalności narodowej oraz tradycji kulturowej jest z góry skazane na niepowodzenie i może stąd m. innymi brak efektow w działalności Pana fundacji ?
JESLI MA PAN NA MYSLI KLASTER KARKONOSKI, TO OWSZEM - PODPIERALIŚMY SIE DOŚWIADCZENIAMI ZAGRANICZNYMI, ALE PRZECIEŻ NASZA INICJATYWA W ROKU 2011 NIE MIAŁA JESZCZE CHARAKTERU PROJEKTU. CO NAJWYŻEJ ZARYS MODELU KTÓRY DOPIERO MIAŁ BYĆ PODDANY GRUNTOWNEJ OBRÓBCE, WŁASNIE POD KĄTEM WPISANIA GO W POLSKIE REALIA I UWARUNKOWANIA. NIE MOŻNA BYŁO NP. NIE LICZYĆ SIE Z TYM, ŻE W TOKU TEJ OBRÓBKI POMYSŁ OSTATECZNIE UPADNIE. PODOBNIE PATRZĘ NA TO DZISIAJ. MOŻE WARTO SIĘ NAD TYM POMYSŁEM POCHYLIC?

4. Mam nieodparte wrażenie, że wartość współpracowników i ich ilość w przypadku FKE związana była z grantami unijnymi, a zatem im było ich więcej tym więcej chętnych do "bochenka". Jeśli zaś ówczesna ekipa - jak Pan napisał - nie zgłaszała żadnych interesujących koncepcji - to nie widzę powodów dla których byli członkami zarządu czy rady.
TU SIĘ PAN MYLI. PODSTAWOWY WOLONTARIAT ZWIĄZAŁ SIĘ Z FUNDACJĄ NA DŁUGO PRZEDTEM, NIM DOSTALIŚMY UNIJNE GRANTY. TO KRĄG OSÓB, KTÓRE I DZIŚ CZUJĄ SIĘ Z TĄ INICJATYWĄ ZWIĄZANE.
PRZEZ RADĘ I ZARZĄD F.K.E. NA PRZESTRZENI PONAD 20 LAT PRZEWINĘŁO SIĘ SPORE GRONO OSÓB O RÓZNYCH PROFESJACH, CHARAKTERACH, TAKZE O RÓŻNYM POZIOMIE ZAANGAŻOWANIA. TAKŻE OSOBISTEJ KREATYWNOŚCI. JA NAPISAŁEM ŻE NIE PAMIĘTAM INTERESUJĄCYCH KONCEPCJI KOLEGÓW, KTÓRE BYM ODRZUCAŁ TYLKO DLATEGO, ŻE "NIE MOJE".

5. Znów grzeszy Pan niepoprawnym optymizmem pisząc o rostrzygnieciach sądowych spraw wlascicielskich do najbliższej zimy. Gotów jestem się założyć ze nie ma Pan racji - nad czy zresztą ubolewam myśląc o losie Dworu.
PRZYZNAJĘ, ŻE JESTEM OPTYMISTĄ CHRONICZNYM.

I to tyle mego komentarza.

MOJEGO TEŻ.
NAPISAŁ SĄSIAD, ŻE SPRAWY F.K.E. SĄ MU ZNANE Z DRUGIEJ RĘKI.
MAM WRAŻENIE ŻE MOŻE JEDNAK Z PIERWSZEJ.
TYM CHĘTNIEJ POROZMAWIAŁBYM W REALU...
POZDRAWIAM - JJ.

Pisarz @ 188.29.164.*

wysłany: 2016-08-24 21:39

Ale sie rozpisali , nawet nie czytaj , / em

Wieńczysław @ 178.183.171.*

wysłany: 2016-08-24 23:52

Kucharski jak zwykle dał kolejny popis wspaniałej wiedzy, kultury i logiki w swojej "chłodnej analizie". Jego "chłodne" i jakże kulturalne analizy koniecznie musiały zawierać określenia typu "szmata" (to o "Rzeczpospolitej", znacznie mniej rzetelnej gazecie niż niemiecka bulwarówka Fakt) oraz "propagandowy debilizm".

Najpierw postanowiłem na chwilę, dla odpoczynku, wyłączyć racjonalne myślenie, żeby zobaczyć jak zareaguje PK, gdy napiszę parę słów a'la kodowiec - i okazało się, że moim dość bezsensownym wypowiedziom tylko przyklaskiwał! Zresztą można było się tego spodziewać - im coś bardziej kretyńskiego, tym większy zyskuje poklask PK. Swego czasu nawet specjalnie przemyciłem do swojej wypowiedzi fragmenty geobbelsowskiej propagandy, wspominając o prowokacji gliwickiej tak jak by istotnie była prowokacją - PK oczywiście w żaden sposób na to nie zareagował, a nawet pociągnął moje tezy dalej. Jemu można napisać nawet najbardziej nikczemny i kretyński tekst, nawet jeśli zalatuje nazizmem, ale jeśli jest 1. Antypisowski 2. Zgodny z interesem Niemiec to PK tylko przyklaśnie i pochwali.

Dzisiaj PK wyłożył się, bo znowu cytował polecony przeze mnie tekst, którego najprawdopodobniej nie przeczytał bądź nie zrozumiał, choć jednocześnie to mi wmawiał, że albo go nie przeczytałem, albo nie zrozumiałem, choć gdy mu wykazałem krok po kroku, gdzie tkwi jego błąd, zbył mnie ogólnym stwierdzeniem w rodzaju "pan się może nie zgadzać, bo na tym polega demokracja". Podpisano: Pawełek z 1c.

Następnie wyłożył się na historii, twierdząc, że Lenin miał duże poparcie społeczne, aby następnie wyłożyć się na matematyce twierdząc, że 19% PO w wyborach, w których PiS wygrał z takim samym wynikiem, dało przegraną PO, choć pomylił wybory, mimo że zasygnalizowałem mu, jakie wybory mam na myśli. Czyli kłania się co? Tak, zgadliście Panowie, czytanie ze zrozumieniem, czyli to owo słynne stosowane przez PK "polecam uważniejszą lekturę".

Wspaniała jest ta dyskusja z gościem, który potyka się o własne sznurówki, łapiąc się lewą ręką przez nogę za prawe ucho i który na każdym kroku wytyka innym brak kultury, brak wiedzy, brak logiki, brak uważnego czytania, brak obiektywizmu, brak profesjonalizmu i wszelkie inne braki, by za chwilę dać dowód własnym brakom w każdej z tych "konkurencji". PK osiągnął mistrzostwo w wytykaniu komuś cech, w których sam jest mistrzem i bije wszelkie rekordy olimpijskie.

Mówi, że interesują go tylko "teksty źródłowe", że potrafi uważnie czytać i analizować "także to co znajduje się między literkami", a za chwilę cytuje niemiecki tabloid i jakieś opowieści dziwnej treści niby to "zza kulis", aby za chwilę potępić "plotki ze szmaty", czyli z Rzeczpospolitej. No czyż to nie jest komedia? To przebija Monthy Pythona, Jasia Fasolę i Benny Hilla razem wziętych.

Sam uważa się za "analityka" odpornego na "populizm", choć właściwie jego teksty nie wykraczają poza bełkotliwy stek absurdalnych, choć oklepanych już oskarżeń wobec Kaczyńskiego. Kaczyński całe życie według niego nic nie robi, tylko spiskuje przeciwko Polsce, chce zniszczyć gospodarkę, zawłaszczyć państwo, wprowadzić stan wojenny, wprowadzić komunizm, połączyć nas z Rosją, podpalić kraj, zemścić się na przeciwnikach politycznych. Gospodarka już pada na łeb, na szyję, a wszystkie instytucje są sparaliżowane. A jeśli dzieje się coś dobrego, to jest to na pewno efekt poprzednich rządów, chociaż za poprzedniej ekipy złe rzeczy wynikały z polityki z lat 2005-2007. I to jest obiektywny analityk, czy zdarta, antypisowska płyta?

Jeśli gdzieś można dostrzec populizm, to raczej w tego typu hasłach, prowadzeniu czarnej kampanii skierowanej wobec jednego, znienawidzonego polityka. Gdybyśmy zrobili sondę uliczną "co sądzi Pan/Pani o Kaczyńskim" to 60% ludzi powie "ja tego człowieka po prostu nie znoszę". Nie wiedzą dlaczego: może za wygląd, za sposób mówienia, bo nikt nie jest w stanie powiedzieć co dokładnie on mówi, ale na pewno coś, co świadczy o tym, że jest dyktatorem, właściwie drugim Hitlerem. Z drugiej strony w sondażu "kto jest największym patriotą" Kaczyński zawsze zajmuje czołowe lokaty, widocznie patriotyzm nie jest uznawany za priorytetowe kryterium wyborów politycznych.

W każdym razie PK to jest prawdziwy fenomen, do zbadania przez specjalistów różnej maści: jak można zamiast dyskutować normalnie, czyli stawiać jakieś tezy i próbować je bronić, robić 3 rzeczy: 1. Wychwalać własne przymioty intelektualne 2. Wytykać innym ich brak 3. Wykazywać się rażącymi i kompromitującymi błędami świadczącymi o własnych brakach.
Dość ciekawe.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-25 09:23

Wywołany do odpowiedzi przez wieloimiennego "spryciarza", który sam siebie chwali za umiejętne podpuszczanie informuję, że dla pełni obrazu należy prześledzić jego "wnikliwe" analizy na moim blogu.

Nie będę komentował, bo wnioski i oceny pozostawiam inteligencji czytelników.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-25 09:34

Szanowny wieloimienny posunął się nawet do oceny postępowania Adama Michnika przez pryzmat Stefana. Czyżby znana z innych "dobrych zmian" odpowiedzialność zbiorowa? Brawo!
Przypomnę, że panów Kurskich jest też dwóch i teraz pytanie który którego obciąża? Czy brat wicenaczelnego GW, Jarosława może być prezesem PiSTV? Czy to nie jest wprowadzenie do serca PiSowskiej propagandy "piątej kolumny" obozu lewacko-liberalnego?

Wieńczysław @ 178.183.181.*

wysłany: 2016-08-25 11:37

Jeżeli to o mnie chodzi, to o Michniku na tym forum już dawno się nie wypowiadałem. Znowu się coś pomieszało Panu w głowie. Współczuję.

Grzesiek @ 94.42.237.*

wysłany: 2016-08-25 12:45

Nie wiem o co chodzi, ale jak się widzi Dwór Czarne to się płakać chce. Masakra jakaś. Chciałoby się powiedzieć "Kończ Waść, wstydu oszczędź"

Sąsiad @ 37.47.153.*

wysłany: 2016-08-25 13:02

Szanowny Panie Jacku !

ad. 1 - rozumiem że pieniędzy nie było ani z pożyczek ani z dotacji wiec ponawiam pytanie jak fundacja zamierzała prowadzić działalność bez znaczących dochodów ? Ze swej strony miesięczny koszt utrzymania Dworu oceniam na ok 20-25 tys . zł. Mam rację ?

ad.2 - szkolenie na placu budowy bez uprawnień do prowadzenia szkoły....ciekawe....

ad.3 - jak rozumiem było "gdybanie" bez konkretów programowych i tak do 2011 roku ?

ad.4 - zrobił Pan unik a pytałem konkretnie - po co figuranci w zarządzie i radzie, jeśli nikt poza Panem niczego sensownego nie zaproponował ?

ad.5 - bez komentarza - współczuję

PS. Za stary i za bardzo schorowany jestem na real w sprawach beznadziejnych. Sorry !

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-25 17:23

Do duetu Wieńczysłąw & PK (i naodwrót),

PANOWIE !
CZY KONIECZNIE TUTAJ ??? ! ...

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-25 17:52

Do Grześka:
Jesli miałbym wyjaśniac o co chodzi, to po tylu artykułach i komentarzach - jestem bezradny. Że masakra? Taaaak !!! Też to widzę i nie tylko Grześkowi chce się płakać. A ten końcowy apel to do kogo Szanowny Grześku?

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-25 18:48

Szanowny Jacku,
pamiętam jak przyprowadziłeś do mnie swoich nowych wspólników w sprawie DC pytając co o nich myślę. Wyraziłem swoją opinię, ale Ty miałeś własne zdanie i wyszło jak wyszło.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-25 18:56

Do Sąsiada:

ad 1) Do prowadzenia działalności stałe zasilanie finansowe było - rzecz jasna !!! - konieczne. Mówię o z a s i l a n i u . Bo dochody, jako efekt działalności gospodarczej to tylko jedna (sensowna i realna) możliwość. W dobrej strategii ekonomicznej (dotyczy to też FKE) nawet główna! Tyle że aby ją efektywnie prowadzić konieczne są (znów: dotyczy to także FKE) 4 elementy/warunki wyjściowe.
Po pierwsze - wyznaczenie właściwego pola aktywności rynkowej; dobre są tu np. obszary "niszowe", w których dany podmiot dysponuje ekspertami, fachową kadrą wykonawczą lub know-how i jest w stanie taki niszowy obszar uaktywnić rynkowo, zdobyć na nim mocną pozycję (jest tu w Polsce ciągle ogromne pole ekspansji dla przedsiębiorczości) i mieć dobre dochody.
Po drugie - środki na rozruch; to może być zarówno bezpiecznie skalkulowana pożyczka (pisałem o P.A.F.P.I.O.), ale może być też kapitał wniesiony przez biznesowego partnera, który ma tzw. kasę a nie ma know-how czy własnych, dobrze rokujących pomysłów...
Po trzecie wreszcie : dobry menedżment. Dobry - to znaczy: kompetentny, operatywny, sprawny, rzetelny, kumaty w sztuce marketingowej, lojalny etc. etc. (FKE przez kilka tygodni łudziła się, że właśnie pozyskała taki potencjał, a wyszło jak wyszło).
To o dochodach.
Bo ileś podobnych inicjatyw w krajach bardziej niż my tu w Kraju nad Wisłą przekonanych do pożyteczności NGO-sów (które rzecz jasna muszą sobie na to zasłużyć...) ma różne stałe systemy zasilania finansowego. Tak np. w Niemczech funkcjonują liczne byty typu "Freundenkreis) (grono przyjaciół), "Förderkreis" (krąg wspierający), czy "Förderverein" (twowarzystwo wspierające). Jeden z naszych zagranicznych partnerów, ekspert w zakresie energetyki w budownictwie z Drezna, powiedzial, że jest członkiem dwóch takich "kregów wspierających", opodatkował się dla nich na 30 € miesięcznie, ale jeśli taka NGO pozyskała np. 400 lub więcej takich sojuszników, to może skupić się na swojej misji głównej i dbać o to, aby Ci donatorzy, stale zresztą informowani o tym co NGO robi, mieli satysfakcję i poczucie, że nie wyrzucili poieniuędzy w błoto. Proste! Nasz Dieter mówił: dlaczego tego modelu nie wypróbować w Polsce? FKE ma juz taką pozycję, że jak zakaszmy rekawy, to bez trudu pozyskamy takich indywidualnych donatorów w Polsce, ale także tu w Niemczech czy Holandii. Niestety - nie wchodząc w szczegóły - błysnęło i zgaslo...
ad 2) - może i ciekawe, ale na pewnych warunkach możliwe, mamy to udokumentowane.
ad 3) - to źle Sąsiad rozumie ; konkrety programowe byly; niektóre są do "odgrzania",
ad 4) - jaki tam unik!, chyba rzeczywiście Sąsiad ma orientację tylko z drugiej (nie bardzo zorientowanej) ręki. Bo po pierwsze: statut FKE ustalał, że jej organy to: Rada FKE (organ naczelny), o składzie min. 5-osobowym oraz Zarząd (organ wykonawczy) - min. 3-osobowy i to było obligo. Ale po drugie przez wiele kadencji było to łącznie ze 30 osób i (poza dwoma ewidentnymi pomyłkami), każda z tych osób, zaprzyjaźnionych, bezinteresownych społeczników, dała z siebie ile mogła, naogół - wiele i w żadnym razie nie zasługują na miano "figurantów".

Sąsiad @ 37.47.145.*

wysłany: 2016-08-25 21:08

Panie Jacku !

Czytając Pana odpowiedzi pełne zachwytów nad koncepcjami minionych lat (ile wdrożono ? zero !) i możliwościami ich finansowania (ile wykorzystano? zero !) zastanawiam się jak tak wspaniały wg Pana zespół "ze 30 osób " doprowadził do tak pięknej katastrofy....

Skoro było tak pięknie to czemu wyszło jak wyszło ? Nie zastanawia to Pana, bo mnie tak... Menedzerowie- aferzysci to dopiero 2011 rok, a te przynajmniej 10-15 lat wcześniej ?

Może jednak te 200 tys. zł dlugu to to wątpliwa zasługa tych wspaniałych ludzi i koncepcji z Panem na czele...?

Nie wierzę że NIKT nie odważył się zainwestować czy pożyczyć pod tak - jak Pan pisze - wspaniałe koncepcje...

Obawiam się jednak, że po prostu oszacowano nierealność utrzymania Dworu z proponowanej działalności ! Zarobić 20-25 tys .zł miesiecznie na czysto by zabezpieczyc biezace potrzeby Dworu nie jest łatwo, proszę spytać choćby Pana Pana PK. On akurat na tym sie zna.

JJ:
Widzę że PT Sąsiad nie popuszcza.
W tym co pisze jest znów ileś sformułowań wskazujących na marną wiedzę o tym jak to wszystko w FKE wyglądało. Musiałbym się baaaaaardzo rozpisać, aby przybliżyć Panu prawdziwy obraz Fundacji, jej działalności, rzeczywistego dorobku, sukcesów i porażek, postaw ludzkich, problemów z jakimi się prezes borykał, etc. etc. To, że nie wiedząc tego wszystkiego ocenia Pan Fundację i mnie krytycznie, jest Pańskim świętym prawem. To wolny kraj, Panie!
Może tylko jeden konkret, choć nie jest to dowód na cokolwiek.
Ponownie przywołuje Pan kwotę 20-25 tys. zł. jako pokrycie miesięcznych potrzeb bieżących. Zgadza się. Tak właśnie i ja to wtedy szacowałem. Jako swego rodzaju medianę. Bo w praktyce bywało i tak, że mocno zaciskając pasa i redukując wydatki, FKE funkcjonowała za 9 a było że i za 6 tys. na miesiąc. Długi nie rosły, ale działalność była mocno kulawa. Na drugim biegunie mogę podać kwotę nie 25 a 42-43 tys. zł., bo tak szacował rzeczywiste potrzeby FKE fundacyjny ekspert, wybitny ekonomista, członek Rady FKE prof. Lech Kurowski. Taki mniej więcej poziom miesięcznych wydatków oznaczał stabilne funkcjonowanie i rozwój FKE. Taki parametr był przyjmowany we wstępnym modelu ekonomicznym dla MOKE. Realne to? Nie wiem. Ale jeśli przyjąć, że w wielomodułowym kompleksie MOKE powinno sie znaleźć ok. 90 - 110 stałych miejsc pracy, z których tylko kilkanaście mogło dotyczyć stanowisk "nieprodukcyjnych", tj. wymagających utrzymania z innych źródeł (także przez moduły gospodarcze), to może nie było to bujanie w obłokach.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-25 22:19

Sam napisałeś,że wyszło jak wyszło.
Dlatego uważam, że każdy powinien się zajmować tym na czym się zna najlepiej. Po to się zasięga rady by rozwiać własne wątpliwości. Ty takowe miałeś (prawdopodobnie, bo inaczej po co wizyta z tymi ludzikami u mnie) i co? I wyszło jak wyszło!

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-26 01:03

Do PK (z godz. 18:48 i 22:19):

Faktycznie tak było, Szanowny Pawle.
Tyle że było to w lipcu '11, zatem wtedy gdy ci z którymi nawiedziłem Cię w uroczej rezydencji VILLA NOVA, byli już pełnoprawnymi członkami Rady Fundacji Kultury Ekologicznej. Bo kilka czy kilkanaście dni wcześniej, tak właśnie postanowiła poprzednia Rada Fundacji, która równocześnie ostatnią swoją uchwałą sama siebie „odstrzeliła w kosmos”. Wszystko to w dobrej wierze i w pełni lege artis.
Tak więc nie był to już czas na dywagacji, czy ten nabór jest dobry czy zły...
Próbuję sobie odtworzyć tamtą sytuację. Jeśli wtedy pytałem Cię o opinie o naszych nowych nabytkach, to pewnie w nadziei, iż podzielisz moje przekonanie, że nasza Fundacja wychodzi na prostą, wreszcie łapiąc wiatr w żagle. Bo oto w organizacji, która potrzebowała swojej „dobrej zmiany” (sorry, to żadna analogia, a tym bardziej proroctwo !!!), pojawili się „młodzi, wykształceni, z wielkich ośrodków”. Byłem naprawdę szczerze podbudowany, widząc ich wigor, entuzjazm deklarowany dla wizji MOKE (sic!), przejawy biznesowej kompetencji, a do tego mając wiążące, jak wierzyłem, deklaracje oddłużenia FKE. Taki stan ducha krzepił mnie (wtedy ciągle jeszcze w roli prezesa Fundacji) przez kilka następnych miesięcy. Zresztą z tendencją coraz bardziej słabnącą.
Dziś oceniam tamten okres, jako apogeum swojej życiowej naiwności.
Pawle, jak widać miałeś rację. Jeszcze szczegół: wtedy wpadliśmy do Ciebie po drodze, wracając z wizji lokalnej na terenie użytku ekologicznego „Źródła Pijawnika”. Nb. rozmowy o ochronie przyrody, ekologii etc, jakie tam w swoim gronie odbyliśmy, również mnie do nich przekonywały. Tak było.
A wizyta u Ciebie trwała krótko, rozmowy były zdawkowe i chyba nie była to jakaś zasadnicza dyskusja?
Dziś po 5 latach pamiętam mgliście Twój ówczesny sceptycyzm na ich temat, choć dalibóg nie pamiętam czy i jak to wtedy uzasadniałeś. Jeśli zechciałbyś mi to teraz przybliżyć, byłbym wdzięczny. Nie nalegam, ale pomógłbyś mi, bo robię teraz konieczny w mojej sytuacji rachunek sumienia...
Pozdrawiam !

Sąsiad @ 37.47.152.*

wysłany: 2016-08-26 08:32

Szanowny Panie Jacku !

Buja Pan w obłokach nadal i widzę że bardzo intensywnie....

Pisałem o kosztach bieżącego utrzymania czyli eksploatacji budynku (bez remontów ) a Pan dorzuca 90-110 pracowników co daje - bagatela 300-400 tys . zl kosztów pracowniczych MIESIĘCZNIE.

Jak Pan chce na to wszystko zarobić ???? Z konserwacji zabytków ???

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-26 09:22

Widzisz jak pozory mylą. Jak można pięknymi obietnicami kupić serca szlachetnych ludzi (bez aluzji do kampanii PiS).
Rozmowa była zdawkowa, ale pozwoliła na wyrobienie sobie zdania o przybyszach, choć zapewniałeś, że pierwsze wrażenie jest mylące.
Szkoda i Fundacji i Dworu.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-26 09:25

do Sąsiada z g. 8:32

Także, bo ta branża była kiedyś jedną z polskich specjalności eksportowych i polskie firmy PKZ-towskie, potem też inne nieźle na tym zarabiały. Resztki tamtej renomy polskich konserwatorów można jeszcze spotkać w róznych krajach. Proszę pokazać ile polskich firm idzie dziś tym tropem? Toż to nisza do reaktywowania!
Ale poza tym w MOKE mają się znaleźć inne moduły: centrum konferencyjne, dobra gastronomia, baza hotelowa i "fitnesowa", fachowa obsługa ruchu turystycznego, pracownie projektowe z eksperckim konsultingiem i transferem know-how (tu kolejne nisze dochodowe), a także ileś powierzchni pod wynajem dla dalszych chętnych do znalezienia się w tym atrakcyjnym miejscu oraz w tym "towarzystwie". Jak choćby drobny handel czy inne usługi, naturalne w centrach jednostek urbanistycznych liczących ponad 2.000 mieszkańców (są małe miasteczka tej skali mające swoje usługowe rynki...). To co tu wymieniam, to bynajmniej nie jest jakaś sztywna lista. Tylko z gruba przedstawiany model. Doprecyzuje go samo życie, jeśli sprawy potoczą się wreszcie w dobrym kierunku. 300-400 tys.? Jasne! Tych 90 czy więcej pracowników, każdy w swoim module, ma na siebie zarobić i jeszcze dać minimalną "górkę". Komu? Swojemu pracodawcy, którym przecież nie musi być bezpośrednio FKE. I.t.d. Sztuka w tym, żeby mieć partnerów z kategorii tych, którzy nie wiedzą że nic sie nie da zrobić. Musi się dać! A Pan jako sąsiad może zechce do tego rekę przyłożyć? Choćby cenną a życzliwą radą. Inaczej trwać tu będzie stan, w którym zamek i dawny folwark porastają chaszczami, ruiny są matecznikiem menelstwa i złodziei a wszystko razem obrazuje jakąś powszechną znieczulicę i niemożność.
Nie tracąc nadziei - jeszcze trochę pobujam w obłokach...

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-26 10:15

Zawsze Cię ceniłem za idealizm.
Szkoda, że nie udało się znaleźć partnerów do realizacji Twoich wizji.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-26 11:36

Czyż świat nie jest piękny skoro Pan PK ma tak głęboką traumę , że nawet w odpowiedzi personalnie do Pana Jacka a dotyczącej sprawców przekrętu , nie może sobie podarować wtrętu o PiS –ie :

„ Widzisz jak pozory mylą. Jak można pięknymi obietnicami kupić serca szlachetnych ludzi (bez aluzji do kampanii PiS).”

Korzystając co prawda z okazji ( bez aluzji do PO i eksploatowanego nadmiernie acz z lubością ostatnio przez Pana PK określenia „ Mściwy Jarosław „ ) chciałbym bez jakiejkolwiek aluzji zadać pytanie :

Upierdliwy Pawełku , czy mógłbyś mi przypomnieć , kto obiecywał kiedyś Polakom cuda , na które zasługują ?

I …pełne szuflady projektów ?

I . jeszcze , jakie to cuda nas dotknęły , choćby na miarę 500 + ???

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-26 12:59

PS.

Szanowny U’ Pawełku Kucharczykiewicz …UPSS … Kucharczyk …UPSS … Kucharski , tak ,na wszelki wypadek , gdybyś chciał odpowiedzieć na ostatnie pytanie o cuda zrealizowane …przez PO …

Przed chwilą Prezydent W-wy , HGW , ogłosiła koniec jednych z nielicznych zrealizowanych cudów PO i Tuska –
KONIEC WARSZAWSKIEGO „ CUDU „ REPRYWATYZACYJNEGO !!!

Ja - gospodarz @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-26 13:26

...ale Widzu, po kiego te mało eleganckie wycieczki ad personam, kuglowanie nazwiskami... ? Aluzja, a dokładniej owo "bez aluzji" mojego sąsiada - było mniej rażące.
Nie obniżajmy poziomu! Mamy chyba ciekawsze tematy.

Wieńczysław @ 178.183.168.*

wysłany: 2016-08-26 13:57

W sprawie warszawskich reprywatyzacji to sprawa nie jest tak prosta i oczywista. Nie nam, maluczkim, ferować z góry wyroki. Bez odpowiedniej wiedzy, wykształcenia i przygotowania merytorycznego łatwo dać się podpuścić pisowskim populistycznym oskarżeniom, zamiast rzeczowej analizy tego, gdzie nastąpiły błędy. Przypomnę też, że to za czasów Lecha Kaczyńskiego powstały wszelkie prawno-ekonomiczne warunki do tego, aby tego rodzaju patologie powstały. Dzisiaj żądny krwi PiS chce ugrać swoje na populistycznym biciu piany i rzekomej obronie pokrzywdzonych mieszkańców, bo łatwo jest krytykować, gdy nie bierze się odpowiedzialności za realną władzę. "Kowal zawinił, a Cygana powiesili" - to znane powiedzonko od dawna charakteryzuje pisowskie szukanie winnych i wrogów.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-26 14:52

Szanowny Ja - gospodarz @ 46.169.199.*
Co do elegancji , to mamy chyba różne gusty i wzorce .

Jeżeli w poście facto osobistym do Pana mimo publikacji publicznej , wmontowanie sprawy PiS , „ ni gruszki , ni z pietruszki „ , nie jest rażąco nieeleganckie …????

Co do wycieczek osobistych , to chyba Panu PK zależy , żeby to do niego , jako przekaźnika propagandy ze źródeł głównego nurtu na grunt zacofanej prowincji , która z ciemnoty nie pojmuje zła i populizmu PiS – u i jednocześnie światłości i uczciwości tzw . opozycji , to myślałem , że zwrócenie się personalnie do niego / Pana PK / będzie docenieniem jego wkładu i zaangażowania …

Co do kuglowania nazwiskami , to było nawiązanie do „ hollywoodzkiej „ metody …

Rzeczywiście , Pan PK jest elegancki , bo nie kugluje nazwiskami …on je zastępuje …

Zamiast Kaczyński , jest Mściwy Jarosław …

Może jednak rzeczywiście moje , nieco sprowokowane „ Upierdliwy Pawełek „ nie ma tej „ klasy „ ???

Ja - gospodarz @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-26 15:23

Widzu Szanowny, to co ważne widziałem przed chwilą w telewizorze: PiS pod wodzą Mściwego Jarosława szacowany jest na 41% a platformersy na 16%.
W sumie - Dobra Zmiana ma się nieźle.
Spoko, luz, kultura dyskursu, OK?
Tutaj wolałbym podrążyć wątki żenienia ognia z wodą a dokładniej: Dworu, Wszechnicy, modelu MOKE, może i Klastra Karkonoskiego. Niektóre sprawy chcę tu rozbudować, mimo jeremiad osobników małej wiary i nieżyczliwych sceptyków...

anonimous @ 37.47.140.*

wysłany: 2016-08-26 22:26

Widz @ 109.241.187.*
wysłany: 2016-08-16 21:55

Ależ jesteś żałosny anonimous @ 37.47.169.* (...)
Chcesz się tak „ bawić „, tak „ merytorycznie dyskutować „, ” językiem zgody i miłości „ ???
Ja mogę zawsze się do ciebie dostosować !


No i się dostosował biorąc na cel PK.... Liczy się plucie, byle na kogo Widzu i byle co, bez merytoryki w temacie DC...? Ja siedziałem cicho PIiS-owski wypierdku pełny "miłości" !Wyszło "szydło" z worka....

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-26 22:52

anonimous @ 37.47.140.*,wysłany: 2016-08-26 22:26

Do ciebie się też dostosuję ŻAŁOSNY POsrańcu :

Mark Twain

„ Lepiej jest się nie odzywać wcale i wydać się głupim , niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości „ !!!
PS . Żeby nie było , to jestem „ hetero „ i nie muszę kochać ani ciebie , ani Pana PK , mimo iż wy tacy pełni miłości do mnie , PiS –u i całego świata !

anonimous @ 37.47.140.*

wysłany: 2016-08-26 23:24

Widz @ 109.241.187.* mnie zwisa czy ktoś jest hetero czy nie... ważne czy jest ****em a Ty jesteś ! I to do kwadratu :P I masz jak widać kompleksy typowe dlaPiS-dzielców na punkcie homo :D

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 00:19

Szanowny Widzu, pamięć krótka, bo to pani Szydło w kampanii latała z niebieska teczką pełna projektów, to Kaczyński wysyłał emerytów na urlopy pod palmy, to Duda obiecywał wiek emerytalny, frankowiczów i co tam jeszcze w pierwszych 100 dniach, a załatwił tylko TK i to nocą.
Zacznij myśleć i przestań bluzgać. Obrażaniem nic nie załatwisz poza pokazaniem własnego chamstwa i głupoty. Pokaż, że poza obrażaniem i bluzganiem coś wiesz i potrafisz.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-27 06:15

Dwór Czarne jako

"Laboratorium obywatelskich działań pozytywnych"?

Litości!

Choć z drugiej strony, umrzeć ze śmiechu? Czemu nie?

anonimous @ 37.47.164.*

wysłany: 2016-08-27 07:53

Widz @ 109.241.187.* - a tak na poważnie... Myślę że jesteś starym, zakompleksiałym facecikiem, bez rodziny i przyjaciół, wszystkich starasz się pouczać i wrzaskliwie namawiać na życie wg Twojej modły i wścieka Cię jak świat odwraca się od Ciebie coraz bardziej i ucieka.... To taka sama paranoja jak życie i postępki Jarosława Mściwego i skończysz prędzej czy później jak on - na śmietniku historii, jako kolejny frustrat starający się rządzić kimkolwiek...

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 08:17

anonimous @ 37.47.140.*, wysłany: 2016-08-26 23:24

Co ty wciągasz , że tak bredzisz ???

Wciągaj na „ wsiakij słuczaj „ tylko połowę i skonsultuj to ze swoim lekarzem lub farmaceutą , podobnie jak to , co ci zwisa .
anonimous @ 37.47.164.*,wysłany: 2016-08-27 07:53

Jesteś psychologiem – chałupnikiem ???

PS . sprawdź w necie , co to ironia smutasie !!!

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-27 08:28

Pan Jacek:

"gdy mówię o Dworze, to automatycznie chodzi mi też o wizję MOKE. Upominał się tu o nią Pan AS. Tyle że AS-owi chodziło o coś w rodzaju „publikacyjnej izby pamięci” dla owej wizji, a mnie interesuje jej fizyczna materializacja. Tej wizji a nie „izby”...

Po raz setny powtarzam:

Publikacja nt MOKE DC jest możliwa. Przy olbrzymim wysiłku.

Mogłaby ona służyć nie jako "izba pamięci",

ale jako, w tekście i obrazach, uchwycona wizja do realizacji

w dalekiej przyszłości

A "...jej fizyczna materializacja. Tej wizji..." dziś? W najbliższym czasie?

Też mnie interesuje.

Tylko - co z tego? Nic z tego.

No, ale o tym wielokrotnie juz pisałem.

Natomiast gratuluję wymiany poglądów
pod kolejnymi wpisami Pana Jacka.
"Warto rozmawiać!"

Sąsiad @ 37.47.190.*

wysłany: 2016-08-27 08:50

Panie Jacku, zgadzam się z Asem, że dyskusja w takiej atmosferze nie ma najmniejszego sensu. To Pana blog, ale obrażanie się wzajemne i inwektywy ad personam świadczą też o Panu, skoro Pan to z jakichś względów - jakich ? - toleruje.... Pozdrawiam i żegnam.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 09:08

Szanowny Panie PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-27 00:19

Jak Pan zapewne zauważył a jak nie , to przypomnę , ze działam w reakcji na Pana „ aktywność publicystyczną „i to w konwencji słownej , którą Pan swoimi wpisami „ proponuje „.

To nie ja zaczynam „ efekciarską” i …aż do „ zwrotu treści pokarmowych , / co drugie zdanie / ” zabawę „ słowną typu katotalibowie czy Mściwy Jarosław .

A że potrafię się „ dostosować „ , to inna sprawa .

Oskarżanie mnie o :
„Zacznij myśleć i przestań bluzgać. Obrażaniem nic nie załatwisz poza pokazaniem własnego chamstwa i głupoty. Pokaż, że poza obrażaniem i bluzganiem coś wiesz i potrafisz.”

…akurat przez Pana to baaaaardzo kiepski i POnury żart !

Zaleciłbym Panu dokładnie to samo , mimo że nie jestem ani psychiatrą ani , ani nawet psychologiem jak anonimous !!!

O Pana traumie i dosyć „ elastycznym „ , że tak eufemistycznie to sformułuję , podejściu do rzeczywistości i wykorzystywaniem Pana tak zwanych „ faktów „ do wściekłej propagandy antypisowskiej , świadczy Pana wpadka , opisana już przez Wieńczysława .

„ Opowieści dziwnej treści „ ze źródeł „ Antka szwagra kolegi z pracy siostry brat „ podane przez „ brukowiec „ pod tytułem „ der Fakt „ a niekorzystne dla a jakże „ Mściwego Jarosława „ są wg Pana „ informacją „ , zaś podana przez „ Rzepę „ a podchwycona przez Wpolityce , jako anegdota o „ Królu Europy „ Tusku , jest :

PK.: ponieważ informacja Faktu nie przedstawia w najlepszym świetle Pańskiego Boga, Cara i Idola, to karmi mnie Pan plotkami z jakiejś zdecydowanie "nader mało obiektywnej" czysto partyjnej szmaty.
Jest więc i … pełne …a jakże …„ szacunku „ i „ miłości „ :
… Pańskiego Boga, Cara i Idola .., są to PLOTKI „ nader mało obiektywne „ …CZYSTO PARTYJNEJ SZMATY !!!

Czy mam zapytać , czy tą szmatą partyjną dla Pana jest Rzepa czy W polityce i czy „ der Fakt „ jest „ ścierą „ czy tylko „ flanelką „ , żeby było na Pana POziomie … i … „ miłośnie „

I to jest Pana POziom a właściwie DNO !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 09:26

PS .
Szanowny Panie PK , ponieważ nie doczekałem się linków do protestów anonimousa w sprawach wyszczególnionych a dotyczących okresu minionego , to poproszę Pana o Pana linki do Pana protestów w tych sprawach .

Przecież jest Pan altruistycznie zatroskany o przebieg spraw publicznych , zwolennikiem demokracji bezprzymiotnikowej , ale jednak kontrolowanej przez „ arystokrację demokratyczną „ do której się Pan , jak rozumiem , chciałby zaliczać ?

Co do obietnic PIS , to są one zrealizowane lub realizowane a punktem Pana zaczepienia a raczej zaczepki jest to , że mały być w 100 dni .

A nie podał Pan żadnego obiecanego przez Tuska cudu z pełnej szuflady , zrealizowanego przez 8 / OSIEM / lat !

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 09:33

Drogi Jacku, a ostrzegałem, że po otwarciu tej puszki pandory, jak te wszystkie Widze i Asy się pewnie poczują, to z Twojego blogu zrobi się kloaka.
Oni inaczej nie potrafią, oni muszą bluźnić, bluzgać, obrażać i tylko to, bo to ich poziom, ich świat, ich wyobrażenie o dyskusji, to właśnie te "nowe elity", a prof. Piotrowicz im przykładem świeci.
Niestety miałem rację i nie ma powodu by ich bronić, bo oni nie znają granic i wykorzystują każdą lukę, nawet Twoją szlachetną nadzieję, nader cierpliwego i przyzwoitego faceta niecnie i bezwzględnie dla swojego pragnienia by błysnąć i się za wszelką cenę pokazać i byle tylko dop...dolić i pokazać, że TKM teraz górą, że cały Naród musi tym chamom podporządkować, że teraz oni są suwerenem.
Popieraj ich nadal.
Powodzenia!!!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 10:38

Panie PK , po Pana wpisie na temat kultury , to mogę pójść drogą wytyczoną przez Pana I anonimousa i pobawić się w psychologa a może nawet psychiatrę ?
Czy wy naprawdę nie widzicie rozziewu między tym co oczekujecie od adwersarzy a co sami sobą reprezentujecie ???

A jak ktoś wam zafunduje odpowiedź na waszym POziomie , w nadziei / a może , nadzieji , tak po prezydencku ??? / , że to jest w waszym kanonie wychowania i kultury i możliwej percepcji i coś do was dotrze, to bezczelnie jesteście oburzeni i …

Dlaczego uważacie , że wasze chamskie , prymitywne zaczepki , mają być kwitowane …uprzejmym ….milczeniem ?

Przecież wy tego nie zrozumiecie , to zbyt subtelne dla was !

Co mam pójść drogą wyznaczoną przez Panów i „ psychologizować „ , że jesteście zamkniętymi w słoiki pierwotniakami, pokazywanymi na lekcjach biologii ???

I tylko się zastanawiać , jak z tych słoików , przez szklane ścianki , obsługujecie klawiaturę komputera ???

Powagi trochę proszę !

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 10:53

Sorry,
Piotrowicz oczywiście też jest dobrym przykładem, ale na posłuszeństwo i bezczelność oraz uległość - jak trzeba to razem z PZPR, a jak trzeba to pod rękę z PiSem, ale zawsze wiernie i posłusznie - tam gdzie koryto, tam kolego prokurator.
(a dlaczego go IPN nie objął lustracją?). Naturalnie szablonem wysokiej kultury nowych elit jest prof. Pawłowicz. Tak mi się obie te wspaniałości pomieszały. No, upał!

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-27 11:02

"(a dlaczego go IPN nie objął lustracją?)."

Dlatego że lustracja dotyczy współpracy z organami bezpieczeństwa PRL, a nie pełnienia funkcji publicznych takich jak prokurator czy przynależność do PZPR.

anonimous @ 37.47.164.*

wysłany: 2016-08-27 11:29

Wieńczysław @ 178.183.182.* - a można było być prokuratorem PZPR bez współpracy z SB ? wątpię :P

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 11:54

Panie Jacku , zanim się Pan przejmie swoistym szantażem,/ typu „ wiecie , rozumiecie „ , kulturalny człowiek „ „ cierpliwy i przyzwoity „ / , ze strony Pana PK , to chciałbym zwrócić Pana i Czytelników Pana bloga na fakty i to nie z „ Faktu „.

Pan Pk wrzuca na Pana blog , „ fakty „ „ bezdyskusyjne „ jego daniem …

Swój blog , mimo agresywnych zaczepek swoich , cenzuruje .

Świadczą o tym nie tylko moje tutaj wpisy !

Nie chce rzekomo „ otwierać Puszki Pandory „ , wystarczy mu , że obrzuca swoich adwersarzy GW-nem z GW .

Ani on , ani anonimous nie podali linków do swoich protestów wobec działań PO/ PSL .

Pan PK nie podał nawet JEDNEGO „ CUDU „

Co robi , robią w zamian ?

Ano bredzą coś o czymś sobie zupełnie nieznanym , o kulturze dyskusji !

Metoda prosta , jak brak argumentów , to wycieczki do poziomu , wiedzy i kultury adwersarzy .

Kto najgłośniej krzyczy : „ Łapać złodzieja „ ?

A mi to przypomina też kwitowanie przez kaprala pytania żołnierza o aprowizację a właściwie jej braki , poleceniem : „ Poprawcie pas szeregowy ! „

Albo jeszcze inaczej , brednie bandyty / chuligana , który został pobity przez zaatakowanego przechodnia , w założeniu „ frajera „ .

Wtedy tenże pobity coś bredzi o RPO , prawach człowieka , nietykalności osobistej , braku kultury i empatii w społeczeństwie , o dostępie do adwokata itd. .

Myślę , że Pan PK w całym swoim pensjonacie nie ma lustra , w którym mógłby się obiektywnie przejrzeć .

Prawdopodobnie te , które są , wytwarzają obraz młodszego , mądrzejszego , uczciwszego i przystojniejszego …

Ale , mimo wszystko , nie skorzystam :) !

PS . Na „ wsiakij słuczaj „ - dla anonimousa i Pana PK :

Ostatnie trzy zdania , były ironiczne , pozostałe tylko lekko !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 12:03

anonimous @ 37.47.164.*,wysłany: 2016-08-27 11:29
Wieńczysław @ 178.183.182.* - a można było być prokuratorem PZPR bez współpracy z SB ? wątpię :P

Pytanie na pytanie :

Czy można zostać Prezesem Trybunału Konstytucyjnego z nadania Platformy Obywatelskiej nie będąc jej „ wyznawcą „ lub chociaż „ cichym wielbicielem „ ???

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-27 12:04

Po raz kolejny fascynuje mnie charakterystyczny sposób dyskusji stosowany przez PK. Normalnie to powinno wyglądać tak, że podczas takiej dyskusji układamy zdania typu: "Nie zgadzam się z twierdzeniem X, ponieważ fakty A, B, C, wskazują na coś zupełnie innego", "Osoba Y nie ma racji, ponieważ, jak wskazuje źródło E, F lub G, jest całkowicie inaczej" i tak dalej i tak dalej. Czyli zwracamy uwagę na jakieś tezy naszego adwersarza i albo się z nimi zgadzamy, albo nie zgadzamy i w tym drugim przypadku podajemy uzasadnienie, najlepiej oparte na źródłach, że ma miejsce co innego, niż napisał nasz interlokutor.

Tymczasem w przypadku PK mamy do czynienia z klasyczną złośliwą dyskredytacją, czyli jedną z najmniej uczciwych metod dyskusji, opisaną w książce "O złośliwej dyskredytacji. Manipulowanie wizerunkiem przeciwnika" prof. Mirosława Karwata. Wprawdzie nie czytałem tej książki w całości, a jedynie przeglądałem, ale wiem z fragmentów, że stanowi niezwykle interesujący opis całego wachlarzu przeróżnych metod dyskredytacji.

Gdy przeglądam spis treści tej książki natrafiam na nazwy tych metod dyskredytacji, które sam stosuję wobec PK, a najczęściej jest to "prowokowanie przeciwnika do błędów" (prof. Karwat zresztą jest też autorem książki pt. "Teoria prowokacji"). Z przyjemnością konstatuję fakt, że autor określa tę metodę jako "najwdzięczniejszą odmianę prowokacji dyskredytacyjnej", która polega na "podjudzaniu przeciwnika do zachowań, którymi sam szkodzi swojej wiarygodności". No cóż, nie moja wina jednak, że to się udaje.

PK w powyższej wypowiedzi stosuje również dość niepoślednią metodę dyskredytacji, którą trudno zakwalifikować na podstawie katalogu zaproponowanego przez prof. Karwata, ale na pewno mieści się w granicach "dyksredytacji sitwiarsko-salonowej". Oto bowiem PK dokonał w jednej wypowiedzi 3 różnych manipulacji i chwytów:
1. Wybrał sobie dwóch "kozłów ofiarnych" - Widza i AS-a i poniżył ich oskarżając o niszczenie kultury dyskusji, stosowanie wulgarnych obelg zamiast argumentów.
2. Napuścił ich na Pana Jacka, jednocześnie chwaląc go, na zasadzie "no widzisz, ty jesteś taki świetny facet, a ci dwaj zamieniają ci twojego bloga w kloakę"
3. Posłużył się wykreowanym czarnym wizerunkiem osób trzecich w celu "dobicia" swoich oponentów: komunistyczny prokurator Piotrowicz i głupia baba Pawłowicz - oto kumple i idole Widza i AS-a.

Jest to oczywiście ewidentna dyskredytacja i manipulacja, ale czy skuteczna? Śmiem wątpić. Wydaje mi się, że PK, choć to człek starszej już daty, ma dziwnie infantylne wyobrażenie o świecie. Jemu się wydaje, że skoro on widzi w takich osobach jak Piotrowicz kogoś w rodzaju Dzierżyńskiego, to reszta społeczeństwa na pewno podzieli taki pogląd. Problem w tym, że na tle PK Piotrowicz i Pawłowicz wcale nie sytuują się niżej jeśli chodzi o kulturę, inteligencję, błyskotliwość czy ogładę. Myślę zatem, że PK zamiast imać się metody "nurzania przeciwnika w szambie", co jest nieskuteczne, powinien skupić się na podniesieniu jakości swojej argumentacji poprzez zwrócenie większej uwagi na fakty, które uzasadniałyby jego tezy, a tego bardzo często brakuje. Choćby przykład z lustracją - PK gotów jest krytykować całą kilkunastoletnią "pisowską" batalię o lustrację w latach 90., podczas gdy nie ma pojęcia o tym, co to jest lustracja i jakich ludzi obejmuje. A przecież twierdził wcześniej, że na każdy temat, na który się wypowiada, posiada "minimum wiedzy".
Innym problemem PK jest traktowanie własnych wyobrażeń i skojarzeń jako pewnej, logicznie uporządkowanej wiedzy. Może dlatego wydaje mu się, że owo "minimum" posiada, gdy tymczasem są jest to tylko ciąg skojarzeń, oparty na uprzedzeniach i agresji, który "przelany na papier", a właściwie na ekran, zamienia się w bełkot.
PK coś przeczyta, jakieś nagłówki z bulwarówek, nie zastanowi się, tylko reaguje jak pies Pawłowa - jeśli coś jest złego na temat PiS-u - to już trzeba to podchwycić, już trzeba to przytoczyć, już trzeba zbudować wokół tego jakąś teorię.
Jak Fakt by napisał, że Jarosław Kaczyński poszedł wyrzucić śmieci pod domem, to PK zacząłby snuć teorie o tym, że musi to robić sam, bo zapewne nikomu nie ufa i nie zatrudnia służących, choć stać by go było, bo ukradł bilion złotych ze SKOK-ów.
U niego nigdy nic z niczego nie wynika, nie ma związków przyczynowo-skutkowych, nie ma opisu, co, gdzie, kiedy, jaki fakt wpłynął na inne wydarzenie i co z tego wynika - jest za to cała masa obsesji, uprzedzeń i kalek z prymitywnej, platfusowskiej propagandy.
Zawsze ma jakieś gotowe teorię i przedstawia "zakulisową" wiedzę - o tym, kto z kim aktualnie knuje, kto z kim wchodzi w cichce koalicję, co piszczy w kuluarach, ale nigdy nie poda ani jednego faktu, wypowiedzi, wskazówki, która poświadczałaby i wzmacniała te często dość karkołomne teorie. Co więcej, jest gotów zmyślać różne dodatkowe informacje, jeśli tylko pozwalają mu podtrzymywać swoje teorie. No cóż, taki to jest okaz.

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-27 12:09

Widzę, że najechałem na PK, a tu pojawił się jeszcze lepszy okaz - anonimous. Nic tylko podziwiać wiedzę i inteligencję.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 12:14

SORRY animous , zapomniałem i możesz nie zrozumieć !

Na końcu mojego wpisu miało być tak bliskie tobie , jako Nowoczesnemu internaucie :

:) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) ...z was !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 12:30

anonimous @ 37.47.164.*
I jeszcze …” mizerykordia „ …

Sprawdź w necie , co to „ ona „ „ mizerykordia „ i czy przypadkiem prof. Rzepiński nie był w swojej „ karierze „ Sekretarzem POP / Podstawowa Organizacja Partyjna / PZPR ???

PZPR też sprawdź w „ prezydenckiej „ Wikipedii , „ szto eto takoje ? „

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 15:11

do Anonimusa:

tu się człowiek przez ten beton nie przebije. Kaczyński wylansował TKM i oddał Polskę w ręce TKM licząc - w oparciu o bogate doświadczenia z okresu PRL - na to, że mu mało przychylni i tak zaczną się aranżować z władzą. Jednak jest to marsz po trupach, a wyrządzone po drodze szkody trzeba będzie łatać dekadami.
W sumie widzę, że tylko polski Majdan da tu radę.

Jacek Jakubiec @ 46.169.199.*

wysłany: 2016-08-27 15:18

I oto na liczniku komentarzy znów zbliżamy się do setki.
Tylko, Drodzy Panowie Komentatorzy : CO Z TEGO „DIALOGU” WYNIKA ????
Poza tym, że co i rusz ktoś, i to z obydwu stron politycznej barykady, sprawia sobie ulgę, zrzucając z wątroby jakieś emocjonalne złogi. Sensu nie ma w tym za grosz! Przynajmniej z punktu widzenia gospodarza, który nie takie miał oczekiwania uruchamiając to forum.
Dokonałem przeglądu wpisów pod tym artykułem (o żenieniu ognia z wodą) i gdybym miał dokonać selekcji, na co nie mam teraz czasu, to zostałoby tu może kilkanaście komentarzy. Jako dobry przykład - ostatnie wpisy „Sąsiada”. To nic, że mało mi życzliwe i mocno wobec moich tez sceptyczne, ale przede wszystkim na temat i skłaniające do rzeczowej wymiany zdań. Podobnie jak przypomnienie Pawła Kucharskiego naszego spotkania w lipcu 2011 r.

Wyjaśnię o co mi chodziło, gdy (nieco ryzykownie) przywołałem tu tytuł jakim red. Janusz Rozlał opatrzył ponad 27 lat temu, wywiad ze mną. Otóż poza ważną wtedy faktografią, był to dialog zahaczający o sfery i pytania z dość wysokiej półki. O aksjologię czy wręcz filozofię, o to co napędza ludzką aktywność, o postawy życiowe, o to co komu w duszy gra...
Tak jak wtedy, u schyłku komuny tak i dziś są to pytania ważne.
Tyle że dziś są one „ważne inaczej”.
Mając to na uwadze właśnie teraz i publikując moje „wspomnienia jeleniogórzanina”, pomyślałem że może w ten sposób uda mi się całą przygodę z Dworem Czarne, dla niektórych będącą „czystym wariactwem” (a zamierzam - bez względu na niepogodę - kontynuować ją do końca), uczynić nieco bardziej zrozumiałą. A może nawet, w jakimś sensie, godną wspierania.
I to jest temat! Także do obróbki krytycznej. Proszę bardzo! Byle rzeczowej...

Na koniec – oświadczenie gospodarza.
Dokonywałem tu już kilku selekcji. Teraz pozostawiam wszystkie 97 wpisów nietknięte.
Gdyby jednak moje utyskiwania i rzewne apele nie skutkowały, funkcjonowanie tego forum ulegnie modyfikacji.
Liczę mimo wszystko na zrozumienie i na owocną kooperację.

Pozdrawiam Wszystkich w słoneczną sobotę !

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-27 15:37

PK @ 159.205.1.*
wysłany: 2016-08-27 09:33
"Drogi Jacku, a ostrzegałem, że po otwarciu tej puszki pandory, jak te wszystkie Widze i Asy się pewnie poczują, to z Twojego blogu zrobi się kloaka."

Czego?

Jak umie, niech wyłoży, co mu się w AS-ie nie podoba.

Nie zauważył, że nie zauważam?

Ale to chyba pisanie na Berdyczów

bo przecież widać, że permanentnie nic nie dociera.

anonimous @ 37.47.164.*

wysłany: 2016-08-27 16:26

Zabawny jest ten wściekły jazgot Widzów i Wieńczysławów na wszelki ślad krytyki PiS i Jarosława Mściwego ! I te argumenty rodem z podmiejskiej knajpy i te wyzwiska ....

Naprawdę Panie Jacku jest Panu z nimi po drodze ...? Ani to kulturalne, ani ekologiczne dla rozmówców... Szambo i degrengolada jak w FKE.... Może i dobrze...? Niech wszyscy widzą czym pachnie "dobra zmiana" na szczeblach lokalnych, pełnych małych furerków żądnych władzy i płonących stosów innowierców !

Ave, Cæsar, morituri te salutant !

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 18:17

PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-27 15:11
do Anonimusa:

tu się człowiek przez ten beton nie przebije

anonimous @ 37.47.164.*, wysłany: 2016-08-27 16:26

Ave, Cæsar, morituri te salutant !

????????????????????????? ... Ave ... ?????????????????? :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

Gladiatorzy ...idą ... :) :) :) , gdzie i jacy ???

MEGALOMANIA , wielkie EGO i maciupeńkie IQ !

Chłopaki nie płakać, tylko wziąć się do nauki , jak radzi Wieńczysław i … myśleć , bo myślenie nie boli !!!

Tylko z początku będzie trudno , będziecie zmęczeni nieznanym Wam wysiłkiem.

Póżniej powinno być lepiej , jak już nastąpi w Was dobra zmian.

PS. jak na razie , to pracujecie znakomicie na wysokie poparcie dla PiS -u !!! :) :) :)

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-27 18:36

Widzę, że PK postanowił zilustrować mój wywód próbką swoich możliwości w zakresie wypisywania bełkotu.

"wylansował TKM i oddał Polskę w ręce TKM"

Krytykował TKM i oddał Polskę w ręce polityków swojej partii (za sprawą wyborców), czyli zrobił to, co robi każdy lider polityczny na jego miejscu, ale PK musi udowodnić, że nie po drodze mu ani z racjonalnym oglądem rzeczywistości, ani z językiem polskim.

"w oparciu o bogate doświadczenia z okresu PRL"

Oczywiście Kaczyński mimo że działał w opozycji i nie splamił się ani współpracą z SB, ani przynależnością do PZPR, jest przez PK traktowany jakby był jedynym ówczesnym i do dzisiaj czynnym komuchem. To się nazywa obiektywizm.

" tak zaczną się aranżować z władzą"

Aranżować się z władzą? PK ewidentnie powinien zaaranżować swoje spotkanie ze słownikiem języka polskiego.

"W sumie widzę, że tylko polski Majdan da tu radę."

PK chce podpalić Polskę?

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-27 20:27

Wieńczysław @ 178.183.182.*

Widzę , jak to Widz , że nasi operetkowi „ gladiatorzy „ , mają jakieś ciągoty do ognia .

anonimous @ 37.47.164.* : „ … i płonących stosów innowierców ! „ / innowierców – gladiatorów ??? /

Zaś Pan PK , Majdan …

Czy „PK chce podpalić Polskę? „ ?

Raczej nie , oni chyba chcą się tylko „ spłonić „ się ze wstydu , że takie mega brednie wygadują !!!

AS @ 78.8.132.*

wysłany: 2016-08-27 21:09

Wieńczysław:
"1. Wybrał sobie dwóch "kozłów ofiarnych" - Widza i AS-a i poniżył ich oskarżając o niszczenie kultury dyskusji, stosowanie wulgarnych obelg zamiast argumentów.
2. Napuścił ich na Pana Jacka, jednocześnie chwaląc go, na zasadzie "no widzisz, ty jesteś taki świetny facet, a ci dwaj zamieniają ci twojego bloga w kloakę"
3. Posłużył się wykreowanym czarnym wizerunkiem osób trzecich w celu "dobicia" swoich oponentów: komunistyczny prokurator Piotrowicz i głupia baba Pawłowicz - oto kumple i idole Widza i AS-a"

Ten, co o mnie "wybrał", jest w stanie mnie poniżyć?
Niech próbuje!

Ale że też tylu ludziom chce się z takim osobnikiem
bez końca polemizować...

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 22:03

Do Wieńczysława

Po pierwsze to Pan kłamie, albo pamięć zawodzi.
Kaczyński działał w opozycji i owszem, ale na imię miał Lech.
TKM to powiedzenie Kaczyńskiego, a nie jemu przypisane. A więc Kaczyński (tym razem był to Jarosław) obiecał TKM i ochoczo je wdroża, bo jest facetem, który dotrzymuje słowa.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 22:32

oczywiście literówka. Miało być wdraża.

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-27 22:45

Zarówno Lech, jak i Jarosław Kaczyńscy działali w opozycji demokratycznej w PRL.

Jeżeli PK twierdzi, że Jarosław nie działał w opozycji, to kłamie i to dość bezczelnie i głupio. Jarosław działał choćby w KOR i to już jedno wystarcza do twierdzenia, że brał udział w działaniach opozycji. Czy PK zaprzecza temu faktowi?

"TKM to powiedzenie Kaczyńskiego, a nie jemu przypisane"

A co to za różnica? TKM to określenie, którego użył Kaczyński, ale nie wobec PiS-u, tylko wobec AWS-u w 1997r, z którego list z tego względu nie chciał startować.

Proszę zacytować wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, w którym "obiecał TKM".

Oczywiście moje pytania mają charakter czysto retoryczny - PK nigdy na nie nie odpowie i nie poda żadnych źródeł, bo nie to jest jego celem. Jego celem jest rozpowszechnianie kłamstw i obrzucanie błotem ludzi, którym nie dorasta do pięt. Sądzę, że PK nawet nie bardzo rozumie, o czym jest mowa, u niego różnica między pojęciem prawdy i kłamstwa jest zatarta. To człowiek skoncentrowany na jednym: na szerzeniu nienawiści do wroga klasowego, jakim są dla niego polscy patrioci. Wszystko, co odbiega od tego celu, jest przez niego deprecjonowane.

anonimous @ 37.47.164.*

wysłany: 2016-08-27 23:25

Jarosław Kaczyński został przesłuchany 21 grudnia 1981 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego. Jednak oficer Służby Bezpieczeństwa odstąpił od internowania i puścił go wolno.

Kaczyńskiego przesłuchano w ramach operacji "Klon" prowadzonej przeciwko działaczom opozycji. Był 21 grudnia 1981 roku, zaczynał się drugi tydzień stanu wojennego, wszyscy najważniejsi działacze "Solidarności" byli już internowani. Rozmowa miała mieć charakter ostrzegawczy.

Cztery dni wcześniej, w czasie innego przesłuchania, Jarosław Kaczyński odmówił podpisania lojalki. Dlatego mógł się spodziewać się internowania. Kpt. M. Spitalniak, który przesłuchiwał młodego działacza opozycji, zapisał w notatce:

Kaczyński od samego początku rozmowy był przekonany, że będzie internowany. Wielokrotnie podkreślał, że siedzieć nie chce. (...) Dodał przy tym, że nie zgodzi się też na żadną z nami współpracę i wybrałby raczej samobójstwo jako alternatywę. (...) Zapytałem się, czy współpracę ktoś mu uprzednio proponował, bo ja nie. Odpowiedział, że nikt. (...) Ustnie zobowiązał się do przestrzegania przepisów wynikających ze stanu wojennego.

Kim dla SB był Jarosław Kaczyński? Kurierem Biura Interwencyjnego KOR, czyli współpracownikiem, który jeździ w teren, na przykład z pomocą dla poszkodowanych przez reżim. W aktach z 1982 roku SB pisała: "nie stwierdzono, aby wymieniony prowadził wrogą działalność". A jak Kaczyńskiego ocenił w grudniu 1981 roku kpt. Spitalniak?

Jego wygląd jest niedbały. Twierdził, że nie interesują go sprawy materialne, kobiety, np. nie zależy mu w przyszłości na posiadaniu rodziny. Ma flegmatyczne usposobienie, wygląd »książkowego mola«. Pozuje na myśliciela »Solidarności«. Mimo pewnej demonstracyjnej rezygnacji z życia, kariery stwierdzam, że jest osobą raczej ambitną. Obruszył się, gdy stwierdziłem, że pozycja jego brata Lecha w »Solidarności« jest znacznie wyższa. (...) Nie przypadły mu też do gustu uwagi typu, że np. na taką pozycję, rolę w środowiskach inteligenckich, jaką mają np. Michnik, Macierewicz czy Geremek, to trzeba zapracować, zasłużyć.

************************************************************

Określenia „TKM” jako pierwszy użył Jarosław Kaczyński w 1997 w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, wyjaśniając powody, dla których nie startował w wyborach do Sejmu z listy AWS, mimo że uczestniczył w powoływaniu tej formacji. Stwierdził wtedy, że w AWS zbyt wielką rolę odgrywa nieformalna partia „TKM”. Tę „partię” miała cechować chęć zajęcia stanowisk rządowych i korzystania z układów stworzonych przez poprzedników, zamiast dokonywania reform. Po latach Jarosław Kaczyński przyznał, że określenie „TKM” wymyślił Marek Kuchciński.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-27 23:38

Dla uzupełnienia dodam, że teczka Jarosława była nad wyraz cienka, o co nawet miał pretensje do SB i insynuował jakoby jego akta zostały zniszczone.
Kiedy internowano Lecha, Jarosław spał na sofie u matki, a teraz opublikował "Autobiografie", która jest wyłącznie projekcja jego kompleksów i fobii. Wielkość opozycyjną przespał, a teraz twierdzi, że to on nawet zamordował Lenina, bo zawsze aktywnie walczył z komunizmem - na sofie po obiadku ugotowanym przez mamusię.

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-28 00:34

Teza postawiona przez PK brzmiała tak: "Jarosław Kaczyński nie działał w opozycji".

O działalności Jarosława Kaczyńskiego w czasach PRL chyba najbardziej wiarygodnym i najszybciej dostępnym źródłem wiedzy może być Encyklopedia Solidarności, która wymienia następujące akty uczestnictwa JK w strukturach opozycyjnych:
- uczestnictwo w wystąpieniach studenckich w 1968r.
- współpraca z KOR i KSS KOR (akcje ulotkowe, praca w Biurze Interwencyjnym)
- praca w redakcji podziemnego czasopisma "Głos"
- kierownictwo sekcji prawnej Ośrodka Badań Społecznych przy MKZ i Regionie Mazowsze
- sygnatariusz deklaracji założycielskiej Klubu Służby Niepodległości
- członkowstwo w Komitecie Helsińskim w Polsce
- praca w Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej "Solidarności"
- doradca strajkujących w Stoczni Gdańskiej im. Lenina

Można dyskutować oczywiście, czy ten udział w opozycji był duży czy mały, natomiast nie można powiedzieć, że to było "nic". Na tle większości Polaków, którzy oprócz zapisania się do "Solidarności" niewiele dla niej zrobili, szczerze mówiąc jest to dość sporo.

Ale dla PK to jest to nic. Dlaczego? Czy PK ma jakieś dowody na to, że fakty przytaczane przez Encyklopedię Solidarności nie miały miejsca?

Nie, za to posługuje się insynuacjami i dziwnymi, nie wiadomo skąd zaczerpniętymi informacjami. Ja już pominę większość kwestii:
- skąd Kucharski wie, że teczka Kaczyńskiego była cienka?
- skąd Kucharski wie o "pretensjach Kaczyńskiego do SB"?
- dlaczego Kucharski pisze o tych pretensjach jako o "insynuacji", tak jak by był to jakiś wielki, niewybaczalny afront wobec panów esbeków?
- dlaczego Kucharski nie wspomina o tym, czy teczka Kaczyńskiego była teczką tajnego współpracownika, czy osoby rozpracowywanej? Czy chciałby zasugerować, iż Kaczyński był TW?
- czy charakter kontaktów JK z SB był tak zażyły, a jego zmartwienia tak trywialne, że dotyczyły tego, jak dużą ilość informacji zdołała na jego temat zebrać SB? Czy wtedy, podczas przesłuchań, leżało to w centrum jego zainteresowania, jak jest grubość jego teczki? A może Kucharski myli IPN z SB?
- skąd Kucharski wie, co robił Jarosław w czasie, gdy internowano Lecha? I co w tym złego? A co miał robić Jarosław? Czuwać w nocy w Warszawie na ulicach, czy przypadkiem w Sopocie nie aresztowano jego brata?
- skąd Kucharski wie, że autobiografia Kaczyńskiego zawiera projekcję jego kompleksów i fobii, skoro jej nie czytał?
- co to znaczył, że JK "przespał wielkość opozycyjną"? Jakich działań od JK Kucharski by oczekiwał?
- na jakiej podstawie Kucharski twierdzi, że JK powiedział, że "zamordował Lenina"? Przecież to jakiś absurd i kolejny wymysł chorej głowy Kucharskiego

Ale ja to wszystko pomijam, bo mnie interesuje jedno: jak to wszystko ma stanowić dowód na to, że JK "nie działał" w opozycji? Gdzie tu jest jakakolwiek logika? Gdzie są dowody na to, co robił JK w czasie, gdy powinien działać w opozycji? To, że spał na sofie albo jadł obiad? Co to za brednie? Jeżeli PK chce uchodzić za "analityka", który posługuje się wyłącznie faktami, to niech te fakty przedstawi, zamiast bredzić coś o obiadkach. To są jakieś chore wymysły złośliwego dziadygi, który zazdrości Kaczyńskiemu osiągnięć. Choć może jest też inne wytłumaczenie, bo mam wrażenie, że w przypadku PK mamy do czynienia z człowiekiem nie do końca normalnym, jeżeli pisze on coś o "zamordowaniu Lenina". Coś mu się nieźle musiało pomieszać w głowie.

Oczywiście wypisywanie tego typu bzdur jest w wykonaniu PK wyjątkowo żałosne, natomiast tego rodzaju bezczelność każe zadać PK pytania o jego działalność "opozycyjną", którą mógłby przeciwstawić "komuchowi" Kaczyńskiemu:
- do jakich organizacji Kucharski należał w czasach PRL?
- czy był tajnym współpracownikiem SB?
- czy należał do PZPR?
- w jakich okolicznościach wyjechał do Niemiec i czy dotyczyło to Republiki Federalnej Niemiec, czy też Niemieckiej Republiki Demokratycznej?
- w jaki sposób Kucharski uzyskał paszport?
- w jaki sposób otrzymał pracę w niemieckiej telewizji i jaka to była telewizja?
- jakie walory związane z rzetelnością jego pracy dziennikarskiej: zbierania źródeł i ich analizy - zauważyli w nim jego niemieccy pracodawcy?

Niech Kucharski się pochwali swoją "kartą" opozycyjną, z której na pewno jest dumny, zamiast wypisywać te kalumnie na temat znienawidzonego przez siebie Kaczyńskiego.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-28 06:20

Oj Wieńczysław, Wieńczysław!

Dobrze się Ciebie czyta, szanowny Minotaurze,

ale że też Ty musisz koniecznie zniżać się do Poziomu Kanału

i wdychając jego "wonie" snuć ten dialog w nieskończoność?

Po kiego czorta?

Tak to w Polsce skarby się marnują.

PK jako wieczna inspiracja?

Tfu!!!!

anonimous @ 37.47.172.*

wysłany: 2016-08-28 08:21

Wieńczysław @ 178.183.182.* - jak czytam te Twoje panegiryki na cześć Jarosława Mściwego do zaczynam wierzyć że rzeczywiście był tak niebezpieczny dla PRL i SB że ta ostatnia wręcz bała się go internować.... :P

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-28 08:25

To nie są panegiryki, tylko streszczenie tego, co można przeczytać w Encyklopedii Solidarności. Polecam uważniejszą lekturę.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 10:16

anonimous @ 37.47.164.*, wysłany: 2016-08-27 23:25

Jeżeli dobrze zrozumiałem intencje tego twojego wpisu , to miał on być poparciem tezy PK , iż J. Kaczyński nie działał w opozycji , ponieważ nie został internowany .

Chyba , że się mylę , bo tego typu chwyty są ci obce , tak jak mi sugerowanie , że nie podałeś źródła tego wpisu , bo są to materiały poufne , które widziałeś u kolegi z pracy , kpt. Spitalniaka .

Ale przecież obydwaj brzydzimy się takimi chwytami , prawda ???

Ale czy mógłbyś się pochylić nad problemem takowym :

Jeżeli wyznacznikiem opozycyjności , jest sam fakt internowania , to ilu z internowanych , było TW lub kandydatami na TW a internowano ich w celu „ zalegendowania „ na czas stanu wojennego i na …póżniej ?

Tego się być może dowiemy jeżeli dojdzie do odtajnienia tzw. zbioru zastrzeżonego IPN .

Kilka pomników może runąć …

Dalej , czy mógłbyś się zająć równie skrupulatnie i odpowiedzieć na pytanie , co w noc z 12/13 grudnia 1981 roku robił D. Tusk , co i z kim, i w jakich ilościach spożywał ?

Gdzie był internowany , jak długo a jeżeli nie był , to dlaczego ?

anonimous @ 37.47.172.*, wysłany: 2016-08-28 08:21
Wieńczysław @ 178.183.182.* - jak czytam te Twoje panegiryki na cześć Jarosława Mściwego do zaczynam wierzyć że rzeczywiście był tak niebezpieczny dla PRL i SB że ta ostatnia wręcz bała się go internować.... :P

Jak czytam te twoje teksty sfrustrowanego „ gladiatora :) „ , to myślę , iż jeżeli nawet J. Kaczyński nie był niebezpieczny dla PRL-u , to dla was jest …

I oto chodzi !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 10:18

Literówka ! : I O TO CHODZI !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 10:45

Wieńczysław @ 178.183.182.*, wysłany: 2016-08-28 00:34

Myślę , że Twoje uwagi na temat chorej głowy i znienawidzonego przez niego Kaczyńskiego zasadniczo wyjaśniają całą ego blogerską i publicystyczną aktywność , zwłaszcza zaś patologiczny wpis PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-27 23:38 z Leninem na czele !


Można zatem przyjąć , że jest to głównie problem lekarza i / lub farmaceuty i zaniechania lub nieprzestrzegania dawek zaordynowanych leków …

Chociaż mam przekonanie graniczące z pewnością , że nie otrzymasz odpowiedzi na postawione pytania o jego „ Autobiografię „ , to jedno jest pewne – nie był internowany !!!

Przynajmniej nie figuruje .

Gdybym jednak miał zniżyć się do poziomu jego wpisu / PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-27 23:38 / to dodałbym jeszcze jedno pytanie :

Na czyjej sofie on sam spędził stan wojenny ???

Czy była to sofa mamusi , teściowej, żony , kogoś innego ???

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-28 11:16

Otóż odpowiedź do wszystkich Widzo-Minotaurów-Wieńczysławów:
Teczkę swoją prezentował sam J.K. na jakiejś konferencji prasowej (niestety daty nie pamiętam).
W 1968, w Warszawie nie było trudno być "Wielkim Walczącym", bo do dobrego tonu w środowisku studenckim należało uczestnictwo w "grze w berka" z milicją ludową i przedstawicielami ówczesnego Suwerena. Poważni gracze z tamtego czasu doznali (jako minimum) choćby relegacji ze studiów, co braci Kaczyńskich nie dotknęło (nie słyszałem).
Ja nie muszę się spowiadać ze swojej działalności opozycyjnej, bo nie uzurpuję sobie pozycji pierwszego opozycjonisty w tym regionie.
Polecenia terapeutyczne są cenne, ale pod warunkiem, że zgramy terminy, aby w czasie terapii grupowej spojrzeć sobie w oczy.

Jeśli wszyscy Panowie mają tak wiele ważnych rzeczy do wyartykułowania, to proponuję, aby stworzyli własne blogi, gdzie nie schowani za nickiem i ze zdjęciem autora będą mogli je prezentować. Tam będą mogli otwarcie dyskutować z ludnością zamiast zaśmiecać blogi innych.

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 11:27

Czyli już wiemy, że dowodem na to, że Kaczyński nie działał w opozycji jest to, że go nie relegowano z uczelni w 1968r. Logiczne!
Ale skoro Lech Kaczyński też nie został relegowany, to dlaczego Kucharski mówi o nim, że jednak w opozycji działał?

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 11:30

PK @ 159.205.1.*,wysłany: 2016-08-28 11:16

/ … /
„Polecenia terapeutyczne są cenne, ale pod warunkiem, że zgramy terminy, aby w czasie terapii grupowej spojrzeć sobie w oczy „.

Nie wiem , jak to jest u Wieńczysława , ale ja nie prowadzę terapii grupowej z przypadkami beznadziejnymi !

Pozostaje więc tylko , z mojej strony , polecić farmaceutyki

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 11:44

Schemat myślenia profesjonalnego dziennikarza: coś tam słyszałem, nie pamiętam kiedy i gdzie to było, ale coś tam było pokazywane, jakaś teczka może, i ona była cienka, i Kaczyński chyba mówił, że mu się nie podoba, a więc nie działał w opozycji, bo miał pretensje do UB, i przez to nie był relegowany, a teraz pisze bajki w swojej książce, tak przynajmniej gdzieś słyszałem, bo samej książki nie czytałem, ale lustracja choć była zła, to nie objęła Kaczyńskiego, bo chciał jej uniknąć, bojąc się ujawnienia teczki, którą chował pod poduszką, gdy spał u mamy na sofie, a ponieważ była cienka, to nie mógł spać i dlatego nie został internowany. A poza tym Kempa, Brudziński, Pawłowicz, Kempa, Brudziński, Pawłowicz, Kempa... i tak w kółko. Analityk.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 11:45

PS.

Aha , ponieważ PK zapomniał najwidoczniej z kim się po Warszawie opozycyjnie ganiał w berka i twierdzi , ze to była milicja ludowa , to chciałbym przypomnieć , że nazywała się ona Milicja Obywatelska , podobnie jak Platforma .

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-28 17:10

do Widza:

proszę zdradzić co Pan zażywa, bym tego nie kupił, bo nie działa.

do Minotaura:
Szkoda czasu na odpowiedź, bo na bełkot betonu nie ma odpowiedzi.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 17:23

PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-28 17:10

do Widza:

proszę zdradzić co Pan zażywa, bym tego nie kupił, bo nie działa.

Ja nie muszę nic zażywać, ale to działa , działa , tylko Pan te czopki , które Panu zapisano i ma je Pan , zażywa doustnie i dlatego nie działają na głowę , tylko ...naprzeciwko !

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 17:30

"Szkoda czasu na odpowiedź"

Idź lepiej zamordować Lenina, przynajmniej zrobisz coś pożytecznego.

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 17:46

https://www.youtube.com/watch?v=q9NhNx2_tls

Wprawdzie nie śledzę na bieżąco wydarzeń, ale postanowiłem obejrzeć dzisiejsze przemówienie Prezydenta podczas uroczystości pogrzebowych "Inki" i "Zagończyka". Jestem ogromnie zaskoczony, że z każdym kolejnym przemówieniem Pan Prezydent potrafi nie tylko powiedzieć coś oryginalnego, co wychodzi poza banał, oczywistość, pozorny patos, nie tylko piękną polszczyzną i z nienaganną dykcją, ale potrafi też dostarczyć mega-wzruszeń. Te przemówienia przejdą do historii. Nie wyobrażam sobie kogokolwiek innego na tym stanowisku, kto potrafiłby tak pięknie przemawiać: prawdziwie i od serca. Skończył się już bigos, bul, "ho ho hooo", jarmark, kaszaloty i lewatywa w wykonaniu tego pajaca, którego udało się odesłać na emeryturę, a zaczęła się prawdziwa, polska prezydentura. Podziwiam Pana Prezydenta Dudę już choćby za tę niezwykłą umiejętność wyrażania tego, co gra w duszy każdego prawdziwego Polaka.

Bolszewia oczywiście szczeka, Wyborcza na główną wrzuciła wiersz Woroszylskiego i jakieś "ch muje dzikie węże" a propos dzisiejszej uroczystości, ale karawana jedzie dalej. Żaden Soros czy inny Szechter nie powstrzyma już tego odzyskiwania Polski dla Polaków.

Ha, wiem, że tymi słowami prowokuję, ale czyż tak nie jest? Przecież to jest praca narodowo- i państwowo-twórcza. Jeśli zeszlibyśmy na poziom wymiernych korzyści, to każdy na tym może tylko zyskać, nawet ci, którzy niechętnie na to patrzą. Ja w każdym razie obserwuję to z nadzieją.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-28 17:58

Ten tekst przypomina mi szkolne czytanki o Stalinie, a Panu?

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 18:03

? o.O

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 18:53

Panie PK :

Jeszcze raz :

Czopki - " dołem " , tabletki - górą / doustnie /.

Absolutnie nie odwrotnie , jak Pan to teraz czyni, bo efekt będzie dalej tak żałosny , jak jest dotychczas :

" Ten tekst przypomina mi szkolne czytanki o Stalinie, a Panu?"

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 18:55

Nie wiem co może mi przypominać mój własny tekst, jeśli to o niego chodzi, natomiast PK zaczyna przypominać żulika, który z czystej złości wsadza komuś palec do zupy.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 19:06

Wieńczysław @ 178.183.175.*,wysłany: 2016-08-28 18:55

Jeśli o mnie chodzi , to PK zawsze był podobny do nikogo !

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-28 19:16

No i drogi Jacku powyższe wpisy są najlepszym przykładem "wysokiej" kultury i wyszukanego intelektu "nowej elity", której udostępniłeś swoje łamy.

Gratuluję towarzystwa!

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 19:57

Nad intelektem Kucharskiego nie ma co się już znęcać, bo to robi się zbyt łatwe.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 20:00

A gdyby Pan Panie Jacku miał jakieś wątpliwości , że Czarne i Pana osobiście nawiedziła „ elyta „ z W-wy i Muenchen , to polecam jej normalny , jak zwykle chory wpis :

PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-27 23:38

Poziom „ pierwsza klasa „ , tylko nie wiem czy wypada mi napisać „ poziom pierwsza klasa gimnazjum „, bo jednak pierwsza klasa gimnazjum na tle tego wpisu jawi mi się jak Oxford !

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-28 20:09

Szanowny Widzu, co do kogo kiedy wysłał? Pan do mnie - nie otrzymałem, ja do Pana - nie wysyłałem, tak więc skąd ten cytat? Chyba zmyślony.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 20:43

Po godzinie wysłania / wysłany: 2016-08-27 23:38 / można łatwo stwierdzić , o który chory tekst chodzi !

To ten o zabójstwie Lenina !

To o klasie , to moja cena „ klasy „ „ elyty „ z Villa Nova „ !

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-28 21:03

Brrrrrrrrrrrrrrrrr!

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 21:05

Tak mi się podobają ostatnie podrygi III RP, że chętnie je rozkolportuję dalej:

http://www.newsweek.pl/polska/reforma-edukacji-szkola-w-sluzbie-patriotyzmu-wedlug-pis,film,396168.html

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-28 21:18

AS @ 109.241.118.*, wysłany: 2016-08-28 21:03
Brrrrrrrrrrrrrrrrr!

Masz rację , ale „ osikowy kołek „ musi jednak być , skoro oni chcieli kiedyś i dzisiaj nadal
chcą „ dorzynać watahę „ !

anonimous @ 37.47.169.*

wysłany: 2016-08-28 23:19

Wieńczysław @ 178.183.175.*

wysłany: 2016-08-28 17:46

https://www.youtube.com/watch?v=q9NhNx2_tls"

"Łubu-dubu, łubu-dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu"..... "Miś" zawsze aktualny....

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-29 06:24

Widz:

"„ osikowy kołek „ musi jednak być"

Bezwzględnie!

Tu, być może, panu PK się "poszczęściło",

ale w skali kraju?

Zbyt długo Inka i Zagończyk czekali na swój pogrzeb!

Ponad ćwierć wieku w niby wolnym kraju!

A jeśli ta hydra, hydra komunizmu,
zaprzaństwa, pomieszania pojęć i stawiania świata na głowie,
nie da się, nawet przy pomocy także osinowego kołka, zabić?

Mam tę obawę.

Diabeł jest wieczny!

A pan Bogulak? Długowieczny.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-29 09:13

do Minotaura:

odnoszę wrażenie, że jest Pan człowiekiem, który liznął PRL-owskiej szkoły. Tam - co, jak widać stało się wzorem dla PiS - też usilnie próbowano wypaczyć historię i rozkochać młodzież w jedynie słusznej, PRL-owskiej wizji patriotyzmu i historii. Dziś Pan i Pańskie środowisko okrzykują bohaterami tych, którzy tym zamiarom się nie poddali. Kaczyński świetnie usiłuje tamte "dobre" wzory przeszczepić do IV RP czym tworzy nowych "żołnierzy wyklętych", a Wasze środowisko wiwatuje. Krótka pamięć? Paranoja? Głupota?
Powodzenia.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-29 09:22

Ile lat mają ci, którzy jako pierwsi nie "liznęli PRL-owskiej szkoły?

Tam "usilnie próbowano wypaczyć historię"

tak jak teraz PiS wypacza historię.


"Kaczyński ... tworzy nowych "żołnierzy wyklętych" "

Zachciało mi się przeczytać kilka zdań pana PK.

Mam za swoje!

"Chcącemu nie dzieje się krzywda!"

Osinowy kołek pomoże?

Myślę że wątpię.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-08-29 09:58

do Minotaura:

opowieść z Gdańska o tym jak patriotycznie nastawieni katolicy "wdrażają" demokrację PiSowską:

"Mateusz Kijowski o incydencie w Gdańsku: wyzywali nas, szarpali, popychali

Okoliczni uczestnicy uroczystości zaczęli zachowywać się agresywnie - wyzywać nas, szarpać, popychać. Kobiety bili po plecach. (...) Policja poprosiła nas, żebyśmy opuścili tłum - mówił w TOK FM Mateusz Kijowski, opisując incydent, do którego doszło w trakcie uroczystości żałobnej "Inki i "Zagończyka" w Gdańsku.

Wczoraj w Bazylice Mariackiej odbyła się uroczysta msza żałobna w intencji Danuty Siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza, na której pojawił się Kijowski wraz z grupą zwolenników KOD. - Nagle nas zaatakowano. To była duża grupa, kilkuset osiłków z flagami ONR - opisywał. - Sytuacja miała miejsce przed kościołem. Kiedy mówiliśmy, że to jest msza święta, wyciągaliśmy ręce, by przekazać im znak pokoju. Szczęśliwie nikt nie został poważnie poturbowany - mówił, jednocześnie śmiejąc się Kijowski. - Był ze mną mój ośmioletni syn, do tej pory nie rozumie, czemu policja wyprasza atakowanych, a nie atakujących. Oni byli agresywni, nastawieni bojowo. Policja uznała, że nie jest w stanie nas chronić. Trochę to przerażające, że takie rzeczy się dzieją - opowiadał w TOK FM

Dopytywany skąd ma pewność, że został zaatakowany przez ONR (czy jak wcześniej mówił "lub Młodzież Wszechpolską") Kijowski podkreślił, że osoby, które zaatakowały zwolenników KOD miały przy sobie: "flagi zielone z falangą". - Wiem, że byli z ONR - podkreślił."

Oto metody nowego "wojska" Kaczyńskiego.

też taki opis jest @ 87.105.71.*

wysłany: 2016-08-29 10:25

Nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.

Matusz Kijowski i Radomir Szumełda, wspierani przez wątłą grupkę działaczy bądź sympatyków KOD, przyszli na pogrzeb Inki i Zagończyka. A potem ogłosili (głównie Szumełda), że padli ofiarą przemocy „faszystów”, których w dodatku gloryfikował ponoć w swoim przemówieniu prezydent Andrzej Duda. Czyli „faszyści” byli ważnym uczestnikiem żałobnych uroczystości państwowych, legitymizowanym przez prezydenta RP, zaś niewinni i bezbronni działacze KOD zostali zaatakowani przez „brunatnych”. KOD oczywiście znalazł się na pogrzebie tylko po to, by oddać hołd ofiarom komunistów i pomodlić się za zabitych. To wprawdzie może się wydawać dziwne, gdy chodzi o osoby, którym komunizm specjalnie nie przeszkadza, a poza tym są przeważnie ateistami. Ale niech tam. Podobnie KOD, tylko w znacznie większej skali , czcił zabitych przez komunistów 28 czerwca 1956 r. w Poznaniu – na uroczystościach 60. rocznicy tamtych wydarzeń. I kilka miesięcy temu w Poznaniu udało się z podniosłego wydarzenia uczynić parodię, bo było m.in. wycie podczas wystąpień, w tym podczas przemówienia prezydenta RP i generalnie obciach, ale działacze KOD świetnie się bawili, choć ponoć wtedy też oddawał cześć i honor oraz się modlili.

Nie tylko z bliska widać było, że tak w Poznaniu, jak w Gdańsku działacze KOD zorganizowali prowokacje, żeby stać się ofiarami „faszystowskiego, kaczystowskiego reżimu”. Nikt nie idzie przecież na pogrzeb zachowując się tak jakby uczestniczył w gejowskiej paradzie czy innej przebierance. Zresztą za „złośliwe przeszkadzanie pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym” zgodnie z art. 195 par. 2 kodeksu karnego grozi kara do dwóch lat więzienia. W Poznaniu udało się zepsuć uroczystości, więc pewnie działacze KOD uznali swoją akcję za sukces. W Gdańsku było zupełnie inaczej, bo prowokacja wypadła marnie, w czym spora zasługa spokojnych działań miejscowej policji. Ale przede wszystkim okazało się, że KOD jest już cieniem samego siebie. Że nie potrafi nawet sprawnie zorganizować prowokacji, choć jeszcze kilka miesięcy temu w Poznaniu się udało. W Gdańsku widać było jak na dłoni, że działacze i sympatycy KOD męczą i nudzą nawet samych siebie. A przecież była okazja do zaistnienia w światowych serwisach, więc pewnie zrobiono wiele, aby ofiary „faszystów” budziły grozę i ostrzegały. Tymczasem i ofiary były wyjątkowo naciągane, i groza taka jak w tragifarsie. I właśnie kategoria tragifarsy najlepiej pasuje do opisu tego, czego świadkami byliśmy 28 sierpnia 2016 r. w Gdańsku. To nie znaczy, że w przyszłości jakaś prowokacja się nie uda, bo gdy się bardzo chce, można coś osiągnąć, nawet jeśli zabierają się za to wyjątkowi nieudacznicy.


Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.


Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.


Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.


Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.


Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.
cd

Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.


Generalne wrażenie jest takie, że istnieje jakiś egzotyczny margines za wszelką cenę próbujący udowodnić na ulicy, iż w Polsce rządzonej przez PiS jest strasznie, ale bardzo nieliczni traktują to poważnie. Nawet gdy zaplanowano prowokację, efekt jest groteskowy zamiast wywoływać grozę. I to dowodzi także sztuczności obrony demokracji przez KOD, bo coraz częściej ta obrona zamienia się w farsę, co było zresztą widać już podczas marszu zorganizowanego przez KOD tuż po ujawnieniu dokumentów na temat „Bolka” z domowego archiwum Kiszczaka. Obrona konfidenta SB jako symbolu wolności i demokracji, i umieszczenie go na sztandarach miało bowiem wszelkie znamiona farsy i groteski. I podobnie jest z kolejnymi manifestacjami samego Lecha Wałęsy. W Poznaniu był jeszcze fetowany, w Gdańsku niemal chyłkiem wymknął się z mariackiej bazyliki w środku uroczystości. Przybył tam zresztą w takim stroju jakby właśnie wybierał się na ryby albo z wędkowania wrócił. Zamiast triumfu byłego prezydenta, tym łatwiejszego, że we własnym mateczniku, było poczucie niesmaku i obciachu. I była żałość, że dawna legenda tak się rozmienia na drobne, i to w atmosferze jakiegoś głupawego happeningu.

Wniosek z gdańskich wyczynów KOD oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest taki, że trzeba im pozwolić działać i tylko czekać na efekt. Bo nikt się tak pięknie nie ośmiesza i nie odbiera sobie powagi jak Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda czy Lech Wałęsa i stojący za nimi obrońcy demokracji.
cdn.

Wieńczysław @ 178.183.177.*

wysłany: 2016-08-29 11:49

Czcigodny Panie Kucharski,

"odnoszę wrażenie, że jest Pan człowiekiem, który liznął PRL-owskiej szkoły."

Ja odnoszę wrażenie, że Pan z reguły nie wie o czym pisze.

"Tam - co, jak widać stało się wzorem dla PiS - też usilnie próbowano wypaczyć historię i rozkochać młodzież w jedynie słusznej, PRL-owskiej wizji patriotyzmu i historii. "

Zrównywanie polityki historycznej PRL z polityką historyczną obecnej ekipy rządzącej jest idiotyzmem, bo sugeruje, że bohaterowie PRL są "tyle samo warci" ile bohaterowie niepodległej III czy raczej już IV RP (choć dopóki nie zostanie zmieniona Konstytucja, formalnie nadal jest to niestety III RP). Towarzystwo z "Wyborczej" chce tutaj uchodzić za bezstronnych: z jednej strony mamy komuchów z Bierutem, Bermanem, a z drugiej mamy pisowców z sędzią Kryże i Piotrowiczem, którzy koniecznie usiłują zawłaszczyć tradycję "Inki" chociaż wiadomo, że prawdziwym spadkobiercą tradycji antykomunistycznej jest Mateusz Kijowski, który przyszedł się pomodlić na pogrzebie, chociaż Kościoła nie lubi i do niego zwykle nie chodzi. A tak w ogóle to - według GW oczywiście - nauczanie historii nie powinno zakładać narzucania jakiejkolwiek wizji, bo uczniowie powinni sobie wybrać, czy wolą "Inkę" czy Bieruta. Powinien panować pluralizm, jak w Rosji: jedni uważają, że za Katyń odpowiada NKWD, a drudzy mówią, że Niemcy.
Jest to oczywiście obrzydliwy fałsz, którego nie uda się wam już narzucić społeczeństwu. Prawda jest taka, że PRL-owska "szkoła historyczna" przeszła już do historii, ta "pisowska" nie jest tak jednolita jak to sobie niektórzy wyobrażają, a przez 27 lat królowała wizja nijaka, nihilistyczna, którą nazywa się często "krytycznym podejściem do historii", a tak naprawdę przez samych uczniów praktykowana poprzez zasadę 3Z - zakuć, zdać, zapomnieć. Historia to zbiór dość nudnych, bezsensownych faktów, które mogą jedynie ciekawić kogoś, kto musi się tego nauczyć, żeby zdać egzaminy wstępne na kierunki humanistyczne lub maturę. Przy czym o historii najnowszej nie mówiło się w ogóle, co też jest zastanawiające.

Tymczasem jeżeli popatrzeć na naszą historię z lotu drona, to jest ona dość prosta. Wraz z zakończeniem II wojny światowej Polska została podbita przez ZSRS i ci, którzy się temu sprzeciwiali, a byli to właśnie Żołnierze Wyklęci, mieli moralną i polityczną słuszność. Dopiero gdybyśmy ów lot drona obniżyli, by zobaczyć więcej szczegółów, to moglibyśmy dyskutować: czy ten i ów w danej sytuacji mógł i powinien zachować się inaczej, czy miało to militarny i polityczny sens itd. Nie zmienia to faktu, że Pilecki, "Inka", "Zagończyk", "Łupaszka", gen. Fieldorf-Nil, płk Ciepliński to prawdziwi bohaterowie, a różnica między nimi, między formacjami niepodległościowymi, takimi jak AK, później WiN, NZW, NSZ, itd., a formacjami takimi jak GL-AL, KBW, Informacja Wosjkowa itp. jest olbrzymia - to wyraźna różnica między dobrem i złem, niebem, a piekłem. Żołnierze Wyklęci w ogólności, w bardzo wielu przypadkach prezentowali najwyższe standardy moralne, najwyższy poziom kultury, wcielając w życie takie wartości jak honor, patriotyzm, przyjaźń, niezłomność, natomiast po drugiej stronie mieliśmy po prostu wyjątkowo paskudnych zbrodniarzy działających w imieniu Moskwy, zdrajców, bandytów i oprawców, czyli bolszewicką swołocz.
"Wyborcza" usiłowała narzucić taką oto wizję historii, wedle której trwała wówczas jakaś wojna domowa, w której po jednej stronie walczyli "Żołnierze Wyklęci", którzy walczyli o powrót zaściankowej, przedwojennej, zacofanej, antysemieckiej Polski oraz PPR, AL i LWP, które może popełniały zbrodnie, ale chciały postępu, oświecenia, reformy rolnej, którzy "mieli przecież szczytne ideały". W sumie więc obie formacje były siebie warte, ale na szczęście potem przyszli prawdziwi Niezłomni - Kuroń, Geremek, Michnik, Mazowiecki i Wałęsa, którzy obalili komunizm i wprowadzili nas do wspaniałej, niepodległej, demokratycznej III RP, która jest szczytem naszych marzeń i za którą powinniśmy dziękować im wszystkim do śmierci.
I to jest dopiero kłamliwa wizja historii.
Jeżeli mówimy o "wizji", to mówimy zawsze o pewnym uogólnieniu, które nie musi stanowić zafałszowania. W "wizji" wszystkie elementy mogą i powinny być zgodne z prawdą, ale siłą rzeczy i w sposób naturalny "wizja" pomija pewne szczegóły.
Przykładowo: na pewno znajdziemy jakiegoś Żołnierza Wyklętego, który zabił kogoś niewinnego albo coś komuś ukradł. Czy to oznacza, że mamy odciąć się od nich? Nie, takie sprawy możemy omawiać w ramach dyskusji historycznych, ale czym innym jest mit, a czym innym nauka historii. Jedno z drugim jest powiązane i nie jest ze sobą sprzeczne, ale są to dwie różne płaszczyzny. Mit wynika z nauki historii, z niepodważalnych faktów, ale na co innego kładzie nacisk i stosuje inne formy wyrazu. Potrzebny jest i mit, i obiektywna nauka historii dopuszczająca różne opinie.

A na czym oprzeć mit jeśli nie historii Wyklętych? Choć ja jestem zwolennikiem tez Piotra Zychowicza i np. uważam, że ich walka pod względem militarnym i politycznym nie mogła przynieść rezultatu to nie oznacza, że z tego powodu mamy ich deprecjonować, bo zarażamy młodzież cierpiętnictwem i czcimy klęski zamiast zwycięstw. Zresztą jak czcimy Bitwę Warszawską albo rok 1610, to "Wyborcza" wrzeszczy, że to typowy polski triumfalizm i megalomania, a jak czcimy przegrane powstania, to wreszczy o martyrologii i hołubieniu klęsk.
Mit Wyklętych jest zaś potrzebny z tego powodu, że po prostu wzmacnia poczucie więzi między Polakami i opiera ich świadomość i poczucie patriotyzmu na czymś nieskazitelnie czystym, pięknym i godnym - czyli na ofierze krwi przelanej w walce z czystym złem, jakim był komunizm. Skoro więc Wyklęci potrafili tak poświęcić się dla ojczyzny, to może i my możemy i powinniśmy, a już na szczęście żyjemy w o wiele lepszych warunkach niż oni. Na takim micie naprawdę można wiele zbudować, choćby urzędników, żołnierzy, klasę polityczną, która myśli kategoriami polskiego interesu, poświęcenia własnych prywatnych interesów dla wspólnoty, a nie o tym, co zrobić, żeby Polska była "prymusem", czyli jak zrobić laskę Niemcom, Ruskim czy USA. To przyniesie wymierne korzyści.

A w szkole podczas nauki historii jest miejsce i na realizowanie mitu, jak i historii jako nauki. Zagrożenie jednolitością przekazu jest w środowiskach pisowskich uświadamiane, choćby mówi o tym. prof. Nowak w ostatnim wywiadzie. Ja myślę, że żadnej jednolitości przekazu nie będzie i nawet byłoby to nieskuteczne. Nie będzie żadnego przymusowego odpytywania z tego "dlaczego Pilecki wielkim bohaterem był" i stawiane dwóje jeśli ktoś się z tym nie zgodzi. Młodzież wyczuje od razu każdy fałsz i na pewno będzie protestować przeciwko każdej próbie siłowego narzucania jakichś treści, a to że teraz go nie wyczuwa, to oznacza, że go po prostu nie ma. To także przecież dzięki młodzieży, która naturalnie odczuwa potrzebę posiadania prawdziwych bohaterów, tradycja Wyklętych mogła się odrodzić.

Poza tym o czym my tu w ogóle rozmawiamy? I z kim rozmawiamy? Z przedstawicielami środowisk kodowskich i gazetowyborczych, którzy rządzili przez prawie 27 lat, na temat polskiej historii wypisują bzdury, kłamstwa, przez lata przyczyniali się do tego, aby Żołnierze Wyklęci nadal byli wyklęci, ich rządy doprowadziły do masakrycznego spadku poziomu wiedzy i wykształcenia absolwentów szkół, którzy wprowadzili jeden platfusowski, "darmowy" podręcznik, a teraz ostrzegają przed rzekomym zagrożeniem jednolitością przekazu tylko dlatego, że wreszcie w szkołach będzie się mówiło o historii najnowszej, będzie się pokazywało Pileckiego jako bohatera, a Bieruta jako zdrajcę. A czy prawda historyczna była inna? Nie sądzę.

Dyskusja z ludźmi, którzy doprowadzili polską edukację do całkowitej degrengolady, jest poniżej godności.

"Dziś Pan i Pańskie środowisko okrzykują bohaterami tych, którzy tym zamiarom się nie poddali. Kaczyński świetnie usiłuje tamte "dobre" wzory przeszczepić do IV RP czym tworzy nowych "żołnierzy wyklętych", a Wasze środowisko wiwatuje. Krótka pamięć? Paranoja? Głupota?
Powodzenia."

Niech Pan tę swoją wypowiedź przeczyta jeszcze raz i się zastanowi, gdzie tu jest jakikolwiek sens? Czemu Pan w każdej wypowiedzi musi udowadniać, że po prostu jest Pan głupi i złośliwy? Nie ma Pan pomysłu na dowalenie, to wymyśla Pan głupoty i się kompromituje.
Czy sugeruje Pan, że Żołnierze Wyklęci dlatego szli do lasu, że nie podobała im się edukacja, to był jedyny powód, tak? Przecież oni wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak wygląda edukacja po wojnie i to nie był najważniejszy dla nich problem. Jakie "wzory" usiłuje "przeszczepić" Kaczyński do IV RP? Wzory PRL-owskiej edukacji (choć PRL wtedy jeszcze formalnie nie istniał), czy wzory walki niepodległościowej? Jakich "nowych żołnierzy wyklętych" tworzy Kaczyński? A którzy byli starzy, a którzy nowi? Co to za bełkot?

Panie Kucharski, niech Pan wreszcie zacznie posługiwać się klarownym językiem i logiką, a nie tworzyć bezsensowne zbitki po to, żeby pańscy klakierzy w rodzaju anonimousa zachwycali się Pańską światłością. Niech Pan spróbuje ułożyć chociaż raz jakieś normalne, sensowne zdanie, gdzie jest podmiot, orzeczenie, dopełnienie, gdzie wiadomo od razu, co kto źle zrobił, co komu Pan zarzuca i co z tego wynika, bo inaczej cały czas wychodzi Pan na półgłówka, który nie mając pomysłu na krytykę, wymyśla jakieś głupie zbitki i nimi obrzuca przeciwnika. Pan się opiera wyłącznie na luźnych, całkowicie oderwanych od realiów skojarzeniach, wymysłach i domniemaniach: Wyklęci kojarzą się Panu z patriotyzmem, z religią, a to jest złe, bo to się kojarzy z Kaczyńskim, a Kaczyński się Panu kojarzy z PRL-em, i tak dalej, i tak dalej, jak w jakimś kalejdoskopie. Typowa dla Pana metoda: wypisać stek głupot, oskarżyć o głupotę innych i nawoływać innych do logicznego myślenia, chociaż sam jest Pan z nim na bakier. Groteska.

Wieńczysław @ 178.183.177.*

wysłany: 2016-08-29 11:59

A co do Mateusza Kijowskiego i jego ziomka Szumełdy, to przecież oni chyba po to tam poszli, żeby zrobić dym i dostać łomot, po to żeby pokazać jak to faszyści ich atakują? Osiągnęli swój cel.

To tez jest jakaś groteska: Szumełda przychodzi na pogrzeb z gotowym bandażem, obaj mają w d*** Kościół i prawdopodobnie są ateistami, ale twierdzą, że przyszli się pomodlić, Szumełda mówi że stał w czasie podniesienia, podczas gdy normalnie w tym momencie wszyscy klęczą.
Od kiedy to kodziarze tak się przejmują tradycją Wyklętych? Od kiedy to są tacy religijni i patriotyczni?

Czy naprawdę warto, aby na czele tak oświeconej, demokratyczno-liberalnej organizacji jak KOD stał ktoś, kto uczestniczy w katolickim, państwowym pogrzebie i mówi o patriotyzmie, identyfikuje się z Żołnierzami Wyklętymi? Przecież powinien protestować, bo to był pogrzeb jednocześnie katolicki i państwowy, a więc została naruszona zasada państwa neutralnego światopoglądowo. Powinni tam przyjść z transparentami: "protestujemy przeciwko mieszaniu się Kościoła i polityki do historii", wtedy byliby konsekwentni. Na miejscu KOD-u wszcząłbym procedurę wykluczenia Kijowskiego i Szumełdy z tej organizacji: powinni zdecydować, czy mają poglądy kodowskie, czy pisowskie, bo teraz objawili przywiązanie do tych drugich.

Nawiasem mówiąc, ja jestem gotów to pochwalić i moim zdaniem mimo wszystko lepiej by się stało, gdyby nie zostali stamtąd wykurzeni, a zaproszeni do środka. Patriotyzm i tradycja niepodległościowa jest dla wszystkich, pod warunkiem, że zachowują stosowną formę zachowania i szczerze się z tym identyfikują. Patriotyzm nie jest własnością PiS-u i PiS nie powinien tej tradycji zawłaszczać, dlatego życzyłbym sobie, żeby kodowcy masowo zaczęli czcić Żołnierzy Wyklętych i uczestniczyć w takich uroczystościach.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-29 15:41

Wieńczysław @ 178.183.177.*
wysłany: 2016-08-29 11:49

Ze też Ty się Wieńczysław
tak tu poświecasz z tym rzucaniem prereł przed wieprze!

Wyjść z podziwu nie mogę.

Czytam Cię, jak Matkę Kurkę bez mała.

Wieńczysław:
"...Pilecki, "Inka", "Zagończyk", "Łupaszka", gen. Fieldorf-Nil, płk Ciepliński to prawdziwi bohaterowie, a różnica między nimi, między formacjami niepodległościowymi, takimi jak AK, później WiN, NZW, NSZ, itd., a formacjami takimi jak GL-AL, KBW, Informacja Wosjkowa itp. jest olbrzymia - to wyraźna różnica między dobrem i złem, niebem, a piekłem. Żołnierze Wyklęci w ogólności, w bardzo wielu przypadkach prezentowali najwyższe standardy moralne, najwyższy poziom kultury, wcielając w życie takie wartości jak honor, patriotyzm, przyjaźń, niezłomność, natomiast po drugiej stronie mieliśmy po prostu wyjątkowo paskudnych zbrodniarzy działających w imieniu Moskwy, zdrajców, bandytów i oprawców, czyli bolszewicką swołocz."

Interesuje mnie procent bolszewickiej swołoczy w Polsce.
Stan na dziś.

I co to za "zwierzę" pan PK w tej polskiej menażerii?
Bo nijak zgadnąć nie mogę.

Wieńczysław:
"Czemu Pan w każdej wypowiedzi musi udowadniać, że po prostu jest Pan głupi i złośliwy?"

не может быть! Это Ленин?

Może to jednak Bolesław,
Turysta z wczorajszego pochówku Inki i Zagończyka?

Człowiek się gubi...

Wieńczysław:
" Co to za bełkot?"

A no właśnie.

Ale Szacun!

Tak długo i z takim uporem polemizować z bełkotem!

Chapeau bas! Minotaurze!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-29 17:27

PK @ 159.205.1.*, wysłany: 2016-08-29 09:58
do Minotaura:

opowieść z Gdańska o tym jak patriotycznie nastawieni katolicy "wdrażają" demokrację PiSowską:
Do PK :
Wydaje mi się , że już kiedyś ustaliliśmy sobie , że nie będziemy mieszać wiary z polityką .

Skąd ma Pan wiedzę , że nie byli oni wyznania Mojżeszowego , Kriszna – Kriszna itd. albo po prostu ateiści ???

anonimous @ 37.47.134.*

wysłany: 2016-08-29 21:02

z FB....

Pocztówka z Polski. Jest pogrzeb - uroczystość państwowa, więc jak to na pogrzebach i uroczystościach państwowych, są race, okrzyki i kibicowskie przyśpiewki. Uczczenie pamięci zamordowanej siedemnastoletniej sanitariuszki zmienia się w pochód ku czci zbrodniarzy pokroju Łupaszki, mordujących cywili: w tym kobiety i niemowlęta. Pamięć zmienia się więc w kult przemocy, nieważne - jej ofiar czy sprawców. Elementy niepożądane, które, jak się okazuje, samym swoim istnieniem i obecnością zakłócają uroczystość, zostają niezbyt subtelnie "wyproszone" przez agresywny tłum, któremu asystuje policja. W tle wybrzmiewają wyzwiska i słowa prezydenta, który z jadowitym uśmieszkiem rzuca aluzje o zdrajcach narodu. Poseł Pięta agresję nazywa "obroną konieczną" wobec zagrożonych zakłóceniem uroczystości religijnych. Jednocześnie straszy nas napływem ortodoksyjnych fanatyków islamskich, którzy nie zawahają użyć przemocy w imię religii.

W TVP news dnia - Polska właśnie odzyskała godność.
Gratulacje !!!

Wieńczysław @ 178.183.177.*

wysłany: 2016-08-29 21:14

"Interesuje mnie procent bolszewickiej swołoczy w Polsce.
Stan na dziś."

Jeden okaz właśnie przed chwilą się odezwał.

anonimous @ 37.47.134.*

wysłany: 2016-08-29 21:17

"Oszołomom" PiS-owskim z dedykacją obiektywny głos prof. Dudka http://audycje.tokfm.pl/odcinek/Awanture-na-pogrzebie-Inki-komentuje-prof-Antoni-Dudek/40854?utm_source=dlvr.it&utm_medium=twitter#

Wieńczysławie-Minotaurze - głupszy jesteś nawet od posła Pięty, a wydawałoby się że to nie jest możliwe....

Wieńczysław @ 178.183.177.*

wysłany: 2016-08-29 21:23

Może lepiej zaprezentuj dowody i świadectwa na to, że mjr Szendzielarz "Łupaszka" mordował cywili, w tym kobiety i dzieci. Bezpodstawne oskarżenia polskich bohaterów narodowych powinny być tępione.

anonimous @ 37.47.134.*

wysłany: 2016-08-29 21:29

ZBRODNIA DUBIŃSKA A MAJOR „ŁUPASZKO"

http://pamiec.pl/pa/tylko-u-nas/15322,ZBRODNIA-DUBINSKA-A-MAJOR-LUPASZKOquot.html

fragment: "...Konsekwencją tej zbrodni [litewskiej zbrodni w Glinciszkach – przyp. P. R.] był odwetowy wypad 5 Brygady Wileńskiej w dniu 23.6.1944 r. na tereny leżące za przedwojenną litewską granicą państwową. Zaatakowano wieś Dubinki, gdzie w ufortyfikowanym dworze mieściła się załoga policji litewskiej. Podczas uderzenia na wieś oprócz członków policji zabito jednak także osoby cywilne. Łącznie zginęło 27 Litwinów, w tym oprócz policjantów także kobiety i dzieci."

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-29 22:05

anonimous @ 37.47.134.*, wysłany: 2016-08-29 21:02
Pocztówka archiwalna z TVN 24 :
http://www.tvn24.pl/raporty/swieto-niepodleglosci-zamieszki-w-warszawie,388
Internacjonalistycznym patriotom z tzw. opozycji , kilka faktów i liczb i to z TVN 24 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zatrzymano w sumie 210 osób. 95 z nich to obcokrajowcy, w większości niemieccy lewacy (http://www.tvn24.pl)

Do pierwszych bójek doszło już koło południa, na kilka godzin przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości. Na Nowym Świecie ok. 100 niemieckich lewaków najpierw starło się z grupą polskich narodowców. Kiedy zaczęła rozdzielać ich policja, Niemcy zaatakowali funkcjonariuszy. Potem, uciekając przed policjantami, zabarykadowali się w kawiarni "Nowy Wspaniały Świat" na rogu Świętokrzyskiej i Nowego Świata. Po wezwaniu posiłków, policja wyprowadziła lewackich bojówkarzy z lokalu, zostali zatrzymani. (http://www.tvn24.pl)
Też święto państwowe , ale gratulacje dla takich jak ty „ patriotów inaczej „ !
Internacjonalistyczna pomoc twoich towarzyszy w walce o „ prawdziwą demokrację „ , była żarliwa i …liczna , ostatecznie …Zatrzymano w sumie 210 osób. 95 z nich to obcokrajowcy, w większości niemieccy lewacy (http://www.tvn24.pl)

anonimous @ 37.47.134.*

wysłany: 2016-08-29 22:10

Widz @ 109.241.187.* - ni z gruszki ni z pietruszki ****z się między wódkę i zakąskę :P w dodatku nie na temat !widocznie "prawdziwi polacy" tak mają - dla ciebie specjalnie "polacy" małą litera....

Wieńczysław @ 178.183.177.*

wysłany: 2016-08-29 22:25

Po pierwsze nie są to świadectwa i dowody, tylko opracowanie, ale niechaj i tak będzie.
No i co z tego?
W warunkach bezwzględnej walki z okupantem zawsze mogła się zdarzyć sytuacja, kiedy po stronie przeciwnika padają ofiary wśród cywili. Rozkaz raczej dotyczył zabijania funkcjonariuszy litewskiej policji współpracującej z SS, a nie kobiet i dzieci i był to odwet za zbrodnię popełnioną na Polakach w Glinciszkach.

Major "Łupaszka" był jednym z najlepszych polskich dowódców podczas II wojny światowej i prawdziwym bohaterem. Cenię go sobie głównie za to, że rozsądnie odmówił udziału w operacji "Burza".

Patrząc w ten sposób na historię moglibyśmy jedynie popełnić seppuku, bo nie znajdziesz żadnego, kto by nie zrobił czegoś złego czy kontrowersyjnego. W ten sposób można odrzucić też "Inkę", bo współpracowała z mordercą "Łupaszką" i zginęła z jego imieniem na ustach (przypomnę ostatnie słowa: "Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszka!"). Można by odrzucić Piłsudskiego, bo jest winien śmierci ponad 300 ofiar zamachu majowego i Dmowskiego, bo krzewił antysemityzm i był zdrajcą, bo posłował do rosyjskiej Dumy. Jan Paweł II też zły, bo odpowiada za epidemię AIDS w Afryce.

Tylko Bieruta nie można krytykować, bo jego to dopiero "oceni historia" i nie nam, maluczkim oceniać tak jednoznacznie tamte trudne dylematy i wybory.

Nie neguję żadnej z tych zbrodni popełnionej przez Polaków, możemy o tym wszystkim się dowiadywać (pod warunkiem, że ma to podstawę źródłową), ale łącznie jakby zliczyć niewinne, niepotrzebne ofiary, które zginęły z rąk formacji podległych polskiemu państwu to może byłoby to z 300 osób. Reszta to sprawy albo mocno wątpliwe, albo prywatne inicjatywy w rodzaju szmalcowników. Czymże to jest w morzu zbrodni popełnionych przez inne narody, nawet tak małe jak Litwini (choćby zbrodnia w Ponarach)?

Polecam książkę platfusowskiego historyka prof. Holzera, która składa się z samych obliczeń ofiar dokonanych w różnego rodzaju zbrodniach w Europie podczas wojny. Nie zauważyłem tam polskich sprawców, bo byłoby czymś dziwnym, gdyby w książce o Układzie Słonecznym pisać o atomach.

Zarówno na wojnie, jak i 70 lat po niej trzeba się zdecydować: albo jest się Polakiem i walczy po stronie Polski i stawia na jakieś ideały, albo się udaje obiektywnego historyka i traktuje Polskę jak g****, które można wrzucić do "głównego nurtu polityki europejskiej" aby się w nim rozpłynęło, bo mam wrażenie, że tak nasz kraj jest traktowany przez znaczną część "rodaków". "Łupaszkę" cenimy nie za to, że z rąk jego oddziału zginęły jakieś niewinne ofiary, ale za to, że walczył o szczytne ideały, o wyzwolenie Polski spod okupacji.

Nawiasem mówiąc nawet gdyby komunizm rzeczywiście przynosił postęp, nowoczesność, oświecenie i dobrobyt to i tak nie zmieniłbym swojej pozytywnej oceny Żołnierzy Wyklętych. Nigdy nie można się godzić na panowanie Kremla w Polsce.

A propos prof. Dudka, to zrewanżuję się słowami gwiazdy platfusowskiej polityki historycznej, prof. Andrzeja Krzysztofa Kunerta, który niedawno rzekł był tak: "do wszystkiego możemy się przyznać, bo i tak nasza historia jest krystaliczna, mamy krystalicznych bohaterów i niczego nie musimy się wstydzić".

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-29 22:51

anonimous @ 37.47.134.*, wysłany: 2016-08-29 22:10

„Członku „ nowej międzynarodówki , z uprzejmości napiszę członku przez duże Q , chociaż jesteś malutki …

Twoja pocztówka z FB to co było ???

Znowu kpt. Spitalniak dał ci „ pocztówkę „ do rozkolportowania ???

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-29 22:59

anonimous @ 37.47.134.*,wysłany: 2016-08-29 22:10
SpryCiulu , zanim ponownie bluźniesz , to przeczytaj do którego twojego wpisu się odnoszę .

Myślę , ze jesteś już takim pijaczkiem , że nie wiesz co to zakąska .

Potwierdza to zresztą degeneracja mózgu , o ile go miałeś kiedykolwiek !

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-29 23:12

Wieńczysław @ 178.183.177.*, wysłany: 2016-08-29 22:25

Tutaj nie mogę się niestety z Tobą zgodzić .

Mimo że to co piszesz o warunkach wojny , o odwecie za zbrodnię Litwnów , tłumaczy , ale nie usprawiedliwia ,bo jednak zostały zabite kobiety i dzieci .

Jeżeli to jest prawda , to nie powinien być bohaterem narodowym , mimo zasług w walce z sowieckim okupantem i ich namiestnikami .

Takiie jest moje zdanie w tej sytuacji .

Wieńczysław @ 178.183.177.*

wysłany: 2016-08-30 00:02

W ten sposób możemy pozbyć się ze swojego panteonu bardzo wielu bohaterów, bo takich historii, gdzie zginęło kilka, kilkanaście niewinnych osób mogłoby się jeszcze znaleźć.

Swoją drogą jak zwykle jestem pełen podziwu dla Polaków, jak widać zarówno z lewej, jak i z prawej strony, jaką to piękną chrześcijańską postawę prezentują: zamordowano nam 6 milionów obywateli, a my jeszcze szukamy u siebie własnych morderców i rozliczamy własnych bohaterów, czy przypadkiem kogoś nie uszkodzili. Pokażcie mi drugi taki naród, który tak roztrząsa własne winy i przeprasza wszystkich dookoła.

Portal "Wyborczej" przez cały weekend na głównej stronie trzymał Jurija Szuchewycza, który się nie patyczkuje: rzeź wołyńska to uzasadnione powstanie ludu ukraińskiego przeciwko polskiej okupacji. Inne narody też mają w d*** swoje zbrodnie. Liczy się tylko ich interes, ich narracja historyczna. Zbrodnie są przemilczane lub przeprasza się za nie na pokaz i dalej robi swoje, gdy trzeba. Tylko my wiecznie klęczymy i się samobiczujemy.

Ja więc w tej dyskusji pozostanę zimnym draniem i realistą i jeżeli mam być szczery, to "Łupaszka" jako polski bohater narodowy, a także jego misja, dzieło, doktryna polityczna i wszystko co jeszcze z tej historii możemy wyciągnąć są dla mnie warte tak wiele, że te litewskie ofiary jestem skłonny przemilczeć i pominąć.

Historia i tak nie będzie bardziej sprawiedliwa przez to, że my dołożymy cegiełkę swoich szlachetnych rozliczeń i dzielenia włosa na czworo. Wręcz przeciwnie, historia uczy, że można popełnić najbardziej okropne zbrodnie na gigantyczną skalę i za nie zupełnie nie odpowiedzieć, a nawet cieszyć się chwałą i międzynarodowym uznaniem, jeśli tylko odpowiednio się umyje ręce.

Dlatego ja jestem za tym, żeby poznawać historię Żołnierzy Wyklętych, czerpać z niej jak najwięcej, identyfikować się z polską tradycją niepodległościową, budować mit i na nim opierać przyszły rozwój, a ewentualnych zbrodni nie negować, ale też się nimi zbytnio nie przejmować. Kierujmy się tym, co jest dobre dla Polski, a nie tym, co jest słuszne z jakiegoś ogólnoludzkiego, obiektywnego, humanistycznego, inernacjonalistycznego punktu widzenia, bo tym to naprawdę oprócz nas nikt chyba się nie przejmuje.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-30 06:51

Ileż trzeba samozaparcia, żeby się z łajnem napierd@l@ć?

Równie dobrze można by Bolesława Turystę zaprosić na sesję
o najnowszej historii Polski.

Podziw mój rośnie.

Pogrzeb Inki i Zagończyka w Gdańsku to:

"...pochód ku czci zbrodniarzy pokroju Łupaszki, mordujących cywili: w tym kobiety i niemowlęta." ???

"Wieńczysław @ 178.183.177.*
wysłany: 2016-08-29 21:14

"Interesuje mnie procent bolszewickiej swołoczy w Polsce.
Stan na dziś."

Jeden okaz właśnie przed chwilą się odezwał."

Zaiste.

Taka "polemika" może trwać w nieskończoność.

Jest na to jakieś remedium?

Jako Polacy:
"do wszystkiego możemy się przyznać, bo i tak nasza historia jest krystaliczna, mamy krystalicznych bohaterów i niczego nie musimy się wstydzić".

"Naród wspaniały, tylko ludzie k@rwy."
Józef Piłsudski.

Ja ze swołoczami nie gadam.
Za słabym.

Wieńczysław:
"Swoją drogą jak zwykle jestem pełen podziwu dla Polaków, jak widać zarówno z lewej, jak i z prawej strony, jaką to piękną chrześcijańską postawę prezentują: zamordowano nam 6 milionów obywateli, a my jeszcze szukamy u siebie własnych morderców i rozliczamy własnych bohaterów, czy przypadkiem kogoś nie uszkodzili. Pokażcie mi drugi taki naród, który tak roztrząsa własne winy i przeprasza wszystkich dookoła."

O to! To!

Niejaki Radomir Szumełda z KOD-u,

na pogrzebie Inki i Zagończyka w Gdańsku

został tak poturbowany,

że ma teraz bubu i ziazi na paluszku!

Są dowody!

Tej krwi nie zapomnimy nigdy!

Mozna by tak kpić bez końca, gdyby to nie było takie żałosne, aż wstyd.

Ale Jurija Szuchewycza:
"rzeź wołyńska to uzasadnione powstanie ludu ukraińskiego przeciwko polskiej okupacji."

To już powoduje u mnie tylko bezsilność.
Mam dwa tomy opowiadań Stanisława Srokowskiego o rzezi wołyńskiej
i umieram z rozpaczy, gdy to próbuję czytać.

Źli Polacy! Oj źli!

Tak że chyba nie ma wyjścia:
Pozostaje więc tylko
twarda, bezkompromisowa walka o prawdę historyczną.
Inaczej nas zjedzą.

Walczyć z anonimousopodobnymi. Za jakie grzechy?

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-30 16:44

Panowie :
Wieńczysław @ 178.183.177.* i AS @ 109.241.118.*

Co do generalnej Waszej oceny to moja jest do niej bardzo podobna .

Chodziło i chodzi mi o to , wpisanie do panteonu bohaterów takiej kontrowersyjnej postaci , jak Łupaczko , było błędem .

Kontrowersje tej postaci pozwoliły takim ponurym postaciom , jak anonimous , podjąć próbę zdezawuowania takich postaci jak Inka .

Zauważcie , że nie pisze on o bohaterskiej , patriotycznej , niezłomnej postawie 17 letniej sanitariuszki , zamordowanej przez komunistycznych oprawców i morderców .

Godny pochówek Inki i oddanie jej czci przez Państwo Polskie , jest dla niego pretekstem do przypomnienia Łupaszki .

I pewnie jeszcze bezczelny spryCiul będzie się upierał , że to było na temat , że nie wp…ał się między” wódkę a zakąskę, że on na temat Inki …, ale Lupaszka …

Jestem dziwnie spokojny , że wrogowie polskości , w kraju i za granicą , wrogowie z przyczyn ideologicznych , narodowościowych , ekonomicznych i wszelkich innych , wykorzystają ten „ prezent „ w postaci Łupaszki , do ataków i relatywizowania swoich grzechów i zbrodni .

Prędzej uwierzę w to , że klienci Amber Gold dostaną wszystkie swoje depozyty z odsetkami , niż w to , że kręgi typu GW , dziennikarze piszący o „ polskich obozach zagłady „ , dziennikarze – koledzy Pani Anne Applebaum i Radka twórcy i promotorzy „ Unsere muter, unsere Vater, „ Pokłosia „ i Grossa , GW , Lisweek a nawet wściekła antypisowska tzw. opozycja z tego nie skorzysta .


Ich nie interesuje prawda historyczna , umiar i zróżnicowane podejście , takie jak Twoje , Wieńczysławie , nie będą nagłaśniać z cała pewnością jakże celnej konstatacji prof. Kunerta.

Nagłośnią sami siebie a głosy PK i anonimousa mogą nawet do potwierdzenia , że nawet cały prosty polski lud tak myśli .

Głosów Wieńczysława , Asa i mojego nie budiet !!!

W takiej sytuacji , gdy w kraju , w Europie a nawet w USA , nakręcana jest antypisowska i antypolska nagonka i histeria , to uważam , że trzeba było z Żołnierzami Wyklętymi poczekać na Inkę .

Nawet największe szuje nie miałyby „ punktu zaczepienia” !!!

A niestety prawda jest taka , że mają istotną przewagę medialną , zwłaszcza na świecie , kontrolują media i oni tworzą „ fakty” - konkurencyjne do faktów, tzw. fakty medialne .

Sam , mieszkając w różnych okresach w Niemczech i czytając w ichnich mediach wieści a zwłaszcza komentarze z Polski , zastanawiałem się czy to o tę Polskę , w Europie chodzi .

Dlatego uważam , że otwieranie tego frontu , dawanie im do ręki oręża propagandowego , było zbyt kosztowne dla Polski i jej interesu w tym momencie .

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-30 17:00

PS .

I żeby było jasne !!!

Strzelanie do kobiet i dzieci , jeżeli nie jest w samoobronie, myślę tu o kobietach i dzieciach wyposażonych w tzw pasy szachida , jest dla mnie nie do przyjęcia , nigdy !

I nie zasługuje na honory , nigdy !

anonimous @ 37.47.139.*

wysłany: 2016-08-30 18:15

Widz @ 109.241.187.* - dzięki takim jak ty przestałem się dziwić jak jeden człowiek może opętać cały naród i sprowokować wojnę światową w imię jedynie słusznej ideologii i rasy. Sieg Heil !

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-30 18:57

anonimous @ 37.47.139.*, wysłany: 2016-08-30 18:15

Mark Twain

Lepiej jest się nie odzywać wcale i wydać się głupim , niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości .

anonimous @ 37.47.139.*

wysłany: 2016-08-30 19:14

Widz @ 109.241.187.* - no właśnie...Po co się odzywasz ?

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-30 20:15

anonimous @ 37.47.139.*, wysłany: 2016-08-30 18:15

Właśnie po to , żeby ci słowami Twaina przekazać , jaki jesteś żałosny propagandzista i każdy twój wpis to kompromitacja !

Gdzie linki do twoich „ mądrych „ , merytorycznych wypowiedzi ???

Nie ma wypowiedzi , to i linków – rozumiem !

Jak ci Twain nie „ pasuje , to odpowie ci „ wujek Staszek , mistrz ciętej riposty „ .

Albo Tuwim : „ próznoś riposty …itd.. aż do bo to mezalians byłby dla psa " .

Daj więc już sobie „siana ", bo mi na takiego "gladiatora "intelektu" czasu szkoda !

Wieńczysław @ 178.183.182.*

wysłany: 2016-08-30 20:47

" umiar i zróżnicowane podejście , takie jak Twoje , Wieńczysławie"

Ja sobie wypraszam, moje podejście nie jest umiarkowane, jest całkiem cyniczne :)

Po prostu myślę, że w stosunku do samych siebie powinniśmy pełnić rolę adwokatów, a więc jak to adwokat, powinniśmy stosować wszelkie chwyty, byleby tylko wyjść obronną ręką z każdych oskarżeń. Oczywiście na seminarium historycznym możemy bez skrępowania przyznać się do wszystkiego i uznać fakty, bo to jest wtedy rozsądne, ale czym innym seminarium, a czym innym narodowy mit i narodowe powinności.

widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-30 22:27

Wieńczysław @ 178.183.182.*, wysłany: 2016-08-30 20:47

Coraz bardziej skłaniam się do takiego pryncypialnie cynicznego podejścia , można nawet powiedzieć , biznesowego podejścia …

Skłania mnie do tego dzisiejsza „ akcja „ szefa instytutu Yad Vashem, przy wtórze między innymi , Naczelnego Rabina Polski .

O ile dobrze zrozumiałem , to ich teza jest taka , że zagrożenie penalizacją fałszywego , kłamliwego określenia „ polskie obozy zagłady „ , ma czy może prowadzić do zanegowania … Holocaustu !!!

No więc rzeczywiście zadaję sobie pytanie , czy to były „ polskie obozy zagłady „ czy raczej NIEMIECKIE OBOZY ZAGŁADY NA OKUPOWANYCH ZIEMIACH POLSKICH .

I czy takie pytania zadają sobie obcokrajowcy , czytelnicy i telewidzowie ?

I czy Państwo Polskie ,i czy my , obywatele Polski możemy się przed takimi fałszywymi insynuacjami skutecznie bronić ???

O co tu chodzi , kto i jaki biznes kręci ???

Dlaczego miałoby to zanegować fakt Holocaustu ???

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-30 22:39

PS .
Czyżbym musiał szukać wytłumaczenia w słowach , na szczęście żydowskiego naukowca :

„Jeśli ktoś na waszej ziemi prowadzi działalność, której celem jest wywołanie wobec was nienawiści, to nie powinniście się na to godzić” – powiedział w wywiadzie dla „Historia Do Rzeczy” Norman Finkelstein. Skrytykował wycieczki izraelskich dzieci do Polski, lobby żydowskie czerpiące wielkie pieniądze z „przedsiębiorstwa Holocaust” oraz polską inteligencję, szkalującą własny naród.

A jemu to trudno będzie przypiąć łatkę antysemity , narodowca i faszysty do kupy …

Buniek @ 176.111.152.*

wysłany: 2016-08-30 23:15

Szanowny Panie Jacku, moim zdaniem, bardzo ciekawy tekst m.in. o historii JG, ale i o przewrotności losu, zmienił się w pretekst do normalnego w obecnych czasach okładania się wyzwiskami między w skrócie ujmując lewakami i naziolami (chyba że kimś jeszcze, ale i tak tych podziałów nie rozumiem i nawet nie chcę rozumieć). Dla mnie interesujące w pańskim tekście było to, że tak wiele planów "bierze w łeb" i życie, a tym samym postrzegana przez nas rzeczywistość/prawda jest zawsze inne niż tego oczekujemy. W związku z powyższym, czy mógłby Pan zachować się troszkę niedzisiejszo i zamiast ulegać nastrojowi nierozstrzygalnego sporu, użyczyć nam swojego doświadczenie urbanisty i odpowiedzieć na zadane już pytania? Miała być obwodnica północna, a stała się trasą średnicową (czy tak zakładano?). Teraz mamy plany obwodnicy południowej i obwodnicy Maciejowej. Ciekawe co z tego wyjdzie? Uzdrowiska nie dobiła Celwiskoza, ale chyba załatwi "niska emisja"? Na moje wyczucie ludzi w kotlinie nie przebyło ale jakoś tak mieszkańcy miasta się po okolicznych wioskach rozlali budując mniej lub bardziej uroczo i chaotycznie. Czy to razi urbanistę? Skoro już chyba większość okolicznych wiosek to byli jeleniogórzanie to czy oni rzeczywiście potrzebują tych administracji gminnych, wójtów, sołtysów, dożynek, itp.? Czy możliwa jest jedna duża wspólna administracja?

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-31 07:02

Widz:
"W takiej sytuacji , gdy w kraju , w Europie a nawet w USA , nakręcana jest antypisowska i antypolska nagonka i histeria , to uważam , że trzeba było z Żołnierzami Wyklętymi poczekać na Inkę .

Nawet największe szuje nie miałyby „ punktu zaczepienia” !!!"

Diabeł tkwi, jak widać, w szczegółach,
a polityka, jak produkcja kiełbasy - lepiej nie wiedzieć, co dzieje się na zapleczu.

Widz:
"O ile dobrze zrozumiałem , to ich teza jest taka , że zagrożenie penalizacją fałszywego , kłamliwego określenia „ polskie obozy zagłady „ , ma czy może prowadzić do zanegowania … Holocaustu !!!"

Mowa krętaczy. Wiecznych Grossów.

Jak zaczepił diabeł Ewę w Raju?

„Dlaczego Bóg rozkazał wam, abyście nie jedli z każdego drzewa w raju?”

"O ty głupi ogoniasty! Mylisz się!"
Rzekła naiwna Ewa.
Dalej już poszło.
Wystarczy spojrzeć na facjatę Kijowskiego.

Tak, czy siak,
czytając Panów Minotaura Wieńczysława i Widza,
serce roście!

ROŚCIE!

Nie Łukom dla wyjaśnienia:

"Serce roście patrząc na te czasy!
Mało przed tym gołe były lasy,
Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał,
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na sie wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły;
Lody zeszły, a po czystej wodzie
Idą statki i ciosane łodzie.
Teraz prawie świat sie wszystek śmieje,

Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omyślają,
A przede dniem śpiewać poczynają.
Ale to grunt wesela prawego,
Kiedy człowiek sumnienia całego

Ani czuje w sercu żadnej wady,
Przecz by sie miał wstydać swojej rady.
Temu wina nie trzeba przylewać
Ani grać na lutni, ani śpiewać;
Będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,

Bo sie czuje prawie na swobodzie.
Ale kogo gryzie mól zakryty,
Nie idzie mu w smak obiad obfity;
Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.

Dobra myśli, której nie przywabi,
Choć kto ściany drogo ujedwabi,
Nie gardź moim chłodnikiem chróścianym,
A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!"

Jan Kochanowski
(ur. 1530 w Sycynie, zm. 22 sierpnia 1584 w Lublinie)

Pozostaje pytanie:

Kogo w Polsce wiecej? Swołoczy, czy inteligencji patriotycznej?

A z tą naszą inteligencją to przecież osobny problem.
Podobno z jednego pozostałego przy życiu Żyda odrodzi się na nowo cały naród,
a z jednego polskiego, inteligenta?
Odrodzi się polska inteligencja?

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-08-31 11:35

Nie mam pewności AS-ie kogo więcej, ale chcę wierzyć że ta druga kategoria jest liczniejsza. Ale problem raczej w tym, że między różnej maści swołoczą a patriotycznym segmentem Polaków myślących jest też liczny, bardzo liczny niestety, bezrozumny indyferentyzm. To on jest wyzwaniem dla współczesnych pozytywistów...
A o polską inteligencje jestem i będę spokojny, jak długo są smakosze takiej poezji, jak ta Jana z Czarnolasu, przez AS-a przypomniana. Serdeczne za to dzięki!

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-08-31 12:43

Buńkowi w odpowiedzi.
Okładaniu się tu wyzwiskami zamierzam postawić tamę.
Deczko cierpliwości...

Pytania, które Pan do mnie kieruje prosiłyby się o wnikliwe potraktowanie.
Ale w skrócie :
1) Nie było mnie tu jeszcze, gdy obwodnica północna była już realizowana. Tego, że stanie się trasą średnicową być może nie zakładano, tym niemniej należało się z tym liczyć. Tylko autostrady da się utrzymać jako szlaki w pełni autonomiczne a i one, o trasach DRS (drogi ruchu szybkiego) nie mówiąc, mają siłę przyciągania inwestycji, generowania tkanki budowlanej, którą stopniowo, wolniej czy szybciej obrastają. Nie zawsze jest to dobre. Dobry plan zagospodarowania przestrzennego oraz jego skuteczne egzekwowanie powinny zapobiegać negatywnym tego skutkom, a co najmniej je redukować.
Powinno to dotyczyć także tzw. "obwodnic" jeszcze tu planowanych.
2) Ubytek mieszkańców Jeleniej Góry i ich przepływ do gmin otaczających, które kosztem stolicy pęcznieją, to zjawisko znane na świecie. Miałem okazję badać je w latach 70-tych będąc na rocznym stażu w Urzędzie Planowania Miasta Hanower. To duże, półmilionowe miasto, stolica Dolnej Saksonii, partner naszego Poznania (także miasto targowe, podobna skala) właśnie taki exodus przeżywało. Rodziło to szereg komplikacji, choćby w sferze dobrej obsługi w zakresie infrastruktury komunalnej i transportowej. Tamtejsi politycy i planiści znaleźli na to sposób powołując byt pod nazwą Grossraum-Verband Hannover (w wolnym tłumaczeniu: związek aglomeracji Hanoweru), jako formę współdziałania samorządów tego miasta oraz gmin otaczających. To znakomicie usprawniało np. koordynację, planowanie i wdrażanie systemów transportu zbiorowego. Tu, w Kotlinie Jeleniogórskiej problemy te załatwiłoby połączenie miasta i powiatu w jeden organizm samorządowy. Tymczasem nawet przystąpienie Jeleniej Góry do Związku Gmin Karkonoskich jakoś nie ma zbyt wielu zwolenników. To trochę tak, jak z ideą Uniwersytetu Karkonoskiego. Wolimy mieć - nikogo nie urażając - drobnicę w postaci kilku uczelni, niż podjąć trud utworzenia mocnej akademickiej placówki z większymi ambicjami.
A marzyła się tu przecież niektórym nasza polska Dolina Krzemowa...
Pozdrawiam !

Wieńczysław @ 178.183.176.*

wysłany: 2016-08-31 13:32

http://bit.ly/2ceelre

Za chwilę będą znowu lamenty, że "Polska pogarsza swój wizerunek w świecie".

Ja - gospodarz @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-08-31 17:34

Komentarz Pana Wieńczysława z godz. 13:32 jest ostatnim w dotychczasowej formule tego forum.
Modyfikacja polega na tym, że to GOSPODARZ DECYDOWAĆ BĘDZIE O TYM, KTÓRE KOMENTARZE BĘDĄ TU PUBLIKOWANE.
Zmiana nie powinna być zaskoczeniem, polecam mój wpis z 27.08 g. 15:18.

Kilka słów na tę okoliczność.
Zmiany dokonuję w poczuciu niemiłej porażki.
Nie dały efektu moje łagodne apele i persfazje nt. treści komentarzy (bardzo często nijak nie mających się do tego, o czym pisałem) ale też - zwłaszcza !!!, co do etykiety czy wręcz kultury języka. Nie takiego klimatu obywatelskich dyskusji na tym forum oczekiwałem !...
Swoich rozczarowań nie odnoszę do nikogo personalnie, ba! nadal pozostaję z dużym uznaniem dla intelektualnej wartości niektórych komentarzy. Ani mi też w głowie adresować żale do którejkolwiek z opcji na politycznej scenie...
Ale jeśli to co przesądziło o tej zmianie nie jest jasne, to nie pozostaje mi nic innego, jak polecić PT Czytelnikom spokojną lekturę powyższych ponad 170 wpisów.
To powinno wystarczyć. Wszystkie zachowuję bez usuwania, na wieczną rzeczy pamiątkę...

Rzecz jasna, nie czuję się komfortowo w roli cenzora, ale uznałem że mam wybór między takim zabiegiem lub zupełną rezygnacją z blogu (bloga?).
Na dziś wybrałem pierwszą z tych możliwości...

Wiem że radykalnie spadnie zainteresowanie tym forum. Także dlatego, iż komentarze będą się tu pojawiały niestety z "poślizgiem".
Trudno...
Nakręcanie rekordowych obrotów na liczniku wypowiedzi nie było i nie nie jest moim celem.

Kończąc: nadal będę liczył na Wasze Szanowni Panowie głosy. Ze swej strony będę w moich kolejnych artykułach starał się wyraźniej zarysować tematykę, którą uważam za godną i wartą publicznego dyskutowania.

Liczę na zrozumienie ze strony moich PT Gości.
Jeśli ktoś zechce mi osobiście "nawtykać", lub wejść ze mną w indywidualny dialog - jestem do dyspozycji poprzez zakładkę "Kontakt".

Pozdrawiam - Jacek Jakubiec

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-08-31 18:14

Pan Gospodarz:

"Nie dały efektu moje łagodne apele i persfazje"

Podana fraza - Wikisłownik "persfazja" - nie została odnaleziona.

Wikipedia:
"Perswazja (łac. persuasio) – sztuka przekonywania kogoś do własnych racji. Różni się od manipulacji tym, że przekonanie danej osoby do czegoś nie zaszkodzi jej w późniejszym czasie, gdzie metody postępowania, jakie stosowane są w trakcie perswazji, są stosowane też w trakcie manipulacji."

Cenzura trudna rzecz...

A gdzie moje dwa poprzednie wpisy?

Poszły się do lasu czochrać?

JJ:
może nie do lasu, ale tak.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-08-31 22:56

Przepraszam , że jeszcze raz , ale proszę to rozważyć .

Publikacje na dotychczasowych zasadach i Pana interwencje cenzorskie w postaci przykładowo :

Tekst … tekst dalej i / ingerencja z wyjaśnieniem „ fragment wpisu usunięty ze względu na użycie obraźliwego określenia , wulgaryzmu itp.” / , dalszy tekst.

Taka metoda będzie moim zdaniem bardziej skuteczna wychowawczo i w dodatku zdejmie z Pana odium cenzora .


JJ:
Przeczytałem wszystko co od Widza dotarło. Dzięki.
Co do metody, pozostanę przy swojej, bo prostsza w obsłudze. Z odium cenzora i tak się liczyłem, no problem.

Buniek @ 176.111.152.*

wysłany: 2016-08-31 23:52

W pełni podzielam opinię "Tu, w Kotlinie Jeleniogórskiej problemy te załatwiłoby połączenie miasta i powiatu w jeden organizm samorządowy" i dziękuję, że pan to tak jasno napisał. Patrząc na mapę Jeleniej Góry nie mogę się nadziwić jak to się stało, że Osiedle Łomnickie jest w mieście, a po drugiej strony ulicy jest wieś Łomnica, która ostatnio wybujała wieloma domkami jednorodzinnymi Łomniczano-Jeleniogórzan. Kto tam ma mieszkańcom wybudować chodnik i remontować (same dziury) ulicę? Zresztą, te domki to i za torami kolejowymi, które teraz nasz lokalny poseł do sejmiku chce na nowo ożywić ruchem kolejowym. Oczywiście z powodu tych domków pociąg zgodnie z przepisami to max 20km/h (no chyba, że rogatki postawią ale wtedy chyba razy trzy). Czy potrafi Pan wyjaśnić zamiary planistów w tym względzie? Czy ktoś z mieszkańców tego osiedla opisze tu swoją sytuację?

JJ:
Jeśli dobrze rozumiem to w pierwszej kwestii chodziłoby może o ewentualne korekty granicy pomiędzy gminami Jelenia Góra i Mysłakowice. Ale i w takim i w tym obecnym stanie rzeczy potrzeby mieszkańców (np. zrobić chodnik) mają przecież swojego adresata. Czyż nie?
Co do ożywienia ruchu kolejowego, czego heroldem jest dziś dr Marek Obrębalski (Sejmik Dolnośląski), to JESTEM ZDECYDOWANIE ZA TYM! Taka opcja była zresztą zapisana (bez detali) w opracowanym pod moim kierunkiem planie ogólnym Jeleniej Góry z roku 1977. Ale to było bez mała 40 lat temu. Obecnych zamiarów planistów odnośnie konkretnych rozwiązań związanych z reaktywowaniem kolei nie będę wyjaśniał, bo ich nie znam.

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-01 16:54

Uzupełniam wczorajszy komunikat.
Suwerennym prawem gospodarza oświadczam, że nie zamierzam uzasadniać, dlaczego dany komentarz został lub nie został tu opublikowany.
Pozdrawiam! Zwłaszcza tych, którzy te zmiany przyjmą ze zrozumieniem a nie zniechęcą się do wizyt na tym forum.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-01 18:47

A gdzie moje dwa poprzednie wpisy?

Poszły się do lasu czochrać?

JJ:
może nie do lasu, ale tak.

Panie Jacku! tożeś CENZOR STRASZNY!

JJ:
Wiem.
Ale nie mówię że nie czytałem. Ot, przyjąłem, że to tak między nami...

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-01 18:52

Panie Jacku!
Dzień dobry!
..............................
Za trzy dni Pan Jacek:
Miły AS-ie! Dzień dobry!

Co mi po tym?

Przy nowych zasadach Pana Cenzora

rozlegnie się chór pojedynczych wujów.

Żadnego dialogu.

Fiat Voluntas Tua!

Sąsiad @ 37.47.145.*

wysłany: 2016-09-01 19:42

Chciałoby się powiedzieć wreszcie ! Ale konsekwencji u Pana zero... Nadal wpisy nie na temat więc szkoda mego czasu....

JJ:
OK, Sąsiedzie.
Ale Pański komentarz (też nie na temat) publikuję, żeby nie było że tłumię krytykę. Pozdrawiam.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-03 08:18

Jak widać,

cenzura to wirus

skutecznie mordujący wszelką wymianę myśli.

Ja o tym wiedziałem od zawsze.

Geniusz jakiś ze mnie, czy co?

Tak jak od początku wiedziałem,
że MOKE DC to mrzonka w czerwonej kotlinie.

I wiem, że monografia na ten temat...

też nie zostanie napisana.

Ot, taki ze mnie mądrala.

Ale zamordować wpisy

Minotaura - Wieńczysława i Widza?

Pogratulować!

JJ:
W tym tonie możemy jeszcze rozmawiać. Zwłaszcza z geniuszami-mądralami, o ile uznają że mimo wszystko do rozmowy z nimi dorosłem...
A ten AS-owy wpis ochoczo publikuję, dziękując AS-owi za nieustanne przypominanie MOKE DC.
Choć dla AS-a nie ulega wątpliwości: to tylko mrzonka w czerwonej kotlinie i nic więcej.
Pozdrawiam!

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-03 13:24

"MOKE DC...
dla AS-a.. to tylko mrzonka w czerwonej kotlinie i nic więcej."

A niechże się ziści sen złoty!

"W tym tonie możemy jeszcze rozmawiać." ?

Soczystość języka... ech!

Osobiście nie toleruję głupoty i nieuzasadnionych wulgaryzmów.

Sąsiad @ 37.47.150.*

wysłany: 2016-09-03 18:22

Panie Jacku ! Czy merytorycznie będzie tylko dlatego że pada określenie MOKE ? Śmieszne...

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-03 19:17

No nie!

Ja z AS-em nie będę gadał!

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-03 20:04

Ależ nie, Sąsiedzie! Nie tylko, ale także.
I nie o określenie chodzi, ale o istotny sens tamtej inicjatywy. Widziany - jak starałem się to przybliżyć - w kontekstach: perspektyw rozwojowych Miasta i Kotliny Jeleniogórskiej, szans dobrej zmiany w wymiarze RP, wspólnotowości lokalnej, ochrony dziedzictwa przeszłości, reformy edukacji zawodowej, a jeszcze dodać tu można nieruszany dotąd a bardzo ważny aspekt społecznej gospodarki rynkowej. Każdy z tych wątków to temat-rzeka. Jeśli na projekt MOKE spojrzeć jako na poligon wdrożeniowy czy laboratorium, to jest to pole do naprawdę ciekawych dyskusji.
Zatem - nie komplikując spraw oczywistych (zabytek musi ożyć i ma służyć społeczeństwu!), nie upraszczajmy jednak nadmiernie idei, która - jak idea MOKE - nie bardzo mieści się w rutynowych standardach.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-03 22:10

BEŁKOT do potęgi „ n „ !
Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*, wysłany: 2016-09-03 20:04
Ależ nie, Sąsiedzie! Nie tylko, ale także.
I nie o określenie chodzi, ale o istotny sens tamtej inicjatywy. Widziany - jak starałem się to przybliżyć - w kontekstach: perspektyw rozwojowych Miasta i Kotliny Jeleniogórskiej, szans dobrej zmiany w wymiarze RP, wspólnotowości lokalnej, ochrony dziedzictwa przeszłości, reformy edukacji zawodowej, a jeszcze dodać tu można nieruszany dotąd a bardzo ważny aspekt społecznej gospodarki rynkowej. Każdy z tych wątków to temat-rzeka. Jeśli na projekt MOKE spojrzeć jako na poligon wdrożeniowy czy laboratorium, to jest to pole do naprawdę ciekawych dyskusji.
Zatem - nie komplikując spraw oczywistych (zabytek musi ożyć i ma służyć społeczeństwu!), nie upraszczajmy jednak nadmiernie idei, która - jak idea MOKE - nie bardzo mieści się w rutynowych standardach.
Idea MOKE , nie mieści się nie tylko w „ rutynowych „ standardach/ na marginesie , co to toto znaczy ? /, w chwili obecnej i w obecnym kształcie oraz w istniejących realiach , to się w „ pale „ nie mieści !!!

Panie Jacku , jest rok 2016 – ty ‘, od 01.01. 2016 r. !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-03 22:19

PS może Pan tego poprzedniego nie publikować !

Niech Pan przemyśli dogłębnie wszystko , zanim Pan napisze takie banały , , które w starciu z rzeczywistością brzmią " niepowaznie " !

A dlaczego DC nie może być Doliną Krzemową ???

Bo nie jest w USA !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-03 22:30

A gdyby Pan nie wiedział , jak się DZISIAJ SKUTECZNIE DZIAŁA to polecam :

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Setki-osob-na-kiermaszu-osmioletniej-Asi-z-Poznania,wid,18491823,wiadomosc.html?ticaid=117a9f&_ticrsn=3


Nie na Kongresach Obywatelskich i mundrych dyskusjach „ akademickich „ !!!!!!!!!!

Sąsiad @ 37.47.177.*

wysłany: 2016-09-04 12:51

Już Pan nawet nie wymaga wyrazu MOKE. ...

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-04 14:31

Ja żadnego wyrazu nie wymagam. Wyrazy i pojęcia są i można ich używać albo nie. Zaś MOKE to hasło, którego istotę próbowałem tu przybliżyć, ale najwyraźniej mi nie wyszło.
Nawet tak światły komentator jak Widz, uznał że to bełkot. Głupio mi się zrobiło.
Przypadek 8-letniej Asi - przepiękny! I dodający wiary w sens niezłomnego działania, gdy ma się dobry cel.
Tyle, że metoda chyba już nie dla mnie. 8 lat stuknęło mi 65 lat temu.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-04 14:53

"Gdy emocje już opadną
Jak po wielkiej bitwie kurz
Gdy nie można mocą żadną
Wykrzyczanych cofnąć słów
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posąg pychy samotnie stać
[...]
Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
Niepokonanym
Wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, której nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas" Perfect: "Niepokonani"

Moje dzieła życia,
małe i te najmniejsze,
większych nie było,
zanim się zaczęły, to już się skończyły.
Jaki w tym sens?


"Z dębu spadają żołędzie
tysiące
który z nich dębem będzie?

Gdyby na łące
stał ów dąb.
Ale on na chodniku
gdzie asfalt i bruk." AS, wybitny poeta, oraz skromny, dawno temu.

PK @ 159.205.1.*

wysłany: 2016-09-04 15:30

Może fascynacja Widza przypadkiem Ani zaowocuje jakimś konkretnym działaniem z jego strony, bo do tej pory zajmuje sie jedynie pouczaniem i nawracaniem innych. Szanowny Wujku Dobra Rada zrób coś sam, pokaż, że cokolwiek potrafisz, pomóż np. J.J.!!!!!

bu3las @ 94.254.246.*

wysłany: 2016-09-04 19:32

Panie Jacku niech się Pan nie da zniechęcić. Rzeczywistość jest zawsze bogatsza niż nasza wyobraźnia. A Pan jest w Jeleniej Górze jedyny działający niekonwencjonalnie i już tak długo. Dwór Czarne jest już wykreowany na coś zjawiskowego, znany każdemu mieszkańcowi miasta i nie tylko. Trzeba stworzyć logo i promować markę.

W kilkusetletniej historii Dworu te parę lat zastoju to tylko epizod. Jeżeli Dwór wróci do miasta, bo tak się zadeklarował obecny "właściciel", czyli sytuacja by się unormowała co do własności. To z sensownym wydzierżawieniem nie powinno być problemu. Oczywiście, arenda winna przede wszystkim zabezpieczyć opiekę nad zabudową, a nie być znaczącą pozycją w dochodach miasta.

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-04 21:06

Panie Jacku , nie chciałem Panu sprawiać przykrości, bo nie o to chodzi !!!

Po prostu nie odpowiedział Pan, moim zdaniem , na żadne pytania / zastrzeżenia Sąsiada- - Sąsiad @ 37.47.177.*

Otóż ,podkreślam, moim zdaniem , Pana plan / strategia MOKE , może była dobra , adekwatna , kiedyś …

Dzisiaj nie ma raczej znamion wykonalności a jedynie wartość poglądową , jako przykład pięknej idei przełomu ewentualnie straconych ongiś szans .
Być może kiedyś , niestety nie wiem kiedy , ale obawiam się , że nieprędko , będzie inspiracją do prac w tym kierunku .

Oby !!!

Nie ujmując jej kompleksowości / np. Klaster przez Pana zaprezentowany /, wizjonerstwa , w chwili obecnej jest raczej nie do zrealizowania , przynajmniej w takim kształcie , jaki Pan przedstawia .

Idea ideą , piękną jest , ale … po kolei …

Sytuacja , jak zrozumiałem na dzień dzisiejszy jest taka , że fundacja nie posiada majątku , tylko roszczenie , o którym zadecyduje sąd .

Fundacja ma też dług circa 200 000 PLN i zero spodziewanych dochodów .

Proszę mi powiedzieć , który bank a nawet indywidualny inwestor / darczyńca zaangażuje się na tym etapie , dziś w ten projekt ?

Dla inwestora / banku / prywatnego / , nie jest istotne , kto w tym sporze ma rację …

I Pan i Pan B. jesteście „ zamieszani „ w spór sądowy a sprawiedliwość u nas …nierychliwa .

Nie ma nawet pewności na dzisiaj czy uda się i kiedy , „ odzyskać DC , odrestaurować go, udostępnić go nawet na zasadach komercyjnych , żeby chociaż pokryte by ły koszty tego udostępnienia / obsługa , bilety , księgowość itd. /

Napisał Pan , że był jakiś bank , który się dobrze zapowiadał w kwestii kredytu na działalność DC, ale zmienił zdanie , gdy zmienił się Zarząd Fundacji !

Czy Pan się dziwi bankowi i jego analitykom ?

Czy Pan dalej byłby „ zapalony „ do biznes planu , jeżeli w trakcie procedury … , zmieniają się ludzie , którzy mają ten plan realizować i gwarantować spłatę kredytu z ustalonymi procentami ?

Idżmy dalej … pisze Pan , że DC mógłby być centrum biznesowym dla „ małych „
przedsiębiorców .

A niby kto miałby im te siedziby stworzyć , za jakie i czyje pieniądze ?

To może było realne w początku lat 90 – tych , gdy handel prowadzono z łóżek polowych , ale nie dzisiaj !

Proszę się przejść po tzw. mieście i zobaczy Pan , że to nie DC dzisiaj może , nawet gdyby miał fizycznie te miejsca , ale to drobny biznes może DC wynajmować siedziby i to w centrum JG !!!

Reasumując , wydaje mi się , że trzeba się skoncentrować na odzyskaniu mienia w postaci DC , jego restauracji , udostępnieniu a dopiero póżniej snuć jakikolwiek plany o MOKE .

I wtedy napisać nowy realny w danych warunkach biznesplan i szukać, gdziekolwiek , na sensownych warunkach , środków na jego realizację !


Pozdrawiam !

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-04 21:36

Panie PK , mogę Panu pomóc w tym temacie :

http://www.komercja24.pl/sprzedaja-prestizowy-hotel-villa-nova-w-jeleniej-gorze/


Nie tylko przejąłem się Anią , Panem Pawłem też baaaaardzo !!!

Mam , jako Wujek Dobra Rada tylko napisać treść apelu o kupno , czy też zawiesić ekstra na drzwiach Villa Nova ???

A może na drzwiach wejściowych bloków na Zabobrzu i drzewach w okolicy ???

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-05 07:29

bu3las @ 94.254.246.*
wysłany: 2016-09-04 19:32

"Dwór Czarne jest już wykreowany na coś zjawiskowego, znany każdemu mieszkańcowi miasta i nie tylko. Trzeba stworzyć logo i promować markę."

"Trzeba by! Rzekł czwarty na łokciu oparty.
[...]
Gdzie bez czynu sama rada,
Biada radźcom, dziełu biada."

Weźmy się do roboty i coś zróbcie panie Widz!
To PK znowu zabłysnął.

Widz:
"...trzeba się skoncentrować na odzyskaniu mienia w postaci DC , jego restauracji , udostępnieniu a dopiero póżniej snuć jakikolwiek plany o MOKE ."

Taaaa. Restauracja rozwiąże problemy.

A snuć jakiekolwiek plany o MOKE?
Można od zaraz!
Snute są zresztą od... Ho! Ho! Ho! I jeszcze trochę.

Mo - no - gra - fia!

No ale gadaj!

Zresztą.
Gdy Pan J.J. ma zamknięty dostęp do czegokolwiek w DC,
to można sobie mrzonki snuć i o monografii.

Wieńczysław @ 178.183.176.*

wysłany: 2016-09-05 12:46

http://bit.ly/2c6103r

Andrzej Duda powinien wyjaśnić swoje związki z agentem SB o ps. "Bolek".

bu3las @ 94.254.246.*

wysłany: 2016-09-06 00:16

W dobie internetu łatwo coś zacytować. Zatem...:

"Chłopów w "Indyku" ogarnęła indolencja. Wiedzą, że czegoś powinni chcieć, a nawet coś robić, ale nie mogą. Z podstawowej przyzwoitości, która wiąże się z poczuciem wstydu, próbują coś sobie samym proponować, bez nadziei na powodzenie. A może by co zasiać, choćby i zboże? A może co zaorać, na przykład pole? Albo co innego... Ponieważ pytanie pozorne, to odpowiedź naturalna: iii..., eee..."

Mrożek "Indyk" - analiza na portalu onet.kultura jest dogłębna i przenikliwa.

Cyt.:
"Tu jest to takie lekceważące, że niefortunny propozycjodawca zaraz wstydliwie się wycofuje, mówiąc, że on to tylko tak, że to nie na poważnie. A może by tak coś zrobić? Albo inaczej: zrobić by tak co... Jeżeli są jakieś gramatyczne wykładniki, stałe formy, to trzeba uznać, że istnieje jakaś językowa kategoria. Formę czasownika zakończoną na "ć" uznajemy za bezokolicznik. Jeśli mamy cząstkę "by", która dodana do czasownika zmienia jego znaczenie, to uznajemy, że mamy gramatyczny tryb warunkowy, zwany także przypuszczającym. Ale czasami mamy takie podwójne formy: na przykład "ć" razem z "by". "Rzucić by to wszystko...". Może można by to uznać za osobny tryb, taki na przykład "imaginatywny", czyli "marzący"? Ech, uznać by to za tryb, i już... Zaorać by tak coś... Gdy tak mówię, wiem, że nic nie zaorzę, chociaż chciałoby się... Czasem mogę też o coś takiego zapytać, a najlepiej nadaje się do tego partykuła "może": >a może by tak co zrobić?

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-06 11:51

Miodzio, bu3lasie !!!
Nic dodać nic ująć. Dzięki - JJ.

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-06 13:35

Szanowni Panowie, jest ciekawostka!
To 13-minutowy filmik sprzed 9 lat, na który właśnie dość przypadkowo trafiłem. Na dobrą sprawę moja pamięć już mi go zresetowała, zresztą takich i podobnych materiałów o Dworze Czarne i o tym, co się w nim działo i dziać miało - jest sporo.
Polecam go Panom: Widzowi, Pawłowi ksywa PK, AS-owi, Wieńczysławowi vel Minotaurowi, bu3lasowi i wszystkim innym, którzy mają ochotę o sprawach DC porozmawiać na serio.
Na przykład w nawiązaniu do tego, co pisze Widz, cytat:
"(...) Otóż, podkreślam, moim zdaniem , Pana plan / strategia MOKE , może była dobra , adekwatna , kiedyś …
Dzisiaj nie ma raczej znamion wykonalności a jedynie wartość poglądową, jako przykład pięknej idei przełomu ewentualnie straconych ongiś szans .
Być może kiedyś, niestety nie wiem kiedy, ale obawiam się, że nieprędko, będzie inspiracją do prac w tym kierunku. Oby !!! (...)".

No to - jako próba inspiracji - polecam link:
https://www.youtube.com/watch?v=86xuumHf5Wk

To była jesień roku 2007. Trwały przygotowania do przekazania nam Dworu przez Miasto, dobrze rokowały rozmowy z "Polską Miedzią" o sfinansowaniu odtworzenia portalu głównego z r. 1559, były dobre przymiarki do utworzenia wszechnicy konserwatorskiej i własnych agend gospodarczych. Wyglądało na to, że najtrudniejszy czas jest za nami i że Fundacja łapie "wiatr w żagle". Czego brakowało? Mówi o tym na filmie Grzegorz: fachowego menedżmentu. Bo wyzwań jakie przed nami stoją nie można już było ciągnąć po harcersku, tylko z pasji, społecznie, w galopie, "między zupą a drugim daniem".
I wtedy, kierując się pozytywnymi referencjami - taki fachowy menedżment pozyskaliśmy... Ale to już Panowie znają.
Co się od tego czasu zmieniło? Bardzo wiele!!!
Dlaczego tak, a nie inaczej? To ciągle tak zwane dobre pytanie.
Czy mogę coś zaliczyć na plus ?
Tak, dziś jestem mądrzejszy o 9 lat cennych doświadczeń, napisałem książkę, przybyło mi wnuków, no i - jako sukces polskiej ortopedii - chodzę bez laski.
Na razie...

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-06 15:26

Ślicznie bu3las @ 94.254.246.*

Dręczy mnie jeno ino pytanie , kto miałby być tym chłopem ?

Słyszałem o takich wypadkach , gdy ktoś chcąc orać , pamiętał o tym , żeby zabrać konia / lub traktor/ , tylko zapominał o …pługu ! / !

Albo o dowódcach , którzy dysponowali : „ na to wzgórze 100 000 ludzi i 500 czołgów a na tamto drugie 150 000 ludzi i 1 000 czołgów …”.

Wzgórza z całą pewnością były , z tymi ludżmi i czołgami , to do dzisiaj nie wiadomo !!!

Widz @ 109.241.187.*

wysłany: 2016-09-06 15:43

Panie Jacku Szanowny !!!

Sam Pan napisał , ze ciekawostka / filmik jest sprzed 9 – ciu lat !!!

Cieszę się , że chodzi Pan bez laski , chociaż 30 – letnia „ laska „ „ 90/60/90 „ , czemu nie ???:)

Nie chcę być „ wrednym „ , ale „ ciekawostka „ z dnia dzisiejszego, tj. 06.09 2016 r. :

http://www.jelonka.com/news,single,init,article,64858

Mała galeria handlowa w miejscu bursy
Wtorek, 6 września 2016, 07:50, ostatnia aktualizacja: 2016-09-06 07:52
Autor : Angelika Grzywacz–Dudek

Wspomnienia piękna rzecz , ale ….

Jacek Jakubiec @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-10 16:12

Zamilkłem na parę dni, bo liczyłem na ważne informacje z prokuratury, ale nadal ich nie ma.
A toczą się tam działania zaiste kluczowe do dalszego losu Dworu Czarne.

Po pierwsze:
Nie jest tajemnicą, bo było to już zapowiadane medialne, że może dojść do unieważnienia sekwencji umów towarzyszących kombinacjom z kolejnymi zmianami właściciela Dworu. Proces karny jednoznacznie wykazał przestępczy charakter działań prowadzonych w r. 2012 przez ówczesny zarząd Fundacji Kultury Ekologicznej. Tyle że proces dotyczył działania na szkodę tej organizacji a sprawa Dworu, czyli głównego składnika jej majątku, wystąpiła niejako w tle. Odkręcenie skutków przekrętów, które pozbawiły FKE Dworu, wymaga odrębnej procedury w procesie cywilnym.
Nie znam się na tym, być może jest to bardziej skomplikowane niż można było przypuszczać. Od kilku tygodni cała Polska wie, że obrót nieruchomościami daje spore możliwości wzbogacania się kosztem dobra publicznego. Rzecz jasna, nie porównuję sytuacji Dworu z aferą stołeczną. Jeśli jest podobieństwo, to pazerności i w umiejętnym tworzeniu mętnej wody.
Ale nawet nierychliwa sprawiedliwość musi w końcu zwyciężyć. Czyż nie ?!...

Po drugie:
Kilkakrotnie tu pisałem o tym, że ten zabytek od czterech lat pozbawiony troski i opieki właścicielskiej jest w stanie postępującego zagrożenia, o czym
kilkakrotnie w interwencyjnym trybie informowałem zainteresowane instytucje. Wiosną b.r. jeleniogórska delegatura Urzędu Ochrony Zabytków skierowała do tut. prokuratury doniesienie o łamaniu przez właścicieli (ale uwaga: syndrom mętnej wody i tu działa!...) ustawy z r. 2003 o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.
Jak przebiega to postępowanie, o tym też na razie cicho...

Ale o sytuacji i kondycji zabytkowego Dworu Czarne cicho być nie może!
W kategoriach interesu publicznego to zbyt duży kaliber, aby sprawa mogła być załatwiana w nieskończoność a także inaczej, jak przy otwartej kurtynie.

Dla jej odświeżenia przypominam reportaż nadany po procesie karnym przez FAKTY TVP Wrocław (14.05.15) a potem powtórzony w ogólnopolskim programie TVP Info „Puls Polski”.
Oto link:
http://wroclaw.tvp.pl/20057119/14052015

Nawiązując do wypowiedzi rzecznika Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze (sędzia Andrzej Wieja): skazani w tym procesie rzeczywiście zapowiadaną apelację złożyli ale została ona przez sąd oddalona i wyroki wobec Jarosława B. i Grażyny Sz. są prawomocne.

bu3las @ 94.254.244.*

wysłany: 2016-09-11 04:11

"... wobec Jarosława B. i Grażyny Sz. " - Wyrok jest prawomocny, ale krępujemy się podać pełnych nazwisk, bo postbolszewickie nawyki są dalej obecne. Bo elity władzy wiedzą o kogo chodzi, a pospólstwo nie powinno się interesować sprawami wykraczającymi ponad jego możliwości i wyznaczony zakres.

Powie ktoś, że nadmiernie się napinam i wszędzie szukam bolszewii... Ale gdy ktoś poczyta doniesienia z Anglii, to tam już na poziomie śledztwa (była sprawa Polaka, który zgwałcił i pobił jakąś kobietę) jest podawane pełne nazwisko podejrzanego, następnie oskarżonego i skazanego. U nas ochrona przestępców nadal jest dziwnie spora.

Tłumaczę sobie to tym, że inaczej jest traktowany suweren, czyli społeczeństwo, w państwie totalitarnym. W PRL władza bolszewicka traktowała nas jak właściciel np. stada psów swoją własność. Jego nie interesowała sprawiedliwość w stadzie. Jego nie interesowało, który pies pogryzł drugiego, bo najważniejszy był spokój w stadzie... Spokój w stadzie! To było najważniejsze... Sprawiedliwość, hm... czymże jest?
Złodziej, bandyta to ktoś wyróżniający się, nieprzeciętny, jeśli wykazał się jako przydatny dla władzy, mógł być bezkarny. Stąd wstępna ochrona złodzieja, stąd pogarda w sądach dla poszkodowanego i marne jego uprawnienia. Władzy, ówczesnego suwerena, czyli elit partyjnych nie interesowały lęki, obawy ludzi przed kontaktem ze złodziejem. Gdyby sami chcieli wymierzyć sprawiedliwość, to władza by zareagowała z całą surowością. Tylko wzgląd na spokój społeczny powodował izolowanie bandytów, a nie jakaś tam sprawiedliwość w tradycyjnym rozumieniu.

W latach 90. zostałem okradziony (włamanie). Nieszczęściem włamywacze zostali złapani przy kolejnym włamie. Meldując policji o sprawie, podałem co mi ukradziono. Po jakimś czasie zostałem wezwany na policję jako świadek i znowu musiałem podać co mi ukradziono. Następnie wezwano mnie na sprawę sądową i to samo. Dodatkowo moje dane zostały publicznie ze wszystkimi szczegółami podane (włamanie było w miejscu pracy i moje miejsce np. zamieszkania nie było im wcześniej znane), natomiast szajka włamywaczy występowała pod imionami czy pseudonimami.

Odczytałem to jako próbę zastraszenia mnie z użyciem sądu. Zwróciłem się w kancelarii sądu o podanie danych włamywaczy, bym wiedział z kim mam do czynienia, gdyż muszę chronić siebie i rodzinę przed tymi ludźmi. Odpowiedziano mi, że trzeba było zwrócić się kiedyś tam do prokuratury o status oskarżyciela posiłkowego, a teraz jest ochrona danych oskarżonych. Moje uwagi skwitowano postraszeniem mnie karą porządkową.

Gdy odsunięto SLD od władzy, zaczęto podnosić sprawę uprawnień poszkodowanych i coś tam zmieniono na ich korzyść. Ale jest znamienne, że komuniści tak chronili przestępców, mając jednocześnie w pogardzie zwykłych, uczciwych obywateli.

Jacek J. @ 37.248.45.*

wysłany: 2016-09-11 10:59

Święta racja bu3lasie. Ja tak z rozpędu...
Tedy wyjaśniam. Chodzi o Jarosława Bogulaka i Grażynę Szczepaniak.
Dziś to ja chyba powinienem dbać tu o własną anonimowość, bo mam status oskarżonego o zniesławienie. Oskarżonego przez tych dwoje. Choć po moim zniesławiającym jakoby artykule blogowym [czerwiec 2012, "Anatomia zdrady"], był proces karny i moje słowa potwierdziły się z nawiązką, pan Jarosław Bogulak nie popuszcza i sprawa o zniesławienie trwa. Tyle, że sam ów powód, roboty sądowi nie ułatwia, bo nie odbiera wezwań na rozprawy. Może już mi przebaczył? No ale temida musi robić co do niej należy, kolejna rozprawa 13 października.
Pozdrawiam - Jacek bez nazwiska - J.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-09-11 17:13

Są tacy, co na widok Jarosława Bogulaka wiedzieli od razu,

że "z tym człowiekiem nic i nigdy"?

bu3las @ 94.254.246.*

wysłany: 2016-10-01 00:13

Kto miałby być tym chłopem? - Wszyscy po trochę jesteśmy.

Odpowiadam Widzowi, gdyż jakoś markotno się zrobiło. Cisza. Jak w owej karczmie, gdy któryś zapytał głupio...

Żyjemy jeszcze? Jesień piękna latoś.

Jacek Jakubiec @ 46.77.135.*

wysłany: 2016-10-01 16:07

Zgadza się. Po czasie (niestety) mi to komunikowano. Ale równocześnie był też kolega, który nam go w dobrej wierze i przekonująco zarekomendował. Teraz ma kaca i sypie głowę popiołem.

JJ (04.10.16) :
to niewysłana reakcja na komentarz AS-a z 11.09.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-10-04 05:33

Już za parę dni miesiąc minie...

Jacek Jakubiec @ 46.77.135.*

wysłany: 2016-10-04 10:21

Tak jest AS-ie, był zastój...
Dla odświeżenia wątku z Jarosławem Bogulakiem w tle, wklejam poniżej świeży tekst z profilu "Przyjaciele Dworu Czarne" na Facebooku.
-----------------------------------

Oto jak wygląda sytuacja Dworu Czarne na początku października 2016 r.

Pod względem prawnym, po serii posunięć w celu jego przewłaszczenia a naprawdę dla spieniężenia, jest to celowo tworzona sytuacja mętnej wody. Wg geodezyjnego rejestru nieruchomości Dwór jest własnością prywatnej spółki „Social Mind”, ale wg księgi wieczystej (KW JG1J/00053031/0) właścicielem jest Fundacja Emmaus Compati, z tym że jest tam sądowy wpis ostrzegający o tej rozbieżności. Na szczęście, bo to blokada na drodze kolejnej próby jego sprzedaży. Obydwa podmioty właścicielskie mają ten sam (wrocławski) adres i należą do tego samego kręgu osób. M.in. objętych prawomocnym wyrokiem z dn. 19.03.15 za działanie na szkodę organizacji, którą kierowali, czyli Fundacji Kultury Ekologicznej. Jako szkodę główną, najbardziej wymierną sąd uznał wyprowadzenie z Fundacji głównego składnika jej majątku. Czyli właśnie Dworu, którego wartość wyszacowano między 6,3 a 6,9 mln zł.

W ostatnich tygodniach nastąpił w tej sprawie pewien zwrot.
W ratuszu pojawił się prokurent spółki „Social Mind” zgłaszając prezydentowi Jeleniej Góry gotowość przekazania Dworu Czarne Miastu, ale jako „darowizny obciążliwej” (tak uroczo się to nazywa). Oddamy Dwór, ale zapłaćcie. Trąci to bezczelnością. Dwór przez 337 lat był własnością Miasta i teraz może do niego wrócić ale nie „za frico”. Według naszej wiedzy, Miasto na tę propozycję odpowiedziało że owszem, może Dwór przejąć, ale nie ma mowy o jakiejkolwiek odpłatności. To że stał się on przedmiotem kryminalnych kombinacji, nie może prowadzić do wzbogacenia się na nim przez niegodziwców. A oni, choć widzą że zapędzili się w ślepą uliczkę, nadal do tego dążą.

Niezależnie od tego w sprawie Dworu Czarne trwają dwa postępowania prokuratorskie.
1. Pierwsze - z powiadomienia złożonego przez delegaturę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o łamaniu przez jego właścicieli ustawy z roku 2003 o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami,
2. Drugie - z inicjatywy prokurator Marii Dziedzic z Prokuratury Okręgowej-, która przygotowała pozew cywilny o unieważnienie umów, na mocy których nastąpiło dwukrotne przewłaszczenie Dworu. Na koniec września pozew ten jeszcze do sądu nie trafił.

A zatem : co dalej z Dworem Czarne?
O tym, przy tylu jeszcze niewiadomych, dziś można tylko luźno dywagować. Trudno niestety wykluczyć „czarne scenariusze”. Choćby taki, że finalne uregulowania własnościowo-prawne nie nastąpią szybko i że trwający już od ponad 4 lat (!) zastój pociągnie się przez kilka lat kolejnych. Pomijając straty społeczne (zabytek pozbawiony funkcji, zamknięty na głucho, niedostępny dla turystów…) byłoby to przede wszystkim zabójcze dla niego samego. Opieka właścicielska jest dokładnie zerowa i już rzucają się w oczy ślady postępującej destrukcji.
Mimo to są też przesłanki pozwalające zakładać, że ziści się tu scenariusz pozytywny. Najbliższe tygodnie i miesiące powinny to ostrożne założenie zweryfikować. Oby pozytywnie !
Mamy nadzieję, że na tej witrynie coraz częściej będziemy mogli dzielić się z Państwem dobrymi wiadomościami.

AS @ 109.241.118.*

wysłany: 2016-10-05 18:50

Czyli

na dwoje babka wróżyła.

Ja stawiam na

Sienkiewicza.

A raczej na jego POpłuczyny

Wołodyjowski z Ketlingiem się wysadzą

i z "KAMIEŃCA"

pozostanie "... i KAMIENI KUPA".


JJ:
Zgrabna ta aluzja z przywołaniem obydwu Sienkiewiczów. Nb. ten współczesny to jakiś krewniak tego pierwszego (na którym się wychowałem). A dzisiejszy Sienkiewicz nie był w swojej knajackiej diagnozie daleki od prawdy.
Tylko że ja, AS-ie, nie chwytam sensu Pańskiej aluzji w przełożeniu na tematykę jeleniogórsko-dworską, która nas tu (chyba?) interesuje.
Że niby z Dworu zostanie kupa kamieni?
Nie ma zgody!
A kysz!
Także tym razem da się tego uniknąć.
Jeszcze chwilka cierpliwości...

AS @ 178.37.148.*

wysłany: 2016-10-06 11:29

"...z Dworu zostanie kupa kamieni?
Nie ma zgody!..."

Nie ma.

Ale

Młyny Boże mielą strasznie powoli!

Niestety, o wiele szybciej niż "nasz" wymiar sprawiedliwości.

Wpisz swoje imię, pseudonim:

Wpisz treść: